Opinie polskich psychiatrów o psychiatrii i własnej roli zawodowej
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 10.02.2020
Źródło: Postępy Psychiatrii i Neurologii/Artur Kochański i Andrzej Cechnicki
Przebadano polskich psychiatrów, analizie poddano 232 ankiety. – 47 proc. ocenia, że przeciętny obywatel uważa leczenie psychiatryczne za bardzo mało skuteczne bądź nieskuteczne, 56 proc. uznaje, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest niski lub bardzo niski, a 86,6 proc. stwierdza, że nakłady na finansowanie psychiatrii są zaniżone w porównaniu z innymi dziedzinami medycyny – analizują Artur Kochański i Andrzej Cechnicki.
Artykuł Artura Kochańskiego z Ex CORDIS Ośrodka Psychiatrii Środowiskowej i Psychoterapii w Lublinie i Andrzeja Cechnickiego z Zakładu Psychiatrii Środowiskowej Katedry Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie:
– Zdrowie psychiczne jest integralną częścią zdrowia i życia człowieka, trudno jednak nie dostrzec osobliwości psychiatrii wśród innych dyscyplin medycznych. Z jednej strony opiera się ona na osiągnięciach nauk przyrodniczych, z drugiej odwołuje się do norm społeczno-kulturowych. Stwarza to wyjątkową potrzebę integracji neurofizjologicznych mechanizmów rządzących życiem psychicznym oraz subiektywnego postrzegania pacjenta – doświadczania siebie, świata, a w nim innych ludzi. Wśród istotnych aspektów postrzegania psychiatrii wskazać należy, że rozumienie chorobowego zachowania odnosimy tu zawsze do osoby, a nie organizmu. Psychiatria nie ogranicza się ani do leczenia pojedynczego organu, ani też jednej techniki terapeutycznej. Medycyna w większym stopniu koncentruje się na człowieku jako istocie biologicznej, psychiatria zaś nieuchronnie nawiązuje do społecznych, kulturowych, a nawet duchowych wymiarów ludzkiego świata.
Przedmiotem oddziaływania psychiatrii nie jest zasadniczo ani mózg, ani ciało jako organizm. Jest nim człowiek integralny i wyjątkowy w swej indywidualnej egzystencji, która ujawnia się w pełnym wymiarze w komunikacji z innymi [1]. Ciekawe i ważne analizy rozumienia psychiatrii przeprowadził profesor Antoni Kępiński, który wskazał na przyrodniczy i humanistyczny stosunek do pacjenta. W naukach przyrodniczych dostrzegał rolę obserwatora, który w jak najmniejszym stopniu winien zakłócać obserwowane zjawiska. Jako obserwator posiada „immunitet nietykalności” – przedmiot obserwacji nie może wpływać na obserwatora, ale i on sam nie może wpływać na przebieg zjawiska. Kępiński nie kwestionował podejścia empirycznego i eksperymentalnego, twierdził jednakże, że obiektywistyczny model nie zbliża nas do poznania człowieka – dostrzegał w nim jedynie powtarzalnie reagujący automat. Podkreślał trudność sytuacji lekarza, który czasami nie wie, czy ma się uważać za naukowca czy kiepskiego artystę. Stwierdził: „stoi psychiatra na rozdrożu, bo stosując metody obowiązujące w naukach przyrodniczych, wie, że traci to, co jest w psychiatrii najistotniejsze i najciekawsze – świat przeżyć drugiego człowieka, poza tym krzywdzi chorego, traktując go jako przedmiot czy automat, a starając się spostrzec i zrozumieć subiektywny świat chorego, odrywa się od twardego gruntu naukowego” [2]. Mooij [3] podkreśla trudność pogodzenia obu punktów widzenia: biologicznego i humanistycznego. Powodem tego stanu ma być fakt, iż te dwa punkty widzenia z zasady wzajemnie się wykluczają.
Termin „psychiatria” został wprowadzony do terminologii naukowej przez niemieckiego fizjologa i klinicystę J.Ch. Reila w 1808 r. Od momentu swoich narodzin psychiatria naukowa była zmuszona zabiegać o akceptację ze strony innych dyscyplin medycznych w celu uzyskania rangi pełnoprawnej dyscypliny akademickiej. Ponieważ w medycynie somatycznej XIX w. dominowała anatomia patologiczna, warunkiem owego równouprawnienia było wykazanie, że zaburzenia psychiczne są uwarunkowane organicznie. O ile w pierwszej połowie XIX w. psychiatrzy opierali status swojego zawodu na jego użyteczności społecznej, o tyle w drugiej połowie, gdy psychiatria stała się pełnoprawną profesją, mającą własne katedry uniwersyteckie, zaczęli odwoływać się do jej podstaw naukowych, odsuwając na dalszy plan swoją rolę jako obrońców społeczeństwa przed chorymi psychicznie [4].
Dokonujący się w pierwszych dziesięcioleciach XIX w. postęp w psychiatrii klinicznej i optymizm terapeutyczny załamał się, kiedy okazało się, że szpitale psychiatryczne zapełniają się przewlekle chorymi, również w przebiegu neuropsychiatrycznych powikłań kiły czy nadużywania alkoholu, a także upośledzonymi umysłowo i przewlekle somatycznie chorymi, którym towarzyszą zaburzenia psychiczne. Wysunięcie w 1857 r. przez B.A. Morela teorii o dziedzicznym zwyrodnieniu psychicznym doskonale wpisywało się w panującą wówczas atmosferę wokół psychiatrii, stając się swoistym buforem hamującym wzrost niezadowolenia społecznego wywołanego brakiem postępu w leczeniu zaburzeń psychicznych, przyczyniając się zarazem do utrwalenia w oczach opinii publicznej postrzegania psychiatrów jako grupy zawodowej zmagającej się z poważnym problemem społecznym. Teoria Morela, przeceniająca rolę czynnika dziedzicznego w etiologii zaburzeń psychicznych, stanowiła uzasadnienie panującego w szpitalach przepełnienia, pozwalając przy tym niektórym lekarzom czuć się zwolnionymi z odpowiedzialności za stan zdrowia chorych i na zredukowanie swoich obowiązków do klasyfikowania zaburzeń psychicznych oraz kontrolowania zachowań pacjentów za pomocą środków instytucjonalnych. Z drugiej jednak strony pogłębiła panujące wówczas w środowisku lekarskim poczucie pesymizmu terapeutycznego, które być może pokutuje do dzisiaj. Problemem pozostającym w związku z napiętnowaniem osób chorujących psychicznie jest swoista stygmatyzacja psychiatrii jako dziedziny medycyny. To niepokojące zjawisko zostało zauważone przez Światowe Towarzystwo Psychiatryczne (World Psychiatric Association – WPA), którego celem działania jest m.in. zmiana wizerunku psychiatrii i psychiatrów w oczach ogółu społeczeństwa, profesjonalistów i decydentów związanych z ochroną zdrowia oraz studentów kierunków związanych ze zdrowiem.
Efektem prac Grupy Roboczej powołanej w 2009 r. przez WPA jest raport, który wielokrotnie potwierdza negatywny wizerunek psychiatrii w oczach poszczególnych grup respondentów [5]. Ukazano w nim, że dominującym sposobem leczenia psychiatrycznego jest w świadomości społecznej model oparty na izolacji w dużym szpitalu psychiatrycznym, a opinia o nim jest konsekwentnie zła od kilkudziesięciu lat. Intensywny rozwój psychiatrycznej opieki środowiskowej od lat 70. XX w. spowodował niewielkie korzystne zmiany w postrzeganiu psychiatrii, ujawniając jednocześnie społeczną niechęć wobec tego typu form leczenia. Ten rodzaj społecznego oporu nazwano zespołem NIMBY (not in my backyard – „nie na moim podwórku”). W jednym z badań stwierdzono, że co prawda 81 proc. Amerykanów nie uważa, aby przetrzymywanie osób chorych psychicznie w zamknięciu było najlepszą formą opieki, ale tylko 31 proc. z nich wyraziłoby gotowość, aby w ich sąsiedztwie zlokalizowano placówkę psychiatrycznej opieki ambulatoryjnej [6]. Społeczny stosunek do psychiatrii wyrażany jest m.in. w opiniach na temat leczenia psychiatrycznego.
Liczne badania dowodzą, że negatywne skutki leczenia psychiatrycznego są uznawane przez respondentów za poważne, nie docenia się natomiast działań korzystnych [7, 8]; w innych większość badanych zgadza się, że leki psychotropowe są skuteczne, ale sami nie chcieliby ich przyjmować [9]. Negatywna opinia na temat psychofarmakologii wypływa w dużej mierze z negatywnych stereotypów na temat skutków działania leków stosowanych w psychiatrii.
Pięć z nich jest szczególnie rozpowszechnionych:
– są to środki uzależniające [8, 10],
– są stosowane, aby uspokajać, a nie leczyć [10, 11],
– naruszają tożsamość [10],
– oszałamiają jedynie pacjentów, podobnie jak narkotyk [7],
– są nieskuteczne w zapobieganiu nawrotom[12].
Nie bez znaczenia jest także doświadczenie bycia napiętnowanym wśród samych psychiatrów i jego wpływ na relację terapeutyczną z chorymi [6]. Psychiatrzy podlegają wpływowi „udzielonej” stygmatyzacji doświadczanej przez ich pacjentów, szczególnie przez osoby o ciężkim przebiegu choroby, złym rokowaniu i niskim statusie społecznym; w konsekwencji sami czują się wypaleni, niedoceniani i nieskuteczni w działaniu. Pesymizm psychiatrów może brać się m.in. z ich codziennych doświadczeń zawodowych (tzw. iluzja klinicysty), co potwierdzają badania pokazujące różnice w podejściu do chorych przez pracowników psychiatrii szpitalnej i środowiskowej. Może to wynikać z faktu, że w szpitalach leczeni są najciężej chorzy, często pacjenci chroniczni i z nieodwracalnymi deficytami [13, 14]. Psychiatrzy, zdając sobie sprawę ze swojego negatywnego wizerunku, są jednocześnie skłonni uznawać siebie za osoby bardziej introspekcyjne, mniej autorytarne, bardziej kulturalne i dojrzałe niż ich koledzy lekarze [15, 16]. Celem pracy była ocena, jak zdaniem polskich psychiatrów kształtuje się społeczna opinia na temat ich pracy, a tym samym, czy można mówić wśród nich o zjawisku antycypacji piętna zawodowego.
