Pacjenci chcą iść na wojnę z resortem w sprawie programów lekowych RZS?
Redaktor: Kamila Gębska
Data: 10.04.2015
Źródło: KG
Praktyka resortu zdrowia, która polega na zawężeniu stosowania leków w programie lekowym poprzez urzędniczą interpretację i informowanie o tych zmianach świadczeniodawców, nie ma żadnych podstaw prawnych i nie może zmienić treści decyzji refundacyjnych – akcentowano podczas konferencji zorganizowanej przez stowarzyszenie „3majmy się Razem” wspierające chorych reumatycznie.
Spotkanie było odpowiedzią środowiska pacjentów na korespondencję Ministerstwa Zdrowia (13 marca br.) do prezesów oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowa oraz przewodniczącej Zespołu Koordynacyjnego ds. Leczenia Biologicznego w Chorobach Reumatycznych. List dotyczył interpretacji zasad finansowania terapii biologicznych dla pacjentów chorych na reumatoidalne zapalenia stawów (RZS) o przebiegu agresywnym.
W piśmie zawarto opinię, że pacjenci leczeni biologicznie w programie lekowym B.45 (2 leki: certolizumab lub tocilizumab), nie mogą być następnie leczeni w programie lekowym B.33 (4 leki: adalimumab, etanercept, golimumab, infliksimab lub rytuksymab). W korespondencji Ministerstwa Zdrowia napisano również, że w zakresie terapii RZS, obecnie obowiązujące zapisy programów nie dopuszczają przeniesienia pacjenta z programu B.45 do programu B.33.
Prof. Brygida Kwiatkowska, kierownik Kliniki Wczesnego Zapalenia Stawów Instytutu Reumatologii w Warszawie tłumaczyła, że dużym problemem jest to, iż leki biologiczne są w Polsce stosowane za rzadko. Zaś zawężenie przez resort zdrowia, i tak utrudnionego leczenia biologicznego dla reumatoidalnego zapalenia stawów o przebiegu agresywnym, jest niezrozumiałe dla lekarzy reumatologów i pacjentów.
Zdaniem eksperta leczenie lekami biologicznymi powinno być zgodne z zaleceniami Europejskiej Ligi do Walki z Chorobami Reumatycznymi (EULAR), gdzie przyjęto możliwość stosowania leków biologicznych w dowolnej kolejności. Ponadto interpretacja opisów programów lekowych przez Ministerstwo Zdrowia budzi wątpliwości, ponieważ „zamyka” możliwości leczenia pacjentów, którzy powinni kontynuować terapię biologiczną w programie B33 w momencie, kiedy leczenie w dotychczasowym programie B45 nie powiodło się, np. ze względu na działania niepożądane leków.
Akcentowała, że olbrzymim zaskoczeniem są zmiany narzucone przez resort zdrowia w już obowiązującym programie lekowym.
– Zmiany te wzbudziły bardzo duże emocje, w związku z tym poprosiliśmy ministerstwo zdrowia o wyjaśnienie, jak interpretować zmiany w programach lekowych. Wynikło z nich, że pacjent, który miał do dyspozycji pięć leków, w tej chwili może mieć stosowane maksymalnie trzy leki biologiczne – mówiła. Wyjaśniła także, że zgodnie z nowymi wykładnikami pacjent włączony w jeden z programów lekowych ma zamkniętą drogę na leczenie innymi lekami.
– To karygodne – mówiła prof. Brygida Kwiatkowska. Przypominała, że im lekarz ma więcej leków do dyspozycji, tym łatwiej jest dostosować indywidualne, skuteczne leczenie pacjenta.
Co może w tej sytuacji zrobić lekarz, do którego przychodzi pacjent? Prof. Brygida Kwiatkowska odpowiedziała: W tej chwili, jeżeli pacjent wchodzi w jakikolwiek program lekowy, to jest to łamigłówka dla lekarza – co zrobić, jakim lekiem zacząć, aby pacjent był jak najdłużej leczony biologicznie.
Z badań Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej „3majmy się Razem” wynika, że od momentu rozpoczęcia choroby, do objęcia pacjenta leczeniem biologicznym w Polsce mija średnio 14 lat.
Uczestnicy spotkania podkreślili, że ministerialna decyzja oznacza w praktyce ograniczanie dostępu do skutecznych terapii, które stanowią świadczenie gwarantowane dla pacjentów. Zgodnie z obowiązującą zasadą ochrony praw nabytych nie ma prawnej możliwości, aby jakakolwiek zmiana interpretacji decyzji refundacyjnej mogła mieć wpływ na pacjentów już leczonych na daną chorobę, objętych programem lekowym.
