Evidentlycochrane.net
Składka zdrowotna dla palaczy
Autor: Krystian Lurka
Data: 26.07.2019
Źródło: Robert Mołdach
Tagi: | Robert Mołdach, Jakub Kosikowski |
- Napisałem ostatnio na Twitterze, że warto zróżnicować stawkę ubezpieczenia zdrowotnego zależnie od nawyków profilaktyki zdrowotnej pacjenta. Nie spotkało się to z entuzjazmem, a szkoda - przyznał Robert Mołdach z Instytutu Zdrowia i Demokracji.
Komentarz Roberta Mołdacha z Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Wątek podjął doktor Jakub Kosikowski, który wychodząc z oddziału – jak opisał – prawie zabił się o kucającego pacjenta z papierosem. Pacjent bał się palić na stojąco. Dlaczego? Bo mogłoby go "odciąć" i by się wywrócił. Pan doktor dodał, że biorąc pod uwagę, że od trzech tygodni zespół walczył o płuca pacjenta, to na moment wszystkiego się odechciewa. - Pozostaje potem zagryźć zęby i powrócić do pracy - stwierdził.
Mam podobne usposobienie. Wierzę w pracę u podstaw i szlag mnie trafia, gdy praca ta idzie na marne.
Odbieram takie sytuacje szczególnie dotkliwie, gdy brakuje personelu, sił i środków, gdy trzeba dokonywać wyboru komu pomóc, a wybranek następnie całą tę pracę i wysiłek przeistacza w nicość. Ja jednak nie chcę pozostawiać takich spraw bez konsekwencji. Ktoś powie, że myślę radykalnie. Jednak wierzę, że każdy odpowiada za swoje czyny. Choroba nikogo nie rozgrzesza, bo wszyscy pacjenci są wobec niej równi.
Rozmówczyni o pseudonimie "IceQueen" zauważyła, że wielu onkologów rozumie poziom stresu w terapii onkologicznej i wcale podczas niej nie namawia do rzucenia palenia, bo potęgowanie stresu pacjentowi nie służy. Przypomniała także, że lekarze rozumieją, że jednoczesne zmaganie się z chorobą i z nałogiem bywa ponad siły.
Rozumiem to. Doświadczyłem takiego stresu. Przypomnę jednak, że wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. Każdy ma prawo do swojego życia, do wypalenia nawet sześć paczek na raz. Jednak jeżeli w wyniku twoich postaw zdrowotnych inni, bogu ducha winni chorzy, mają czekać w kolejce na świadczenia, mają przegrywać swoją walkę o zdrowie i życie tylko dlatego, że ciebie ogarnął stres, albo po prostu nie masz ochoty respektować elementarnych zaleceń zdrowotnych, to musisz jedno zrozumieć.
Możesz żyć, jak tylko chcesz. Możesz także ignorować zalecenia zdrowotne. Ja będę ci pomagał na miarę mojej wiedzy, sił i środków. Jednak ma to swoją cenę, którą musisz zapłacić.
Solidaryzm w chorobie nie ma wymiaru absolutnego. Miałby tylko wtedy, gdyby wszystkim można było udzielić nieograniczonej pomocy i mieć na to nieograniczone środki i zasoby. Tak jednak nie jest. To dlatego stoję na stanowisku, że składka zdrowotna powinna być uzależniona od naszych postaw zdrowotnych. Oczywiście ważna jest edukacja. Ale sama edukacja prozdrowotna bez motywatorów ekonomicznych nie przyniesie takich efektów, jakich oczekujemy.
W odpowiedzi przeczytałem, że nawyki pacjentów są nieweryfikowalne w stopniu pozwalającym na sprawiedliwe różnicowanie stawek. Dawanie nowych narzędzi firmom ubezpieczeniowym pozwoli wykluczyć wszystko i wszystkich. A nawet jeśli, to koncepcja rozbija się już o technikalia (za dużo zmiennych) i uregulowania prawne.
Chciałbym sceptyków tego rozwiązania przekonać, że można na to zagadnienie spojrzeć inaczej. W sektorze ubezpieczeń komunikacyjnych już kilkadziesiąt tysięcy kierowców w Polsce zgodziło się na monitoring swojego stylu jazdy – przestrzegania dopuszczalnej prędkości i płynności jazdy. To jeden z ciekawszych kierunków rozwoju tego sektora. Mamy do czynienia z nowymi pokoleniami. W świecie mediów społecznościowych i indywidualizowanego ekonomicznego racjonalizmu pokolenia te inaczej niż kiedyś podchodzą do kwestii prywatności, a na solidaryzm społeczny, dzięki rewolucji technologicznej, patrzą w sposób bardziej precyzyjny sposób – powiedziałbym bardziej sprawiedliwy.