Metody
Do badania opinii psychiatrów o psychiatrii i własnej pracy użyty został autorski kwestionariusz dotyczący wizerunku psychiatrii w społeczeństwie zatytułowany: „Psychiatrzy o psychiatrii”, złożony z 14 pytań, z przewidzianymi wariantami czterech lub pięciu odpowiedzi jednokrotnego wyboru. Pytania kwestionariusza użytego w badaniu odnoszą się do obszarów stygmatyzacji psychiatrii wyodrębnionych przez Grupę Roboczą WPA [5]. Zbadano 259 osób, a ze względu na braki danych analizie statystycznej poddano ostatecznie 232 ankiety. Znaczącą większość, bo 66 proc., w badanej grupie stanowiły kobiety. Wiek badanych zawierał się w przedziale od 25 do 88 lat; średnia wieku wyniosła 42 lata. Znacząca większość badanych była mieszkańcami miast powyżej 100 tys. (80,4 proc.); w miastach 25–100 tys. ludności zamieszkiwało 12,6 proc. respondentów, a w miastach poniżej 25 tys. mieszkańców i na wsiach po 3,5 proc.. Istotnie więcej, 71 proc. badanych, było pracownikami jednostek psychiatrycznego lecznictwa stacjonarnego, w stosunku do 29 proc. zatrudnionych w lecznictwie ambulatoryjnym. W badanej grupie 25 proc. lekarzy posiadało certyfikat psychoterapeuty bądź było w trakcie kursu, a tylko 12 proc. respondentów miało tytuł specjalisty terapii środowiskowej.
Wyniki
Jako jeden z przejawów nieadekwatnego postrzegania psychiatrii przez społeczeństwo można traktować lokalizowanie jej poza medycyną. W tabeli 1 zaprezentowano opinię badanych psychiatrów o tym, jaka część populacji ogólnej może podzielać ten pogląd. W opinii większości badanych psychiatrów (62,9 proc.) przeważająca część społeczeństwa (ponad 60 proc.) ma świadomość, że psychiatria jest dziedziną medycyny. Grupa 26,3 proc. badanych wyraziła opinię, że 41–60 proc. społeczeństwa nie ma tej świadomości. W zdecydowanej mniejszości (odpowiednio 10,3 proc. i 0,4 proc.) są ci, którzy przypuszczają, że ponad 60 proc., a nawet ponad 80 proc. społeczeństwa nie uważa psychiatrii za dziedzinę medycyny. Skuteczność leczenia w danej dziedzinie medycyny określa jej wartość i przydatność, a dalej przekłada się na gotowość do korzystania z określonej formy pomocy.
W kolejnym pytaniu dowiadywano się, jak zdaniem badanych psychiatrów społeczeństwo ocenia skuteczność leczenia psychiatrycznego. Wyniki zaprezentowano w tabeli 2. Większość badanych (51,3 proc.) uważa, że ogół społeczeństwa traktuje leczenie psychiatryczne jako przeciętnie skuteczne. Duża część ankietowanych (40,5 proc.) ocenia jednocześnie, że przeciętny obywatel uważa je za bardzo mało skuteczne bądź nieskuteczne (6,5 proc.). Zaledwie 1,7 proc. lekarzy wyraża przekonanie, że społeczeństwo uważa leczenie psychiatryczne za bardzo skuteczne. Zniekształcenia w sposobie społecznego postrzegania psychiatrii, a w konsekwencji opóźnienia w dotarciu po konieczną pomoc, mogą polegać m.in. na przesadnym kojarzeniu leczenia psychiatrycznego z przemocą. Postanowiono zbadać, na ile psychiatrzy obawiają się takiego traktowania psychiatrii przez społeczeństwo. Wyniki przedstawiono w tabeli 3.
Za tym, że zdecydowana większość społeczeństwa kojarzy psychiatrię z przemocą, było 25,8 proc. respondentów. Stosunkowo duży odsetek badanych lekarzy, bo 28 proc., uważa, że związek leczenia psychiatrycznego z przemocą dostrzega 40–60 proc. ogółu społeczeństwa. Zdaniem 46,1 proc. badanych do 40 proc. ogółu społeczeństwa kojarzy leczenie psychiatryczne z przemocą. Można się także obawiać, że społeczeństwo nie tylko odmówi psychiatrii miejsca wśród innych dziedzin medycyny, potraktuje ją jako praktykę pozbawioną podstaw naukowych, a nawet sprowadzi do formy bliżej nieokreślonych oddziaływań z pogranicza wiedzy tajemnej. Zapytano badanych psychiatrów o ich przekonania w tym zakresie. W opinii znaczącej liczby badanych (84,1 proc.) mniejsza część społeczeństwa (do 40 proc.) uważa, że psychiatria jest dziedziną oddziaływań magicznych. Niewielka część respondentów (5,6 proc.) twierdzi, że może tak uważać większość społeczeństwa (ponad 60 proc.), a 10,3 proc. badanych uznaje, że 41–60 proc. społeczeństwa. W mediach chętnie prezentuje się rozmaite wydarzenia kryminalne, które traktuje się ze szczególnym przejęciem, kiedy są „wzbogacone” informacją o domniemanej przeszłości psychiatrycznej sprawcy. W obiegowej opinii słyszy się niejednokrotnie, że groźny przestępca uniknął kary, ponieważ uzyskał diagnozę psychiatryczną. Opinie badanych psychiatrów na temat powszechności takiego traktowania psychiatrii przez społeczeństwo przedstawiono w tabeli 5.
Niewielka część badanych (8,6 proc.) uważa, że większość społeczeństwa (ponad 60 proc.) jest przekonana, że psychiatria jest wykorzystywana do ochrony osób, które naruszyły prawo. Według aż 71 proc. lekarzy mniejsza część społeczeństwa (poniżej 40 proc.) ma taką opinię na temat psychiatrii. Spośród respondentów 20,3 proc. szacuje, że 40–60 proc. społeczeństwa kojarzy psychiatrię w ten sposób. Z jednej strony zwraca się uwagę na wyjątkowo trudny charakter pracy związanej z leczeniem zaburzeń psychicznych, z drugiej bagatelizuje ten wysiłek i lekceważy psychiatrów, wyśmiewając i określając ich wypowiedzi i zachowania jako zwariowane – podobne jak w przypadku osób, którymi się zajmują. W ostatnim pytaniu ankiety „Psychiatrzy o psychiatrii” poruszono ten właśnie temat. Ocenę zjawiska przez badanych psychiatrów przedstawiono w tabeli 6. W opinii 46,5 proc. badanych mniejsza część społeczeństwa (do 40 proc.) jest przekonana, że psychiatrzy upodabniają się do swoich pacjentów. Według 31,4 proc. respondentów większość (ponad 60 proc.) społeczeństwa uważa, że się tak dzieje, a według 22 proc. badanych, że 41–60 proc. społeczeństwa prezentuje taką opinię na temat psychiatrów. Biorąc powyższe pod uwagę, można uznać, że aż 53,4 proc. badanych lekarzy obawia się bycia traktowanym w ten sposób. Można przypuszczać, że niektórzy lekarze traktują psychiatrię w sposób pobłażliwy, nie doceniając jej znaczenia jako dziedziny wiedzy i praktyki, która wpływa znacząco nie tylko na stan psychiczny, lecz także przebieg wielu schorzeń somatycznych. Zapytano badanych psychiatrów o ich obawy dotyczące postrzegania psychiatrii jako gorszej części medycyny przez lekarzy innych specjalności. Wyniki przedstawiono w tabelach 7 i 8.
Większość badanych psychiatrów uważa, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest niski (48,7 proc.) lub bardzo niski (8,2 proc.). Za tym, że prestiż psychiatrii jest przeciętny, opowiada się 37,1 proc. badanych. Tylko znikomy procent respondentów (5,6 proc.) ocenia, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest wysoki, a tylko jedna badana osoba (0,4 proc.), że bardzo wysoki. Według badanych psychiatrów leczenie psychiatryczne w opinii lekarzy innych specjalności jest traktowane jako przeciętnie skuteczne przez 62,5 proc. respondentów, bardzo mało skuteczne – 28,9 proc., nieskuteczne – 5,6 proc., a bardzo skuteczne tylko przez 3 proc..
Kolejne pytania miały ujawnić opinię badanych o tym, jaka część ich kolegów jest zadowolona z wyboru psychiatrii jako swojej specjalności medycznej oraz na ile sami są takim wyborem usatysfakcjonowani. Wyniki zamieszczono w tabelach 9 i 10.
Większość (67,2 proc.) badanych uważa, że ponad 60 proc. psychiatrów jest zadowolona z wyboru tej specjalności medycznej. Grupa 25,9 proc. ocenia, że zadowolonych z takiego wyboru jest 41–60 proc. psychiatrów. W znaczącej mniejszości (odpowiednio 6 proc. i 0,9 proc.) są ci, którzy uważają, że zadowolonych jest 21–40 proc. czy nawet poniżej 20 proc. psychiatrów. Zdecydowana większość ankietowanych (96,1 proc.) wyraziła zadowolenie z wyboru tej specjalności lekarskiej. Raczej niezadowolonych było 3,4 proc. badanych, a zdecydowanie niezadowolonych tylko 0,4 proc. psychiatrów. Aby określić, w jakim stopniu badani psychiatrzy czują się obciążeni pracą, poproszono ich o wypowiedź, na ile jest ona dla nich kosztowna emocjonalnie oraz jaki jest ich zdaniem poziom odpowiedzialności prawnej. Rezultaty przedstawiono w tabelach 11 i 12.
Zdaniem zdecydowanej większości badanych poziom emocjonalnego obciążenia związanego z pracą psychiatry jest wysoki (53,9 proc.), a nawet bardzo wysoki (25,9 proc.). Za tym, że jest on przeciętny w medycynie, opowiedziało się 18,5 proc. respondentów. Niewielka część psychiatrów uważa natomiast, że poziom emocjonalnego obciążenia związanego z ich pracą jest niski (1,3 proc.) lub bardzo niski (0,4 proc.). Większość respondentów (64,3 proc.) ocenia, że poziom odpowiedzialności prawnej związanej z pracą psychiatry jest ponadprzeciętny. Dla 31 proc. badanych psychiatrów odpowiedzialność prawna jest na poziome innych dziedzin medycyny. Zaledwie 4,3 proc. badanych uważa poziom odpowiedzialności prawnej związanej z pracą psychiatry jako niski lub bardzo niski (0,4 proc.). Jako jedną z form nierównego traktowania poszczególnych dziedzin medycyny należy traktować niesprawiedliwy podział środków na ich finansowanie. Zapytano badanych, jak ich zdaniem wygląda finansowanie psychiatrii względem innych dziedzin medycyny. Zdecydowana większość ankietowanych (86,6 proc.) uważa, że nakłady na finansowanie psychiatrii są zaniżone w stosunku do innych dziedzin medycyny. Według 12,1 proc. badanych finansowanie psychiatrii jest na poziomie przeciętnym, a tylko 0,9 proc. uważa, że jest na poziomie wyższym lub dużo wyższym (0,4 proc.) niż w innych specjalnościach medycznych.
