Łagodne nowotwory macicy: nowa w Polsce metoda leczenia
Autor: Małgosia Michalak
Data: 27.11.2014
Źródło: MW
Działy:
Varia
Aktualności
Problem rozwijających się mięśniaków macicy – łagodnych nowotworów, może dotyczyć blisko 80 proc. kobiet w Polsce. Termoablacja ultradźwiękowa, nowoczesna metoda leczenia tej choroby na świecie stosowana jest od 2008 r., dziś w prawie 200 ośrodkach m.in. w Stanach Zjednoczonych. W Polsce od… 2014 roku. W Rzeszowie.
Problem rozwijających się mięśniaków macicy – łagodnych nowotworów, może dotyczyć blisko 80 proc. kobiet w Polsce. Termoablacja ultradźwiękowa, nowoczesna metoda leczenia tej choroby na świecie stosowana jest od 2008 r., dziś w prawie 200 ośrodkach m.in. w Stanach Zjednoczonych. W Polsce od… 2014 roku. W Rzeszowie.
Znaczna część cierpiących na mięśniaki kobiet jest w wieku rozrodczym. A zważywszy, że choroba często powodują bezpłodność czy niemożność donoszenia ciąży, fakt dostępności po raz pierwszy w Polsce nowej metody ich leczenia ma duże znaczenie. -To nowe otwarcie w leczeniu tej choroby - uważa prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa.
W Europie termoablacja ultradźwiękowa powszechnie stosowana jest Wielkiej Brytanii, Niemczech, Dani. Jest techniką bezoperacyjną i nieinwazyjną. Zabieg polega na skierowaniu wiązki energii ultradźwiękowej na chory obszar wewnątrz ciała, nie naruszając skóry oraz tkanek miękkich. Zabieg prowadzony jest w trybie ambulatoryjnym. W Polsce metoda ta dostępna jest po raz pierwszy w Szpitalu Specjalistycznym Pro-Familia w Rzeszowie. Zabiegi wykonywane są w ramach badań Centrum Badawczo-Rozwojowego tego ośrodka.
Prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa zapytany, jakie są szanse by nowa metoda leczenia mięśniaków była szerzej dostępna odpowiada, iż po pierwsze musi być więcej takich aparatów – a to kosztuje. Akcentuje także, że nie jest to metoda, która zastąpi dotychczasowe formy leczenia mięśniaków. „Jednak bez wątpienia uzupełnia skład możliwości terapeutycznych o kolejną metodę”.
Do leczenia mięśniaków wspomnianą techniką w Polsce jest jeden ośrodek, choć być może wachlarz placówek, które będą leczyć w taki sposób niedługo się powiększy. – Prawdopodobnie w Warszawie będzie instalowany drugi taki aparat. Nie mam jeszcze potwierdzenia, że tak się stało – informuje ekspert. – Jest to metoda mało inwazyjna, mająca mało działań ubocznych. Polega na tym, że za pomocą skondensowanej energii fal ultradźwiękowych następuje „ugotowanie” mięśniaka od środka. Tłumacząc prościej, jeżeli mamy kuleczkę, to leczenie następuje od środka tej kuleczki. Uszkadzana jest struktura mięśniaka od środka, nie uszkadzając żadnych otaczających tkanek, co powoduje destrukcję tkanek w środku mięśniaka. W niektórych przypadkach, co opublikowano już w literaturze, po dwóch latach od zabiegu mięśniak znikł i nie był nawet wykrywany w badaniu rezonansu magnetycznego. Czyli nie było śladu mięśniaka – mówi prof. Radowicki.