Powiedzą państwo, że ochrona zdrowia jest specyficzna, a nawyków profilaktyki zdrowotnej nic nie da się tak prosto i jednoznacznie opisać jak stylu jazdy. Tak, taki pogląd wybrzmiał na Twitterze. Uważam jednak, że są obszary, które już dziś można precyzyjnie opisywać i uzależniać w przyszłości od nich składkę zdrowotną zaczynając monitorowanie od chwili urodzin. Wtedy można także premiować rodziców za właściwe postawy.
Ocenę postaw zdrowotnych zacząłbym od szczepień obowiązkowych. Podobny proces premiowania na poziomie dostępu do przedszkoli już został zainicjowany. Tak długo jak szczepienia pozostają obowiązkowe nieprzestrzeganie tego obowiązku powinno rodzić wymierne skutki. Po drugie monitorowałbym zgłaszanie się na przeglądy zdrowia ustalając ich narodowy program. Po trzecie premiowałbym udział w programach badań przesiewowych (profilaktyka raka piersi, szyjki macicy, jelita grubego itp.). Idąc dalej wykorzystałbym e-receptę do weryfikacji stosowania się do zaleceń lekarskich w obszarze farmakoterapii. Po wprowadzeniu e-skierowania monitorowałbym zgłaszanie się pacjentów na zalecane badania, konsultacje, leczenie. Oczywiście będą sytuacje wyjątkowe. Ale tak jest w przypadku każdego aspektu prawa regulującego nasze życie. Należy je systematycznie opisać.
Od czegoś trzeba zacząć. Ciągłe powtarzanie, że różnicowanie składki zdrowotnej jest niesprawiedliwe, czy niewykonalne, jest dla mnie wyrazem nadmiernej tolerancji dla postaw zdrowotnych, które w ogólnym rachunku ekonomicznym, czy szczególnej sytuacji danej kohorty pacjentów szkodzą innym.
Żyjemy w wolnym kraju. Każdy może żyć, jak tylko chce, na miarę swoich chęci i możliwości. Niech tylko dokonując określonych wyborów zdrowotnych czyni to wyłącznie na własny koszt! Różnicowanie składki zdrowotnej powinno służyć temu, aby wystawiać za takie zachowania sprawiedliwy rachunek.
Przeczytaj także: "O wdrażaniu Europejskich Funduszy w sektorze zdrowia w Polsce" i "Pomarańcze rzucili".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Wątek podjął doktor Jakub Kosikowski, który wychodząc z oddziału – jak opisał – prawie zabił się o kucającego pacjenta z papierosem. Pacjent bał się palić na stojąco. Dlaczego? Bo mogłoby go "odciąć" i by się wywrócił. Pan doktor dodał, że biorąc pod uwagę, że od trzech tygodni zespół walczył o płuca pacjenta, to na moment wszystkiego się odechciewa. - Pozostaje potem zagryźć zęby i powrócić do pracy - stwierdził.
Mam podobne usposobienie. Wierzę w pracę u podstaw i szlag mnie trafia, gdy praca ta idzie na marne.
Odbieram takie sytuacje szczególnie dotkliwie, gdy brakuje personelu, sił i środków, gdy trzeba dokonywać wyboru komu pomóc, a wybranek następnie całą tę pracę i wysiłek przeistacza w nicość. Ja jednak nie chcę pozostawiać takich spraw bez konsekwencji. Ktoś powie, że myślę radykalnie. Jednak wierzę, że każdy odpowiada za swoje czyny. Choroba nikogo nie rozgrzesza, bo wszyscy pacjenci są wobec niej równi.
Rozmówczyni o pseudonimie "IceQueen" zauważyła, że wielu onkologów rozumie poziom stresu w terapii onkologicznej i wcale podczas niej nie namawia do rzucenia palenia, bo potęgowanie stresu pacjentowi nie służy. Przypomniała także, że lekarze rozumieją, że jednoczesne zmaganie się z chorobą i z nałogiem bywa ponad siły.
Rozumiem to. Doświadczyłem takiego stresu. Przypomnę jednak, że wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. Każdy ma prawo do swojego życia, do wypalenia nawet sześć paczek na raz. Jednak jeżeli w wyniku twoich postaw zdrowotnych inni, bogu ducha winni chorzy, mają czekać w kolejce na świadczenia, mają przegrywać swoją walkę o zdrowie i życie tylko dlatego, że ciebie ogarnął stres, albo po prostu nie masz ochoty respektować elementarnych zaleceń zdrowotnych, to musisz jedno zrozumieć.
