Ministerstwo Zdrowia
Wiceminister Gadomski o długach szpitali
Autor: Krystian Lurka
Data: 12.07.2020
Źródło: Menedżer Zdrowia
Tagi: | Sławomir Gadomski |
– Ogromnym problemem sektora zdrowia jest to, że część podmiotów generuje zobowiązania wymagalne. Według naszych danych na koniec 2019 r. było to 28 proc. placówek, a kwota tych wierzytelności wyniosła ok. 2 mld zł. Szpitale powiatowe wytwarzają 30 proc. zadłużenia wymagalnego, kliniczne 25 proc., a instytuty badawcze 9 proc. – wylicza wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Mówi też o oddłużaniu i profilowaniu podmiotów, umiejętnościach zarządczych dyrektorów i likwidacji szpitali powiatowych.
Jak pan ocenia finanse szpitali?
– Dysponujemy rzetelnymi danymi z końca 2019 r. Raportowanie pierwszego kwartału 2020 r. przesunęliśmy, aby nie dociążać szpitali. Jakie są długi? No cóż… chciałbym, aby szpitale nie były zadłużone, żeby nie miały zobowiązań wymagalnych, ale tak nie jest. Ogromnym problemem sektora zdrowia jest to, że część podmiotów generuje zobowiązania wymagalne. Według naszych danych na koniec 2019 r. było to 28 proc. placówek, a w 2018 r. – 26 proc. Kwota zobowiązań wymagalnych na koniec 2019 r. to ok. 2 mld zł. Szpitale powiatowe, tzn. utworzone przez powiaty i miasta na prawach powiatu, tworzą 30 proc. zadłużenia wymagalnego, szpitale kliniczne 25 proc., a instytuty badawcze działające w ochronie zdrowia 9 proc.
2 mld zł to dużo…
– Oczywiście, to kwota wysoka, nie zaprzeczam. Na pocieszenie mogę stwierdzić, że to nie jest rekord. W 2005, 2006 r. zobowiązania wymagalne wynosiły ponad 4 mld zł. Obecne 2 mld w porównaniu z tym, co było wtedy, to istotnie mniej… Trzeba też mieć na uwadze skalę działalności, wtedy nakłady na zdrowie, w tym kontrakty NFZ, były nieporównywalnie mniejsze, a co za tym idzie – wskaźnik zobowiązań był relatywnie wielokrotnie gorszy.
Które placówki są najbardziej zadłużone? Powiatowe, wojewódzkie, instytuty? Można wskazać jakieś tendencje?
– Nie. Zadłużenie zależy od zarządzania, a nie od organu założycielskiego. Z jednej strony mamy szpitale kliniczne, które są zadłużone i notorycznie wykazują straty – nie będę wymieniać z nazwy, a z drugiej strony szpitale, które nie tylko nie generują zobowiązań wymagalnych, ale w ostatnich latach osiągnęły zyski – i te wymienię z nazwy: Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku i Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. W Gdańsku cała załoga wykazuje ogromną determinację. Byłem w tym szpitalu, widziałem to na własne oczy. Gdański szpital w 2010 r. rozpoczął trudną restrukturyzację, mieli ok. 100 mln zł zadłużenia wymagalnego. We Wrocławiu placówka przynosi zyski ok. 20 mln zł rocznie. A to placówki referencyjne, kompleksowe, wielozakresowe i kliniczne, do których z zasady trafiają najtrudniejsze przypadki. I są w stanie dobrze prosperować. Dlaczego? Bo są dobrze zarządzane, wdrożyły zaawansowane rachunki kosztów, systemy motywacyjne i rozliczają pracowników z realizacji zadań. Te podmioty funkcjonują w takiej samej rzeczywistości co 28 proc. placówek, które generują zobowiązania wymagalne. Nie mają innych, preferencyjnych warunków.
Sugeruje pan, że większość dyrektorów nie zarządza właściwie?