Według prawnych opinii praktyka Ministerstwa Zdrowia polega na zawężeniu stosowania leków w programie lekowym poprzez urzędniczą interpretację i informowanie o tych zmianach świadczeniodawców i nie ma żadnych podstaw prawnych - nie może tym samym zmienić treści decyzji refundacyjnych.
Zdaniem Pauliny Kieszkowskiej-Knapik, adwokata z kancelarii prawnej Kieszkowska Rutkowska Kolasiński wyłącznie w trybie kodeksu postępowania administracyjnego jest możliwa zmiana treści programu lekowego, ponieważ to decyzje refundacyjne są źródłem koszyka świadczeń gwarantowanych dla pacjentów.
Przypominała, że terapie dostępne w ramach programów lekowych są świadczeniami gwarantowanymi. Jej zdaniem każdy pacjent, który w trybie administracyjnej interpretacji jest poszkodowany – dowie się w szpitalu od zespołu, który miał go zakwalifikować do leczenia, że nie dostanie takiego leczenia, ponieważ tak stanowi ministerialne pismo – ma prawo odszkodowawcze od państwa polskiego.
- Taka interpretacja – zza biurka – wywołuje ogromny niepokój w środowisku chorych reumatycznie. Wielu pacjentom leczonym biologicznie uniemożliwi lub zamknie dostęp do dalszego leczenia – mówiła Monika Zientek, prezes Stowarzyszenia „3majmy się razem”.
Jej zdaniem konsekwencją tego dla pacjentów jest życie w bólu i niepełnosprawności. Z badania stowarzyszenia, które przeprowadzono na grupie 300 osób wynika, że 65 proc. ankietowanych wskazało ból, jako największą życiową przeszkodę.
Do działań Ministerstwa Zdrowia ustosunkowało się również Polskie Towarzystwo Reumatologiczne, które w swoim stanowisku (25 marca br.) podkreśliło, że doszło do przekroczenia kompetencji ze strony resortu zdrowia – „do kompetencji Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia nie należy ograniczanie pacjentom dostępu do świadczeń gwarantowanych poprzez tworzenie nowych wytycznych, które wykraczają poza treść programów lekowych i nie są interpretacją istniejących w nich zapisów”. Dlatego PTR „jest zbulwersowane postępowaniem MZ i NFZ, które może prowadzić do ograniczenia dostępu pacjentom do właściwego leczenia biologicznego w RZS, finansowanego ze środków publicznych”.
Uczestnicy spotkania zaapelowali do Ministerstwa Zdrowia, aby zmieniło nową interpretację przepisów, które wykraczają poza treść programów lekowych i przywróciło dostęp do świadczeń gwarantowanych dla pacjentów cierpiących na reumatoidalne zapalanie stawów.
W piśmie zawarto opinię, że pacjenci leczeni biologicznie w programie lekowym B.45 (2 leki: certolizumab lub tocilizumab), nie mogą być następnie leczeni w programie lekowym B.33 (4 leki: adalimumab, etanercept, golimumab, infliksimab lub rytuksymab). W korespondencji Ministerstwa Zdrowia napisano również, że w zakresie terapii RZS, obecnie obowiązujące zapisy programów nie dopuszczają przeniesienia pacjenta z programu B.45 do programu B.33.
Prof. Brygida Kwiatkowska, kierownik Kliniki Wczesnego Zapalenia Stawów Instytutu Reumatologii w Warszawie tłumaczyła, że dużym problemem jest to, iż leki biologiczne są w Polsce stosowane za rzadko. Zaś zawężenie przez resort zdrowia, i tak utrudnionego leczenia biologicznego dla reumatoidalnego zapalenia stawów o przebiegu agresywnym, jest niezrozumiałe dla lekarzy reumatologów i pacjentów.
Zdaniem eksperta leczenie lekami biologicznymi powinno być zgodne z zaleceniami Europejskiej Ligi do Walki z Chorobami Reumatycznymi (EULAR), gdzie przyjęto możliwość stosowania leków biologicznych w dowolnej kolejności. Ponadto interpretacja opisów programów lekowych przez Ministerstwo Zdrowia budzi wątpliwości, ponieważ „zamyka” możliwości leczenia pacjentów, którzy powinni kontynuować terapię biologiczną w programie B33 w momencie, kiedy leczenie w dotychczasowym programie B45 nie powiodło się, np. ze względu na działania niepożądane leków.
Akcentowała, że olbrzymim zaskoczeniem są zmiany narzucone przez resort zdrowia w już obowiązującym programie lekowym.
