Przemek Wierzchowski/Agencja Wyborcza.pl
Sterowalność to racjonalność
Autor: Krystian Lurka
Data: 22.09.2022
Źródło: Menedżer Zdrowia
Tagi: | Bolesław Piecha |
– Zachwyciliśmy się rozpuszczaniem bryły lodowej, jaką była komuna i system centralistyczny. Zachłysnęliśmy się tym i wciąż mamy wrażenie, że takie zarządzanie jest złe. To nie do końca prawda – mówi w „Menedżerze Zdrowia” poseł PiS Bolesław Piecha, podkreślając, że „system opieki zdrowotnej w Polsce powinien być bardziej sterowalny”.
Jakie powinno być szpitalnictwo w Polsce i czy pieniędzy na szpitale jest wystarczająco dużo?
– Powinno pozwalać na realizację podstawowego prawa obywateli, to jest dostępu do opieki zdrowotnej w szpitalach – jak najszybszego i finansowanego z pieniędzy publicznych. To w skrócie. Oczywiście powinna być możliwość wyboru, czyli leczenia się w prywatnych placówkach, ale podkreślę, że w Polsce nie żyją sami krezusi, milionerzy. Polaków nie stać na korzystanie z sektora prywatnego. Co więcej, nawet gdyby było ich stać, niewiele to zmienia. Państwo i tak powinno zagwarantować leczenie w szpitalach. Podkreślę – dla mnie najważniejszą sprawą jest dostęp do publicznego leczenia.
Co do finansów – najważniejsze, aby pieniądze publiczne racjonalnie wykorzystywać. Mamy ich może nie najwięcej, ale też nie najmniej. Nie jest tak, że polska ochrona zdrowia jest biedna – rocznie to 120 mld zł, z czego ok. 40 proc. przeznaczamy na szpitale. To potężna kwota. Pytanie, czy te pieniądze są wydawane racjonalnie.
Czy zatem pieniądze w szpitalnictwie są wydawane racjonalnie?
– Nie. Jest dużo różnych nieprawidłowości.
Po pierwsze, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji powinna rzetelnie oszacować koszty świadczeń zdrowotnych w poszczególnych rodzajach. Niektóre są godnie i właściwie wycenione, ale inne są ewidentnie niedoszacowane. To ważna i strategiczna sprawa, która wymaga załatwienia.
Po drugie, jest duża dysproporcja między planami świadczeń zdrowotnych w szpitalach a ich realizacją. Część dyrektorów nie do końca rzetelnie wycenia swoje możliwości kadrowe i sprzętowe, starając się o pieniądze od płatnika. Czasami robią to na wyrost, naciągając Narodowy Fundusz Zdrowia.
Czy tych nieprawidłowości byłoby mniej, gdyby szpitalnictwo było scentralizowane?
– Ponad 30 lat temu zachwyciliśmy się rozpuszczaniem bryły lodowej, jaką była komuna i system centralistyczny. Zachłysnęliśmy się tym i wciąż mamy wrażenie, że takie zarządzanie jest złe. To nie do końca prawda. Przed laty było źle, bo dominowała gospodarka niedoboru, więc na dobrą sprawę niczego nie było. I dlatego skompromitował się system zarządzany centralnie.
Kiedyś stwierdziłem, że publiczny system opieki zdrowotnej w Polsce powinien być bardziej sterowalny – podtrzymuję to zdanie. Powinno być mniejsze rozproszenie właścicielskie i mniejsza konkurencja. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego na przykład szpital w Rybniku ma konkurować ze szpitalem w mieście powiatowym oddalonym o 20 km. Sądzę, że ludzie tego nie chcą. Oni oczekują leczenia, pomocy.
W sektorze publicznym nie powinno być konkurencji, tylko dobry i równy dostęp, jakość, a także rozsądne gospodarowanie pieniędzmi. Nie przekonuje mnie, że jakiś szpital ma nagle ogromne zyski. Oznacza to, że być może świadczy specyficzne usługi – te bardzo dobrze wycenione. Takim przykładem był gwałtowny rozwój kardiochirurgii i kardiologii inwazyjnej. W pewnym okresie szpitale chętniej leczyły pacjentów kardiologicznych, bo powstał „korytarz finansowy”. Opłaciło się, zarządzający chcieli zarabiać. Powtórzę – dyrektorzy nie powinni myśleć o świadczeniach najbardziej opłacalnych, ale o zagwarantowaniu dobrego i równego dostępu do leczenia.