– Sugeruję, że można dobrze zarządzać szpitalami na trudnym rynku. Rynek jest trudny – fakt, ale da się.
Może warto byłoby podnieść wyceny świadczeń? Między innymi to sugerują dyrektorzy szpitali.
– Daleki jestem od stwierdzenia, że wszystkie wyceny są fair i umożliwiają wypracowywanie nadwyżek – tak nie jest. Nie chcę powiedzieć, że jest idealnie, nie ma się co oszukiwać. Chcielibyśmy jak najszybciej te wyceny poprawić. Robimy to, w 2019 r. były duże wzrosty szczególnie na pierwszym i drugim poziomie zabezpieczenia – o ok. 10 proc., na innych poziomach o ok. 5 proc. Od 1 kwietnia 2020 r. – z mocą od 1 stycznia – była kolejna podwyżka w wysokości 5 proc. w ryczałtach szpitalnych. Od 16 czerwca 2020 r. prezes NFZ zmienił plan finansowy NFZ na 2020 r., zwiększając finansowanie świadczeń szpitalnych rozliczanych w ramach ryczałtu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia w 2020 r., w wyniku których od 1 lipca 2020 r. wzrośnie wycena świadczeń w PSZ o ok. 3 proc. Wynikające z tych zmian zwiększenie finansowania świadczeń szpitalnych rozliczanych w ramach ryczałtu PSZ w 2020 r. szacowane jest na ok. 302,7 mln zł. Podkreślę jednak, że sama wycena świadczeń nie wystarczy, konieczne są też działania restrukturyzacyjne.
A może oddłużenie placówek? Czy resort bierze pod uwagę takie rozwiązanie?
– Nie planujemy centralnego oddłużania. Doświadczenia w sektorze ochrony zdrowia z takim działaniem są tylko złe. I oddłużanie na poziomie samorządowym, i na poziomie centralnym często kończyło się ponownym zadłużeniem.
Były prezes NFZ Marcin Pakulski powiedział, że „pandemia COVID-19 to dobry moment, lepszy niż jakikolwiek dotychczas, aby przemyśleć na nowo kształt systemu opieki zdrowotnej. Okazuje się bowiem, że działalność niektórych małych placówek, bez zaplecza diagnostycznego i oddziałów intensywnej terapii, nie jest niezbędna, a wręcz stanowi problem dla systemu. Między innymi ze względu na brak personelu i niespełnienie wymagań. Być może ich działalność powinna zostać zawieszona”. Może warto posłuchać tej sugestii i zamknąć część szpitali powiatowych, aby poprawić finanse szpitalnictwa?
– Likwidacja szpitali powiatowych to zbyt śmiała koncepcja, dziś niemożliwa do realizacji – także z przyczyn polityczno-historycznych. Słyszałem też opinie, że trzeba zlikwidować 200 szpitali powiatowych. Moim zdaniem to zły pomysł, zgadzam się za to, że konieczne jest zredefiniowanie funkcji niektórych szpitali. Być może nie powinniśmy rozpatrywać podstawowego zabezpieczenia szpitalnego na poziomie powiatu, lecz dwóch, trzech sąsiadujących z sobą. Rozsądniejsze jest przekształcenie niektórych szpitali lub ich części w zespoły opiekuńczo-lecznicze, przy czym konieczna jest większa integracja, współpraca między niektórymi powiatami i realne poprzesuwanie niektórych zakresów świadczeń. To może być sposób na poprawę systemu ochrony zdrowia, także pod względem finansowym. To już się dzieje przy udziale NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Przykład? Oddział chirurgiczny w Szpitalu Powiatowym w Wyrzysku działał do końca 2019 r. Od początku 2020 r. większość jego pacjentów trafia do Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile. To efekt reorganizacji podmiotów leczniczych w powiecie pilskim przeprowadzonej dzięki współpracy starosty pilskiego, dyrekcji obu szpitali oraz oddziału NFZ. Dzięki tej zmianie potencjał obu placówek został lepiej wykorzystany.
