Zamieszanie wokół in vitro: brak decyzji w sprawie ustawy i błąd legislacyjny oznaczają kłopoty dla klinik i pacjentek
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 03.11.2015
Źródło: KL, Tokfm.pl, Zdrowie.dziennik.pl
Tagi: | in vitro, Ministerstwo Zdrowia |
Brak jednoznacznej decyzji co dalej z programem in vitro powoduje problemy. Kliniki nie przyjmują, bo czekają na to, co powie nowy rząd PiS i obawiają co dalej z finansowaniem programu.
Kliniki, które zajmują się sztucznym zapłodnieniem wstrzymują przyjmowanie nowych pacjentek. Boją się, że zostaną odcięte od pieniędzy z budżetu.
O sprawie informuje portal "Zdrowie.dziennik.pl". Portal donosi, że program leczenia niepłodności praktycznie został zablokowany. Przewidziane w nim pieniądze na 2015 rok zostały wykorzystane. A dalsze finansowanie jest niepewne.
– Na razie nie przyjmujemy kolejnych par – przyznaje Wojciech Winciorek z kliniki Angelius, w rozmowie z "Dziennikiem" i dodaje, że czeka na decyzje nowego ministra zdrowia. Podobnego zdania jest Mariusz Kiecka z kliniki Provita.– Jesteśmy w zawieszeniu. Mamy świadomość, że obowiązujące decyzje dotyczące finansowania mogą być zmienione – mówi Mariusz Kiecka.
Placówki mają umowy z Ministerstwem Zdrowia do połowy 2016 roku. W tym tygodniu minister ma podpisać program wspierania in vitro w kolejnych latach – do 2019 r. W projekcie przyszłorocznego budżetu są zarezerwowane pieniądze na finansowanie sztucznego zapłodnienia. Obawy o kontynuacja wzięły się stąd, że ostateczną wersję budżetu będą przyjmować nowy rząd i nowy parlament, a PiS jest przeciwny tej metodzie leczenia bezpłodności.
O kłopotach informuje również portal "Tokfm.pl". Na portalu czytamy, że od poniedziałku (2 października) kliniki muszą przerwać wykonywanie zabiegów in vitro. Spowodowane jest to legislacyjnym błędem w ustawie, który każe lekarzom czekać na zatwierdzenie dokumentu, bez którego przeprowadzenie zapłodnienia tą metodą jest nielegalne.
Problemem jest to, że zgodnie z nową ustawą pacjenci będą musieli na specjalistyczne badania i zabiegi poczekać. Każda klinika wykonująca in vitro musi dostać z ministerstwa zdrowia specjalny "certyfikat" - chodzi o tzw. program dostosowawczy. Bez zatwierdzonego programu nie może prowadzić działań.
Kłopot jednak w tym, że program klinika może formalnie złożyć dopiero po wejściu w życie ustawy, czyli najwcześniej w poniedziałek (2 listopada). Wtedy minister właściwy do spraw zdrowia, w terminie 2 miesięcy od dnia otrzymania programu, zatwierdza program albo odmawia jego zatwierdzenia w drodze decyzji administracyjnej.
O sprawie informuje portal "Zdrowie.dziennik.pl". Portal donosi, że program leczenia niepłodności praktycznie został zablokowany. Przewidziane w nim pieniądze na 2015 rok zostały wykorzystane. A dalsze finansowanie jest niepewne.
– Na razie nie przyjmujemy kolejnych par – przyznaje Wojciech Winciorek z kliniki Angelius, w rozmowie z "Dziennikiem" i dodaje, że czeka na decyzje nowego ministra zdrowia. Podobnego zdania jest Mariusz Kiecka z kliniki Provita.– Jesteśmy w zawieszeniu. Mamy świadomość, że obowiązujące decyzje dotyczące finansowania mogą być zmienione – mówi Mariusz Kiecka.
Placówki mają umowy z Ministerstwem Zdrowia do połowy 2016 roku. W tym tygodniu minister ma podpisać program wspierania in vitro w kolejnych latach – do 2019 r. W projekcie przyszłorocznego budżetu są zarezerwowane pieniądze na finansowanie sztucznego zapłodnienia. Obawy o kontynuacja wzięły się stąd, że ostateczną wersję budżetu będą przyjmować nowy rząd i nowy parlament, a PiS jest przeciwny tej metodzie leczenia bezpłodności.
O kłopotach informuje również portal "Tokfm.pl". Na portalu czytamy, że od poniedziałku (2 października) kliniki muszą przerwać wykonywanie zabiegów in vitro. Spowodowane jest to legislacyjnym błędem w ustawie, który każe lekarzom czekać na zatwierdzenie dokumentu, bez którego przeprowadzenie zapłodnienia tą metodą jest nielegalne.
Problemem jest to, że zgodnie z nową ustawą pacjenci będą musieli na specjalistyczne badania i zabiegi poczekać. Każda klinika wykonująca in vitro musi dostać z ministerstwa zdrowia specjalny "certyfikat" - chodzi o tzw. program dostosowawczy. Bez zatwierdzonego programu nie może prowadzić działań.
Kłopot jednak w tym, że program klinika może formalnie złożyć dopiero po wejściu w życie ustawy, czyli najwcześniej w poniedziałek (2 listopada). Wtedy minister właściwy do spraw zdrowia, w terminie 2 miesięcy od dnia otrzymania programu, zatwierdza program albo odmawia jego zatwierdzenia w drodze decyzji administracyjnej.