iStock
Lekarzu, broń się
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 11.10.2022
Źródło: Pismo Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi „Panaceum”/Jerzy Ciesielski
Tagi: | Jerzy Ciesielski |
Każdy lekarz, a nie tylko psychiatra, miewa do czynienia z osobami o klinicznie nasilonych cechach wichrzycielskich, z fanatyczną – określaną w psychologicznej i psychiatrycznej praktyce klinicznej – „osobowością paranoiczno-pieniaczą”. Jak się przed nimi bronić i czy jest to zgodne z prawem? Wyjaśniamy.
Tekst adwokata Jerzego Ciesielskiego:
Klasyczne cechy takiej jednostki to podejrzliwość i stała tendencja do zniekształcania codziennych doświadczeń poprzez błędne ujmowanie obojętnych lub przyjaznych działań otoczenia jako działań wrogich, sztywne poczucie własnych praw, niewspółmierne do potrzeb wynikających z aktualnej sytuacji, budowanie własnej, bezsensownej koncepcji funkcjonowania opresyjnej rzeczywistości, tendencja do niewybaczania urojonych krzywd, skłonność do nadmiernego przeceniania własnego znaczenia, wyrażająca się utrwaloną postawą ksobną (w poradni bądź w szpitalu domaga się więc specjalnych względów, na przykład tego, by zajmował się nią wyłącznie ktoś z tytułem naukowym lub by podawano określone leki). Pieniacz walczy z każdym i o wszystko, ma samych „wrogów”, a każdy z nich permanentnie, z premedytacją i wyjątkowo złośliwie działa na jego szkodę. Jego reakcje są nienaturalnie wygórowane – czasem zdarzenie, z punktu widzenia postronnego obserwatora zupełnie niewinne, powoduje u pieniacza wybuch niezwykle nasilonych emocji. W konsekwencji możemy mieć do czynienia z użyciem środków zupełnie nieadekwatnych do sytuacji.
Lekarze atakowani są także z wyrachowaniem, cynicznie, cwaniacko w celu uzyskania określonych korzyści dla napastnika, na przykład wymuszenia określonych świadczeń lub uniknięcia uczciwego rozliczenia za usługę medyczną.
Pieniacze i cwaniacy atakują dobra osobiste osób wykonujących zawody medyczne, należące do sfery psychicznej (część w jej wewnętrznym aspekcie godności osobistej oraz zewnętrznym w postaci dobrego imienia) oraz do sfery integralności fizycznej (nietykalność cielesna, zdrowie, w tym zdrowie psychiczne i życie). Lekarze ewidentnie potrzebują ochrony przed zachowaniami o charakterze przestępczym oraz zachowaniami stanowiącymi delikty cywilne.
Zaatakowany lekarz ma pełne prawo podejmowania działań obronnych. Reakcje medyków na sytuacje niebezpieczne przybierają bardzo indywidualne postaci. Jako prawnik poddaję pod rozwagę działania o charakterze prawnym i proponuję solidną porcję edukacji w tym zakresie.
Lekarzu, broń się przed zniewagą, zniesławieniem i naruszeniem nietykalności cielesnej
Cykl porad traktujących o asekuracji lekarzy przed wrogo usposobionymi do nich jednostkami rozpocznę od najdalej posuniętej ochrony, czyli tej, którą dają przepisy Kodeksu karnego.
Z badań Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku z 2017 r., na reprezentatywnej grupie 794 lekarzy i lekarzy dentystów, wynika, że dwie trzecie lekarzy przynajmniej raz doświadczyło osobiście nieodpowiednich zachowań ze strony pacjentów. Najczęściej były to niestosowne komentarze i pomówienia (na przykład w internecie), ale zdarzały się też akty fizycznej przemocy. Z badań wynika, że im młodszy lekarz, tym częściej spotyka się z agresywnymi zachowaniami ze strony pacjentów. Autorzy badania wskazują na dwie przyczyny: młody wiek ośmiela do traktowania lekarza z góry, na przykład do prób wymuszania pożądanych przez pacjenta decyzji terapeutycznych (skierowania na określone badania, wypisania konkretnych leków, wystawienia zaświadczenia). Młodzi lekarze są bardziej wrażliwi na reakcje pacjenta, zapamiętują przykre sytuacje, odbierają reakcje pacjenta personalnie. Starszych medyków cechuje zaś uodpornienie na zachowanie pacjentów.
