Łukasz Cynalewski/Agencja Gazeta

Testy antygenowe i PCR – dlaczego nie można mówić o wyższości jednych nad drugimi ►

Udostępnij:
– Testy PCR i antygenowe znacznie się od siebie różnią. Te drugie to badanie szybsze i tańsze, które nie wymaga wysokospecjalistycznej aparatury. Daje wynik do kilkunastu minut od pobrania materiału z nosa, gardła czy z nosogardzieli. Nie zastąpi jednak testów PCR – wyjaśnia Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych, w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
– Przyjmujemy, że testy antygenowe pacjenta objawowego są taką samą podstawą stwierdzenia koronawirusa jak testy PCR – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski 30 października.

Zapis dotyczący słów szefa resortu pojawił się w „Strategii walki z pandemią COVID-19. Wersja 3.0” – zaznaczono w niej, że: „Obecna sytuacja epidemiczna powinna skutkować skoncentrowaniem się na testowaniu pacjentów objawowych” i zalecono „wykorzystanie szybkich testów diagnostycznych do diagnostyki COVID-19, w tym testów antygenowych, w szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz na izbach przyjęć do diagnozy pacjentów z objawami oraz pacjentów bezobjawowych w rozpoznanych ogniskach zakażeń”.

Sprawę skomentował też szef KPRM Michał Dworczyk 3 listopada w trakcie konferencji prasowej, podczas której zaprezentowano „Strategię 3.0”. Mówił, że personel medyczny dzięki szybkim testom na obecność koronawirusa nie będzie podlegał kwarantannie.

Co na to przedstawicielka Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych?

„Menedżer Zdrowia” pyta wiceprezes Matyldę Kłudkowską, czy to dobry pomysł i czy testy antygenowe mogą zastąpić PCR.

Kłudkowska zaznacza, że testy PCR i antygenowe znacznie się od siebie różnią, choć jedna i druga metoda testowania ma wady i zalety.

– Test antygenowy to badanie szybsze i tańsze w porównaniu z testem molekularnym i nie wymaga wysokospecjalistycznej aparatury. Daje wynik do kilkunastu minut od pobrania materiału z nosa, gardła czy z nosogardzieli – tłumaczy Kłudkowska. Podkreśla, że testy antygenowe nie zastąpią jednak testów PCR.

Dlaczego?



– Bo te pierwsze mają znacząco mniejszą czułość i potrzebujemy dużej dawki cząstek wirusa. Co więcej, w przypadku uzyskania wyniku ujemnego należy go potwierdzać metodą wyższej klasy, czyli właśnie PCR – mówi.

Dr Kłudkowska zaznacza, że zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i producenci zalecają wykorzystanie testów antygenowych tylko u pacjentów objawowych. – Bo tylko u nich miano wirusa jest dostatecznie duże – wyjaśnia Kłudkowska i przyznaje, że badanie się codziennie takim testem może kogoś „wychwycić”. – Ale czy jest to złota metoda w badaniu bezobjawowych? Nie wiem – mówi wprost. Zwraca też uwagę na to, że testy, które powstały jesienią, są zdecydowanie lepsze od tych, które polski rząd kupił przed wakacjami. Ich wiarygodność jest nieporównywalna.



Matylda Kłudkowska ocenia też wydolność testowania przez laboratoria diagnostyczne technikami molekularnymi – twierdzi, że jest przekraczana.



– Bezpieczna liczba wykonywanych testów to około 60 tysięcy, a bywa, że przekraczamy 70 tys., zdarza się, że raporty wskazują 80 tysięcy – mówi.

– Pamiętajmy, w laboratoriach pracują ludzie – w Polsce mamy jedynie 16,5 tysiąca diagnostów laboratoryjnych. A przecież nie wszyscy na „trzy, cztery” poszli do pracowni molekularnych. Część wykonuje swoją dotychczasową, ważną pracę – zwraca uwagę Kłudkowska.

Odnosi się też do opinii niektórych ekspertów, że rozsądniej byłoby, gdyby laboratoriów było mniej, ale większych i lepiej wyposażonych.



– Trudno mi powiedzieć, czy większe laboratorium jest lepsze niż mniejsze i nie wiem, z czego ta różnica miałaby wynikać. Takie opinie są dla mnie niezrozumiałe – mówi Kłudkowska.

Czy sprawdziłaby się centralizacja laboratoriów?

– Wydaje się, że nie, bo niektóre decyzje muszą zapadać tu i teraz. Niektóre laboratoria pracują w systemie zamkniętym i wykonują dobowo mniej badań, ale zyskujemy czas. Czas, który w przypadku centralizacji byłby marnowany – podkreśla.

Matylda Kłudkowska zwraca uwagę, że każde laboratorium przeprowadzające badania technikami molekularnymi podlega lub podlegało kontroli przeprowadzonej przez Państwowy Zakład Higieny – każde było zobowiązane do przekazania części swoich próbek do weryfikacji.

Przeczytaj także: „COVID-19, czyli pogrobowiec hiszpanki”, „A co, gdyby prof. Flisiak był ministrem zdrowia?” i „Martin McKee o niewyobrażalnych konsekwencjach COVID-19”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.