Archiwum

Gwiazdowski o „podatku cukrowym”

Udostępnij:
– Stare powiedzenie mówi, że wszystko, co lubię, jest albo nielegalne, albo niemoralne, albo niezdrowe. Gdy jemy słodkości, w naszym organizmie wydzielają się endorfiny, czyli hormon szczęścia. I właśnie rządzący chcą to szczęście nam opodatkować, oczywiście w trosce o nasze zdrowie. Używają argumentu prozdrowotnego. Argumentują, że ludzie będą mniej kupować droższych produktów niezdrowych i mniej będą chorować. Pytanie więc, dlaczego ten podatek taki niski – pisze Robert Gwiazdowski w „Menedżerze Zdrowia”.
Komentarz Roberta Gwiazdowskiego, eksperta gospodarczego i politycznego, wykładowcy Uczelni Łazarskiego i członka rady nadzorczej ZUS, byłego przewodniczy inicjatywy politycznej Polska Fair Play:
– Zabawne, że podobnie jak w przypadku podatków na alkohol i tytoń, zwolennicy „podatku cukrowego” operują argumentem ceny. Twierdzą, że wyższa cena ma zniechęcać do kupowania, zapewniają, że przecież producenci i sprzedawcy nie muszą podatków przerzucać na konsumentów i mogą zmniejszyć swoje zyski. Pytanie, jak będzie. Przerzucą czy „wezmą na siebie”, jak nie przymierzając, Orlen opłatę paliwową?

Jeśli „wezmą na siebie”, to cel prozdrowotny nie zostanie osiągnięty. Rządzący raczej powinni więc liczyć na to, że ten podatek zostanie jednak przerzucony na konsumentów. Ciekawe zatem, dlaczego w przypadku innych podatków mają odmienne zdanie.

Dawno do podatków nie podchodzą w kategoriach behawioralnych i matematycznych, lecz tylko ideologicznych. Podatki mają, ich zdaniem, spełniać inne funkcje niż fiskalna, to jest społeczną, zdrowotną i środowiskową. Rządzący nie biorą pod uwagę, jak zachowują się ludzie - producenci i konsumenci - tylko jak się powinni zachować.

Za litr coca-coli zapłacimy około 90 gr więcej niż dotychczas, czyli podwyżka będzie mniejsza niż za paczkę papierosów po ostatniej zmianie akcyzy. Ale papierosy można przemycić z Rosji, Ukrainy czy Białorusi albo produkować nielegalnie w Polsce. Wpływy do budżetu mogą więc być znacznie mniejsze niż zakładano w projekcie budżetu. Coca-coli produkować nielegalnie się nie da. Przemycać i sprzedawać w „melinach” – jak wódkę – też nie za bardzo.

Co zrobi producent? „Weźmie podwyżki na siebie”, przerzuci na klientów, czy zmieni receptury na „zdrowsze”? Bo i takie są sugestie…

Jeśli zmieni receptury, to tak, żeby koszt produkcji był niższy niż przed zmianą receptury po wprowadzeniu nowego podatku i klienci nie odczuli za bardzo zmiany smaku, i żeby nie obniżył im się przez to poziom szczęścia i nie zmniejszyli konsumpcji. Czy można zmienić receptury w taki sposób, by zrealizować oba te warunki? Nie wiem, nie znam się. Pożyjemy, zobaczymy.

Problemem jest coś innego – rozerwanie związku miedzy przyczynami a skutkami.

Tak się składa, że przyjemność sprawia nam jedzenie rzeczy niezdrowych. Bóg tak chciał albo natura - jak kto woli. Negatywne tego skutki odczujemy dopiero wiele lat później. Co więcej, nie będzie pewności czy to właśnie od tego. Bo przecież na raka płuc umierają ci, którzy nie palą, a ci którzy palą, umierają na coś innego, co nie ma nic wspólnego z paleniem. Udaru mogą dostać ci, którzy nie jedzą dużo cukrów i tłuszczów, a ci, którzy je jedzą, mogą go nie dostać. A i tak wszyscy będą mieć dokładnie takie same szanse na uzyskanie pomocy medycznej w systemie publicznej ochrony zdrowia. I to trzeba zmienić. A do tego potrzebne są prywatne ubezpieczenia zdrowotne.

Zupełnie tylko nie rozumiem, dlaczego opozycja skarży się, że PiS znów podwyższa podatki. Przecież niewielu chyba wegan, wegetarian czy rowerzystów, którzy papierosów nie palą, wódki nie piją, słodyczy nie jedzą, głosuje na PiS. Powinni więc się cieszyć, że PiS znowu „przywali” swoim.

Przeczytaj także: „Opodatkowane napoje słodzone” i „Podatek od słodyczy”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.