Słowne ataki na lekarza będą kwalifikowane jako występki przeciwko czci i godności, to jest jako znieważenie albo zniesławienie (ujęte odpowiednio w art. 216 i 212 Kodeksu karnego). Znieważenie to obrażenie kogoś, ubliżenie mu, na przykład za pomocą jakiegoś wyzwiska („ty znachorze”), obraźliwego gestu (pokazanie nieprzyzwoitych części ciała), rysunku (złośliwa karykatura), filmiku czy fotografii (na przykład w internecie). Chodzi tu – wedle prof. Edyty Górniok – o czyn godzący w subiektywne poczucie własnej wartości, które przynależne jest każdemu człowiekowi. O uznaniu określonych sformułowań za „znieważające” decydują w pierwszej kolejności powszechnie przyjęte normy obyczajowe. Zniesławienie lekarza popełniane jest przez pomówienie go o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu lekarza lub lekarza dentysty, zdyskredytować wobec pacjentów i przełożonych, zniszczyć jego reputację.
Znieważenie jest zero-jedynkowe. Konkretna wypowiedź (obiektywnie) wyraża pogardę dla godności drugiego człowieka albo nie można przypisać jej takiej właściwości. Natomiast cechą różnicującą zniesławienie jest możliwość przeprowadzenia przez autora negatywnej wypowiedzi dowodu prawdy przez wykazanie, że dyskredytująca informacja o błędzie medycznym popełnionym przez lekarza jest w istocie prawdziwa. W jednym z procesów pacjent, który wypowiadał się o lekarzu „konował”, nie zaprzeczał, że tak go nazwał, lecz – jak się wyraził – nikogo nie zniesławił, ponieważ: „Powiedziałem prawdę, bo doktor Marek jest konowałem” (czego jednak nie wykazał).
W literaturze prawniczej wyjaśnia się, że pomówieniem są wszelkie wypowiedzi, które są zdatne, by odebrać zaufanie udzielane przez społeczeństwo lekarzowi ze względu na charakter jego działalności. Informacje zniesławiające mogą dotyczyć sfery etycznej, wiedzy, braku wystarczających kompetencji zawodowych, doświadczenia, właściwości fizycznych, jeżeli mają znaczenie dla należytego wykonywania funkcji, a nawet sposobu na życie, jeżeli pozostaje to związku z wykonywanym zawodem. Przeważa pogląd, że pomawiający nie musi wskazywać na konkretne fakty, wystarczy ogólne stwierdzenie, na przykład, że chirurg „ma dwie lewe ręce”. W orzecznictwie sądowym ugruntowało się stanowisko, że czyn może mieć charakter zniesławienia także wówczas, gdy informacja nie została podana w sposób kategoryczny, lecz powołuje się na rzekome lub będące w obiegu plotki, ewentualnie gdy sprawca zastosował formę pytającą – „czy prawdą jest, że profesor X bierze łapówkę za każdy zabieg? ”, jeżeli cel sprawcy – skompromitowanie podmiotu wynika z treści i kontekstu wypowiedzi. Pomawiający nie „musi” wskazać danych personalnych pomawianego, wystarcza bowiem takie jego kontekstowe przedstawienie, by na podstawie dodatkowych informacji możliwa była identyfikacja (wskazanie pracownika medycznego przez miejsce jego zatrudnienia, opisanie cech jego wyglądu lub innych specyficznych właściwości).
Oba opisane wyżej występki posiadają kwalifikowaną odmianę, skutkującą surowszą sankcją, jeżeli sprawca dopuści się znieważenia bądź zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania (telewizja, prasa, internet). W praktyce pracownicy medyczni padają ofiarami omawianych czynów za pomocą licznych forów i stron internetowych.
Do przestępstw przeciwko czci i godności należy również naruszenie nietykalności cielesnej. Dobrem chronionym w tym wypadku jest prawo każdej osoby do poszanowania jej integralności cielesnej. Czynność sprawcza polegać może na spoliczkowaniu człowieka, klapsie, podstawieniu nogi, popchnięciu, szarpaniu, uderzeniu jakimiś przedmiotami, strąceniu okularów, opluciu, ciągnięciu za włosy, wylewaniu substancji, uszczypnięciu, ukłuciu szpilką, a nawet na nieakceptowanym przytuleniu bądź pocałunku wbrew. W ślad za orzecznictwem sądowym można zatem przyjąć, że naruszeniem nietykalności cielesnej są „wszystkie czynności oddziałujące na ciało innej osoby, które nie są przez nią akceptowane”. Jeżeli wskutek któregokolwiek z opisanych działań nastąpi uszkodzenie ciała (kodeksowo „naruszenie czynności narządu ciała”), zachowanie takie będzie kwalifikowane jako przestępstwo przeciwko zdrowiu.
