ISSN: 1505-8409
Przewodnik Lekarza/Guide for GPs
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Suplementy Bazy indeksacyjne Kontakt Zasady publikacji prac
2/2000
vol. 3
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Drodzy Czytelnicy!

Adam Wojciechowski

Data publikacji online: 2003/12/17
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 


Drodzy Czytelnicy!


Niemowlę służby zdrowia, któremu nadano imię kasy chorych, doczekało roczku. To, że dożyło aż takiego wieku i nie zbankrutowało jest bodaj jego największym sukcesem. Nie ziściły się bowiem wróżebne zapowiedzi zagorzałych pesymistów, że wzorem Czech i Węgier doczekamy bankructwa kas chorych.
Ale czy owo przeżycie roczku może zadowolić pacjentów? Czy kasy chorych zmieniły służbę zdrowia zgodnie z zapowiedziami i oczekiwaniami? Ile przyniosły zmian pozytywnych, a ile negatywnych?
Na te pytania brakuje miarodajnych odpowiedzi. System monitorowania skutków wprowadzanych reform, który miał zobowiązać wojewodów i przedstawicieli samorządów do nadsyłania informacji, gdzieś utknął albo pokrył się kurzem.
Dane, którymi dysponuje Urząd Nadzoru nad Ubezpieczeniami Zdrowotnymi, to zaledwie zbiór sygnałów, a nie rodzaj raportu bilansującego liczbę trybików, a nawet trybów do pilnej naprawy lub wymiany.
Po roku działania kas największe zastrzeżenia budzi jakość umów kontraktowych oraz chroniczny brak informacji o nowym systemie dla świadczeniodawców i świadczeniobiorców. Także wolny wybór lekarza oraz szpitala, z różnych powodów dla większości osób pozostaje ograniczony.
Co więcej, parlament nie ma elementarnej wiedzy na temat bilansu dochodów i wydatków regionalnych kas chorych, co przed rokiem mogło być uzasadnione, ale dzisiaj jest niczym nieusprawiedliwione – stwierdził senator Zbyszko Piwoński podczas posiedzenia Senatu.
Zdaniem Longiny Kaczmarskiej, przewodniczącej Komitetu Obrony Reformy, Rządowi udało się wprowadzić pracowników i pacjentów w błąd. Bo – jeśli chodzi o pracowników – to zagrożenie cały czas narasta. A jeśli chodzi o pacjentów – to nie ma takich spraw, o których pacjent mógłby powiedzieć, że jest lepiej. Zresztą, czy może być lepiej, skoro już w 1999 r. placówki otrzymały o 60 do 80 proc. mniej pieniędzy niż w roku poprzednim.
Z kolei Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL określa sytuację służby zdrowia słowem: beznadzieja. Spadek poziomu świadczeń zdrowotnych postępuje, bowiem ogranicza się ich liczbę, by starczyło pieniędzy. Oparty na wyzysku pracowników pozór służby zdrowia, który Bukiel nazywa kikutem, jest utrzymywany po to, by przekonać świat, że mamy bezpłatną służbę zdrowia. Podkreśla on zarazem, że wyznaczane przez kasy chorych ceny nie odpowiadają ich wartości rynkowej. Na dowód podaje cenę...


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.