Dyżury tępe i ostre, czyli pomysł na obcięcie kosztów systemu
Autor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 11.02.2019
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
- Czy w Warszawie całą dobę musi funkcjonować 30 bloków operacyjnych? – spytał retorycznie Andrzej Jacyna. Powróciła koncepcja podziału dyżurów na ostre i tępe.
- Placówka pełniąca tak zwany ostry dyżur będzie mieć zwiększoną liczbę personelu, a w przypadku tępego - obsadę mniejszą, wymaganą przez przepisy – powiedział Jacyna, prezes NFZ, w TOK FM. - Oszczędzamy znacząco kadry i pieniądze. Tych kadr ani pieniędzy w systemie dziś nie mamy – dodał.
Przypomnijmy, że posiadanie SOR i jego praca przez okrągły rok 24 godziny na dobę były jednym z kryteriów przyjęcia do sieci. Chcąc nie chcąc, szpitale zdecydowały się na ten krok. Wprowadzenie tępych dyżurów musiałoby zatem zachwiać jednym z fundamentów reformy sieciowej.
O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Skala marnotrawstwa, gdy chodzi o sposób organizacji ostrych dyżurów w pełnym wymiarze w całym kraju jest ogromna. Nie ma przy tym potrzeby utrzymywania pod pełną parą wszystkich lecznic, często oddalonych od siebie o kilometr.
Jest to jedynie pewien kłopot organizacyjny. Chodzi o to, by wszyscy zainteresowani dokładnie wiedzieli, który szpital konkretnego dnia pełni dyżur, który nie. Tu potrzebny jest wysiłek ze strony organizatorów systemu, istnieje obawa chaosu. Ale jestem optymistką. Bo skoro system taki funkcjonował Polsce przez lata, jeszcze w dobie przedinternetowej, dlaczego nie mógłby funkcjonować poprawnie dziś?
Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu:
- Początkowo byłem zwolennikiem tego pomysłu. Ale gdy zaczęliśmy się przymierzać do ewentualnej realizacji pojawiły się wątpliwości. Bez żadnych zastrzeżeń pomysł z pewnością przyjąć trzeba w największych aglomeracjach. Tam rzeczywiście utrzymywanie bloków operacyjnych we wszystkich szpitalach nie ma sensu.
Wątpliwości dotyczą szpitali powiatowych, gdzie sieć lecznic jest rzadsza.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Przypomnijmy, że posiadanie SOR i jego praca przez okrągły rok 24 godziny na dobę były jednym z kryteriów przyjęcia do sieci. Chcąc nie chcąc, szpitale zdecydowały się na ten krok. Wprowadzenie tępych dyżurów musiałoby zatem zachwiać jednym z fundamentów reformy sieciowej.
O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Skala marnotrawstwa, gdy chodzi o sposób organizacji ostrych dyżurów w pełnym wymiarze w całym kraju jest ogromna. Nie ma przy tym potrzeby utrzymywania pod pełną parą wszystkich lecznic, często oddalonych od siebie o kilometr.
Jest to jedynie pewien kłopot organizacyjny. Chodzi o to, by wszyscy zainteresowani dokładnie wiedzieli, który szpital konkretnego dnia pełni dyżur, który nie. Tu potrzebny jest wysiłek ze strony organizatorów systemu, istnieje obawa chaosu. Ale jestem optymistką. Bo skoro system taki funkcjonował Polsce przez lata, jeszcze w dobie przedinternetowej, dlaczego nie mógłby funkcjonować poprawnie dziś?
Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu:
- Początkowo byłem zwolennikiem tego pomysłu. Ale gdy zaczęliśmy się przymierzać do ewentualnej realizacji pojawiły się wątpliwości. Bez żadnych zastrzeżeń pomysł z pewnością przyjąć trzeba w największych aglomeracjach. Tam rzeczywiście utrzymywanie bloków operacyjnych we wszystkich szpitalach nie ma sensu.
Wątpliwości dotyczą szpitali powiatowych, gdzie sieć lecznic jest rzadsza.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.