Opisane przestępstwa ścigane są z oskarżenia prywatnego. Korzystając z tego trybu, lekarz musi być od początku sprawy aktywny. W jego rękach leży inicjatywa dotycząca wszczęcia postępowania – sporządzenie, złożenie i opłacenie (300 zł) prywatnego aktu oskarżenia. Z jego treści musi wynikać, kogo i o co oskarżamy, należy też wskazać dowody na poparcie naszych twierdzeń, w tym wymienić świadków zdarzenia. Świadkiem będzie osoba przy kryminalnym zdarzeniu, ale też świadek ze słuchu, któremu wzburzeni opowiemy o całym zdarzeniu bezpośrednio po wyjściu pacjenta. Oczywiście pamiętajmy, że każde zachowanie kryminalne pacjenta należy odnotować w dokumentacji medycznej. Każde postępowanie z oskarżenia prywatnego rozpoczyna się od posiedzenia pojednawczego, które przy dobrej woli stron pozwoli zakończyć spór ugodą, na przykład zgodnie poprzestać na przeproszeniu lekarza przez pacjenta.
Czyny ścigane z oskarżenia publicznego można też zgłosić do prokuratora, którego władztwo pozwala mu na objęcie zniewagi, zniesławienia lub naruszenia nietykalności cielesnej oskarżeniem publicznym, jeżeli „wymaga tego interes społeczny”. Wiedzmy jednak, że prokurator z zasady nie podejmuje w takich sprawach oskarżenia publicznego. Kierując jednak do niego zawiadomienia, mamy pewność, że skieruje je do sądu, a od naszej woli będzie zależało, czy postępowanie będziemy opłacać i kontynuować, czy tego zaniechamy. Inna jest sytuacja lekarza funkcyjnego (na przykład ordynatora). Traktowany jest on jak funkcjonariusz publiczny, a zamachy na jego godność i nietykalność cielesną ścigane są przez prokuratora w trybie publicznoskargowym.
Artykuł opublikowano w Piśmie Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi „Panaceum” 10/2022.
Przeczytaj także: „Równouprawnienie niepełnosprawności”, „Czy leci z nami lekarz?” i „Nikomu nic się nie stało, a płacić trzeba”.
Klasyczne cechy takiej jednostki to podejrzliwość i stała tendencja do zniekształcania codziennych doświadczeń poprzez błędne ujmowanie obojętnych lub przyjaznych działań otoczenia jako działań wrogich, sztywne poczucie własnych praw, niewspółmierne do potrzeb wynikających z aktualnej sytuacji, budowanie własnej, bezsensownej koncepcji funkcjonowania opresyjnej rzeczywistości, tendencja do niewybaczania urojonych krzywd, skłonność do nadmiernego przeceniania własnego znaczenia, wyrażająca się utrwaloną postawą ksobną (w poradni bądź w szpitalu domaga się więc specjalnych względów, na przykład tego, by zajmował się nią wyłącznie ktoś z tytułem naukowym lub by podawano określone leki). Pieniacz walczy z każdym i o wszystko, ma samych „wrogów”, a każdy z nich permanentnie, z premedytacją i wyjątkowo złośliwie działa na jego szkodę. Jego reakcje są nienaturalnie wygórowane – czasem zdarzenie, z punktu widzenia postronnego obserwatora zupełnie niewinne, powoduje u pieniacza wybuch niezwykle nasilonych emocji. W konsekwencji możemy mieć do czynienia z użyciem środków zupełnie nieadekwatnych do sytuacji.
Lekarze atakowani są także z wyrachowaniem, cynicznie, cwaniacko w celu uzyskania określonych korzyści dla napastnika, na przykład wymuszenia określonych świadczeń lub uniknięcia uczciwego rozliczenia za usługę medyczną.
Pieniacze i cwaniacy atakują dobra osobiste osób wykonujących zawody medyczne, należące do sfery psychicznej (część w jej wewnętrznym aspekcie godności osobistej oraz zewnętrznym w postaci dobrego imienia) oraz do sfery integralności fizycznej (nietykalność cielesna, zdrowie, w tym zdrowie psychiczne i życie). Lekarze ewidentnie potrzebują ochrony przed zachowaniami o charakterze przestępczym oraz zachowaniami stanowiącymi delikty cywilne.