Bolesław Piecha to poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia i wiceminister zdrowia w rządzie PiS w latach 2005–2007.
Powyższy wywiad to fragment rozmowy, którą opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 5–6/2022.
Przeczytaj także: „Są plany oddłużenia szpitali” i „Należałoby ustalić górną granicę zarobków lekarzy”.
– Powinno pozwalać na realizację podstawowego prawa obywateli, to jest dostępu do opieki zdrowotnej w szpitalach – jak najszybszego i finansowanego z pieniędzy publicznych. To w skrócie. Oczywiście powinna być możliwość wyboru, czyli leczenia się w prywatnych placówkach, ale podkreślę, że w Polsce nie żyją sami krezusi, milionerzy. Polaków nie stać na korzystanie z sektora prywatnego. Co więcej, nawet gdyby było ich stać, niewiele to zmienia. Państwo i tak powinno zagwarantować leczenie w szpitalach. Podkreślę – dla mnie najważniejszą sprawą jest dostęp do publicznego leczenia.
Co do finansów – najważniejsze, aby pieniądze publiczne racjonalnie wykorzystywać. Mamy ich może nie najwięcej, ale też nie najmniej. Nie jest tak, że polska ochrona zdrowia jest biedna – rocznie to 120 mld zł, z czego ok. 40 proc. przeznaczamy na szpitale. To potężna kwota. Pytanie, czy te pieniądze są wydawane racjonalnie.
Czy zatem pieniądze w szpitalnictwie są wydawane racjonalnie?
– Nie. Jest dużo różnych nieprawidłowości.
Po pierwsze, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji powinna rzetelnie oszacować koszty świadczeń zdrowotnych w poszczególnych rodzajach. Niektóre są godnie i właściwie wycenione, ale inne są ewidentnie niedoszacowane. To ważna i strategiczna sprawa, która wymaga załatwienia.
Po drugie, jest duża dysproporcja między planami świadczeń zdrowotnych w szpitalach a ich realizacją. Część dyrektorów nie do końca rzetelnie wycenia swoje możliwości kadrowe i sprzętowe, starając się o pieniądze od płatnika. Czasami robią to na wyrost, naciągając Narodowy Fundusz Zdrowia.
Czy tych nieprawidłowości byłoby mniej, gdyby szpitalnictwo było scentralizowane?
– Ponad 30 lat temu zachwyciliśmy się rozpuszczaniem bryły lodowej, jaką była komuna i system centralistyczny. Zachłysnęliśmy się tym i wciąż mamy wrażenie, że takie zarządzanie jest złe. To nie do końca prawda. Przed laty było źle, bo dominowała gospodarka niedoboru, więc na dobrą sprawę niczego nie było. I dlatego skompromitował się system zarządzany centralnie.
Kiedyś stwierdziłem, że publiczny system opieki zdrowotnej w Polsce powinien być bardziej sterowalny – podtrzymuję to zdanie. Powinno być mniejsze rozproszenie właścicielskie i mniejsza konkurencja. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego na przykład szpital w Rybniku ma konkurować ze szpitalem w mieście powiatowym oddalonym o 20 km. Sądzę, że ludzie tego nie chcą. Oni oczekują leczenia, pomocy.
W sektorze publicznym nie powinno być konkurencji, tylko dobry i równy dostęp, jakość, a także rozsądne gospodarowanie pieniędzmi. Nie przekonuje mnie, że jakiś szpital ma nagle ogromne zyski. Oznacza to, że być może świadczy specyficzne usługi – te bardzo dobrze wycenione. Takim przykładem był gwałtowny rozwój kardiochirurgii i kardiologii inwazyjnej. W pewnym okresie szpitale chętniej leczyły pacjentów kardiologicznych, bo powstał „korytarz finansowy”. Opłaciło się, zarządzający chcieli zarabiać. Powtórzę – dyrektorzy nie powinni myśleć o świadczeniach najbardziej opłacalnych, ale o zagwarantowaniu dobrego i równego dostępu do leczenia.
Bolesław Piecha to poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia i wiceminister zdrowia w rządzie PiS w latach 2005–2007.
Powyższy wywiad to fragment rozmowy, którą opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 5–6/2022.
Przeczytaj także: „Są plany oddłużenia szpitali” i „Należałoby ustalić górną granicę zarobków lekarzy”.