Jeden psychiatra dziecięcy na 25 tys. Polaków
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 19.11.2018
Źródło: Krystian Lurka
Od stycznia oddział dziecięcy Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii w Józefowie przestanie istnieć. Dlaczego? Bo wymówienia złożyły trzy lekarki. Kłopoty mają też inne placówki. W Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie „dostawki” na korytarzach to nic nadzwyczajnego. - W Polsce na 100 tys. pacjentów przypada nieco ponad 4 lekarzy o specjalności psychiatria dzieci i młodzieży – przyznaje Barbara Remberk, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. Jest źle. Nie ma ani lekarzy, ani pieniędzy. – A będzie jeszcze gorzej – dodaje Paweł Mierzejewski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
- To, co dzieje się w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Józefowie, potwierdza trudną sytuację psychiatrii dziecięcej w Polsce – mówi wprost Agata Szulc, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, i podkreśla, że w naszym kraju jest zarejestrowanych niewiele ponad 400 psychiatrów dzieci i młodzieży. W niektórych regionach sytuacja jest niebezpieczna. - W województwie podlaskim działa tylko jeden oddział dzienny, a psychiatrów dziecięcych jest zaledwie kilku. Pacjenci są zmuszeni do szukania pomocy w innych, większych miastach, na przykład w Warszawie, gdzie trzeba czekać na wizytę po kilka miesięcy albo nawet dłużej – dodaje i przyznaje, że Polskie Towarzystwo Psychiatryczne wielokrotnie alarmowało o braku specjalistów. Bez efektów. - Sytuacja dojrzała do tego, aby się nią zająć. I to na poziomie ministerialnym – podkreśla Barbara Remberk.
- W Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży bywa, że obłożenie wynosi 150 procent. Są „dostawki” na korytarzu, a niemal wszystkie hospitalizacje to stany zagrożenia życia, to dzieci po próbach samobójczych - mówi Paweł Mierzejewski, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych, strategii i rozwoju Instytutu Psychiatrii i Neurologii, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. I dodaje: - Obawiam się, że sytuacja będzie się szybko pogarszać.
Dlaczego nie ma psychiatrów?
- Bo są ogromne różnice zarówno w zarobkach, jak i warunkach pracy lekarzy różnych specjalności. Żeby wybrać psychiatrię dziecięcą, trzeba być prawdziwym pasjonatem – mówi dyrektor Paweł Mierzejewski. A Barbara Remberk przyznaje mu rację. - Myślę, że chodzi o poziom finansowania. To jest ciekawa, ale też wymagająca specjalizacja. W większości szpitali 6,3 tys. brutto to wszystko, na co może liczyć lekarz – twierdzi Remberk i wskazuje, że na specjalizację psychiatria dzieci i młodzieży jest mniej chętnych niż miejsc.
Wiosną było siedemdziesięciu kilku lekarzy w trakcie szkolenia, ale jeszcze nie ma oficjalnych wyników, ilu kandydatów było w tym roku. - Pewnie trochę ludzi się szkoli, ale to wciąż mało. A nauka trwa pięć lat. Jednak nawet tych siedemdziesięciu paru specjalistów, którzy się pojawią na rynku pracy za jakiś czas, nie wystarczy, żeby uzupełnić braki po tych, którzy odejdą na emeryturę, nie mówiąc o zapełnieniu wakatów. Kilkadziesiąt osób nie zmieni sytuacji – przyznaje Barbara Remberk.
Problemem jest też brak pieniędzy dla psychiatrii dzieci i młodzieży w ogóle. – Niemal wszystkie oddziały psychiatrii dzieci i młodzieży są deficytowe – wskazuje Barbara Remberk. Także Agata Szulc mówi o kłopotach finansowych.
- Dziecięce szpitale psychiatryczne są niedofinansowane i przepełnione. Młodzi pacjenci w przypadku zagrożenia życia często muszą przebywać na oddziałach dla dorosłych. Pacjent, u którego istnieje ryzyko zagrożenia życia, powinien jak najszybciej znaleźć pomoc, a tak niestety się nie dzieje – w Polsce jest zbyt mało placówek dla dzieci i młodzieży – mówi Agata Szulc.
Słowa prezes PTP potwierdza prof. Andrzej Rajewski, konsultant województwa wielkopolskiego do spraw psychiatrii dzieci i młodzieży.
- Problemy z zabezpieczeniem zdrowia psychicznego trwają od lat i mimo różnych obietnic pomocy w ich rozwiązaniu zawsze znajdą się ważniejsze dziedziny medycyny ratujące życie, które taż mają swoje problemy. Sytuacja psychiatrii dzieci i młodzieży jest więc odbiciem stanu całego systemu – mówi prof. Rajewski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Zgadza się z tym dyrektor Mierzejewski.
- Psychiatria dziecięca jest dyscypliną zaniedbywaną przez wiele lat. Obserwujemy wzrost, wręcz epidemię, zaburzeń psychicznych u dzieci, co w powiązaniu z brakiem kadry, niewystarczającą liczbą miejsc udzielania świadczeń oraz niedofinansowaniem usług z zakresu psychiatrii dziecięcej może doprowadzić do zapaści systemu – przyznaje Paweł Mierzejewski. Twierdzi, że sytuacja jest patowa. - Konieczne są radykalne działania rządu, być może na poziomie Rady Ministrów. Należy wdrożyć działania kompleksowe w szkołach, poradniach, opiece społecznej, sądach i szpitalach.