Zaatakowany lekarz ma pełne prawo podejmowania działań obronnych. Reakcje medyków na sytuacje niebezpieczne przybierają bardzo indywidualne postaci. Jako prawnik poddaję pod rozwagę działania o charakterze prawnym i proponuję solidną porcję edukacji w tym zakresie.
Lekarzu, broń się przed zniewagą, zniesławieniem i naruszeniem nietykalności cielesnej
Cykl porad traktujących o asekuracji lekarzy przed wrogo usposobionymi do nich jednostkami rozpocznę od najdalej posuniętej ochrony, czyli tej, którą dają przepisy Kodeksu karnego.
Z badań Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku z 2017 r., na reprezentatywnej grupie 794 lekarzy i lekarzy dentystów, wynika, że dwie trzecie lekarzy przynajmniej raz doświadczyło osobiście nieodpowiednich zachowań ze strony pacjentów. Najczęściej były to niestosowne komentarze i pomówienia (na przykład w internecie), ale zdarzały się też akty fizycznej przemocy. Z badań wynika, że im młodszy lekarz, tym częściej spotyka się z agresywnymi zachowaniami ze strony pacjentów. Autorzy badania wskazują na dwie przyczyny: młody wiek ośmiela do traktowania lekarza z góry, na przykład do prób wymuszania pożądanych przez pacjenta decyzji terapeutycznych (skierowania na określone badania, wypisania konkretnych leków, wystawienia zaświadczenia). Młodzi lekarze są bardziej wrażliwi na reakcje pacjenta, zapamiętują przykre sytuacje, odbierają reakcje pacjenta personalnie. Starszych medyków cechuje zaś uodpornienie na zachowanie pacjentów.
Słowne ataki na lekarza będą kwalifikowane jako występki przeciwko czci i godności, to jest jako znieważenie albo zniesławienie (ujęte odpowiednio w art. 216 i 212 Kodeksu karnego). Znieważenie to obrażenie kogoś, ubliżenie mu, na przykład za pomocą jakiegoś wyzwiska („ty znachorze”), obraźliwego gestu (pokazanie nieprzyzwoitych części ciała), rysunku (złośliwa karykatura), filmiku czy fotografii (na przykład w internecie). Chodzi tu – wedle prof. Edyty Górniok – o czyn godzący w subiektywne poczucie własnej wartości, które przynależne jest każdemu człowiekowi. O uznaniu określonych sformułowań za „znieważające” decydują w pierwszej kolejności powszechnie przyjęte normy obyczajowe. Zniesławienie lekarza popełniane jest przez pomówienie go o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu lekarza lub lekarza dentysty, zdyskredytować wobec pacjentów i przełożonych, zniszczyć jego reputację.
Znieważenie jest zero-jedynkowe. Konkretna wypowiedź (obiektywnie) wyraża pogardę dla godności drugiego człowieka albo nie można przypisać jej takiej właściwości. Natomiast cechą różnicującą zniesławienie jest możliwość przeprowadzenia przez autora negatywnej wypowiedzi dowodu prawdy przez wykazanie, że dyskredytująca informacja o błędzie medycznym popełnionym przez lekarza jest w istocie prawdziwa. W jednym z procesów pacjent, który wypowiadał się o lekarzu „konował”, nie zaprzeczał, że tak go nazwał, lecz – jak się wyraził – nikogo nie zniesławił, ponieważ: „Powiedziałem prawdę, bo doktor Marek jest konowałem” (czego jednak nie wykazał).
