Fot. Michał Najdzik
Jakoś(ć) i bezpieczeństwo
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 03.02.2023
Źródło: Miesięcznik Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls”/Piotr Pawliszak
Tagi: | Piotr Pawliszak, ustawa o jakości |
– Nie można mówić o jakości w opiece zdrowotnej, jeśli system analityczny zakłada monitorowanie jedynie leczenia szpitalnego, ani o bezpieczeństwie – jeżeli patrzymy na nie wyłącznie przez pryzmat pacjenta – podkreśla prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Piotr Pawliszak, oceniając projekt ustawy o jakości.
Komentarz prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Piotra Pawliszaka:
Procedowany jest projekt ustawy o tak zwanej jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Daleki jestem od szafowania stwierdzeniami, że cały projekt należy wyrzucić do kosza, bo droga, jaką przeszedł od pierwotnej wersji z 2017 r., pchnęła go we właściwym kierunku. Jestem też przekonany, że duży udział w tym procesie miał samorząd lekarski. Od pierwszych spotkań, latem 2018 r., rozmawialiśmy bowiem o konieczności oparcia rozwiązań na trzech filarach – systemie rejestrowania i analizy zdarzeń niepożądanych, efektywnej kompensacji szkód w ochronie zdrowia oraz modyfikacji odpowiedzialności karnej personelu medycznego.
Każdy z tych obszarów został „dotknięty” ustawą, ale nie bez mankamentów.
Po pierwsze, nie można mówić o jakości w opiece zdrowotnej, jeśli system analityczny zakłada monitorowanie jedynie leczenia szpitalnego – na przykład powtórnej hospitalizacji, ale bez uwzględnienia opieki ambulatoryjnej w przypadku powikłań leczenia szpitalnego – a system zgłoszeń jest represyjny.
Po drugie, nie można mówić o bezpieczeństwie, jeżeli patrzymy na nie wyłącznie przez pryzmat pacjenta. Według dostępnych danych, wadliwa organizacja systemu udzielania świadczeń zdrowotnych przyczynia się do 75 proc. w ocenie WHO, a w opinii Komitetu Ergonomii PAN – nawet 90 proc. zdarzeń niepożądanych. Bezpieczeństwo pacjenta powinniśmy traktować na równi z bezpieczeństwem – osobistym, (karno)prawnym i organizacyjnym – pracownika medycznego. Dopiero ten stan, który uważam za zdrową równowagę, pozwoli osiągnąć optymalny poziom opieki.
Mimo znanego ryzyka i dużych wątpliwości związanych z nowo otwieranymi kierunkami medycznymi jest szansa, że ten mechanizm zwiększenia liczby lekarzy pozwoli na wydłużenie tzw. slotów, czyli przydziału czasu dla pojedynczego pacjenta, a nawet objęcie lekarzy czterodniową normą czasu pracy – kolejny aktualny projekt – co może mieć nie mniejsze znaczenie dla jakości w opiece zdrowotnej. Z zastrzeżeniem osiągnięcia kryterium jakości na poziomie kształcenia przeddyplomowego...
Tekst opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 2/2023.
Przeczytaj także: „Ratowanie życia to nie przestępstwo”, „Bezpieczeństwo pacjenta zaczyna się od kultury” i „Ustawa o jakości – minister zachwala, lekarze są oburzeni”.
Procedowany jest projekt ustawy o tak zwanej jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Daleki jestem od szafowania stwierdzeniami, że cały projekt należy wyrzucić do kosza, bo droga, jaką przeszedł od pierwotnej wersji z 2017 r., pchnęła go we właściwym kierunku. Jestem też przekonany, że duży udział w tym procesie miał samorząd lekarski. Od pierwszych spotkań, latem 2018 r., rozmawialiśmy bowiem o konieczności oparcia rozwiązań na trzech filarach – systemie rejestrowania i analizy zdarzeń niepożądanych, efektywnej kompensacji szkód w ochronie zdrowia oraz modyfikacji odpowiedzialności karnej personelu medycznego.
Każdy z tych obszarów został „dotknięty” ustawą, ale nie bez mankamentów.
Po pierwsze, nie można mówić o jakości w opiece zdrowotnej, jeśli system analityczny zakłada monitorowanie jedynie leczenia szpitalnego – na przykład powtórnej hospitalizacji, ale bez uwzględnienia opieki ambulatoryjnej w przypadku powikłań leczenia szpitalnego – a system zgłoszeń jest represyjny.
Po drugie, nie można mówić o bezpieczeństwie, jeżeli patrzymy na nie wyłącznie przez pryzmat pacjenta. Według dostępnych danych, wadliwa organizacja systemu udzielania świadczeń zdrowotnych przyczynia się do 75 proc. w ocenie WHO, a w opinii Komitetu Ergonomii PAN – nawet 90 proc. zdarzeń niepożądanych. Bezpieczeństwo pacjenta powinniśmy traktować na równi z bezpieczeństwem – osobistym, (karno)prawnym i organizacyjnym – pracownika medycznego. Dopiero ten stan, który uważam za zdrową równowagę, pozwoli osiągnąć optymalny poziom opieki.
Mimo znanego ryzyka i dużych wątpliwości związanych z nowo otwieranymi kierunkami medycznymi jest szansa, że ten mechanizm zwiększenia liczby lekarzy pozwoli na wydłużenie tzw. slotów, czyli przydziału czasu dla pojedynczego pacjenta, a nawet objęcie lekarzy czterodniową normą czasu pracy – kolejny aktualny projekt – co może mieć nie mniejsze znaczenie dla jakości w opiece zdrowotnej. Z zastrzeżeniem osiągnięcia kryterium jakości na poziomie kształcenia przeddyplomowego...
Tekst opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 2/2023.
Przeczytaj także: „Ratowanie życia to nie przestępstwo”, „Bezpieczeństwo pacjenta zaczyna się od kultury” i „Ustawa o jakości – minister zachwala, lekarze są oburzeni”.