Dyskryminacja psychiatrii może się także odbywać poprzez gorsze traktowanie osób leczonych psychiatrycznie w stosunku do chorujących somatycznie przez lekarzy innych specjalności. Zapytano badanych psychiatrów o ich przekonania dotyczące częstości takiego traktowania osób chorujących psychicznie. Wyniki zaprezentowano w tabeli 14.
Większość ankietowanych uważa za częstą (51,3 proc.) lub bardzo częstą (36,2 proc.) praktykę dyskryminującego traktowania osób leczonych psychiatrycznie przez lekarzy innych specjalności. Stosunkowo niewielki odsetek badanych psychiatrów traktuje tego rodzaju praktykę za rzadką (12,1 proc.), a tylko 0,4 proc. uważa, że ona nie występuje.
Dyskusja
Na potrzeby niniejszego opracowania podzielono badane problemy na dwie grupy. W ramach pierwszej z nich analizowano, jakie są przekonania badanych lekarzy na temat społecznego wizerunku psychiatrii i ich roli zawodowej z uwzględnieniem zarówno opinii ogółu społeczeństwa, jak i lekarzy innych specjalności. W drugiej grupie ukazano natomiast sposób postrzegania psychiatrii i własnej roli zawodowej przez samych badanych. Psychiatria jako dziedzina medycyny W opinii większości badanych polskich psychiatrów (62,9 proc.) przeważająca część społeczeństwa ma świadomość, że psychiatria jest dziedziną medycyny, a 84,1 proc. z nich jest przekonanych, że tylko niewielka część społeczeństwa (do 40 proc.) uważa psychiatrię za dziedzinę oddziaływań magicznych. Inne badania pokazują natomiast, że duża część społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, że psychiatra jest lekarzem, często też nie docenia się wkładu jego pracy w uzyskanie wykształcenia [25, 26]. W odniesieniu do roli zawodowej psychiatry, w opinii społecznej funkcjonują dwa przeciwstawne stereotypy. Jeden głosi, że psychiatrzy to „przedstawiciele aparatu ucisku”, którzy mają na celu zagwarantowanie konformistycznego zachowania, którzy potrafią także „czytać ludziom w myślach” [23]. Drugi ze stereotypów przedstawia psychiatrów jako wyrocznie, wróżbitów i pełnych miłości zbawców, mając przesadne oczekiwania co do ich oddziaływań i efektów uzdrawiania [22].
Prestiż psychiatrii Większość badanych (56,9 proc.) uważa, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest niski. Na podstawie badań prowadzonych wśród lekarzy rodzinnych zidentyfikowano dwie przyczyny, dla których nie kierują oni pacjentów do psychiatry: były to wątpliwości co do skuteczności leczenia psychiatrycznego oraz obawy o ich stygmatyzację [21]. Większość badań z udziałem studentów medycyny potwierdza niski status psychiatrii. Wśród głównych powodów, dla których przyszli lekarze nie wybierają psychiatrii, wymieniany jest niski prestiż psychiatrii i mały szacunek wśród przedstawicieli innych dyscyplin medycznych [17]. Studenci medycyny często nie uważają psychiatrii za dziedzinę stawiającą wysokie wymagania intelektualne [18] oraz postrzegają ją jako specjalność dającą niewielką satysfakcję zawodową i możliwość spełnienia się [19]. Studenci medycy zauważają dalej, że psychiatrii brakuje solidnych podstaw naukowych, co wpływa ich zdaniem na niepewność nozologii i diagnozy zaburzeń psychicznych [17, 18]. Inne powody zniechęcające ich do podjęcia tej specjalizacji to niskie płace i brak wystarczającego finansowania psychiatrii. Rodziny studentów medycyny wypowiadają się w sposób mało pochlebny o psychiatrii, twierdząc, że podjęcie takiej specjalizacji jest stratą czasu, ponieważ psychiatria nie jest „prawdziwą medycyną” [19]. Finansowanie psychiatrii Wielkość środków na finansowanie psychiatrii jest jedną z miar dbałości władz o zdrowie psychiczne społeczeństwa, a jej niedofinansowanie jednym z przejawów strukturalnej dyskryminacji osób chorujących psychicznie. Zdecydowana większość ankietowanych (86,6 proc.) uważa, że nakłady na finansowanie psychiatrii są zaniżone w stosunku do innych dziedzin medycyny, ale 13,4 proc. badanych psychiatrów myśli odmiennie, co jest zastanawiające, biorąc pod uwagę, że nakłady na psychiatrię w Polsce od lat utrzymują się na zatrważająco niskim poziomie przekraczającym nieznacznie 3 proc. ogółu wydatków na opiekę zdrowotną, podczas gdy średnia w bogatszej przecież Unii Europejskiej wynosi blisko 6 proc. [29]. W badaniu niemieckim [30] respondenci proszeni o wybranie z podanej listy dziewięciu schorzeń psychicznych i somatycznych trzech, dla których można by zredukować dostępne środki finansowe, najczęściej wymieniali alkoholizm, depresję i schizofrenię.
Część autorów [31] traktuje niskie nakłady na psychiatrię lub nawet brak jej finansowania z budżetu państwa jako jedną z negatywnych form kształtowania opinii o psychiatrii. Trzeba dużej uwagi i zmiany świadomości społecznej, aby w związku z rosnącymi kosztami opieki zdrowotnej i kurczącymi się zasobami przeznaczonymi na zaspokajanie różnorodnych potrzeb w sferze publicznej nie doszło do dalszego uszczuplania budżetu przeznaczonego na leczenie chorób psychicznych. Psychiatria a medycyna somatyczna Jedną z dotkliwych konsekwencji stygmatyzacji osób chorujących psychicznie jest dyskryminujący sposób traktowania ich problemów zdrowotnych przez personel medyczny, a szczególnie lekarzy różnych specjalności. Pacjenci i ich rodziny często odczuwają pobłażliwy czy wręcz lekceważący sposób traktowania ich skarg i odnoszenia każdej dolegliwości do choroby psychicznej. Psychiatrzy odnotowują, że konsultacje osób chorujących psychicznie wynikające z obserwowanych objawów somatycznych przeprowadzane są powierzchownie, tłumaczone w większości stosowanym leczeniem psychotropowym, co skutkuje brakiem konkretnej diagnozy i adekwatnej propozycji terapeutycznej. Ten rodzaj podejścia znajduje odzwierciedlenie w wynikach badania polskich psychiatrów – większość ankietowanych (87,5 proc.) uważa za częstą lub bardzo częstą praktykę dyskryminującego traktowania osób leczonych psychiatrycznie przez lekarzy innych specjalności.
Skuteczność leczenia psychiatrycznego
Co prawda większość badanych (51,3 proc.) uważa, że ogół społeczeństwa traktuje leczenie psychiatryczne jako przeciętnie skuteczne, ale prawie tak samo liczna grupa ocenia, że przeciętny obywatel uważa je za bardzo mało skuteczne bądź nieskuteczne (47 proc.). Badani szacują w 62,5 proc., że leczenie psychiatryczne w opinii lekarzy innych specjalności jest przeciętnie skuteczne, a w 34,5 proc. mało albo bardzo mało skuteczne. Pośrednim dowodem na niewielką skuteczność i zaufanie do leczenia psychiatrycznego jest gotowość, z jaką osoby zgłaszałyby się do psychiatry w sytuacji zachorowania na schizofrenię najbliższej osoby. Badani w populacji ogólnej tylko w 40 proc. przypadków wybraliby taki sposób postępowania [26], natomiast profesjonaliści zatrudnieni w psychiatrii i medycynie rodzinnej w 80 proc. [27]. Podobny poziom zaufania do psychiatrii zarówno w populacji ogólnej, jak i wśród pracowników medycznych potwierdzają badania australijskie [11]. Trwający od kilku dziesięcioleci rozwój środowiskowych form opieki psychiatrycznej w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej nie zdołał diametralnie zmienić obrazu psychiatrii i poglądów na skuteczność leczenia psychiatrycznego. Mimo że 81 proc. Amerykanów neguje szpital psychiatryczny jako optymalną formę leczenia osób chorujących psychicznie, tylko 31 proc. z nich wyraża gotowość, aby w sąsiedztwie ich miejsca zamieszkania zlokalizowano placówkę psychiatrycznej opieki ambulatoryjnej [6]. W świadomości Niemców nadal dominuje model leczenia oparty na izolacji w dużym szpitalu psychiatrycznym, gdzie na szeroką skalę stosuje się środki represyjne [28]. Chociaż psychofarmakologia jest według najnowszej wiedzy medycznej niezbędnym sposobem postępowania terapeutycznego w chorobach psychicznych, duży procent profesjonalistów w medycynie zaprzecza takiej potrzebie, przeciwstawiając się wprost stosowaniu leków bądź przeceniając znaczenie psychoterapii i socjoterapii [11, 27]. Tylko 35 proc. profesjonalistów w ochronie zdrowia niebędących lekarzami byłoby gotowych przyjmować leki psychotropowe w przypadku zachorowania na schizofrenię, a 85 proc. zalecałoby takie leki rodzinie [32]. Przemoc w psychiatrii Stosunkowo duża grupa badanych obawia się, że psychiatria może być przez społeczeństwo kojarzona z przemocą – 25,8 proc. respondentów uważała, że myśli tak zdecydowana większości społeczeństwa, a 28 proc. sądziła tak w odniesieniu do 40–60 proc. opinii publicznej. Jedną z podkreślanych form represyjnego postępowania w psychiatrii jest stosowanie iniekcji depot, które nawet przez personel medyczny są traktowane jako zagrażające autonomii pacjenta [33].
Innym rodzajem przymusowego postępowania w psychiatrii jest leczenie szpitalne wbrew woli. Mimo sprzeciwu, jaki wzbudza ten rodzaj podejścia do leczenia osób chorujących psychicznie, większość osób poddana takiemu leczeniu uznała, że było to potrzebne [34]. Psychiatria a prawo Większość badanych psychiatrów (71 proc.) wyraża przekonanie, że niewielka część społeczeństwa (do 40 proc.) uważa, że psychiatria jest wykorzystywana do ochrony osób, które naruszyły prawo. W badaniach amerykańskiej opinii publicznej ujawniono jednak [35], że psychiatrzy swoimi opiniami sprzyjają kryminalistom. Inne prace [36] zwracają natomiast uwagę na wątpliwości przedstawicieli prawa dotyczące kompetencji psychiatrów, a tym samym wiarygodności ich orzeczeń w sprawie poczytalności, jeszcze inne natomiast takie kompetencje potwierdzają [37]. Społeczny wizerunek psychiatry Funkcjonujący w społeczeństwie stereotyp, że psychiatrzy to osoby, które same mają problem ze zdrowiem psychicznym [20, 24], potwierdzają m.in. studenci medycyny, podając, że słyszeli w czasie zajęć od nauczycieli akademickich dyskredytujące uwagi o psychiatrach, którzy mówili np.: „Pracując z wariatami, sam zwariujesz” [22]. Sami studenci także skłonni są postrzegać psychiatrów jako osoby bardziej niezrównoważone psychicznie, neurotyczne, dziwne, rozkojarzone niż inni profesjonaliści w ochronie zdrowia.
