Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl
W Komisji Zdrowia gorąco wokół zmian w finansowaniu świadczeń i budżetu NFZ ►
Autor: Marzena Sygut-Mirek
Data: 15.11.2022
– To pierwsza taka ustawa, która zmniejsza nakłady na ochronę zdrowia poprzez przekazanie finansowania świadczeń, opłacanych do tej pory z budżetu państwa, na Narodowy Fundusz Zdrowia – podkreślali posłowie w trakcie pierwszego czytania rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty w sejmowej Komisji Zdrowia.
15 listopada na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw – druk nr 2768.
To projekt określany przez opozycję mianem „skoku na kasę NFZ”. Zakłada on, że Narodowy Fundusz Zdrowia przejmie finansowanie między innymi leków w zakresie hemofilii, HIV, skaz krwotocznych, ratownictwa medycznego, zakupu szczepionek, leków wysokospecjalistycznych oraz zakupu leków dla seniorów i kobiet w ciąży. W ustawie wskazano, że jest ona neutralna finansowo.
Posiedzenie w całości do obejrzenia poniżej.
Transmisji nie można obejrzeć na niektórych telefonach komórkowych.
Ustawa nie narusza stabilności finansowej
W uzasadnieniu projektu ustawy wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zaznaczył, że ustawa ma na celu optymalizację wydatkowania środków publicznych na cele ochrony zdrowia w ramach łącznych nakładów w tym obszarze, które są ustalane na podstawie przepisów ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz regulacji incydentalnych, które są związane z koniecznością wsparcia jednostek systemu ochrony zdrowia po okresie wzmożonych działań ukierunkowanych na przeciwdziałanie i zapobieganie COVID-19.
– Chodzi o dostosowanie struktury wydatków ponoszonych w ramach łącznej kwoty nakładów na ochronę zdrowia – stwierdził.
– Zmiany dotyczą przeniesienia finansowania z budżetu państwa na NFZ i nie wpływają na poziom nakładów. Dotyczą jedynie przesunięcia nakładów pomiędzy dwoma głównymi kategoriami wydatków, czyli NFZ i MZ. Przyjęcie tych zapisów nie spowoduje naruszenia zapisów gwarantujących coroczny wzrost nakładów i ten zakres nie zmniejszy się w zakresie do PKB. Te nakłady corocznie wzrastają zgodnie z ustawą, aż do 7 proc. Na rok przyszły planowane nakłady wynoszą 6 proc. PKB, co ma stanowić ok. 160 mld zł – to po przeszacowaniu aktualnie daje planowane wykonanie na poziomie 165 mld zł, czyli mniej więcej 6,3 proc. PKB. To jest ok. 8 proc. więcej – wyjaśnił.
Wiceminister wskazał też, że zmiany te nie zmienią realizacji programów dla tych jednostek chorobowych i nie wpłyną na zmniejszenie dostępności do świadczeń.
– Jeśli chodzi o przeniesienie finansowania zadań zespołu ratownictwa medycznego, to nie zmienią one funkcjonowania systemu. To wojewodowie będą nadal odpowiadali za plany działania – powiedział.
Fundusz zapasowy NFZ to pieniądze na świadczenia
Poseł Rajmund Miller z Koalicji Obywatelskiej, odnosząc się do ustawy, zwrócił uwagę, że stanowi ona zamach na prawa polskiego pacjenta, na jego dostępność do świadczeń medycznych.
– Przeniesienie zadań, które dotąd finansował budżet państwa, na NFZ – bez przekazania środków – to jest perspektywa zwiększenia kolejek na świadczenia medyczne. Nie jest żadnym wytłumaczeniem, że NFZ ma oszczędności lub zyski – ocenił.
Zwrócił uwagę, że w NFZ nie może być o tym mowy. – Te pieniądze pozostały dlatego, że był COVID-19 i nie zrealizowano wszystkich świadczeń medycznych. Konsekwencją braku realizacji świadczeń było 150 tys. nadmiarowych zgonów Polaków – wyjaśnił Rajmund Miller.
Dlatego też – w jego ocenie – przekazanie zadań na NFZ bez środków to nic innego, jak okradanie polskiego pacjenta.