- Wśród rozwiązań, które mogą poprawić sytuację psychiatrii, jest przede wszystkim jej pilne dofinansowanie. Zwiększenie wydatków na opiekę psychiatryczną pomoże podnieść jakość ośrodków, umożliwi powstanie nowych placówek, pomoże również ułatwić młodym pacjentom dostęp do specjalistów – mówi Agata Szulc.
Co poza pieniędzmi?
- Dobrym rozwiązanie byłoby rozbudowanie system opieki psychologicznej i środowiskowej. To prawidłowy kierunek – odpowiada Remberk.
Zachęcamy do zakupu książki pod tytułem "Natręctwa" napisanej przez doktora Macieja Żerdzińskiego. Publikację można zamówić na stronie: www.termedia.pl/Ksiazka/Natrectwa.
Przeczytaj także: "Warczyński o upadku systemu opieki zdrowotnej".
- W Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży bywa, że obłożenie wynosi 150 procent. Są „dostawki” na korytarzu, a niemal wszystkie hospitalizacje to stany zagrożenia życia, to dzieci po próbach samobójczych - mówi Paweł Mierzejewski, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych, strategii i rozwoju Instytutu Psychiatrii i Neurologii, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. I dodaje: - Obawiam się, że sytuacja będzie się szybko pogarszać.
Dlaczego nie ma psychiatrów?
- Bo są ogromne różnice zarówno w zarobkach, jak i warunkach pracy lekarzy różnych specjalności. Żeby wybrać psychiatrię dziecięcą, trzeba być prawdziwym pasjonatem – mówi dyrektor Paweł Mierzejewski. A Barbara Remberk przyznaje mu rację. - Myślę, że chodzi o poziom finansowania. To jest ciekawa, ale też wymagająca specjalizacja. W większości szpitali 6,3 tys. brutto to wszystko, na co może liczyć lekarz – twierdzi Remberk i wskazuje, że na specjalizację psychiatria dzieci i młodzieży jest mniej chętnych niż miejsc.
Wiosną było siedemdziesięciu kilku lekarzy w trakcie szkolenia, ale jeszcze nie ma oficjalnych wyników, ilu kandydatów było w tym roku. - Pewnie trochę ludzi się szkoli, ale to wciąż mało. A nauka trwa pięć lat. Jednak nawet tych siedemdziesięciu paru specjalistów, którzy się pojawią na rynku pracy za jakiś czas, nie wystarczy, żeby uzupełnić braki po tych, którzy odejdą na emeryturę, nie mówiąc o zapełnieniu wakatów. Kilkadziesiąt osób nie zmieni sytuacji – przyznaje Barbara Remberk.
Problemem jest też brak pieniędzy dla psychiatrii dzieci i młodzieży w ogóle. – Niemal wszystkie oddziały psychiatrii dzieci i młodzieży są deficytowe – wskazuje Barbara Remberk. Także Agata Szulc mówi o kłopotach finansowych.
- Dziecięce szpitale psychiatryczne są niedofinansowane i przepełnione. Młodzi pacjenci w przypadku zagrożenia życia często muszą przebywać na oddziałach dla dorosłych. Pacjent, u którego istnieje ryzyko zagrożenia życia, powinien jak najszybciej znaleźć pomoc, a tak niestety się nie dzieje – w Polsce jest zbyt mało placówek dla dzieci i młodzieży – mówi Agata Szulc.
Słowa prezes PTP potwierdza prof. Andrzej Rajewski, konsultant województwa wielkopolskiego do spraw psychiatrii dzieci i młodzieży.
- Problemy z zabezpieczeniem zdrowia psychicznego trwają od lat i mimo różnych obietnic pomocy w ich rozwiązaniu zawsze znajdą się ważniejsze dziedziny medycyny ratujące życie, które taż mają swoje problemy. Sytuacja psychiatrii dzieci i młodzieży jest więc odbiciem stanu całego systemu – mówi prof. Rajewski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Zgadza się z tym dyrektor Mierzejewski.
- Psychiatria dziecięca jest dyscypliną zaniedbywaną przez wiele lat. Obserwujemy wzrost, wręcz epidemię, zaburzeń psychicznych u dzieci, co w powiązaniu z brakiem kadry, niewystarczającą liczbą miejsc udzielania świadczeń oraz niedofinansowaniem usług z zakresu psychiatrii dziecięcej może doprowadzić do zapaści systemu – przyznaje Paweł Mierzejewski. Twierdzi, że sytuacja jest patowa. - Konieczne są radykalne działania rządu, być może na poziomie Rady Ministrów. Należy wdrożyć działania kompleksowe w szkołach, poradniach, opiece społecznej, sądach i szpitalach.
- Wśród rozwiązań, które mogą poprawić sytuację psychiatrii, jest przede wszystkim jej pilne dofinansowanie. Zwiększenie wydatków na opiekę psychiatryczną pomoże podnieść jakość ośrodków, umożliwi powstanie nowych placówek, pomoże również ułatwić młodym pacjentom dostęp do specjalistów – mówi Agata Szulc.
Co poza pieniędzmi?
- Dobrym rozwiązanie byłoby rozbudowanie system opieki psychologicznej i środowiskowej. To prawidłowy kierunek – odpowiada Remberk.
Zachęcamy do zakupu książki pod tytułem "Natręctwa" napisanej przez doktora Macieja Żerdzińskiego. Publikację można zamówić na stronie: www.termedia.pl/Ksiazka/Natrectwa.
Przeczytaj także: "Warczyński o upadku systemu opieki zdrowotnej".