Gazeta Uniwersytecka UŚ
Knysok odchodzi na emeryturę, ale ma pilnować w szpitalu realizacji kontraktów
Tagi: | Anna Knysok |
Anna Knysok, wiceminister zdrowia w latach 1997-2001 i działaczka "Solidarności", przyjmuje propozycję dyrektora Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie i będzie chodzić dalej do szpitala na dwa dni w tygodniu jeszcze przez kilka miesięcy.
Knysok w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówi, że ma pilnować realizacji kontraktów, analizować koszty oddziałów i ich funkcjonowanie.
- To jest jednak duży szpital i trudno tak z dnia na dzień wszystko przekazać. Ma ponad 500 łóżek - tłumaczy była wiceminister i dodaje, że ostatnio trochę zlikwidowano. - Nie tylko z powodu braku pielęgniarek. Także z braku miejsca. Szpitale są w szachu, bo wciąż obowiązuje przepis, że łóżko ma stać krótkim bokiem przy ścianie. Człowiek leży potem na nim jak na katafalku. Dla starszych pacjentów to trudność. W domu śpią na ogół przy ścianie i to im daje poczucie bezpieczeństwa. Chroni przed upadkiem. A w szpitalach spadają z łóżek, bo w domu są nauczeni, że łóżko jest przy ścianie.
Knysok wspomina swoją przeszłość
- W 1970 roku ukończyłam liceum medyczne i rozpoczęłam pracę w chorzowskim szpitalu jako pielęgniarka. Miałam więc kontakt z pacjentami i przyglądałam się przede wszystkim różnym postawom ludzi dotkniętych chorobą. Czułam potrzebę głębszego spojrzenia na człowieka, dlatego po pięciu latach pracy zdecydowałam się rozpocząć naukę na kierunku psychologia. Warunki materialne nie pozwalały na studia w trybie dziennym, studiowałam więc zaocznie. Wtedy zresztą psychologia była niesamowicie popularna. Zostałam przyjęta, nie zrezygnowałam także z pracy, dlatego był to dosyć intensywny okres w moim życiu - wspomina Knysok na łamach "Gazety Uniwersyteckiej UŚ".
Knysok po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę w tym samym szpitalu na drugim etacie, jako psycholog.
- Zrobiłam także specjalizację z psychologii klinicznej. Pracowałam więc jako pielęgniarka i psycholog zarazem. Piękny zestaw, tylko pacjenci szpitala dostawali oczopląsu! Rano chodzi pani magister z kajecikiem, zaprasza, testy przeprowadza, muzykę relaksacyjną puszcza, a wieczorem biega po korytarzach z kroplówką, strzykawkami i kłuje - mówi była wiceminister.
- Rozpoczynałam pracę w 1970 roku, w 1980 skończyłam studia, wtedy też zaczęły się strajki i miałam już czas na działalność związkową, na tworzenie "Solidarności" w służbie zdrowia, potem w stanie wojennym na działalność podziemną, pomoc internowanym, kolportaż ulotek... Pamiętam doskonale mój nastrój, wreszcie mieliśmy poczucie, że możemy coś zmienić w tym śmiertelnie nudnym socjalistycznym ustroju. W 1983 roku zostałam aresztowana, dwa miesiące później mogłam już wrócić do pracy w szpitalu i zostałam tam aż do 1989 roku. Potem odbyły się wybory do sejmu i zostałam posłanką na Sejm kontraktowy, a następnie na Sejm RP I kadencji. W 1997 roku Jerzy Buzek poprosił mnie, bym została pełnomocnikiem rządu ds. wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego oraz wiceministrem zdrowia. Cztery lata później wróciłam do Chorzowa, by objąć stanowisko dyrektora mojego macierzystego szpitala, z którym byłam związana od samego początku. Potem powstał Zespół Szpitali Miejskich w Chorzowie i tam od 2004 roku pełnię funkcję wicedyrektora. I to wszystko. Proszę, jak można takie bogate życie opowiedzieć w kilku zdaniach... - opowia Knysok.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- To jest jednak duży szpital i trudno tak z dnia na dzień wszystko przekazać. Ma ponad 500 łóżek - tłumaczy była wiceminister i dodaje, że ostatnio trochę zlikwidowano. - Nie tylko z powodu braku pielęgniarek. Także z braku miejsca. Szpitale są w szachu, bo wciąż obowiązuje przepis, że łóżko ma stać krótkim bokiem przy ścianie. Człowiek leży potem na nim jak na katafalku. Dla starszych pacjentów to trudność. W domu śpią na ogół przy ścianie i to im daje poczucie bezpieczeństwa. Chroni przed upadkiem. A w szpitalach spadają z łóżek, bo w domu są nauczeni, że łóżko jest przy ścianie.
Knysok wspomina swoją przeszłość
- W 1970 roku ukończyłam liceum medyczne i rozpoczęłam pracę w chorzowskim szpitalu jako pielęgniarka. Miałam więc kontakt z pacjentami i przyglądałam się przede wszystkim różnym postawom ludzi dotkniętych chorobą. Czułam potrzebę głębszego spojrzenia na człowieka, dlatego po pięciu latach pracy zdecydowałam się rozpocząć naukę na kierunku psychologia. Warunki materialne nie pozwalały na studia w trybie dziennym, studiowałam więc zaocznie. Wtedy zresztą psychologia była niesamowicie popularna. Zostałam przyjęta, nie zrezygnowałam także z pracy, dlatego był to dosyć intensywny okres w moim życiu - wspomina Knysok na łamach "Gazety Uniwersyteckiej UŚ".
Knysok po ukończeniu studiów rozpoczęła pracę w tym samym szpitalu na drugim etacie, jako psycholog.
- Zrobiłam także specjalizację z psychologii klinicznej. Pracowałam więc jako pielęgniarka i psycholog zarazem. Piękny zestaw, tylko pacjenci szpitala dostawali oczopląsu! Rano chodzi pani magister z kajecikiem, zaprasza, testy przeprowadza, muzykę relaksacyjną puszcza, a wieczorem biega po korytarzach z kroplówką, strzykawkami i kłuje - mówi była wiceminister.
- Rozpoczynałam pracę w 1970 roku, w 1980 skończyłam studia, wtedy też zaczęły się strajki i miałam już czas na działalność związkową, na tworzenie "Solidarności" w służbie zdrowia, potem w stanie wojennym na działalność podziemną, pomoc internowanym, kolportaż ulotek... Pamiętam doskonale mój nastrój, wreszcie mieliśmy poczucie, że możemy coś zmienić w tym śmiertelnie nudnym socjalistycznym ustroju. W 1983 roku zostałam aresztowana, dwa miesiące później mogłam już wrócić do pracy w szpitalu i zostałam tam aż do 1989 roku. Potem odbyły się wybory do sejmu i zostałam posłanką na Sejm kontraktowy, a następnie na Sejm RP I kadencji. W 1997 roku Jerzy Buzek poprosił mnie, bym została pełnomocnikiem rządu ds. wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego oraz wiceministrem zdrowia. Cztery lata później wróciłam do Chorzowa, by objąć stanowisko dyrektora mojego macierzystego szpitala, z którym byłam związana od samego początku. Potem powstał Zespół Szpitali Miejskich w Chorzowie i tam od 2004 roku pełnię funkcję wicedyrektora. I to wszystko. Proszę, jak można takie bogate życie opowiedzieć w kilku zdaniach... - opowia Knysok.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.