– Dziś dług zdrowotny Polaków sięga kwoty 11 mld zł, a zadłużenie szpitali to kolejne 22 mld zł. To pokazuje, w jakiej jesteśmy sytuacji finansowej. Nie mamy też gwarancji wysokich składek w NFZ, zwłaszcza teraz, w sytuacji inflacji i kryzysu, kiedy wiele zakładów zamyka się i zwalnia ludzi. Jeżeli prezes NBP mówi, że inflacja się pogłębi, to znaczy, że liczba zwalnianych ludzi się zwiększy, a w konsekwencji będą mniejsze wpływy do NFZ. Obowiązkiem rządzących jest przewidywać takie sytuacje – przypomniał poseł Miller.
Dodał również, że zgodnie z procedowaną ustawą fundusz zapasowy NFZ, który ma być wykorzystany w sytuacjach krytycznych, w 2023 r. będzie mógł być przekształcony w fundusz zapobiegania COVID-19.
– Na co pójdą te pieniądze? Na zakup szczepionek czy respiratorów? A może z pieniędzy przeznaczonych na pacjentów będziemy kupować węgiel? Takie rozwiązanie wprowadził w lipcu premier Mateusz Morawiecki, pozwalając na finansowanie zakupu węgla z funduszu zapobiegania COVID-19 – mówił. Złożył też wniosek o odrzucenie w całości omawianej ustawy.
Ustawa dewastuje system?
W dużo ostrzejszym tonie wypowiadał się poseł Andrzej Sośnierz z PiS, który stwierdził, że ustawa nie powinna być przyjęta, gdyż nie tylko zmniejsza nakłady, ale wręcz dewastuje system.
Uzasadniając swoje stanowisko, zwrócił uwagę, że ustawa wprowadza zasadnicze zmiany w sposobie ubezpieczania pacjentów. – Mamy wyraźne odejście od tego, co było w ustawie ubezpieczeniowej. Zgodnie z obowiązującym systemem ubezpieczeniowym mamy do czynienia z systemem solidarnościowym, kiedy to osoby zdrowe składają się na chorych. Ta zasada zostaje złamana i powstaje twór, który określam mianem „funduszu alimentacyjnego”. Mamy grupy, które w ogóle nie płacą składek zdrowotnych – jak żołnierze czy dzieci. Idąc tym tokiem myślenia, może niech wszyscy Polacy zostaną ubezpieczeni z automatu i przestaną płacić składki. To pierwsza fundamentalna zmiana, która dewastuje system – mówił.
– Druga kwestia to zmniejszenie nakładów na ochronę zdrowia. Chodzi oczywiście o przekazanie finansowania pewnych zadań na NFZ, które do tej pory były finansowane z budżetu państwa. To pokazuje, że będzie mniej środków na ochronę zdrowia. Być może kwotowo to będzie się bilansowało z uwagi na inflację, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że ustawa jest neutralna finansowo – podkreślił.
Z kolei posłanka Marcelina Zawisza z Lewicy zauważyła, że oczywiste jest, iż z technicznego punktu widzenia dla pacjenta nie jest ważne, z której skarbonki pokryje się świadczenia. Niemniej jednak tutaj chodzi o to, czy na te dodatkowe świadczenia NFZ otrzyma pieniądze.
– Na kogo rząd zepchnie finansowanie świadczeń? Ustawa tego nie wskazuje. Nie ma też żadnej gwarancji, że NFZ otrzyma dodatkowe środki, i nie chodzi tu o gwarancję do wyborów. Nie rozumiem, dlaczego ustawa procedowana jest bez konsultacji – stwierdziła.
Poseł Jan Szopiński z Lewicy zwrócił uwagę, że zupełnie niezrozumiały jest pospiech przy procedowaniu tej ustawy.
– Projekt trafił do Rządowego Centrum Legislacji 8 listopada, a 10 listopada został skierowany przez Sejm do pierwszego czytania w Komisji Zdrowia. Dziś musieliśmy przeprowadzić absurdalne głosowanie, które skraca przysługujący posłom siedmiodniowy termin na zapoznanie się z ustawą – podkreślił.
– Wnioskodawcy już skonsultowali projekt. Nieważne jest, że będzie mniej pieniędzy dla chorych na leczenie, bo tak musi się skończyć przeniesienie świadczeń do NFZ bez zapewnienia środków – tłumaczył Jan Szopiński.
