Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl
Jankowski o umowie koalicyjnej
Tagi: | Łukasz Jankowski, umowa koalicyjna |
– Jestem zaskoczony, jak mało miejsca w umowie koalicyjnej poświęcono zdrowiu. Polacy mówią przecież, że zdrowie powinno być najważniejszym obszarem i że potrzebna jest głęboka reforma. W dokumencie mamy zaś wiele ogólników, a bardzo mało konkretów – ocenia prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.
Donald Tusk z Koalicji Obywatelskiej, Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz z Trzeciej Drogi oraz Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń z Lewicy zawarli porozumienie dotyczące nowego rządu. 10 listopada w Senacie zadeklarowali „utworzenie koalicji na rzecz zbudowania trwałej większości parlamentarnej, wspólnego rządu i naprawy Polski”.
– Zobowiązujemy się wspólnie pracować na rzecz poprawy poziomu życia i poczucia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli naszego kraju jako nowoczesnego narodu w sercu Europy, przyjaznego sąsiadom podzielającym nasze wartości, w poszanowaniu tradycji i wartości wywodzących się z naszej kultury i historii – podkreślono w umowie koalicyjnej.
W dokumencie opisano 24 ustalenia programowe – dwa dotyczą ochrony zdrowia.
– Koalicja chce zdecydowanej poprawy jakości i dostępności systemu ochrony zdrowia. Podniesiemy nakłady na ochronę zdrowia. Zniesiemy limity na leczenie przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Wprowadzimy mechanizmy oddłużania szpitali i urealnimy wycenę świadczeń zdrowotnych. Zapewnimy powszechną i dostępną pomoc psychologiczną i psychiatryczną finansowaną przez państwo. Zwiększymy rolę placówek podstawowej opieki zdrowotnej. Rozszerzymy uprawnienia przedstawicieli innych zawodów medycznych i niemedycznych, by usprawnić funkcjonowanie systemu. Dołożymy wszelkich starań, aby skrócić kolejki do specjalistów – zapisano w punkcie czwartym.
– Wzmocnimy prawa kobiet, które będą kluczowym obszarem działań koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. Kobiety mają prawo decydowania o sobie. Państwo zapewni szczególne wsparcie dla par planujących rodzicielstwo poprzez finansowanie procedury in vitro oraz pełny dostęp do bezpłatnych badań prenatalnych. Zapewnimy realizację nowoczesnych standardów opieki okołoporodowej. Dostęp do bezpłatnego znieczulenia będzie zasadą, a nie wyjątkiem – zapowiedziano w punkcie szóstym.
O umowę „Rzeczpospolita” pyta prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasza Jankowskiego.
– Jestem zaskoczony, jak mało miejsca w umowie koalicyjnej poświęcono zdrowiu. Polacy mówią przecież, że zdrowie powinno być najważniejszym obszarem i że potrzebna jest głęboka reforma. W dokumencie mamy zaś wiele ogólników, a bardzo mało konkretów. W zasadzie koalicjanci kazali nam czytać między wierszami. Widzą system jako zbiór rozrzuconych wysp – między innymi szpitalnictwo i podstawowa opieka zdrowotna. Chcą postawić na zespoły terapeutyczne i wzmocnienie kompetencji innych zawodów medycznych. Traktuję to jako odwrócenie trendów, z którymi mieliśmy do czynienia w poprzedniej kadencji. Postawiono na produkcję lekarzy w „prawieszkołach”. Na kierunek lekarski dostały się osoby, które kiedyś zasiliłyby szeregi pielęgniarek czy ratowników medycznych. Postawienie na inne zawody medyczne jest dobrą, optymalną kosztowo drogą. Teraz natomiast dosypuje się do systemu najdroższych pracowników, powodując, że zabraknie innych, którzy z powodzeniem mogliby przejąć część zadań lekarzy – mówi prezes Jankowski.
– To, co mi się podoba, to położenie nacisku na zdrowie psychiczne. To dziedzina zapomniana przez polski system. To ogromny błąd, który pilnie wymaga poprawy. Problemy psychiczne dzieci przekładają się w późniejszych latach na kardiologię i neurologię – podkreśla.
– W umowie koalicyjnej zabrakło mi jednak rozliczenia przeszłości, czyli zdiagnozowania, z czym mamy do czynienia obecnie. A mamy do czynienia z ogromną utratą zaufania – zaufania pacjenta do lekarza. Powstały specjalne komórki w prokuraturze ds. błędów medycznych. Potem minister Niedzielski na konferencjach prasowych przekonywał, że będzie bronił pacjentów przed lekarzami. Utracone zostało też zaufanie do systemu e-zdrowia. Ujawniono dane medyczne i wykorzystano je w celach politycznych. W czasie pandemii bez żadnego zastanowienia wprowadzano obostrzenia, a potem dokonywano zakupów szczepionek. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Nowy minister zdrowia powinien odbudować zaufanie obywateli do systemu ochrony zdrowia, lecz także zaufanie wykonujących zawody medyczne do ministra. Brakuje spojrzenia do przodu. Bez niego wciąż będziemy mieli do czynienia ze strategią gaszenia pożarów. Zachodnie systemy ochrony zdrowia przechodzą bardzo szybką transformację, wykorzystując sztuczną inteligencję. Nowe technologie wymuszają zmiany funkcjonowania kadr i ich liczebności. Powstają nowe zawody. Koalicjanci zdają się tego nie widzieć. Stawiają na konserwację systemu i wyrywkowe zmiany – podsumowuje.