Dyrektor wielkopolskiego oddziału NFZ Agnieszka Pachciarz w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”, opisując przykład Wyrzyska i Piły, mówiła, że „profilowanie szpitali i koncentracja kompetencji to sposób na zaspokojenie potrzeb pacjentów oraz rozwiązanie problemów związanych z brakami kadrowymi”.
– Zdecydowanie potwierdzam to jako dobrą praktykę. Pracujemy, aby powstały rozwiązania na poziomie centralnym motywujące zarządzających do takiego działania. Miałyby się one pojawić w ustawie o Funduszu Medycznym.
Proszę o szczegóły.
– Projekt ustawy przewiduje działania, które mają na celu m.in. zapobieganie konkurowaniu szpitali o tych samych pacjentów i kontrakt z NFZ, a także prowadzenie spójnej polityki w danym regionie w zakresie zabezpieczenia świadczeń medycznych. Pozwoli to np. na uniknięcie dublowania oraz konieczności utrzymywania wykwalifikowanego personelu medycznego oraz na skoncentrowanie w jednym miejscu kadr i nowoczesnej infrastruktury medycznej. Dotyczą one zatem w szczególności takich sytuacji, gdy w niedalekiej odległości funkcjonuje kilka szpitali mających taki sam profil działalności i oferujących analogiczne grupy świadczeń medycznych, np. oddział kardiologii albo ginekologii i położnictwa, i są nakierowane na konsolidację profili działalności w szpitalach. Za wcześnie na wszystkie szczegóły, ale taki kierunek zmian chcemy wesprzeć, np. środkami inwestycyjnymi na konsolidacje.
Kiedy ustawa powstanie i kiedy te rozwiązania będą obowiązywać?
– Prace nad projektem ustawy o Funduszu Medycznym trwają i prowadzone są w ścisłej współpracy Kancelarii Prezydenta RP i Ministerstwa Zdrowia. Podejmowane są intensywne starania, aby działania przewidziane w ustawie mogły zostać zainicjowane od początku 2021 r.
Wywiad w całości opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 5-6/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Pakulski: Placówki bez zaplecza diagnostycznego i oddziałów intensywnej terapii nie są niezbędne” i „Jak przywracać działalność szpitali w czasie epidemii”.
– Dysponujemy rzetelnymi danymi z końca 2019 r. Raportowanie pierwszego kwartału 2020 r. przesunęliśmy, aby nie dociążać szpitali. Jakie są długi? No cóż… chciałbym, aby szpitale nie były zadłużone, żeby nie miały zobowiązań wymagalnych, ale tak nie jest. Ogromnym problemem sektora zdrowia jest to, że część podmiotów generuje zobowiązania wymagalne. Według naszych danych na koniec 2019 r. było to 28 proc. placówek, a w 2018 r. – 26 proc. Kwota zobowiązań wymagalnych na koniec 2019 r. to ok. 2 mld zł. Szpitale powiatowe, tzn. utworzone przez powiaty i miasta na prawach powiatu, tworzą 30 proc. zadłużenia wymagalnego, szpitale kliniczne 25 proc., a instytuty badawcze działające w ochronie zdrowia 9 proc.
2 mld zł to dużo…
– Oczywiście, to kwota wysoka, nie zaprzeczam. Na pocieszenie mogę stwierdzić, że to nie jest rekord. W 2005, 2006 r. zobowiązania wymagalne wynosiły ponad 4 mld zł. Obecne 2 mld w porównaniu z tym, co było wtedy, to istotnie mniej… Trzeba też mieć na uwadze skalę działalności, wtedy nakłady na zdrowie, w tym kontrakty NFZ, były nieporównywalnie mniejsze, a co za tym idzie – wskaźnik zobowiązań był relatywnie wielokrotnie gorszy.
