Adam Stępień/Agencja Wyborcza.pl

Nie róbmy nikomu krzywdy

Udostępnij:
– Zbyt lekkomyślne przyznawanie prawa wykonywania zawodu lekarzom, którzy przyjechali do Polski, uciekając przed wojną, może w rzeczywistości przynieść im więcej kłopotów niż korzyści – twierdzi anestezjolog i ekspert Porozumienia Rezydentów Damian Patecki.
Komentarz anestezjologa i eksperta Porozumienia Rezydentów Damiana Pateckiego:
Lekarz z prawem wykonywania zawodu przyznanym przez polski samorząd zawodowy, bez względu na to, czy kształcił się w Polsce, czy przyjechał do nas, uciekając przed wojną, w świetle prawa tak samo odpowiada za swoje ewentualne błędy medyczne. Nie możemy więc dopuścić, by lekarze z Ukrainy przez zbyt liberalne podejście Ministerstwa Zdrowia do przyznawania uprawnień zawodowych narażali się na postępowanie dyscyplinarne, cywilne, a nawet karne, wynikające np. z ich niedostatecznej znajomości języka polskiego czy polskiego systemu ochrony zdrowia i standardów opieki medycznej.

Skupmy się więc na pomocy zgodnie z zasadą primum non nocere. Pomocy ukraińskim medykom chcącym pracować w Polsce należałoby udzielić, umożliwiając odbycie np. stażu adaptacyjnego, półrocznego, a może nawet rocznego. Oczywiście jego forma jest do dopracowania. Czy będzie analogiczny do stażu podyplomowego, czy polegać będzie na przysposobieniu do pracy lekarza przez wykonywanie funkcji asystenta medycznego – pozostaje kwestią otwartą. Nie ulega wątpliwości, że należałoby zaoferować lekarzom uchodźcom pensję taką samą, na jaką mogą liczyć Polacy. Wynagrodzenie powinny oczywiście wziąć na siebie instytucje państwowe. Dodatkowo trzeba by przeznaczyć fundusze na uposażenie medyków, którzy zostaliby opiekunami takiego stażu adaptacyjnego. Strona merytoryczna natomiast powinna pozostać domeną samorządu lekarskiego – jako instytucji, która ustawowo jest zobowiązana do stania na straży jakości wykonywania zawodu.

Jestem przekonany, że nie brakuje placówek, które takie staże mogłyby prowadzić. Zwróćmy uwagę na warunki odbywania stażu podyplomowego na obszarze działania OIL w Warszawie – ciasno jest przede wszystkim w stolicy. W Polsce powiatowej, a także w innych izbach, nie ma tłumów chętnych. Jeśli więc zachowamy rejonizację staży adaptacyjnych analogiczną do podyplomowych, ich wprowadzenie będzie możliwe.

Nie ulega wątpliwości, że owa adaptacja powinna być połączona z intensywnymi lekcjami języka polskiego. Zdaję sobie sprawę z tego, że w momencie gdy piszę te słowa, uchodźców z Ukrainy jest około 1,7 mln [14 marca – informuje redakcja], a do tego dochodzą setki tysięcy osób ukraińskojęzycznych, które mieszkały w Polsce przed wojną, co tworzy ogromną rzeszę potencjalnych pacjentów, z którymi w pierwszej kolejności trzeba się porozumiewać właśnie po ukraińsku. Teoretycznie więc lekarze Ukraińcy mogą sobie z nimi radzić lepiej niż Polacy. Ale to tylko pozory. Nie ma szpitali ani przychodni przeznaczonych wyłącznie dla uchodźców. A nawet gdyby istniały, przecież pracowałby tam przede wszystkim polski personel, dokumentację też trzeba by prowadzić w języku polskim, współpracować z innymi polskojęzycznymi instytucjami.

Trzeba wreszcie zważyć, w jaki sposób nasze działania dotyczące umożliwienia pracy lekarzom z Ukrainy wpłyną na sytuację pacjentów na Ukrainie, także po zakończeniu wojny. Z jednej strony nie należy moim zdaniem myśleć o utrudnianiu przenosin do Polski w obawie o to, że tutejsze lepsze warunki zniechęcą lekarzy do powrotu do ojczyzny, kiedy sytuacja się poprawi. Nikogo nie można zmuszać do bohaterstwa i każdy powinien móc wybrać, co jest lepsze dla niego i jego bliskich. Z drugiej jednak strony nie ma wątpliwości, że wobec kryzysu, także personalnego, w naszej ochronie zdrowia ministerstwo chętnie skorzystałoby z prostego wyjścia, jakim jest drenaż mózgów z kraju o słabszej od Polski pozycji. Tylko że w takim razie przestaniemy być partnerem Ukrainy i państwem, które ją wspiera, i staniemy się krajem kolonialnego wyzysku.

Komentarz opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 4/2022.

Przeczytaj także: „Ukraińcy – największe wyzwanie dla polskiego zdrowia publicznego w historii” i „Możemy być postrzegani jako niesolidny partner”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.