– Kwestia przeniesienia finansowania leków na HIV z resortu zdrowia na NFZ woła o pomstę do nieba. Leki dla kobiet w ciąży będą niepotrzebnie obciążały NFZ. Trudno o tym dyskutować, skoro do dziś w Komisji Zdrowia nie zostało rozliczone, ile rząd wydał w funduszu zwalczania COVID-19 na szczepienia czy szpitale. Tego nie wiemy – wskazał.
Chodzi o źródła finansowania
Poseł Tomasz Latos z PiS wyjaśnił, że dyskutując o kwestiach finansowych, należy spojrzeć na całość nakładów na ochronę zdrowia w roku 2023 i na to, czy te kwoty równają się zapowiadanym 6 proc. PKB na ochronę zdrowia.
– To te kwestie mają się zgadzać. Jeśli tak jest, to dyskusja powinna dotyczyć modelu finansowania. Możemy dyskutować na temat tego, z jakiego źródła finansujemy niektóre zadania w ochronie zdrowia, czy one powinny być finansowane z budżetu państwa czy z NFZ. To jest w pełni uzasadniona dyskusja. Nie mogę jednak się zgodzić, że proponowane w ustawie zmiany zmniejszają nakłady na ochronę zdrowia. Tak nie może być, ponieważ mamy gwarancję 6 proc. PKB na ochronę zdrowia, a nie na NFZ – podkreślił.
Wyjaśnił, że w ustawie znalazły się również zapisy dotyczące innych, nieporuszonych przez komisję zagadnień.
Zdanie to podzielił poseł Bolesław Piecha. Powiedział, że mamy do czynienia z ustawą optymalizującą wydatki w ramach ogólnej sumy. – Ujęto tu też pewne działania incydentalne, jak chociażby COVID-19. Wiadomo, że pandemia się skończyła i dlatego rząd uznał, że potrzebuje incydentalnych rozwiązań, żeby z realizacji świadczeń covidowych się rozliczyć i uregulować system. Jestem zwolennikiem porządkowania systemu, żeby był jeden płatnik, natomiast pytanie dotyczące źródeł finansowania ma charakter czysto akademicki – podsumował.
Komisja odrzuca projekt
Nieoczekiwanie dla wszystkich rządowy projekt zmieniający finansowanie świadczeń został odrzucony w całości przez sejmową Komisję Zdrowia.
16 listopada sprawozdanie z prac komisji będzie rozpatrywane na posiedzeniu plenarnym Sejmu.
Przeczytaj także: „Ekspresowe tempo prac nad zmianami w finansowaniu świadczeń”.
To projekt określany przez opozycję mianem „skoku na kasę NFZ”. Zakłada on, że Narodowy Fundusz Zdrowia przejmie finansowanie między innymi leków w zakresie hemofilii, HIV, skaz krwotocznych, ratownictwa medycznego, zakupu szczepionek, leków wysokospecjalistycznych oraz zakupu leków dla seniorów i kobiet w ciąży. W ustawie wskazano, że jest ona neutralna finansowo.
Posiedzenie w całości do obejrzenia poniżej.
Transmisji nie można obejrzeć na niektórych telefonach komórkowych.
Ustawa nie narusza stabilności finansowej
W uzasadnieniu projektu ustawy wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zaznaczył, że ustawa ma na celu optymalizację wydatkowania środków publicznych na cele ochrony zdrowia w ramach łącznych nakładów w tym obszarze, które są ustalane na podstawie przepisów ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz regulacji incydentalnych, które są związane z koniecznością wsparcia jednostek systemu ochrony zdrowia po okresie wzmożonych działań ukierunkowanych na przeciwdziałanie i zapobieganie COVID-19.
– Chodzi o dostosowanie struktury wydatków ponoszonych w ramach łącznej kwoty nakładów na ochronę zdrowia – stwierdził.
– Zmiany dotyczą przeniesienia finansowania z budżetu państwa na NFZ i nie wpływają na poziom nakładów. Dotyczą jedynie przesunięcia nakładów pomiędzy dwoma głównymi kategoriami wydatków, czyli NFZ i MZ. Przyjęcie tych zapisów nie spowoduje naruszenia zapisów gwarantujących coroczny wzrost nakładów i ten zakres nie zmniejszy się w zakresie do PKB. Te nakłady corocznie wzrastają zgodnie z ustawą, aż do 7 proc. Na rok przyszły planowane nakłady wynoszą 6 proc. PKB, co ma stanowić ok. 160 mld zł – to po przeszacowaniu aktualnie daje planowane wykonanie na poziomie 165 mld zł, czyli mniej więcej 6,3 proc. PKB. To jest ok. 8 proc. więcej – wyjaśnił.