Status psychiatrów w środowisku lekarskim opisuje się jako niski [38] i postrzega się ich jako osoby niepewne siebie, nieskuteczne, niezrozumiałe [21]. Stereotyp ten został częściowo potwierdzony przez polskich psychiatrów. W opinii znaczącej liczby badanych (46,6 proc.) stosunkowo niewielka część społeczeństwa (do 40 proc.) jest przekonana, że psychiatrzy upodabniają się do swoich pacjentów. Co warto odnotować, 31,4 proc. z nich szacuje, że może to być znaczący procent społeczeństwa (powyżej 60 proc.), a kiedy dołączymy do tego 22 proc. badanych, którzy antycypują tak w odniesieniu do 41–60 proc. ogółu, uzyskujemy odsetek 53,4 proc. psychiatrów, którzy obawiają się bycia postrzeganym w ten sposób. Wyniki te są potwierdzeniem innych badań [39], gdzie dla większości respondentów psychiatrzy byli osobami pomocnymi i godnymi zaufania, a tylko niewielka część postrzegała ich jako dziwnych. Także lekarze innych specjalności cenili sobie porady psychiatrów i byli przekonani o ich wysokich kompetencjach zawodowych [40]. Sami psychiatrzy zdają sobie sprawę z własnego negatywnego wizerunku, z drugiej strony oceniają siebie jako lekarzy bardziej kulturalnych, dojrzałych, mniej autorytarnych, a przy tym bardziej introspekcyjnych [15, 40].
Poziom obciążenia pracą
Zdaniem zdecydowanej większości badanych (79,8 proc.) poziom emocjonalnego obciążenia związanego z pracą psychiatry jest wysoki albo bardzo wysoki. Podobnie większość respondentów (64,3 proc.) oceniła, że poziom odpowiedzialności prawnej związanej z pracą psychiatry jest ponadprzeciętny. Mimo to zdecydowana większość ankietowanych (96,1 proc.) wyraziła zadowolenie z wyboru psychiatrii jako swojej specjalności lekarskiej, a 67,2 proc. z nich oszacowała, że większość ich kolegów (ponad 60 proc.) jest także zadowolona z takiego wyboru. Podobnie wysoki poziom satysfakcji psychiatrów porównywalny do odczuć pediatrów względem swojej specjalności stwierdzono w innym badaniu [41].
Wnioski
Na podstawie uzyskanych wyników można sądzić, że badani psychiatrzy dostrzegają negatywny społeczny wizerunek psychiatrii i własnej pracy na podstawie ich przekonania o:
– niskim prestiżu psychiatrii w oczach lekarzy innych specjalności,
– gorszym finansowaniu psychiatrii w stosunku do innych dziedzin medycyny,
– dyskryminującym traktowaniu osób chorujących psychicznie w stosunku do osób chorych somatycznie przez lekarzy innych specjalności,
– małej skuteczności leczenia psychiatrycznego zarówno w oczach lekarzy innych specjalności, jak i ogółu społeczeństwa.
Ograniczenia
Ograniczeniem pracy jest homogenność grupy – brak zróżnicowania wyników ze względu na wiek, płeć, posiadane kompetencje zawodowe (psychoterapia, terapia środowiskowa) czy miejsce pracy badanych psychiatrów. Autorzy dostrzegają potrzebę kontynuacji badań i rozszerzenia ich na inne grupy zawodowe w medycynie, w tym psychiatrii, oraz porównanie analizowanych zjawisk pomiędzy krajami.
Piśmiennictwo:
1. Kapusta A. Racjonalność szaleństwa. Filozoficzne dyskusje wokół współczesnych koncepcji urojeń. In: O racjonalności w nauce i życiu społecznym. Drozdowicz Z (ed.). Poznań: Wydawnictwo Naukowe UAM; 2010, p. 36-44.
2. Kępiński A. Poznanie chorego. Warszawa: PZWL; 1989.
3. Mooij A. Towards an anthropological psychiatry. Theoretical Medicine 1995; 16: 73-91.
4. Nasierowski T. Psychiatria a ideologia. In: Psychiatria. Bilikiewicz A, Pużyński S, Rybakowski J, Wciórka J (eds.). Vol. 3. Wrocław: Urban & Partner; 2003, p. 570-581.
5. Sartorius N, Goebel W, Cleveland HR, Stuart H, Akiyama T, Arboleda-Florez J, et al. WPA guidance on how to combat stigmatization of psychiatry and psychiatrists. World Psychiatry 2010; 9: 131-144.
6. Borinstein AB. Public attitudes toward persons with mental illness. Health Affairs 1992; 11: 186-196.
7. De Las Cuevas C, Sanz EJ. Attitudes toward psychiatric drug treatment: the experience of being treated. EUR J Clin Pharmacol 2007; 63: 1063-1067.
8. Ozmen E, Ogel K, Aker T. Public opinions and beliefs about the treatment of depression in urban Turkey. Soc Psychiatry Psychiatr Epidemiol 2005; 40: 869-876.
9. Croghan TW, Tomlin M, Pescosolido BA. American attitudes toward and willingness to use psychiatric medications. J Nerv Ment Dis 2003; 191: 166-174.
10. Benkert O, Graf-Morgenstern M, Hillert A. Public opinion on psychotropic drugs: an analysis of the factor influencing acceptance or rejection. J Nerv Ment Dis 1997; 185: 151-158.
11. Jorm AF. Mental health literacy: public knowledge and beliefs about mental disorders. Br J Psychiatry 2000; 177: 396-401.
12. Hugo CJ, Boshoff DEL, Traut A. Community attitudes toward and knowledge of mental illness in South Africa. Soc Psychiatry Psychiatr Epidemiol 2003; 38: 715-719.
13. Cohen P, Cohen J. The clinician’s illusion. Arch Gen Psychiatry 1984; 41: 1178-1182.
14. Verhaeghe M, Bracke P. Associative stigma among mental health professionals: implications for professional and service user well-being. J Health Soc Behav 2012; 53: 17-32.
15. Bhugra D. Professionalism and psychiatry: the profession speaks. Acta Psychiatr Scand 2008; 118: 327-329.
16. Dewan MJ, Levy BF, Donnelly MP. A positive view of psychiatrists and psychiatry. Compr Psychiatry 1988; 29: 523-531.
17. Abramowitz MZ, Bentov-Gofrit D. The attitudes of Israeli medical students toward residency in psychiatry. Acad Psychiatry 2005; 29: 92-95.
18. Malhi GS, Parker GB, Parker K. Attitudes toward psychiatry among students entering medical school. Acta Psychiatr Scand 2003; 107: 424-429.
19. Wigney T, Parker G. Factors encouraging medical students to a career in psychiatry: qualitative analysis. Aust N Zeal J Psychiatry 2008; 42: 520-525.
20. Meise U, Gunter V. Einstellungen von Arzten zur Psychiatrie. Neuropsychiatrie 1995; 9: 157-162.
21. Fink JP, Tasman A. Stigma and Mental Illness. Washington: Am Psychiatric Press Inc.; 1992.
22. Thornicroft G, Rose D, Mekta N. Discrimination against people with mentall illness: what can psychiatrists do? Advances in Psychiatric Treatment 2010; 16: 53-59.
23. Farrel JL, Tisza SM. Suspension and other sanctions imposed on an Arizona state prosecutor, who showed disrespect for and prejudice against mental health experts during trial. J Am Acad Psychiatry Law 2005; 33: 405-406.
24. Cuenca O. Mass media and psychiatry. Curr Opin Psychiatry 2001; 14: 527-528.
25. Williams A, Cheyne A, MacDonalds S. The public’s knowledge of psychiatrists: questionnaire survey. Psychiatr Bull 2001; 25: 429-432.
26. Wciórka B, Wciórka J. Polacy o schizofrenii i chorych na schizofrenię. Opinie i diagnozy. Warszawa: CBOS; 2002.
27. Dyduch A. Postawy pracowników opieki zdrowotnej wobec osób chorych na schizofrenię. Rozprawa na stopień doktora nauk medycznych. Lublin: Akademia Medyczna w Lublinie; 2008.
28. Angermeyer MC. Public image of psychiatry. Results of a representative poll in the new federal states of Germany. Psychiatrische Praxis 2000; 27: 327-329.
29. Wciórka B, Wciórka J. Osoby chorujące psychicznie w społeczeństwie. Komunikat z badań. Warszawa: CBOS; 2008.
30. Schomerus G, Matschinger H, Angermeyer MC. Preferences of the public regarding cutbacks in expenditure
for patient care. Soc Psychiatr Epidemiol 2006; 41: 369-377.
31. Arboleda-Florez J. Mental illness and human rights. Curr Opin Psychiatry 2008; 21: 479-484.
32. Rettenbacher MA, Burns T, Kemmler G. Schizophrenia: attitudes of patients and professional carers towards the illness and antipsychotic medication. Pharmacopsychiatry 2004; 37: 103-109.
33. Patel MX, De Zoysa N, Baker D, David AS. Antipsychotic depot medication and attitudes of community psychiatric nurses. J Psychiatr Ment Health Nurs 2005; 12: 237-244.
34. Lauber C, Rossler W. Involuntary admission and the attitude of the general population and mental health
professionals. Psychiatr Prax 2007; 34: 181-185.
35. Slater D, Hans VP. Public opinion of forensic psychiatry following the Hincley verdict. Am J Psychiatry 1984;
141: 675-679.
36. Farrel JL, Tisza SM. Suspension and other sanctions imposed on an Arizona state prosecutor, who showed
disrespect for and prejudice against mental health experts during trial. J Am Acad Psychiatry Law 2005; 33:
405-406.
37. Hiday VA. Are lawyers enemies of psychiatrists? A survey of civil commitment counsel and judges. Am J
Psychiatry 1983; 140: 323-326.
38. Cutler JL, Harding KJ, Mozian SA. Discrediting the notion “working with crazies will make you crazy”: addressing stigma and enhancing empathy in medical students education. Adv Health Sci Educ Theory Pract 2009; 14: 487-502.
39. Laux G. Common attitudes toward the psychiatrist and psychotherapist. Nervenarzt 1977; 48: 331-334.
40. Dewan MJ, Levy BF, Donnelly MP. A positive view of psychiatrists and psychiatry. Compr Psychiatry 1988; 29: 523-531.
41. Blumberg P, Flaherty JA. Faculty perceptions of their own speciality. J Med Educ 1982; 57: 338-339.
Tekst opublikowano w „Postępach w Psychiatrii i Neurologii” 1/2018.