Które placówki są najbardziej zadłużone? Powiatowe, wojewódzkie, instytuty? Można wskazać jakieś tendencje?
– Nie. Zadłużenie zależy od zarządzania, a nie od organu założycielskiego. Z jednej strony mamy szpitale kliniczne, które są zadłużone i notorycznie wykazują straty – nie będę wymieniać z nazwy, a z drugiej strony szpitale, które nie tylko nie generują zobowiązań wymagalnych, ale w ostatnich latach osiągnęły zyski – i te wymienię z nazwy: Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku i Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. W Gdańsku cała załoga wykazuje ogromną determinację. Byłem w tym szpitalu, widziałem to na własne oczy. Gdański szpital w 2010 r. rozpoczął trudną restrukturyzację, mieli ok. 100 mln zł zadłużenia wymagalnego. We Wrocławiu placówka przynosi zyski ok. 20 mln zł rocznie. A to placówki referencyjne, kompleksowe, wielozakresowe i kliniczne, do których z zasady trafiają najtrudniejsze przypadki. I są w stanie dobrze prosperować. Dlaczego? Bo są dobrze zarządzane, wdrożyły zaawansowane rachunki kosztów, systemy motywacyjne i rozliczają pracowników z realizacji zadań. Te podmioty funkcjonują w takiej samej rzeczywistości co 28 proc. placówek, które generują zobowiązania wymagalne. Nie mają innych, preferencyjnych warunków.
Sugeruje pan, że większość dyrektorów nie zarządza właściwie?
– Sugeruję, że można dobrze zarządzać szpitalami na trudnym rynku. Rynek jest trudny – fakt, ale da się.
Może warto byłoby podnieść wyceny świadczeń? Między innymi to sugerują dyrektorzy szpitali.
– Daleki jestem od stwierdzenia, że wszystkie wyceny są fair i umożliwiają wypracowywanie nadwyżek – tak nie jest. Nie chcę powiedzieć, że jest idealnie, nie ma się co oszukiwać. Chcielibyśmy jak najszybciej te wyceny poprawić. Robimy to, w 2019 r. były duże wzrosty szczególnie na pierwszym i drugim poziomie zabezpieczenia – o ok. 10 proc., na innych poziomach o ok. 5 proc. Od 1 kwietnia 2020 r. – z mocą od 1 stycznia – była kolejna podwyżka w wysokości 5 proc. w ryczałtach szpitalnych. Od 16 czerwca 2020 r. prezes NFZ zmienił plan finansowy NFZ na 2020 r., zwiększając finansowanie świadczeń szpitalnych rozliczanych w ramach ryczałtu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia w 2020 r., w wyniku których od 1 lipca 2020 r. wzrośnie wycena świadczeń w PSZ o ok. 3 proc. Wynikające z tych zmian zwiększenie finansowania świadczeń szpitalnych rozliczanych w ramach ryczałtu PSZ w 2020 r. szacowane jest na ok. 302,7 mln zł. Podkreślę jednak, że sama wycena świadczeń nie wystarczy, konieczne są też działania restrukturyzacyjne.
A może oddłużenie placówek? Czy resort bierze pod uwagę takie rozwiązanie?
– Nie planujemy centralnego oddłużania. Doświadczenia w sektorze ochrony zdrowia z takim działaniem są tylko złe. I oddłużanie na poziomie samorządowym, i na poziomie centralnym często kończyło się ponownym zadłużeniem.
Były prezes NFZ Marcin Pakulski powiedział, że „pandemia COVID-19 to dobry moment, lepszy niż jakikolwiek dotychczas, aby przemyśleć na nowo kształt systemu opieki zdrowotnej. Okazuje się bowiem, że działalność niektórych małych placówek, bez zaplecza diagnostycznego i oddziałów intensywnej terapii, nie jest niezbędna, a wręcz stanowi problem dla systemu. Między innymi ze względu na brak personelu i niespełnienie wymagań. Być może ich działalność powinna zostać zawieszona”. Może warto posłuchać tej sugestii i zamknąć część szpitali powiatowych, aby poprawić finanse szpitalnictwa?