Wiceminister wskazał też, że zmiany te nie zmienią realizacji programów dla tych jednostek chorobowych i nie wpłyną na zmniejszenie dostępności do świadczeń.
– Jeśli chodzi o przeniesienie finansowania zadań zespołu ratownictwa medycznego, to nie zmienią one funkcjonowania systemu. To wojewodowie będą nadal odpowiadali za plany działania – powiedział.
Fundusz zapasowy NFZ to pieniądze na świadczenia
Poseł Rajmund Miller z Koalicji Obywatelskiej, odnosząc się do ustawy, zwrócił uwagę, że stanowi ona zamach na prawa polskiego pacjenta, na jego dostępność do świadczeń medycznych.
– Przeniesienie zadań, które dotąd finansował budżet państwa, na NFZ – bez przekazania środków – to jest perspektywa zwiększenia kolejek na świadczenia medyczne. Nie jest żadnym wytłumaczeniem, że NFZ ma oszczędności lub zyski – ocenił.
Zwrócił uwagę, że w NFZ nie może być o tym mowy. – Te pieniądze pozostały dlatego, że był COVID-19 i nie zrealizowano wszystkich świadczeń medycznych. Konsekwencją braku realizacji świadczeń było 150 tys. nadmiarowych zgonów Polaków – wyjaśnił Rajmund Miller.
Dlatego też – w jego ocenie – przekazanie zadań na NFZ bez środków to nic innego, jak okradanie polskiego pacjenta.
– Dziś dług zdrowotny Polaków sięga kwoty 11 mld zł, a zadłużenie szpitali to kolejne 22 mld zł. To pokazuje, w jakiej jesteśmy sytuacji finansowej. Nie mamy też gwarancji wysokich składek w NFZ, zwłaszcza teraz, w sytuacji inflacji i kryzysu, kiedy wiele zakładów zamyka się i zwalnia ludzi. Jeżeli prezes NBP mówi, że inflacja się pogłębi, to znaczy, że liczba zwalnianych ludzi się zwiększy, a w konsekwencji będą mniejsze wpływy do NFZ. Obowiązkiem rządzących jest przewidywać takie sytuacje – przypomniał poseł Miller.
Dodał również, że zgodnie z procedowaną ustawą fundusz zapasowy NFZ, który ma być wykorzystany w sytuacjach krytycznych, w 2023 r. będzie mógł być przekształcony w fundusz zapobiegania COVID-19.
– Na co pójdą te pieniądze? Na zakup szczepionek czy respiratorów? A może z pieniędzy przeznaczonych na pacjentów będziemy kupować węgiel? Takie rozwiązanie wprowadził w lipcu premier Mateusz Morawiecki, pozwalając na finansowanie zakupu węgla z funduszu zapobiegania COVID-19 – mówił. Złożył też wniosek o odrzucenie w całości omawianej ustawy.
Ustawa dewastuje system?
W dużo ostrzejszym tonie wypowiadał się poseł Andrzej Sośnierz z PiS, który stwierdził, że ustawa nie powinna być przyjęta, gdyż nie tylko zmniejsza nakłady, ale wręcz dewastuje system.
Uzasadniając swoje stanowisko, zwrócił uwagę, że ustawa wprowadza zasadnicze zmiany w sposobie ubezpieczania pacjentów. – Mamy wyraźne odejście od tego, co było w ustawie ubezpieczeniowej. Zgodnie z obowiązującym systemem ubezpieczeniowym mamy do czynienia z systemem solidarnościowym, kiedy to osoby zdrowe składają się na chorych. Ta zasada zostaje złamana i powstaje twór, który określam mianem „funduszu alimentacyjnego”. Mamy grupy, które w ogóle nie płacą składek zdrowotnych – jak żołnierze czy dzieci. Idąc tym tokiem myślenia, może niech wszyscy Polacy zostaną ubezpieczeni z automatu i przestaną płacić składki. To pierwsza fundamentalna zmiana, która dewastuje system – mówił.
