ISSN: 1505-8409
Przewodnik Lekarza/Guide for GPs
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Suplementy Bazy indeksacyjne Kontakt Zasady publikacji prac
8/2000
vol. 3
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Lekarz - adwokat i doradca

Ewa Kobus

Przew Lek 2000, 8, 7-9
Data publikacji online: 2004/03/02
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 
W regionie Pomorza i Kujaw 110 lekarzy to specjaliści medycyny rodzinnej. Tylko 35 z nich zdecydowało się na własną działalność lub na pracę w ramach niepublicznych zoz-ów. Artykuł przedstawia sylwetki 6 odważnych, którzy zaryzykowali i podpisali umowy z kasą chorych.




Od września 1997 r. w Toruniu działa praktyka lekarza rodzinnego Sławomira Czachowskiego. Na początku za pacjentów płacił samorząd, po reformie – kasa chorych.
– Zaczynałem jako pierwszy – wspomina Sławomir Czachowski. Obecnie w grodzie Kopernika działa 5 praktyk. Na kontraktach jest 7 specjalistów. – Każda lista obejmuje 2,5 tys. mieszkańców. Zewsząd jesteśmy otoczeni przychodniami, ale nie są one dla nas konkurencją – mówi o własnej działalności dr Czachowski, który jest także regionalnym konsultantem. – Miałem przypadki rezygnacji z moich usług w pierwszym roku działalności. Takich osób było 70. Czym motywowały swoje decyzje? Proszę spojrzeć. W gabinecie są kwiaty, przyciemnione, a nie jaskrawe światło, atmosfera jak w domu. Nie przyjmujemy w fartuchach, a pacjent nie siedzi naprzeciwko lekarza, tylko obok – tłumaczy Sławomir Czachowski.
Pacjenci natomiast przyzwyczaili się, że medyk występuje w fartuchu. Podobno wpływa to lepiej na ich psychikę. – Nowy model bardziej odpowiada ludziom w średnim wieku, czynnym zawodowo. Nie tracą czasu na czekanie, są załatwiani od razu – mówi Sławomir Czachowski. Ma satysfakcję, że kiedy odwiedzają go koledzy z krajów Beneluksu, gdzie wcześniej praktykował, to chwalą jego działania. Rozglądają się po pomieszczeniach, oglądają sprzęt medyczny i mówią: wreszcie jesteśmy na tym samym poziomie. Przedtem rozmawialiśmy na zupełnie innych. Kiedyś niewiele zależało od lekarza, bo nie pracował u siebie i dla siebie. Dr Czachowski zna wszystkich swoich podopiecznych, wie kto i na co choruje oraz na co chorowali przodkowie. Te kontakty nie zawsze są łatwe. – Leczymy od kołyski po grób – śmieje się.

Dochodzi i dodatkowy aspekt. Mieszka w tym samym rejonie, co jego pacjenci. Nie wie, czy to dobrze, czy źle? Anglicy dawali dodatki lekarzom za to, że zgadzali się zamieszkać wśród swoich chorych, mogą bowiem dobrze poznać przyzwyczajenia leczących się u nich osób.



Sławomir Jeka, lekarz rodzinny z Torunia, zdobywał specjalizację w grupie...


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.