Przeczytaj także: „Umowa koalicyjna podpisana – co o zdrowiu?”.
– Zobowiązujemy się wspólnie pracować na rzecz poprawy poziomu życia i poczucia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli naszego kraju jako nowoczesnego narodu w sercu Europy, przyjaznego sąsiadom podzielającym nasze wartości, w poszanowaniu tradycji i wartości wywodzących się z naszej kultury i historii – podkreślono w umowie koalicyjnej.
W dokumencie opisano 24 ustalenia programowe – dwa dotyczą ochrony zdrowia.
– Koalicja chce zdecydowanej poprawy jakości i dostępności systemu ochrony zdrowia. Podniesiemy nakłady na ochronę zdrowia. Zniesiemy limity na leczenie przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Wprowadzimy mechanizmy oddłużania szpitali i urealnimy wycenę świadczeń zdrowotnych. Zapewnimy powszechną i dostępną pomoc psychologiczną i psychiatryczną finansowaną przez państwo. Zwiększymy rolę placówek podstawowej opieki zdrowotnej. Rozszerzymy uprawnienia przedstawicieli innych zawodów medycznych i niemedycznych, by usprawnić funkcjonowanie systemu. Dołożymy wszelkich starań, aby skrócić kolejki do specjalistów – zapisano w punkcie czwartym.
– Wzmocnimy prawa kobiet, które będą kluczowym obszarem działań koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. Kobiety mają prawo decydowania o sobie. Państwo zapewni szczególne wsparcie dla par planujących rodzicielstwo poprzez finansowanie procedury in vitro oraz pełny dostęp do bezpłatnych badań prenatalnych. Zapewnimy realizację nowoczesnych standardów opieki okołoporodowej. Dostęp do bezpłatnego znieczulenia będzie zasadą, a nie wyjątkiem – zapowiedziano w punkcie szóstym.
O umowę „Rzeczpospolita” pyta prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasza Jankowskiego.
– Jestem zaskoczony, jak mało miejsca w umowie koalicyjnej poświęcono zdrowiu. Polacy mówią przecież, że zdrowie powinno być najważniejszym obszarem i że potrzebna jest głęboka reforma. W dokumencie mamy zaś wiele ogólników, a bardzo mało konkretów. W zasadzie koalicjanci kazali nam czytać między wierszami. Widzą system jako zbiór rozrzuconych wysp – między innymi szpitalnictwo i podstawowa opieka zdrowotna. Chcą postawić na zespoły terapeutyczne i wzmocnienie kompetencji innych zawodów medycznych. Traktuję to jako odwrócenie trendów, z którymi mieliśmy do czynienia w poprzedniej kadencji. Postawiono na produkcję lekarzy w „prawieszkołach”. Na kierunek lekarski dostały się osoby, które kiedyś zasiliłyby szeregi pielęgniarek czy ratowników medycznych. Postawienie na inne zawody medyczne jest dobrą, optymalną kosztowo drogą. Teraz natomiast dosypuje się do systemu najdroższych pracowników, powodując, że zabraknie innych, którzy z powodzeniem mogliby przejąć część zadań lekarzy – mówi prezes Jankowski.
– To, co mi się podoba, to położenie nacisku na zdrowie psychiczne. To dziedzina zapomniana przez polski system. To ogromny błąd, który pilnie wymaga poprawy. Problemy psychiczne dzieci przekładają się w późniejszych latach na kardiologię i neurologię – podkreśla.
– W umowie koalicyjnej zabrakło mi jednak rozliczenia przeszłości, czyli zdiagnozowania, z czym mamy do czynienia obecnie. A mamy do czynienia z ogromną utratą zaufania – zaufania pacjenta do lekarza. Powstały specjalne komórki w prokuraturze ds. błędów medycznych. Potem minister Niedzielski na konferencjach prasowych przekonywał, że będzie bronił pacjentów przed lekarzami. Utracone zostało też zaufanie do systemu e-zdrowia. Ujawniono dane medyczne i wykorzystano je w celach politycznych. W czasie pandemii bez żadnego zastanowienia wprowadzano obostrzenia, a potem dokonywano zakupów szczepionek. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Nowy minister zdrowia powinien odbudować zaufanie obywateli do systemu ochrony zdrowia, lecz także zaufanie wykonujących zawody medyczne do ministra. Brakuje spojrzenia do przodu. Bez niego wciąż będziemy mieli do czynienia ze strategią gaszenia pożarów. Zachodnie systemy ochrony zdrowia przechodzą bardzo szybką transformację, wykorzystując sztuczną inteligencję. Nowe technologie wymuszają zmiany funkcjonowania kadr i ich liczebności. Powstają nowe zawody. Koalicjanci zdają się tego nie widzieć. Stawiają na konserwację systemu i wyrywkowe zmiany – podsumowuje.
Przeczytaj także: „Umowa koalicyjna podpisana – co o zdrowiu?”.