Rezydenci protestują przeciw przymusowym skierowaniem na samodzielne dyżury
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 13.12.2018
Źródło: BL, Dziennik Gazeta Prawna
Resort chce delegować lekarzy w trakcie specjalizacji na samodzielne dyżury na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Ci się sprzeciwiają, twierdząc, że nie mają wystarczających umiejętności. Ich zdaniem to pomysł na załatanie dziur w grafikach.
- Chodzi o zmiany w programach specjalizacyjnych, podpisane niedawno przez ministra zdrowia – relacjonuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Wprowadzono do nich zapisy wynikające z lutowego porozumienia z rezydentami (dotyczące m.in. urlopu szkoleniowego i odpoczynku po dyżurze), ale niezależnie od tego zaproponowano również, by lekarze robiący specjalizację z chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych i pediatrii pełnili dyżury towarzyszące lub samodzielne na SOR bądź izbie przyjęć w placówce, w której odbywają staż lub specjalizację.
Spotkało się to ze stanowczym sprzeciwem środowiska. Poszło o sformułowanie „samodzielne dyżury”.
– Nie chodzi nam o staż na szpitalnym oddziale ratunkowym jako taki – on jest oczywiście potrzebny każdemu lekarzowi – tłumaczy Marcin Sobotka z Porozumienia Rezydentów. Dodaje: - Ale staż polega na tym, że odbywa się go pod nadzorem lekarza medycyny ratunkowej, rezydent ma obok kogoś, z kim może się skonsultować, kto mu pomoże. Wszystko rozbija się o sformułowanie „samodzielny dyżur”, bo nie mamy nic przeciwko dyżurom towarzyszącym.
Wprowadzono do nich zapisy wynikające z lutowego porozumienia z rezydentami (dotyczące m.in. urlopu szkoleniowego i odpoczynku po dyżurze), ale niezależnie od tego zaproponowano również, by lekarze robiący specjalizację z chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych i pediatrii pełnili dyżury towarzyszące lub samodzielne na SOR bądź izbie przyjęć w placówce, w której odbywają staż lub specjalizację.
Spotkało się to ze stanowczym sprzeciwem środowiska. Poszło o sformułowanie „samodzielne dyżury”.
– Nie chodzi nam o staż na szpitalnym oddziale ratunkowym jako taki – on jest oczywiście potrzebny każdemu lekarzowi – tłumaczy Marcin Sobotka z Porozumienia Rezydentów. Dodaje: - Ale staż polega na tym, że odbywa się go pod nadzorem lekarza medycyny ratunkowej, rezydent ma obok kogoś, z kim może się skonsultować, kto mu pomoże. Wszystko rozbija się o sformułowanie „samodzielny dyżur”, bo nie mamy nic przeciwko dyżurom towarzyszącym.