Przeczytaj także: „Dostawki na oddziałach psychiatrii dzieci i młodzieży”, „Biała plama (dziura) na mapie światowego zdrowia psychicznego”, „(Nie)zdrowie psychiczne”, „Prof. Agata Szulc: Brakuje empatii”, „Najbardziej wpływowy polski psychiatra to...”, Prof. Rybakowski zapowiada powstanie centrum zdrowia psychicznego w Poznaniu” i „Punktologia stosowana”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
– Zdrowie psychiczne jest integralną częścią zdrowia i życia człowieka, trudno jednak nie dostrzec osobliwości psychiatrii wśród innych dyscyplin medycznych. Z jednej strony opiera się ona na osiągnięciach nauk przyrodniczych, z drugiej odwołuje się do norm społeczno-kulturowych. Stwarza to wyjątkową potrzebę integracji neurofizjologicznych mechanizmów rządzących życiem psychicznym oraz subiektywnego postrzegania pacjenta – doświadczania siebie, świata, a w nim innych ludzi. Wśród istotnych aspektów postrzegania psychiatrii wskazać należy, że rozumienie chorobowego zachowania odnosimy tu zawsze do osoby, a nie organizmu. Psychiatria nie ogranicza się ani do leczenia pojedynczego organu, ani też jednej techniki terapeutycznej. Medycyna w większym stopniu koncentruje się na człowieku jako istocie biologicznej, psychiatria zaś nieuchronnie nawiązuje do społecznych, kulturowych, a nawet duchowych wymiarów ludzkiego świata.
Przedmiotem oddziaływania psychiatrii nie jest zasadniczo ani mózg, ani ciało jako organizm. Jest nim człowiek integralny i wyjątkowy w swej indywidualnej egzystencji, która ujawnia się w pełnym wymiarze w komunikacji z innymi [1]. Ciekawe i ważne analizy rozumienia psychiatrii przeprowadził profesor Antoni Kępiński, który wskazał na przyrodniczy i humanistyczny stosunek do pacjenta. W naukach przyrodniczych dostrzegał rolę obserwatora, który w jak najmniejszym stopniu winien zakłócać obserwowane zjawiska. Jako obserwator posiada „immunitet nietykalności” – przedmiot obserwacji nie może wpływać na obserwatora, ale i on sam nie może wpływać na przebieg zjawiska. Kępiński nie kwestionował podejścia empirycznego i eksperymentalnego, twierdził jednakże, że obiektywistyczny model nie zbliża nas do poznania człowieka – dostrzegał w nim jedynie powtarzalnie reagujący automat. Podkreślał trudność sytuacji lekarza, który czasami nie wie, czy ma się uważać za naukowca czy kiepskiego artystę. Stwierdził: „stoi psychiatra na rozdrożu, bo stosując metody obowiązujące w naukach przyrodniczych, wie, że traci to, co jest w psychiatrii najistotniejsze i najciekawsze – świat przeżyć drugiego człowieka, poza tym krzywdzi chorego, traktując go jako przedmiot czy automat, a starając się spostrzec i zrozumieć subiektywny świat chorego, odrywa się od twardego gruntu naukowego” [2]. Mooij [3] podkreśla trudność pogodzenia obu punktów widzenia: biologicznego i humanistycznego. Powodem tego stanu ma być fakt, iż te dwa punkty widzenia z zasady wzajemnie się wykluczają.
Termin „psychiatria” został wprowadzony do terminologii naukowej przez niemieckiego fizjologa i klinicystę J.Ch. Reila w 1808 r. Od momentu swoich narodzin psychiatria naukowa była zmuszona zabiegać o akceptację ze strony innych dyscyplin medycznych w celu uzyskania rangi pełnoprawnej dyscypliny akademickiej. Ponieważ w medycynie somatycznej XIX w. dominowała anatomia patologiczna, warunkiem owego równouprawnienia było wykazanie, że zaburzenia psychiczne są uwarunkowane organicznie. O ile w pierwszej połowie XIX w. psychiatrzy opierali status swojego zawodu na jego użyteczności społecznej, o tyle w drugiej połowie, gdy psychiatria stała się pełnoprawną profesją, mającą własne katedry uniwersyteckie, zaczęli odwoływać się do jej podstaw naukowych, odsuwając na dalszy plan swoją rolę jako obrońców społeczeństwa przed chorymi psychicznie [4].
Dokonujący się w pierwszych dziesięcioleciach XIX w. postęp w psychiatrii klinicznej i optymizm terapeutyczny załamał się, kiedy okazało się, że szpitale psychiatryczne zapełniają się przewlekle chorymi, również w przebiegu neuropsychiatrycznych powikłań kiły czy nadużywania alkoholu, a także upośledzonymi umysłowo i przewlekle somatycznie chorymi, którym towarzyszą zaburzenia psychiczne. Wysunięcie w 1857 r. przez B.A. Morela teorii o dziedzicznym zwyrodnieniu psychicznym doskonale wpisywało się w panującą wówczas atmosferę wokół psychiatrii, stając się swoistym buforem hamującym wzrost niezadowolenia społecznego wywołanego brakiem postępu w leczeniu zaburzeń psychicznych, przyczyniając się zarazem do utrwalenia w oczach opinii publicznej postrzegania psychiatrów jako grupy zawodowej zmagającej się z poważnym problemem społecznym. Teoria Morela, przeceniająca rolę czynnika dziedzicznego w etiologii zaburzeń psychicznych, stanowiła uzasadnienie panującego w szpitalach przepełnienia, pozwalając przy tym niektórym lekarzom czuć się zwolnionymi z odpowiedzialności za stan zdrowia chorych i na zredukowanie swoich obowiązków do klasyfikowania zaburzeń psychicznych oraz kontrolowania zachowań pacjentów za pomocą środków instytucjonalnych. Z drugiej jednak strony pogłębiła panujące wówczas w środowisku lekarskim poczucie pesymizmu terapeutycznego, które być może pokutuje do dzisiaj. Problemem pozostającym w związku z napiętnowaniem osób chorujących psychicznie jest swoista stygmatyzacja psychiatrii jako dziedziny medycyny. To niepokojące zjawisko zostało zauważone przez Światowe Towarzystwo Psychiatryczne (World Psychiatric Association – WPA), którego celem działania jest m.in. zmiana wizerunku psychiatrii i psychiatrów w oczach ogółu społeczeństwa, profesjonalistów i decydentów związanych z ochroną zdrowia oraz studentów kierunków związanych ze zdrowiem.
Efektem prac Grupy Roboczej powołanej w 2009 r. przez WPA jest raport, który wielokrotnie potwierdza negatywny wizerunek psychiatrii w oczach poszczególnych grup respondentów [5]. Ukazano w nim, że dominującym sposobem leczenia psychiatrycznego jest w świadomości społecznej model oparty na izolacji w dużym szpitalu psychiatrycznym, a opinia o nim jest konsekwentnie zła od kilkudziesięciu lat. Intensywny rozwój psychiatrycznej opieki środowiskowej od lat 70. XX w. spowodował niewielkie korzystne zmiany w postrzeganiu psychiatrii, ujawniając jednocześnie społeczną niechęć wobec tego typu form leczenia. Ten rodzaj społecznego oporu nazwano zespołem NIMBY (not in my backyard – „nie na moim podwórku”). W jednym z badań stwierdzono, że co prawda 81 proc. Amerykanów nie uważa, aby przetrzymywanie osób chorych psychicznie w zamknięciu było najlepszą formą opieki, ale tylko 31 proc. z nich wyraziłoby gotowość, aby w ich sąsiedztwie zlokalizowano placówkę psychiatrycznej opieki ambulatoryjnej [6]. Społeczny stosunek do psychiatrii wyrażany jest m.in. w opiniach na temat leczenia psychiatrycznego.
Liczne badania dowodzą, że negatywne skutki leczenia psychiatrycznego są uznawane przez respondentów za poważne, nie docenia się natomiast działań korzystnych [7, 8]; w innych większość badanych zgadza się, że leki psychotropowe są skuteczne, ale sami nie chcieliby ich przyjmować [9]. Negatywna opinia na temat psychofarmakologii wypływa w dużej mierze z negatywnych stereotypów na temat skutków działania leków stosowanych w psychiatrii.
Pięć z nich jest szczególnie rozpowszechnionych:
– są to środki uzależniające [8, 10],
– są stosowane, aby uspokajać, a nie leczyć [10, 11],
– naruszają tożsamość [10],
– oszałamiają jedynie pacjentów, podobnie jak narkotyk [7],
– są nieskuteczne w zapobieganiu nawrotom[12].
Nie bez znaczenia jest także doświadczenie bycia napiętnowanym wśród samych psychiatrów i jego wpływ na relację terapeutyczną z chorymi [6]. Psychiatrzy podlegają wpływowi „udzielonej” stygmatyzacji doświadczanej przez ich pacjentów, szczególnie przez osoby o ciężkim przebiegu choroby, złym rokowaniu i niskim statusie społecznym; w konsekwencji sami czują się wypaleni, niedoceniani i nieskuteczni w działaniu. Pesymizm psychiatrów może brać się m.in. z ich codziennych doświadczeń zawodowych (tzw. iluzja klinicysty), co potwierdzają badania pokazujące różnice w podejściu do chorych przez pracowników psychiatrii szpitalnej i środowiskowej. Może to wynikać z faktu, że w szpitalach leczeni są najciężej chorzy, często pacjenci chroniczni i z nieodwracalnymi deficytami [13, 14]. Psychiatrzy, zdając sobie sprawę ze swojego negatywnego wizerunku, są jednocześnie skłonni uznawać siebie za osoby bardziej introspekcyjne, mniej autorytarne, bardziej kulturalne i dojrzałe niż ich koledzy lekarze [15, 16]. Celem pracy była ocena, jak zdaniem polskich psychiatrów kształtuje się społeczna opinia na temat ich pracy, a tym samym, czy można mówić wśród nich o zjawisku antycypacji piętna zawodowego.
Metody
Do badania opinii psychiatrów o psychiatrii i własnej pracy użyty został autorski kwestionariusz dotyczący wizerunku psychiatrii w społeczeństwie zatytułowany: „Psychiatrzy o psychiatrii”, złożony z 14 pytań, z przewidzianymi wariantami czterech lub pięciu odpowiedzi jednokrotnego wyboru. Pytania kwestionariusza użytego w badaniu odnoszą się do obszarów stygmatyzacji psychiatrii wyodrębnionych przez Grupę Roboczą WPA [5]. Zbadano 259 osób, a ze względu na braki danych analizie statystycznej poddano ostatecznie 232 ankiety. Znaczącą większość, bo 66 proc., w badanej grupie stanowiły kobiety. Wiek badanych zawierał się w przedziale od 25 do 88 lat; średnia wieku wyniosła 42 lata. Znacząca większość badanych była mieszkańcami miast powyżej 100 tys. (80,4 proc.); w miastach 25–100 tys. ludności zamieszkiwało 12,6 proc. respondentów, a w miastach poniżej 25 tys. mieszkańców i na wsiach po 3,5 proc.. Istotnie więcej, 71 proc. badanych, było pracownikami jednostek psychiatrycznego lecznictwa stacjonarnego, w stosunku do 29 proc. zatrudnionych w lecznictwie ambulatoryjnym. W badanej grupie 25 proc. lekarzy posiadało certyfikat psychoterapeuty bądź było w trakcie kursu, a tylko 12 proc. respondentów miało tytuł specjalisty terapii środowiskowej.