W literaturze prawniczej wyjaśnia się, że pomówieniem są wszelkie wypowiedzi, które są zdatne, by odebrać zaufanie udzielane przez społeczeństwo lekarzowi ze względu na charakter jego działalności. Informacje zniesławiające mogą dotyczyć sfery etycznej, wiedzy, braku wystarczających kompetencji zawodowych, doświadczenia, właściwości fizycznych, jeżeli mają znaczenie dla należytego wykonywania funkcji, a nawet sposobu na życie, jeżeli pozostaje to związku z wykonywanym zawodem. Przeważa pogląd, że pomawiający nie musi wskazywać na konkretne fakty, wystarczy ogólne stwierdzenie, na przykład, że chirurg „ma dwie lewe ręce”. W orzecznictwie sądowym ugruntowało się stanowisko, że czyn może mieć charakter zniesławienia także wówczas, gdy informacja nie została podana w sposób kategoryczny, lecz powołuje się na rzekome lub będące w obiegu plotki, ewentualnie gdy sprawca zastosował formę pytającą – „czy prawdą jest, że profesor X bierze łapówkę za każdy zabieg? ”, jeżeli cel sprawcy – skompromitowanie podmiotu wynika z treści i kontekstu wypowiedzi. Pomawiający nie „musi” wskazać danych personalnych pomawianego, wystarcza bowiem takie jego kontekstowe przedstawienie, by na podstawie dodatkowych informacji możliwa była identyfikacja (wskazanie pracownika medycznego przez miejsce jego zatrudnienia, opisanie cech jego wyglądu lub innych specyficznych właściwości).
Oba opisane wyżej występki posiadają kwalifikowaną odmianę, skutkującą surowszą sankcją, jeżeli sprawca dopuści się znieważenia bądź zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania (telewizja, prasa, internet). W praktyce pracownicy medyczni padają ofiarami omawianych czynów za pomocą licznych forów i stron internetowych.
Do przestępstw przeciwko czci i godności należy również naruszenie nietykalności cielesnej. Dobrem chronionym w tym wypadku jest prawo każdej osoby do poszanowania jej integralności cielesnej. Czynność sprawcza polegać może na spoliczkowaniu człowieka, klapsie, podstawieniu nogi, popchnięciu, szarpaniu, uderzeniu jakimiś przedmiotami, strąceniu okularów, opluciu, ciągnięciu za włosy, wylewaniu substancji, uszczypnięciu, ukłuciu szpilką, a nawet na nieakceptowanym przytuleniu bądź pocałunku wbrew. W ślad za orzecznictwem sądowym można zatem przyjąć, że naruszeniem nietykalności cielesnej są „wszystkie czynności oddziałujące na ciało innej osoby, które nie są przez nią akceptowane”. Jeżeli wskutek któregokolwiek z opisanych działań nastąpi uszkodzenie ciała (kodeksowo „naruszenie czynności narządu ciała”), zachowanie takie będzie kwalifikowane jako przestępstwo przeciwko zdrowiu.
Opisane przestępstwa ścigane są z oskarżenia prywatnego. Korzystając z tego trybu, lekarz musi być od początku sprawy aktywny. W jego rękach leży inicjatywa dotycząca wszczęcia postępowania – sporządzenie, złożenie i opłacenie (300 zł) prywatnego aktu oskarżenia. Z jego treści musi wynikać, kogo i o co oskarżamy, należy też wskazać dowody na poparcie naszych twierdzeń, w tym wymienić świadków zdarzenia. Świadkiem będzie osoba przy kryminalnym zdarzeniu, ale też świadek ze słuchu, któremu wzburzeni opowiemy o całym zdarzeniu bezpośrednio po wyjściu pacjenta. Oczywiście pamiętajmy, że każde zachowanie kryminalne pacjenta należy odnotować w dokumentacji medycznej. Każde postępowanie z oskarżenia prywatnego rozpoczyna się od posiedzenia pojednawczego, które przy dobrej woli stron pozwoli zakończyć spór ugodą, na przykład zgodnie poprzestać na przeproszeniu lekarza przez pacjenta.
Czyny ścigane z oskarżenia publicznego można też zgłosić do prokuratora, którego władztwo pozwala mu na objęcie zniewagi, zniesławienia lub naruszenia nietykalności cielesnej oskarżeniem publicznym, jeżeli „wymaga tego interes społeczny”. Wiedzmy jednak, że prokurator z zasady nie podejmuje w takich sprawach oskarżenia publicznego. Kierując jednak do niego zawiadomienia, mamy pewność, że skieruje je do sądu, a od naszej woli będzie zależało, czy postępowanie będziemy opłacać i kontynuować, czy tego zaniechamy. Inna jest sytuacja lekarza funkcyjnego (na przykład ordynatora). Traktowany jest on jak funkcjonariusz publiczny, a zamachy na jego godność i nietykalność cielesną ścigane są przez prokuratora w trybie publicznoskargowym.
Artykuł opublikowano w Piśmie Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi „Panaceum” 10/2022.
Przeczytaj także: „Równouprawnienie niepełnosprawności”, „Czy leci z nami lekarz?” i „Nikomu nic się nie stało, a płacić trzeba”.