Kanownik: Konieczność inwestowania w infrastrukturę techniczną i sanitarną? Nie ma pieniędzy
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 31.08.2018
Źródło: KL
Tagi: | Greta Kanownik, warunki sanitarne |
- Podstawowy problem, z jakim stykają się szpitale, to konieczność dostosowania infrastruktury technicznej, przeciwpożarowej, sanitarnej i akredytacyjnej do wymogów ministerialnych. To jest niewątpliwie procesem bardzo trudnym. Wynika to z ograniczonych możliwości finansowych samorządu i samych szpitali - podkreśla Greta Kanownik, ekspert ochrony zdrowia.
Komentarz Grety Kanownik:
- Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że zakres prac, jakie szpitale muszą jeszcze w tym względzie wykonać, jest olbrzymi, a kontrole przeprowadzane w jednostkach prowadzących działalność leczniczą wskazują, że to właśnie szpitale wypadają najgorzej. W 2013 r. skontrolowano 1015 obiektów. W 168 przypadkach stwierdzono niezadowalający stan higieniczno-sanitarny i techniczny, w 24 przypadkach niezadowalający stan higieniczno-sanitarny, w 144 przypadkach niezadowalający stan techniczny (Raport Stan sanitarny kraju w roku 2013, Główny Inspektorat Sanitarny, Warszawa 2013, s. 80).
Najczęstszymi zastrzeżeniami dotyczącymi skontrolowanych obiektów były naruszenia higieniczno-sanitarne i techniczne. Dotyczy to zwłaszcza złego stanu ścian, sufitów, podłóg oraz stolarki drzwiowej. W wielu przypadkach wydano nakazy w formie decyzji w zakresie naprawy stanu faktycznego. Z danych GIS wynika, że niewłaściwy stan w dużej mierze odnotowywany był na oddziałach wewnętrznych, co jest spowodowane faktem, że występuje tam największe obłożenie pacjentów oraz największa rotacja. Znaczna część infrastruktury została zmodernizowana dzięki funduszom unijnym, jednak w tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia.
Do końca 2017 r. podmioty lecznicze miały za zadanie na podstawie indywidualnych programów dostosowawczych poprawić swoją infrastrukturę i warunki pobytu pacjentów. Placówki, które tego zrobiły, mogą wystąpić do Państwowej Inspekcji Sanitarnej z wnioskiem o ocenę wpływu nieprawidłowości na zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów.
Co grozi szpitalom, które nie dostosują się w określonym czasie?
Podmiot, który nie spełnia warunków określonych w ustawie o działalności leczniczej, nie może jej wykonywać. To znaczy, że jeśli ubiega się o wpis do rejestru takich placówek, nie zostanie doń wpisany, natomiast jeśli przestał spełniać warunki, np. w zakresie pomieszczeń i urządzeń, albo nie zrealizuje programu dostosowawczego – zostanie z rejestru wykreślony.
Co na to szpitale?
Będziemy się starać dostosować do wymogów jak najszybciej, dziś jednak trudno wskazać konkretny termin. Wszystko zależy od finansów. Przy wydawaniu opinii odraczającej dostosowanie do wymogów sanepid szczególną uwagę zwraca na bezpieczeństwo biologiczne: przenoszenie biologicznych czynników chorobotwórczych, właściwą sterylizację i dekontaminację. Także na wyposażenie sal i bloków operacyjnych, w tym właściwą wentylację oraz zapewnienie rezerwowych źródeł zasilania w energię i wodę. Rzecznik GIS zaznacza, że opinia będzie dotyczyła wyłącznie czynników mających wpływ na bezpieczeństwo pacjentów, wynikających z art. 22 ustawy o działalności leczniczej i przepisów wykonawczych (chodzi o rozporządzenia ministra zdrowia z 2012 r. w sprawie szczególnych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą). Takie kwestie, jak ochrona przeciwpożarowa, typowe sprawy budowlane czy z zakresu BHP, nie będą w niej uwzględniane.
Na podstawie opinii Państwowej Inspekcji Sanitarnej organ rejestrowy, czyli wojewoda, wyważy za i przeciw i dopiero wtedy będzie mógł wydać decyzję o dalszych losach podmiotu leczniczego. Według danych GIS na 15 grudnia 2017 r. programy dostosowawcze realizuje 3217 różnego rodzaju podmiotów leczniczych – od szpitali po samodzielne praktyki lekarskie i pielęgniarskie. Do 31 grudnia programów dostosowawczych nie zrealizowało około 1400 podmiotów.
Obecnie sytuacja jest dramatyczna, duża liczba niedostosowanych placówek wynika też z tego, że ciągłe przesuwanie terminów wpływało demobilizująco na zarządzających w kwestii aktywnego działania w celu realizacji zadań inwestycyjno-remontowych. Przykładowo, w jednym ze szpitali już w 2007 r. był opracowany program dostosowawczy, który stał się elementem strategii rozwoju szpitala na lata 2008–2018. Gdy w 2012 r. ukazało się rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie szczególnych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą, placówka spełniała wymogi. Potem wyznaczano kolejne ostateczne terminy, akurat ten szpital robił swoje w odpowiednim czasie, jednakże kilkakrotne przesuwanie terminów dostosowania szpitali zdemotywowało dyrektorów i organy założycielskie.