Wyniki
Jako jeden z przejawów nieadekwatnego postrzegania psychiatrii przez społeczeństwo można traktować lokalizowanie jej poza medycyną. W tabeli 1 zaprezentowano opinię badanych psychiatrów o tym, jaka część populacji ogólnej może podzielać ten pogląd. W opinii większości badanych psychiatrów (62,9 proc.) przeważająca część społeczeństwa (ponad 60 proc.) ma świadomość, że psychiatria jest dziedziną medycyny. Grupa 26,3 proc. badanych wyraziła opinię, że 41–60 proc. społeczeństwa nie ma tej świadomości. W zdecydowanej mniejszości (odpowiednio 10,3 proc. i 0,4 proc.) są ci, którzy przypuszczają, że ponad 60 proc., a nawet ponad 80 proc. społeczeństwa nie uważa psychiatrii za dziedzinę medycyny. Skuteczność leczenia w danej dziedzinie medycyny określa jej wartość i przydatność, a dalej przekłada się na gotowość do korzystania z określonej formy pomocy.
W kolejnym pytaniu dowiadywano się, jak zdaniem badanych psychiatrów społeczeństwo ocenia skuteczność leczenia psychiatrycznego. Wyniki zaprezentowano w tabeli 2. Większość badanych (51,3 proc.) uważa, że ogół społeczeństwa traktuje leczenie psychiatryczne jako przeciętnie skuteczne. Duża część ankietowanych (40,5 proc.) ocenia jednocześnie, że przeciętny obywatel uważa je za bardzo mało skuteczne bądź nieskuteczne (6,5 proc.). Zaledwie 1,7 proc. lekarzy wyraża przekonanie, że społeczeństwo uważa leczenie psychiatryczne za bardzo skuteczne. Zniekształcenia w sposobie społecznego postrzegania psychiatrii, a w konsekwencji opóźnienia w dotarciu po konieczną pomoc, mogą polegać m.in. na przesadnym kojarzeniu leczenia psychiatrycznego z przemocą. Postanowiono zbadać, na ile psychiatrzy obawiają się takiego traktowania psychiatrii przez społeczeństwo. Wyniki przedstawiono w tabeli 3.
Za tym, że zdecydowana większość społeczeństwa kojarzy psychiatrię z przemocą, było 25,8 proc. respondentów. Stosunkowo duży odsetek badanych lekarzy, bo 28 proc., uważa, że związek leczenia psychiatrycznego z przemocą dostrzega 40–60 proc. ogółu społeczeństwa. Zdaniem 46,1 proc. badanych do 40 proc. ogółu społeczeństwa kojarzy leczenie psychiatryczne z przemocą. Można się także obawiać, że społeczeństwo nie tylko odmówi psychiatrii miejsca wśród innych dziedzin medycyny, potraktuje ją jako praktykę pozbawioną podstaw naukowych, a nawet sprowadzi do formy bliżej nieokreślonych oddziaływań z pogranicza wiedzy tajemnej. Zapytano badanych psychiatrów o ich przekonania w tym zakresie. W opinii znaczącej liczby badanych (84,1 proc.) mniejsza część społeczeństwa (do 40 proc.) uważa, że psychiatria jest dziedziną oddziaływań magicznych. Niewielka część respondentów (5,6 proc.) twierdzi, że może tak uważać większość społeczeństwa (ponad 60 proc.), a 10,3 proc. badanych uznaje, że 41–60 proc. społeczeństwa. W mediach chętnie prezentuje się rozmaite wydarzenia kryminalne, które traktuje się ze szczególnym przejęciem, kiedy są „wzbogacone” informacją o domniemanej przeszłości psychiatrycznej sprawcy. W obiegowej opinii słyszy się niejednokrotnie, że groźny przestępca uniknął kary, ponieważ uzyskał diagnozę psychiatryczną. Opinie badanych psychiatrów na temat powszechności takiego traktowania psychiatrii przez społeczeństwo przedstawiono w tabeli 5.
Niewielka część badanych (8,6 proc.) uważa, że większość społeczeństwa (ponad 60 proc.) jest przekonana, że psychiatria jest wykorzystywana do ochrony osób, które naruszyły prawo. Według aż 71 proc. lekarzy mniejsza część społeczeństwa (poniżej 40 proc.) ma taką opinię na temat psychiatrii. Spośród respondentów 20,3 proc. szacuje, że 40–60 proc. społeczeństwa kojarzy psychiatrię w ten sposób. Z jednej strony zwraca się uwagę na wyjątkowo trudny charakter pracy związanej z leczeniem zaburzeń psychicznych, z drugiej bagatelizuje ten wysiłek i lekceważy psychiatrów, wyśmiewając i określając ich wypowiedzi i zachowania jako zwariowane – podobne jak w przypadku osób, którymi się zajmują. W ostatnim pytaniu ankiety „Psychiatrzy o psychiatrii” poruszono ten właśnie temat. Ocenę zjawiska przez badanych psychiatrów przedstawiono w tabeli 6. W opinii 46,5 proc. badanych mniejsza część społeczeństwa (do 40 proc.) jest przekonana, że psychiatrzy upodabniają się do swoich pacjentów. Według 31,4 proc. respondentów większość (ponad 60 proc.) społeczeństwa uważa, że się tak dzieje, a według 22 proc. badanych, że 41–60 proc. społeczeństwa prezentuje taką opinię na temat psychiatrów. Biorąc powyższe pod uwagę, można uznać, że aż 53,4 proc. badanych lekarzy obawia się bycia traktowanym w ten sposób. Można przypuszczać, że niektórzy lekarze traktują psychiatrię w sposób pobłażliwy, nie doceniając jej znaczenia jako dziedziny wiedzy i praktyki, która wpływa znacząco nie tylko na stan psychiczny, lecz także przebieg wielu schorzeń somatycznych. Zapytano badanych psychiatrów o ich obawy dotyczące postrzegania psychiatrii jako gorszej części medycyny przez lekarzy innych specjalności. Wyniki przedstawiono w tabelach 7 i 8.
Większość badanych psychiatrów uważa, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest niski (48,7 proc.) lub bardzo niski (8,2 proc.). Za tym, że prestiż psychiatrii jest przeciętny, opowiada się 37,1 proc. badanych. Tylko znikomy procent respondentów (5,6 proc.) ocenia, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest wysoki, a tylko jedna badana osoba (0,4 proc.), że bardzo wysoki. Według badanych psychiatrów leczenie psychiatryczne w opinii lekarzy innych specjalności jest traktowane jako przeciętnie skuteczne przez 62,5 proc. respondentów, bardzo mało skuteczne – 28,9 proc., nieskuteczne – 5,6 proc., a bardzo skuteczne tylko przez 3 proc..
Kolejne pytania miały ujawnić opinię badanych o tym, jaka część ich kolegów jest zadowolona z wyboru psychiatrii jako swojej specjalności medycznej oraz na ile sami są takim wyborem usatysfakcjonowani. Wyniki zamieszczono w tabelach 9 i 10.
Większość (67,2 proc.) badanych uważa, że ponad 60 proc. psychiatrów jest zadowolona z wyboru tej specjalności medycznej. Grupa 25,9 proc. ocenia, że zadowolonych z takiego wyboru jest 41–60 proc. psychiatrów. W znaczącej mniejszości (odpowiednio 6 proc. i 0,9 proc.) są ci, którzy uważają, że zadowolonych jest 21–40 proc. czy nawet poniżej 20 proc. psychiatrów. Zdecydowana większość ankietowanych (96,1 proc.) wyraziła zadowolenie z wyboru tej specjalności lekarskiej. Raczej niezadowolonych było 3,4 proc. badanych, a zdecydowanie niezadowolonych tylko 0,4 proc. psychiatrów. Aby określić, w jakim stopniu badani psychiatrzy czują się obciążeni pracą, poproszono ich o wypowiedź, na ile jest ona dla nich kosztowna emocjonalnie oraz jaki jest ich zdaniem poziom odpowiedzialności prawnej. Rezultaty przedstawiono w tabelach 11 i 12.
Zdaniem zdecydowanej większości badanych poziom emocjonalnego obciążenia związanego z pracą psychiatry jest wysoki (53,9 proc.), a nawet bardzo wysoki (25,9 proc.). Za tym, że jest on przeciętny w medycynie, opowiedziało się 18,5 proc. respondentów. Niewielka część psychiatrów uważa natomiast, że poziom emocjonalnego obciążenia związanego z ich pracą jest niski (1,3 proc.) lub bardzo niski (0,4 proc.). Większość respondentów (64,3 proc.) ocenia, że poziom odpowiedzialności prawnej związanej z pracą psychiatry jest ponadprzeciętny. Dla 31 proc. badanych psychiatrów odpowiedzialność prawna jest na poziome innych dziedzin medycyny. Zaledwie 4,3 proc. badanych uważa poziom odpowiedzialności prawnej związanej z pracą psychiatry jako niski lub bardzo niski (0,4 proc.). Jako jedną z form nierównego traktowania poszczególnych dziedzin medycyny należy traktować niesprawiedliwy podział środków na ich finansowanie. Zapytano badanych, jak ich zdaniem wygląda finansowanie psychiatrii względem innych dziedzin medycyny. Zdecydowana większość ankietowanych (86,6 proc.) uważa, że nakłady na finansowanie psychiatrii są zaniżone w stosunku do innych dziedzin medycyny. Według 12,1 proc. badanych finansowanie psychiatrii jest na poziomie przeciętnym, a tylko 0,9 proc. uważa, że jest na poziomie wyższym lub dużo wyższym (0,4 proc.) niż w innych specjalnościach medycznych.
Dyskryminacja psychiatrii może się także odbywać poprzez gorsze traktowanie osób leczonych psychiatrycznie w stosunku do chorujących somatycznie przez lekarzy innych specjalności. Zapytano badanych psychiatrów o ich przekonania dotyczące częstości takiego traktowania osób chorujących psychicznie. Wyniki zaprezentowano w tabeli 14.
Większość ankietowanych uważa za częstą (51,3 proc.) lub bardzo częstą (36,2 proc.) praktykę dyskryminującego traktowania osób leczonych psychiatrycznie przez lekarzy innych specjalności. Stosunkowo niewielki odsetek badanych psychiatrów traktuje tego rodzaju praktykę za rzadką (12,1 proc.), a tylko 0,4 proc. uważa, że ona nie występuje.