– Zmiany te wzbudziły bardzo duże emocje, w związku z tym poprosiliśmy ministerstwo zdrowia o wyjaśnienie, jak interpretować zmiany w programach lekowych. Wynikło z nich, że pacjent, który miał do dyspozycji pięć leków, w tej chwili może mieć stosowane maksymalnie trzy leki biologiczne – mówiła. Wyjaśniła także, że zgodnie z nowymi wykładnikami pacjent włączony w jeden z programów lekowych ma zamkniętą drogę na leczenie innymi lekami.
– To karygodne – mówiła prof. Brygida Kwiatkowska. Przypominała, że im lekarz ma więcej leków do dyspozycji, tym łatwiej jest dostosować indywidualne, skuteczne leczenie pacjenta.
Co może w tej sytuacji zrobić lekarz, do którego przychodzi pacjent? Prof. Brygida Kwiatkowska odpowiedziała: W tej chwili, jeżeli pacjent wchodzi w jakikolwiek program lekowy, to jest to łamigłówka dla lekarza – co zrobić, jakim lekiem zacząć, aby pacjent był jak najdłużej leczony biologicznie.
Z badań Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej „3majmy się Razem” wynika, że od momentu rozpoczęcia choroby, do objęcia pacjenta leczeniem biologicznym w Polsce mija średnio 14 lat.
Uczestnicy spotkania podkreślili, że ministerialna decyzja oznacza w praktyce ograniczanie dostępu do skutecznych terapii, które stanowią świadczenie gwarantowane dla pacjentów. Zgodnie z obowiązującą zasadą ochrony praw nabytych nie ma prawnej możliwości, aby jakakolwiek zmiana interpretacji decyzji refundacyjnej mogła mieć wpływ na pacjentów już leczonych na daną chorobę, objętych programem lekowym.
Według prawnych opinii praktyka Ministerstwa Zdrowia polega na zawężeniu stosowania leków w programie lekowym poprzez urzędniczą interpretację i informowanie o tych zmianach świadczeniodawców i nie ma żadnych podstaw prawnych - nie może tym samym zmienić treści decyzji refundacyjnych.
Zdaniem Pauliny Kieszkowskiej-Knapik, adwokata z kancelarii prawnej Kieszkowska Rutkowska Kolasiński wyłącznie w trybie kodeksu postępowania administracyjnego jest możliwa zmiana treści programu lekowego, ponieważ to decyzje refundacyjne są źródłem koszyka świadczeń gwarantowanych dla pacjentów.
Przypominała, że terapie dostępne w ramach programów lekowych są świadczeniami gwarantowanymi. Jej zdaniem każdy pacjent, który w trybie administracyjnej interpretacji jest poszkodowany – dowie się w szpitalu od zespołu, który miał go zakwalifikować do leczenia, że nie dostanie takiego leczenia, ponieważ tak stanowi ministerialne pismo – ma prawo odszkodowawcze od państwa polskiego.
- Taka interpretacja – zza biurka – wywołuje ogromny niepokój w środowisku chorych reumatycznie. Wielu pacjentom leczonym biologicznie uniemożliwi lub zamknie dostęp do dalszego leczenia – mówiła Monika Zientek, prezes Stowarzyszenia „3majmy się razem”.
Jej zdaniem konsekwencją tego dla pacjentów jest życie w bólu i niepełnosprawności. Z badania stowarzyszenia, które przeprowadzono na grupie 300 osób wynika, że 65 proc. ankietowanych wskazało ból, jako największą życiową przeszkodę.
Do działań Ministerstwa Zdrowia ustosunkowało się również Polskie Towarzystwo Reumatologiczne, które w swoim stanowisku (25 marca br.) podkreśliło, że doszło do przekroczenia kompetencji ze strony resortu zdrowia – „do kompetencji Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia nie należy ograniczanie pacjentom dostępu do świadczeń gwarantowanych poprzez tworzenie nowych wytycznych, które wykraczają poza treść programów lekowych i nie są interpretacją istniejących w nich zapisów”. Dlatego PTR „jest zbulwersowane postępowaniem MZ i NFZ, które może prowadzić do ograniczenia dostępu pacjentom do właściwego leczenia biologicznego w RZS, finansowanego ze środków publicznych”.
Uczestnicy spotkania zaapelowali do Ministerstwa Zdrowia, aby zmieniło nową interpretację przepisów, które wykraczają poza treść programów lekowych i przywróciło dostęp do świadczeń gwarantowanych dla pacjentów cierpiących na reumatoidalne zapalanie stawów.