Czy jako konsultant będzie rekomendował, by urządzeń tego typu było więcej, co zwiększy dostępność do zabiegu zapewnia, że tak, jeśli będzie o to pytany. – Zawsze jestem otwarty na nowoczesne techniki, które są mało inwazyjne, dają najmniej działań niepożądanych, a umożliwiają zachowanie struktury narządu rodnego. Gdyby wybiegać w przyszłość, to sądzę, że pójdziemy właśnie tą drogą leczenia. Jeżeli seans leczniczy trwa dwie godziny, a mięśniak po dwóch latach znika z pola widzenia rezonansu magnetycznego, to jest to konkretna korzyść i nowe otwarcie – podkreśla. Przypomina, że nie każdy mięśniak reaguje na leczenie farmakologiczne, a operacje wycięcia mięśniaka niosą z sobą wznowę – w ciągu 10 lat u prawie 50 proc. pacjentek. Dlatego ważnym jest, że znajdujemy kolejną drogę w trwałym leczeniu.
Znaczna część cierpiących na mięśniaki kobiet jest w wieku rozrodczym. A zważywszy, że choroba często powodują bezpłodność czy niemożność donoszenia ciąży, fakt dostępności po raz pierwszy w Polsce nowej metody ich leczenia ma duże znaczenie. -To nowe otwarcie w leczeniu tej choroby - uważa prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa.
W Europie termoablacja ultradźwiękowa powszechnie stosowana jest Wielkiej Brytanii, Niemczech, Dani. Jest techniką bezoperacyjną i nieinwazyjną. Zabieg polega na skierowaniu wiązki energii ultradźwiękowej na chory obszar wewnątrz ciała, nie naruszając skóry oraz tkanek miękkich. Zabieg prowadzony jest w trybie ambulatoryjnym. W Polsce metoda ta dostępna jest po raz pierwszy w Szpitalu Specjalistycznym Pro-Familia w Rzeszowie. Zabiegi wykonywane są w ramach badań Centrum Badawczo-Rozwojowego tego ośrodka.
Prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa zapytany, jakie są szanse by nowa metoda leczenia mięśniaków była szerzej dostępna odpowiada, iż po pierwsze musi być więcej takich aparatów – a to kosztuje. Akcentuje także, że nie jest to metoda, która zastąpi dotychczasowe formy leczenia mięśniaków. „Jednak bez wątpienia uzupełnia skład możliwości terapeutycznych o kolejną metodę”.
Do leczenia mięśniaków wspomnianą techniką w Polsce jest jeden ośrodek, choć być może wachlarz placówek, które będą leczyć w taki sposób niedługo się powiększy. – Prawdopodobnie w Warszawie będzie instalowany drugi taki aparat. Nie mam jeszcze potwierdzenia, że tak się stało – informuje ekspert. – Jest to metoda mało inwazyjna, mająca mało działań ubocznych. Polega na tym, że za pomocą skondensowanej energii fal ultradźwiękowych następuje „ugotowanie” mięśniaka od środka. Tłumacząc prościej, jeżeli mamy kuleczkę, to leczenie następuje od środka tej kuleczki. Uszkadzana jest struktura mięśniaka od środka, nie uszkadzając żadnych otaczających tkanek, co powoduje destrukcję tkanek w środku mięśniaka. W niektórych przypadkach, co opublikowano już w literaturze, po dwóch latach od zabiegu mięśniak znikł i nie był nawet wykrywany w badaniu rezonansu magnetycznego. Czyli nie było śladu mięśniaka – mówi prof. Radowicki.
Czy jako konsultant będzie rekomendował, by urządzeń tego typu było więcej, co zwiększy dostępność do zabiegu zapewnia, że tak, jeśli będzie o to pytany. – Zawsze jestem otwarty na nowoczesne techniki, które są mało inwazyjne, dają najmniej działań niepożądanych, a umożliwiają zachowanie struktury narządu rodnego. Gdyby wybiegać w przyszłość, to sądzę, że pójdziemy właśnie tą drogą leczenia. Jeżeli seans leczniczy trwa dwie godziny, a mięśniak po dwóch latach znika z pola widzenia rezonansu magnetycznego, to jest to konkretna korzyść i nowe otwarcie – podkreśla. Przypomina, że nie każdy mięśniak reaguje na leczenie farmakologiczne, a operacje wycięcia mięśniaka niosą z sobą wznowę – w ciągu 10 lat u prawie 50 proc. pacjentek. Dlatego ważnym jest, że znajdujemy kolejną drogę w trwałym leczeniu.