Panowało przekonanie, że znów wyznaczy się nową datę i nie będzie problemu, a pieniądze z kontraktów lepiej przeznaczyć na inne pilne potrzeby. Wspomniany szpital korzystał ze środków unijnych. Wybudowano m.in. nowy blok operacyjny z centralną sterylizatornią i intensywną terapią. W następnym okresie sukcesywnie modernizowano po dwa oddziały, dzięki czemu każda sala chorych ma teraz łazienkę.
Ale teraz czas minął. Pora na kontrole i rekonesans. Taki kubeł zimnej wody na głowę.
Można by rzec, że wymogi, o których mówimy, to chleb powszedni, coś zwyczajnego, co powinno być w każdym szpitalu, przychodni itd., co nie powinno budzić żadnych kontrowersji w dzisiejszych czasach. Są to po prostu wymogi podstawowe. Ale skala problemu w związku z sytuacją, jaką mieliśmy po 1989 r. w ochronie zdrowia, doprowadziła do tego, że urósł on do rangi sprawy nadzwyczajnej. To fakt, że jedne szpitale poradziły sobie bardzo dobrze, a inne znacznie gorzej – czekając trochę na zrządzenie losu, co jutro przyniesie. Inne z kolei miały faktyczne problemy finansowe i nie myślały o inwestycjach, kiedy zadłużenie rosło. Jednak termin obecnie wyznaczony nie powinien być już przesuwany, bo taki ruch doprowadzi do tego, że Ministerstwo Zdrowia nie będzie już wiarygodne w swoich decyzjach – tego nie można już cofnąć. Zmusi to zarządzających do efektywniejszego działania, a jak wiadomo, jeśli bardzo się chce, to można rozwiązać każdy problem.
Jako ciekawostkę dodam, że w krajach skandynawskich przyjęto zasadę, że budynek, który jest używany z przeznaczeniem na szpital przez okres dłuższy niż 30–40 lat, jest burzony, po czym następuje budowa nowego szpitala. Ciekawe, czy w Polsce doczekamy się kiedyś takich rozwiązań.
Greta Kanownik
Ekspert ochrony zdrowia.
Przeczytaj także: "W szpitalach warunki bywają gorsze niż w... oborach", "Kilkaset szpitali do zamknięcia?", "Zawalski: Rozporządzenie w sprawie wymagań sanitarnych nie jest niemożliwe do wprowadzenia" i "Dariusz Madera: Rozwiązania prawne nie gwarantują pieniędzy na spełnienie wymogów sanitarnych".
Więcej materiałów o warunkach sanitarnych znajdziecie w "Menedżerze Zdrowia" numer 6-7/2018. Czasopismo można kupić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
- Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że zakres prac, jakie szpitale muszą jeszcze w tym względzie wykonać, jest olbrzymi, a kontrole przeprowadzane w jednostkach prowadzących działalność leczniczą wskazują, że to właśnie szpitale wypadają najgorzej. W 2013 r. skontrolowano 1015 obiektów. W 168 przypadkach stwierdzono niezadowalający stan higieniczno-sanitarny i techniczny, w 24 przypadkach niezadowalający stan higieniczno-sanitarny, w 144 przypadkach niezadowalający stan techniczny (Raport Stan sanitarny kraju w roku 2013, Główny Inspektorat Sanitarny, Warszawa 2013, s. 80).
Najczęstszymi zastrzeżeniami dotyczącymi skontrolowanych obiektów były naruszenia higieniczno-sanitarne i techniczne. Dotyczy to zwłaszcza złego stanu ścian, sufitów, podłóg oraz stolarki drzwiowej. W wielu przypadkach wydano nakazy w formie decyzji w zakresie naprawy stanu faktycznego. Z danych GIS wynika, że niewłaściwy stan w dużej mierze odnotowywany był na oddziałach wewnętrznych, co jest spowodowane faktem, że występuje tam największe obłożenie pacjentów oraz największa rotacja. Znaczna część infrastruktury została zmodernizowana dzięki funduszom unijnym, jednak w tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia.
Do końca 2017 r. podmioty lecznicze miały za zadanie na podstawie indywidualnych programów dostosowawczych poprawić swoją infrastrukturę i warunki pobytu pacjentów. Placówki, które tego zrobiły, mogą wystąpić do Państwowej Inspekcji Sanitarnej z wnioskiem o ocenę wpływu nieprawidłowości na zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów.
Co grozi szpitalom, które nie dostosują się w określonym czasie?
Podmiot, który nie spełnia warunków określonych w ustawie o działalności leczniczej, nie może jej wykonywać. To znaczy, że jeśli ubiega się o wpis do rejestru takich placówek, nie zostanie doń wpisany, natomiast jeśli przestał spełniać warunki, np. w zakresie pomieszczeń i urządzeń, albo nie zrealizuje programu dostosowawczego – zostanie z rejestru wykreślony.