Dyskusja
Na potrzeby niniejszego opracowania podzielono badane problemy na dwie grupy. W ramach pierwszej z nich analizowano, jakie są przekonania badanych lekarzy na temat społecznego wizerunku psychiatrii i ich roli zawodowej z uwzględnieniem zarówno opinii ogółu społeczeństwa, jak i lekarzy innych specjalności. W drugiej grupie ukazano natomiast sposób postrzegania psychiatrii i własnej roli zawodowej przez samych badanych. Psychiatria jako dziedzina medycyny W opinii większości badanych polskich psychiatrów (62,9 proc.) przeważająca część społeczeństwa ma świadomość, że psychiatria jest dziedziną medycyny, a 84,1 proc. z nich jest przekonanych, że tylko niewielka część społeczeństwa (do 40 proc.) uważa psychiatrię za dziedzinę oddziaływań magicznych. Inne badania pokazują natomiast, że duża część społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, że psychiatra jest lekarzem, często też nie docenia się wkładu jego pracy w uzyskanie wykształcenia [25, 26]. W odniesieniu do roli zawodowej psychiatry, w opinii społecznej funkcjonują dwa przeciwstawne stereotypy. Jeden głosi, że psychiatrzy to „przedstawiciele aparatu ucisku”, którzy mają na celu zagwarantowanie konformistycznego zachowania, którzy potrafią także „czytać ludziom w myślach” [23]. Drugi ze stereotypów przedstawia psychiatrów jako wyrocznie, wróżbitów i pełnych miłości zbawców, mając przesadne oczekiwania co do ich oddziaływań i efektów uzdrawiania [22].
Prestiż psychiatrii Większość badanych (56,9 proc.) uważa, że prestiż psychiatrii w opinii lekarzy innych specjalności jest niski. Na podstawie badań prowadzonych wśród lekarzy rodzinnych zidentyfikowano dwie przyczyny, dla których nie kierują oni pacjentów do psychiatry: były to wątpliwości co do skuteczności leczenia psychiatrycznego oraz obawy o ich stygmatyzację [21]. Większość badań z udziałem studentów medycyny potwierdza niski status psychiatrii. Wśród głównych powodów, dla których przyszli lekarze nie wybierają psychiatrii, wymieniany jest niski prestiż psychiatrii i mały szacunek wśród przedstawicieli innych dyscyplin medycznych [17]. Studenci medycyny często nie uważają psychiatrii za dziedzinę stawiającą wysokie wymagania intelektualne [18] oraz postrzegają ją jako specjalność dającą niewielką satysfakcję zawodową i możliwość spełnienia się [19]. Studenci medycy zauważają dalej, że psychiatrii brakuje solidnych podstaw naukowych, co wpływa ich zdaniem na niepewność nozologii i diagnozy zaburzeń psychicznych [17, 18]. Inne powody zniechęcające ich do podjęcia tej specjalizacji to niskie płace i brak wystarczającego finansowania psychiatrii. Rodziny studentów medycyny wypowiadają się w sposób mało pochlebny o psychiatrii, twierdząc, że podjęcie takiej specjalizacji jest stratą czasu, ponieważ psychiatria nie jest „prawdziwą medycyną” [19]. Finansowanie psychiatrii Wielkość środków na finansowanie psychiatrii jest jedną z miar dbałości władz o zdrowie psychiczne społeczeństwa, a jej niedofinansowanie jednym z przejawów strukturalnej dyskryminacji osób chorujących psychicznie. Zdecydowana większość ankietowanych (86,6 proc.) uważa, że nakłady na finansowanie psychiatrii są zaniżone w stosunku do innych dziedzin medycyny, ale 13,4 proc. badanych psychiatrów myśli odmiennie, co jest zastanawiające, biorąc pod uwagę, że nakłady na psychiatrię w Polsce od lat utrzymują się na zatrważająco niskim poziomie przekraczającym nieznacznie 3 proc. ogółu wydatków na opiekę zdrowotną, podczas gdy średnia w bogatszej przecież Unii Europejskiej wynosi blisko 6 proc. [29]. W badaniu niemieckim [30] respondenci proszeni o wybranie z podanej listy dziewięciu schorzeń psychicznych i somatycznych trzech, dla których można by zredukować dostępne środki finansowe, najczęściej wymieniali alkoholizm, depresję i schizofrenię.
Część autorów [31] traktuje niskie nakłady na psychiatrię lub nawet brak jej finansowania z budżetu państwa jako jedną z negatywnych form kształtowania opinii o psychiatrii. Trzeba dużej uwagi i zmiany świadomości społecznej, aby w związku z rosnącymi kosztami opieki zdrowotnej i kurczącymi się zasobami przeznaczonymi na zaspokajanie różnorodnych potrzeb w sferze publicznej nie doszło do dalszego uszczuplania budżetu przeznaczonego na leczenie chorób psychicznych. Psychiatria a medycyna somatyczna Jedną z dotkliwych konsekwencji stygmatyzacji osób chorujących psychicznie jest dyskryminujący sposób traktowania ich problemów zdrowotnych przez personel medyczny, a szczególnie lekarzy różnych specjalności. Pacjenci i ich rodziny często odczuwają pobłażliwy czy wręcz lekceważący sposób traktowania ich skarg i odnoszenia każdej dolegliwości do choroby psychicznej. Psychiatrzy odnotowują, że konsultacje osób chorujących psychicznie wynikające z obserwowanych objawów somatycznych przeprowadzane są powierzchownie, tłumaczone w większości stosowanym leczeniem psychotropowym, co skutkuje brakiem konkretnej diagnozy i adekwatnej propozycji terapeutycznej. Ten rodzaj podejścia znajduje odzwierciedlenie w wynikach badania polskich psychiatrów – większość ankietowanych (87,5 proc.) uważa za częstą lub bardzo częstą praktykę dyskryminującego traktowania osób leczonych psychiatrycznie przez lekarzy innych specjalności.
Skuteczność leczenia psychiatrycznego
Co prawda większość badanych (51,3 proc.) uważa, że ogół społeczeństwa traktuje leczenie psychiatryczne jako przeciętnie skuteczne, ale prawie tak samo liczna grupa ocenia, że przeciętny obywatel uważa je za bardzo mało skuteczne bądź nieskuteczne (47 proc.). Badani szacują w 62,5 proc., że leczenie psychiatryczne w opinii lekarzy innych specjalności jest przeciętnie skuteczne, a w 34,5 proc. mało albo bardzo mało skuteczne. Pośrednim dowodem na niewielką skuteczność i zaufanie do leczenia psychiatrycznego jest gotowość, z jaką osoby zgłaszałyby się do psychiatry w sytuacji zachorowania na schizofrenię najbliższej osoby. Badani w populacji ogólnej tylko w 40 proc. przypadków wybraliby taki sposób postępowania [26], natomiast profesjonaliści zatrudnieni w psychiatrii i medycynie rodzinnej w 80 proc. [27]. Podobny poziom zaufania do psychiatrii zarówno w populacji ogólnej, jak i wśród pracowników medycznych potwierdzają badania australijskie [11]. Trwający od kilku dziesięcioleci rozwój środowiskowych form opieki psychiatrycznej w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej nie zdołał diametralnie zmienić obrazu psychiatrii i poglądów na skuteczność leczenia psychiatrycznego. Mimo że 81 proc. Amerykanów neguje szpital psychiatryczny jako optymalną formę leczenia osób chorujących psychicznie, tylko 31 proc. z nich wyraża gotowość, aby w sąsiedztwie ich miejsca zamieszkania zlokalizowano placówkę psychiatrycznej opieki ambulatoryjnej [6]. W świadomości Niemców nadal dominuje model leczenia oparty na izolacji w dużym szpitalu psychiatrycznym, gdzie na szeroką skalę stosuje się środki represyjne [28]. Chociaż psychofarmakologia jest według najnowszej wiedzy medycznej niezbędnym sposobem postępowania terapeutycznego w chorobach psychicznych, duży procent profesjonalistów w medycynie zaprzecza takiej potrzebie, przeciwstawiając się wprost stosowaniu leków bądź przeceniając znaczenie psychoterapii i socjoterapii [11, 27]. Tylko 35 proc. profesjonalistów w ochronie zdrowia niebędących lekarzami byłoby gotowych przyjmować leki psychotropowe w przypadku zachorowania na schizofrenię, a 85 proc. zalecałoby takie leki rodzinie [32]. Przemoc w psychiatrii Stosunkowo duża grupa badanych obawia się, że psychiatria może być przez społeczeństwo kojarzona z przemocą – 25,8 proc. respondentów uważała, że myśli tak zdecydowana większości społeczeństwa, a 28 proc. sądziła tak w odniesieniu do 40–60 proc. opinii publicznej. Jedną z podkreślanych form represyjnego postępowania w psychiatrii jest stosowanie iniekcji depot, które nawet przez personel medyczny są traktowane jako zagrażające autonomii pacjenta [33].
Innym rodzajem przymusowego postępowania w psychiatrii jest leczenie szpitalne wbrew woli. Mimo sprzeciwu, jaki wzbudza ten rodzaj podejścia do leczenia osób chorujących psychicznie, większość osób poddana takiemu leczeniu uznała, że było to potrzebne [34]. Psychiatria a prawo Większość badanych psychiatrów (71 proc.) wyraża przekonanie, że niewielka część społeczeństwa (do 40 proc.) uważa, że psychiatria jest wykorzystywana do ochrony osób, które naruszyły prawo. W badaniach amerykańskiej opinii publicznej ujawniono jednak [35], że psychiatrzy swoimi opiniami sprzyjają kryminalistom. Inne prace [36] zwracają natomiast uwagę na wątpliwości przedstawicieli prawa dotyczące kompetencji psychiatrów, a tym samym wiarygodności ich orzeczeń w sprawie poczytalności, jeszcze inne natomiast takie kompetencje potwierdzają [37]. Społeczny wizerunek psychiatry Funkcjonujący w społeczeństwie stereotyp, że psychiatrzy to osoby, które same mają problem ze zdrowiem psychicznym [20, 24], potwierdzają m.in. studenci medycyny, podając, że słyszeli w czasie zajęć od nauczycieli akademickich dyskredytujące uwagi o psychiatrach, którzy mówili np.: „Pracując z wariatami, sam zwariujesz” [22]. Sami studenci także skłonni są postrzegać psychiatrów jako osoby bardziej niezrównoważone psychicznie, neurotyczne, dziwne, rozkojarzone niż inni profesjonaliści w ochronie zdrowia.