Możesz żyć, jak tylko chcesz. Możesz także ignorować zalecenia zdrowotne. Ja będę ci pomagał na miarę mojej wiedzy, sił i środków. Jednak ma to swoją cenę, którą musisz zapłacić.
Solidaryzm w chorobie nie ma wymiaru absolutnego. Miałby tylko wtedy, gdyby wszystkim można było udzielić nieograniczonej pomocy i mieć na to nieograniczone środki i zasoby. Tak jednak nie jest. To dlatego stoję na stanowisku, że składka zdrowotna powinna być uzależniona od naszych postaw zdrowotnych. Oczywiście ważna jest edukacja. Ale sama edukacja prozdrowotna bez motywatorów ekonomicznych nie przyniesie takich efektów, jakich oczekujemy.
W odpowiedzi przeczytałem, że nawyki pacjentów są nieweryfikowalne w stopniu pozwalającym na sprawiedliwe różnicowanie stawek. Dawanie nowych narzędzi firmom ubezpieczeniowym pozwoli wykluczyć wszystko i wszystkich. A nawet jeśli, to koncepcja rozbija się już o technikalia (za dużo zmiennych) i uregulowania prawne.
Chciałbym sceptyków tego rozwiązania przekonać, że można na to zagadnienie spojrzeć inaczej. W sektorze ubezpieczeń komunikacyjnych już kilkadziesiąt tysięcy kierowców w Polsce zgodziło się na monitoring swojego stylu jazdy – przestrzegania dopuszczalnej prędkości i płynności jazdy. To jeden z ciekawszych kierunków rozwoju tego sektora. Mamy do czynienia z nowymi pokoleniami. W świecie mediów społecznościowych i indywidualizowanego ekonomicznego racjonalizmu pokolenia te inaczej niż kiedyś podchodzą do kwestii prywatności, a na solidaryzm społeczny, dzięki rewolucji technologicznej, patrzą w sposób bardziej precyzyjny sposób – powiedziałbym bardziej sprawiedliwy.
Powiedzą państwo, że ochrona zdrowia jest specyficzna, a nawyków profilaktyki zdrowotnej nic nie da się tak prosto i jednoznacznie opisać jak stylu jazdy. Tak, taki pogląd wybrzmiał na Twitterze. Uważam jednak, że są obszary, które już dziś można precyzyjnie opisywać i uzależniać w przyszłości od nich składkę zdrowotną zaczynając monitorowanie od chwili urodzin. Wtedy można także premiować rodziców za właściwe postawy.
Ocenę postaw zdrowotnych zacząłbym od szczepień obowiązkowych. Podobny proces premiowania na poziomie dostępu do przedszkoli już został zainicjowany. Tak długo jak szczepienia pozostają obowiązkowe nieprzestrzeganie tego obowiązku powinno rodzić wymierne skutki. Po drugie monitorowałbym zgłaszanie się na przeglądy zdrowia ustalając ich narodowy program. Po trzecie premiowałbym udział w programach badań przesiewowych (profilaktyka raka piersi, szyjki macicy, jelita grubego itp.). Idąc dalej wykorzystałbym e-receptę do weryfikacji stosowania się do zaleceń lekarskich w obszarze farmakoterapii. Po wprowadzeniu e-skierowania monitorowałbym zgłaszanie się pacjentów na zalecane badania, konsultacje, leczenie. Oczywiście będą sytuacje wyjątkowe. Ale tak jest w przypadku każdego aspektu prawa regulującego nasze życie. Należy je systematycznie opisać.
Od czegoś trzeba zacząć. Ciągłe powtarzanie, że różnicowanie składki zdrowotnej jest niesprawiedliwe, czy niewykonalne, jest dla mnie wyrazem nadmiernej tolerancji dla postaw zdrowotnych, które w ogólnym rachunku ekonomicznym, czy szczególnej sytuacji danej kohorty pacjentów szkodzą innym.
Żyjemy w wolnym kraju. Każdy może żyć, jak tylko chce, na miarę swoich chęci i możliwości. Niech tylko dokonując określonych wyborów zdrowotnych czyni to wyłącznie na własny koszt! Różnicowanie składki zdrowotnej powinno służyć temu, aby wystawiać za takie zachowania sprawiedliwy rachunek.
Przeczytaj także: "O wdrażaniu Europejskich Funduszy w sektorze zdrowia w Polsce" i "Pomarańcze rzucili".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.