– Likwidacja szpitali powiatowych to zbyt śmiała koncepcja, dziś niemożliwa do realizacji – także z przyczyn polityczno-historycznych. Słyszałem też opinie, że trzeba zlikwidować 200 szpitali powiatowych. Moim zdaniem to zły pomysł, zgadzam się za to, że konieczne jest zredefiniowanie funkcji niektórych szpitali. Być może nie powinniśmy rozpatrywać podstawowego zabezpieczenia szpitalnego na poziomie powiatu, lecz dwóch, trzech sąsiadujących z sobą. Rozsądniejsze jest przekształcenie niektórych szpitali lub ich części w zespoły opiekuńczo-lecznicze, przy czym konieczna jest większa integracja, współpraca między niektórymi powiatami i realne poprzesuwanie niektórych zakresów świadczeń. To może być sposób na poprawę systemu ochrony zdrowia, także pod względem finansowym. To już się dzieje przy udziale NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Przykład? Oddział chirurgiczny w Szpitalu Powiatowym w Wyrzysku działał do końca 2019 r. Od początku 2020 r. większość jego pacjentów trafia do Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile. To efekt reorganizacji podmiotów leczniczych w powiecie pilskim przeprowadzonej dzięki współpracy starosty pilskiego, dyrekcji obu szpitali oraz oddziału NFZ. Dzięki tej zmianie potencjał obu placówek został lepiej wykorzystany.
Dyrektor wielkopolskiego oddziału NFZ Agnieszka Pachciarz w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”, opisując przykład Wyrzyska i Piły, mówiła, że „profilowanie szpitali i koncentracja kompetencji to sposób na zaspokojenie potrzeb pacjentów oraz rozwiązanie problemów związanych z brakami kadrowymi”.
– Zdecydowanie potwierdzam to jako dobrą praktykę. Pracujemy, aby powstały rozwiązania na poziomie centralnym motywujące zarządzających do takiego działania. Miałyby się one pojawić w ustawie o Funduszu Medycznym.
Proszę o szczegóły.
– Projekt ustawy przewiduje działania, które mają na celu m.in. zapobieganie konkurowaniu szpitali o tych samych pacjentów i kontrakt z NFZ, a także prowadzenie spójnej polityki w danym regionie w zakresie zabezpieczenia świadczeń medycznych. Pozwoli to np. na uniknięcie dublowania oraz konieczności utrzymywania wykwalifikowanego personelu medycznego oraz na skoncentrowanie w jednym miejscu kadr i nowoczesnej infrastruktury medycznej. Dotyczą one zatem w szczególności takich sytuacji, gdy w niedalekiej odległości funkcjonuje kilka szpitali mających taki sam profil działalności i oferujących analogiczne grupy świadczeń medycznych, np. oddział kardiologii albo ginekologii i położnictwa, i są nakierowane na konsolidację profili działalności w szpitalach. Za wcześnie na wszystkie szczegóły, ale taki kierunek zmian chcemy wesprzeć, np. środkami inwestycyjnymi na konsolidacje.
Kiedy ustawa powstanie i kiedy te rozwiązania będą obowiązywać?
– Prace nad projektem ustawy o Funduszu Medycznym trwają i prowadzone są w ścisłej współpracy Kancelarii Prezydenta RP i Ministerstwa Zdrowia. Podejmowane są intensywne starania, aby działania przewidziane w ustawie mogły zostać zainicjowane od początku 2021 r.
Wywiad w całości opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 5-6/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Pakulski: Placówki bez zaplecza diagnostycznego i oddziałów intensywnej terapii nie są niezbędne” i „Jak przywracać działalność szpitali w czasie epidemii”.