Status psychiatrów w środowisku lekarskim opisuje się jako niski [38] i postrzega się ich jako osoby niepewne siebie, nieskuteczne, niezrozumiałe [21]. Stereotyp ten został częściowo potwierdzony przez polskich psychiatrów. W opinii znaczącej liczby badanych (46,6 proc.) stosunkowo niewielka część społeczeństwa (do 40 proc.) jest przekonana, że psychiatrzy upodabniają się do swoich pacjentów. Co warto odnotować, 31,4 proc. z nich szacuje, że może to być znaczący procent społeczeństwa (powyżej 60 proc.), a kiedy dołączymy do tego 22 proc. badanych, którzy antycypują tak w odniesieniu do 41–60 proc. ogółu, uzyskujemy odsetek 53,4 proc. psychiatrów, którzy obawiają się bycia postrzeganym w ten sposób. Wyniki te są potwierdzeniem innych badań [39], gdzie dla większości respondentów psychiatrzy byli osobami pomocnymi i godnymi zaufania, a tylko niewielka część postrzegała ich jako dziwnych. Także lekarze innych specjalności cenili sobie porady psychiatrów i byli przekonani o ich wysokich kompetencjach zawodowych [40]. Sami psychiatrzy zdają sobie sprawę z własnego negatywnego wizerunku, z drugiej strony oceniają siebie jako lekarzy bardziej kulturalnych, dojrzałych, mniej autorytarnych, a przy tym bardziej introspekcyjnych [15, 40].
Poziom obciążenia pracą
Zdaniem zdecydowanej większości badanych (79,8 proc.) poziom emocjonalnego obciążenia związanego z pracą psychiatry jest wysoki albo bardzo wysoki. Podobnie większość respondentów (64,3 proc.) oceniła, że poziom odpowiedzialności prawnej związanej z pracą psychiatry jest ponadprzeciętny. Mimo to zdecydowana większość ankietowanych (96,1 proc.) wyraziła zadowolenie z wyboru psychiatrii jako swojej specjalności lekarskiej, a 67,2 proc. z nich oszacowała, że większość ich kolegów (ponad 60 proc.) jest także zadowolona z takiego wyboru. Podobnie wysoki poziom satysfakcji psychiatrów porównywalny do odczuć pediatrów względem swojej specjalności stwierdzono w innym badaniu [41].
Wnioski
Na podstawie uzyskanych wyników można sądzić, że badani psychiatrzy dostrzegają negatywny społeczny wizerunek psychiatrii i własnej pracy na podstawie ich przekonania o:
– niskim prestiżu psychiatrii w oczach lekarzy innych specjalności,
– gorszym finansowaniu psychiatrii w stosunku do innych dziedzin medycyny,
– dyskryminującym traktowaniu osób chorujących psychicznie w stosunku do osób chorych somatycznie przez lekarzy innych specjalności,
– małej skuteczności leczenia psychiatrycznego zarówno w oczach lekarzy innych specjalności, jak i ogółu społeczeństwa.
Ograniczenia
Ograniczeniem pracy jest homogenność grupy – brak zróżnicowania wyników ze względu na wiek, płeć, posiadane kompetencje zawodowe (psychoterapia, terapia środowiskowa) czy miejsce pracy badanych psychiatrów. Autorzy dostrzegają potrzebę kontynuacji badań i rozszerzenia ich na inne grupy zawodowe w medycynie, w tym psychiatrii, oraz porównanie analizowanych zjawisk pomiędzy krajami.
Piśmiennictwo:
1. Kapusta A. Racjonalność szaleństwa. Filozoficzne dyskusje wokół współczesnych koncepcji urojeń. In: O racjonalności w nauce i życiu społecznym. Drozdowicz Z (ed.). Poznań: Wydawnictwo Naukowe UAM; 2010, p. 36-44.
2. Kępiński A. Poznanie chorego. Warszawa: PZWL; 1989.
3. Mooij A. Towards an anthropological psychiatry. Theoretical Medicine 1995; 16: 73-91.
4. Nasierowski T. Psychiatria a ideologia. In: Psychiatria. Bilikiewicz A, Pużyński S, Rybakowski J, Wciórka J (eds.). Vol. 3. Wrocław: Urban & Partner; 2003, p. 570-581.
5. Sartorius N, Goebel W, Cleveland HR, Stuart H, Akiyama T, Arboleda-Florez J, et al. WPA guidance on how to combat stigmatization of psychiatry and psychiatrists. World Psychiatry 2010; 9: 131-144.
6. Borinstein AB. Public attitudes toward persons with mental illness. Health Affairs 1992; 11: 186-196.
7. De Las Cuevas C, Sanz EJ. Attitudes toward psychiatric drug treatment: the experience of being treated. EUR J Clin Pharmacol 2007; 63: 1063-1067.
8. Ozmen E, Ogel K, Aker T. Public opinions and beliefs about the treatment of depression in urban Turkey. Soc Psychiatry Psychiatr Epidemiol 2005; 40: 869-876.
9. Croghan TW, Tomlin M, Pescosolido BA. American attitudes toward and willingness to use psychiatric medications. J Nerv Ment Dis 2003; 191: 166-174.
10. Benkert O, Graf-Morgenstern M, Hillert A. Public opinion on psychotropic drugs: an analysis of the factor influencing acceptance or rejection. J Nerv Ment Dis 1997; 185: 151-158.
11. Jorm AF. Mental health literacy: public knowledge and beliefs about mental disorders. Br J Psychiatry 2000; 177: 396-401.
12. Hugo CJ, Boshoff DEL, Traut A. Community attitudes toward and knowledge of mental illness in South Africa. Soc Psychiatry Psychiatr Epidemiol 2003; 38: 715-719.
13. Cohen P, Cohen J. The clinician’s illusion. Arch Gen Psychiatry 1984; 41: 1178-1182.
14. Verhaeghe M, Bracke P. Associative stigma among mental health professionals: implications for professional and service user well-being. J Health Soc Behav 2012; 53: 17-32.
15. Bhugra D. Professionalism and psychiatry: the profession speaks. Acta Psychiatr Scand 2008; 118: 327-329.
16. Dewan MJ, Levy BF, Donnelly MP. A positive view of psychiatrists and psychiatry. Compr Psychiatry 1988; 29: 523-531.
17. Abramowitz MZ, Bentov-Gofrit D. The attitudes of Israeli medical students toward residency in psychiatry. Acad Psychiatry 2005; 29: 92-95.
18. Malhi GS, Parker GB, Parker K. Attitudes toward psychiatry among students entering medical school. Acta Psychiatr Scand 2003; 107: 424-429.
19. Wigney T, Parker G. Factors encouraging medical students to a career in psychiatry: qualitative analysis. Aust N Zeal J Psychiatry 2008; 42: 520-525.
20. Meise U, Gunter V. Einstellungen von Arzten zur Psychiatrie. Neuropsychiatrie 1995; 9: 157-162.
21. Fink JP, Tasman A. Stigma and Mental Illness. Washington: Am Psychiatric Press Inc.; 1992.
22. Thornicroft G, Rose D, Mekta N. Discrimination against people with mentall illness: what can psychiatrists do? Advances in Psychiatric Treatment 2010; 16: 53-59.
23. Farrel JL, Tisza SM. Suspension and other sanctions imposed on an Arizona state prosecutor, who showed disrespect for and prejudice against mental health experts during trial. J Am Acad Psychiatry Law 2005; 33: 405-406.
24. Cuenca O. Mass media and psychiatry. Curr Opin Psychiatry 2001; 14: 527-528.
25. Williams A, Cheyne A, MacDonalds S. The public’s knowledge of psychiatrists: questionnaire survey. Psychiatr Bull 2001; 25: 429-432.
26. Wciórka B, Wciórka J. Polacy o schizofrenii i chorych na schizofrenię. Opinie i diagnozy. Warszawa: CBOS; 2002.
27. Dyduch A. Postawy pracowników opieki zdrowotnej wobec osób chorych na schizofrenię. Rozprawa na stopień doktora nauk medycznych. Lublin: Akademia Medyczna w Lublinie; 2008.
28. Angermeyer MC. Public image of psychiatry. Results of a representative poll in the new federal states of Germany. Psychiatrische Praxis 2000; 27: 327-329.
29. Wciórka B, Wciórka J. Osoby chorujące psychicznie w społeczeństwie. Komunikat z badań. Warszawa: CBOS; 2008.
30. Schomerus G, Matschinger H, Angermeyer MC. Preferences of the public regarding cutbacks in expenditure
for patient care. Soc Psychiatr Epidemiol 2006; 41: 369-377.
31. Arboleda-Florez J. Mental illness and human rights. Curr Opin Psychiatry 2008; 21: 479-484.
32. Rettenbacher MA, Burns T, Kemmler G. Schizophrenia: attitudes of patients and professional carers towards the illness and antipsychotic medication. Pharmacopsychiatry 2004; 37: 103-109.
33. Patel MX, De Zoysa N, Baker D, David AS. Antipsychotic depot medication and attitudes of community psychiatric nurses. J Psychiatr Ment Health Nurs 2005; 12: 237-244.
34. Lauber C, Rossler W. Involuntary admission and the attitude of the general population and mental health
professionals. Psychiatr Prax 2007; 34: 181-185.
35. Slater D, Hans VP. Public opinion of forensic psychiatry following the Hincley verdict. Am J Psychiatry 1984;
141: 675-679.
36. Farrel JL, Tisza SM. Suspension and other sanctions imposed on an Arizona state prosecutor, who showed
disrespect for and prejudice against mental health experts during trial. J Am Acad Psychiatry Law 2005; 33:
405-406.
37. Hiday VA. Are lawyers enemies of psychiatrists? A survey of civil commitment counsel and judges. Am J
Psychiatry 1983; 140: 323-326.
38. Cutler JL, Harding KJ, Mozian SA. Discrediting the notion “working with crazies will make you crazy”: addressing stigma and enhancing empathy in medical students education. Adv Health Sci Educ Theory Pract 2009; 14: 487-502.
39. Laux G. Common attitudes toward the psychiatrist and psychotherapist. Nervenarzt 1977; 48: 331-334.
40. Dewan MJ, Levy BF, Donnelly MP. A positive view of psychiatrists and psychiatry. Compr Psychiatry 1988; 29: 523-531.
41. Blumberg P, Flaherty JA. Faculty perceptions of their own speciality. J Med Educ 1982; 57: 338-339.
Tekst opublikowano w „Postępach w Psychiatrii i Neurologii” 1/2018.
Przeczytaj także: „Dostawki na oddziałach psychiatrii dzieci i młodzieży”, „Biała plama (dziura) na mapie światowego zdrowia psychicznego”, „(Nie)zdrowie psychiczne”, „Prof. Agata Szulc: Brakuje empatii”, „Najbardziej wpływowy polski psychiatra to...”, Prof. Rybakowski zapowiada powstanie centrum zdrowia psychicznego w Poznaniu” i „Punktologia stosowana”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.