– Druga kwestia to zmniejszenie nakładów na ochronę zdrowia. Chodzi oczywiście o przekazanie finansowania pewnych zadań na NFZ, które do tej pory były finansowane z budżetu państwa. To pokazuje, że będzie mniej środków na ochronę zdrowia. Być może kwotowo to będzie się bilansowało z uwagi na inflację, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że ustawa jest neutralna finansowo – podkreślił.
Z kolei posłanka Marcelina Zawisza z Lewicy zauważyła, że oczywiste jest, iż z technicznego punktu widzenia dla pacjenta nie jest ważne, z której skarbonki pokryje się świadczenia. Niemniej jednak tutaj chodzi o to, czy na te dodatkowe świadczenia NFZ otrzyma pieniądze.
– Na kogo rząd zepchnie finansowanie świadczeń? Ustawa tego nie wskazuje. Nie ma też żadnej gwarancji, że NFZ otrzyma dodatkowe środki, i nie chodzi tu o gwarancję do wyborów. Nie rozumiem, dlaczego ustawa procedowana jest bez konsultacji – stwierdziła.
Poseł Jan Szopiński z Lewicy zwrócił uwagę, że zupełnie niezrozumiały jest pospiech przy procedowaniu tej ustawy.
– Projekt trafił do Rządowego Centrum Legislacji 8 listopada, a 10 listopada został skierowany przez Sejm do pierwszego czytania w Komisji Zdrowia. Dziś musieliśmy przeprowadzić absurdalne głosowanie, które skraca przysługujący posłom siedmiodniowy termin na zapoznanie się z ustawą – podkreślił.
– Wnioskodawcy już skonsultowali projekt. Nieważne jest, że będzie mniej pieniędzy dla chorych na leczenie, bo tak musi się skończyć przeniesienie świadczeń do NFZ bez zapewnienia środków – tłumaczył Jan Szopiński.
– Kwestia przeniesienia finansowania leków na HIV z resortu zdrowia na NFZ woła o pomstę do nieba. Leki dla kobiet w ciąży będą niepotrzebnie obciążały NFZ. Trudno o tym dyskutować, skoro do dziś w Komisji Zdrowia nie zostało rozliczone, ile rząd wydał w funduszu zwalczania COVID-19 na szczepienia czy szpitale. Tego nie wiemy – wskazał.
Chodzi o źródła finansowania
Poseł Tomasz Latos z PiS wyjaśnił, że dyskutując o kwestiach finansowych, należy spojrzeć na całość nakładów na ochronę zdrowia w roku 2023 i na to, czy te kwoty równają się zapowiadanym 6 proc. PKB na ochronę zdrowia.
– To te kwestie mają się zgadzać. Jeśli tak jest, to dyskusja powinna dotyczyć modelu finansowania. Możemy dyskutować na temat tego, z jakiego źródła finansujemy niektóre zadania w ochronie zdrowia, czy one powinny być finansowane z budżetu państwa czy z NFZ. To jest w pełni uzasadniona dyskusja. Nie mogę jednak się zgodzić, że proponowane w ustawie zmiany zmniejszają nakłady na ochronę zdrowia. Tak nie może być, ponieważ mamy gwarancję 6 proc. PKB na ochronę zdrowia, a nie na NFZ – podkreślił.
Wyjaśnił, że w ustawie znalazły się również zapisy dotyczące innych, nieporuszonych przez komisję zagadnień.
Zdanie to podzielił poseł Bolesław Piecha. Powiedział, że mamy do czynienia z ustawą optymalizującą wydatki w ramach ogólnej sumy. – Ujęto tu też pewne działania incydentalne, jak chociażby COVID-19. Wiadomo, że pandemia się skończyła i dlatego rząd uznał, że potrzebuje incydentalnych rozwiązań, żeby z realizacji świadczeń covidowych się rozliczyć i uregulować system. Jestem zwolennikiem porządkowania systemu, żeby był jeden płatnik, natomiast pytanie dotyczące źródeł finansowania ma charakter czysto akademicki – podsumował.
Komisja odrzuca projekt
Nieoczekiwanie dla wszystkich rządowy projekt zmieniający finansowanie świadczeń został odrzucony w całości przez sejmową Komisję Zdrowia.
16 listopada sprawozdanie z prac komisji będzie rozpatrywane na posiedzeniu plenarnym Sejmu.
Przeczytaj także: „Ekspresowe tempo prac nad zmianami w finansowaniu świadczeń”.