Co na to szpitale?
Będziemy się starać dostosować do wymogów jak najszybciej, dziś jednak trudno wskazać konkretny termin. Wszystko zależy od finansów. Przy wydawaniu opinii odraczającej dostosowanie do wymogów sanepid szczególną uwagę zwraca na bezpieczeństwo biologiczne: przenoszenie biologicznych czynników chorobotwórczych, właściwą sterylizację i dekontaminację. Także na wyposażenie sal i bloków operacyjnych, w tym właściwą wentylację oraz zapewnienie rezerwowych źródeł zasilania w energię i wodę. Rzecznik GIS zaznacza, że opinia będzie dotyczyła wyłącznie czynników mających wpływ na bezpieczeństwo pacjentów, wynikających z art. 22 ustawy o działalności leczniczej i przepisów wykonawczych (chodzi o rozporządzenia ministra zdrowia z 2012 r. w sprawie szczególnych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą). Takie kwestie, jak ochrona przeciwpożarowa, typowe sprawy budowlane czy z zakresu BHP, nie będą w niej uwzględniane.
Na podstawie opinii Państwowej Inspekcji Sanitarnej organ rejestrowy, czyli wojewoda, wyważy za i przeciw i dopiero wtedy będzie mógł wydać decyzję o dalszych losach podmiotu leczniczego. Według danych GIS na 15 grudnia 2017 r. programy dostosowawcze realizuje 3217 różnego rodzaju podmiotów leczniczych – od szpitali po samodzielne praktyki lekarskie i pielęgniarskie. Do 31 grudnia programów dostosowawczych nie zrealizowało około 1400 podmiotów.
Obecnie sytuacja jest dramatyczna, duża liczba niedostosowanych placówek wynika też z tego, że ciągłe przesuwanie terminów wpływało demobilizująco na zarządzających w kwestii aktywnego działania w celu realizacji zadań inwestycyjno-remontowych. Przykładowo, w jednym ze szpitali już w 2007 r. był opracowany program dostosowawczy, który stał się elementem strategii rozwoju szpitala na lata 2008–2018. Gdy w 2012 r. ukazało się rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie szczególnych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą, placówka spełniała wymogi. Potem wyznaczano kolejne ostateczne terminy, akurat ten szpital robił swoje w odpowiednim czasie, jednakże kilkakrotne przesuwanie terminów dostosowania szpitali zdemotywowało dyrektorów i organy założycielskie.
Panowało przekonanie, że znów wyznaczy się nową datę i nie będzie problemu, a pieniądze z kontraktów lepiej przeznaczyć na inne pilne potrzeby. Wspomniany szpital korzystał ze środków unijnych. Wybudowano m.in. nowy blok operacyjny z centralną sterylizatornią i intensywną terapią. W następnym okresie sukcesywnie modernizowano po dwa oddziały, dzięki czemu każda sala chorych ma teraz łazienkę.
Ale teraz czas minął. Pora na kontrole i rekonesans. Taki kubeł zimnej wody na głowę.
Można by rzec, że wymogi, o których mówimy, to chleb powszedni, coś zwyczajnego, co powinno być w każdym szpitalu, przychodni itd., co nie powinno budzić żadnych kontrowersji w dzisiejszych czasach. Są to po prostu wymogi podstawowe. Ale skala problemu w związku z sytuacją, jaką mieliśmy po 1989 r. w ochronie zdrowia, doprowadziła do tego, że urósł on do rangi sprawy nadzwyczajnej. To fakt, że jedne szpitale poradziły sobie bardzo dobrze, a inne znacznie gorzej – czekając trochę na zrządzenie losu, co jutro przyniesie. Inne z kolei miały faktyczne problemy finansowe i nie myślały o inwestycjach, kiedy zadłużenie rosło. Jednak termin obecnie wyznaczony nie powinien być już przesuwany, bo taki ruch doprowadzi do tego, że Ministerstwo Zdrowia nie będzie już wiarygodne w swoich decyzjach – tego nie można już cofnąć. Zmusi to zarządzających do efektywniejszego działania, a jak wiadomo, jeśli bardzo się chce, to można rozwiązać każdy problem.
Jako ciekawostkę dodam, że w krajach skandynawskich przyjęto zasadę, że budynek, który jest używany z przeznaczeniem na szpital przez okres dłuższy niż 30–40 lat, jest burzony, po czym następuje budowa nowego szpitala. Ciekawe, czy w Polsce doczekamy się kiedyś takich rozwiązań.
Greta Kanownik
Ekspert ochrony zdrowia.
Przeczytaj także: "W szpitalach warunki bywają gorsze niż w... oborach", "Kilkaset szpitali do zamknięcia?", "Zawalski: Rozporządzenie w sprawie wymagań sanitarnych nie jest niemożliwe do wprowadzenia" i "Dariusz Madera: Rozwiązania prawne nie gwarantują pieniędzy na spełnienie wymogów sanitarnych".
Więcej materiałów o warunkach sanitarnych znajdziecie w "Menedżerze Zdrowia" numer 6-7/2018. Czasopismo można kupić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.