ISSN: 1505-8409
Przewodnik Lekarza/Guide for GPs
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Suplementy Bazy indeksacyjne Kontakt Zasady publikacji prac
3/2000
vol. 3
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Mała chirurgia w praktyce lekarza rodzinnego

Włodzimierz Bołtruczuk

Przew Lek 2000, 3, 105-106
Data publikacji online: 2004/01/20
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 


Od trzech miesięcy redaktor naczelny Adam Wojciechowski usiłował pokonać moje opory i zachęcić do napisania kilku słów o małej chirurgii w praktyce lekarza rodzinnego. Opór stawiałem skuteczny i trwałbym w tym stanie rzeczy jeszcze długo, gdyby nie przypadek – wypadek.







Trafił do mojej praktyki kilka dni temu pacjent – mężczyzna w wieku 41 lat, rolnik, który uległ wypadkowi przy pracy. Tak to można ująć w kilku suchych słowach, nie oddających dramatyzmu sytuacji.

Po pierwsze, nie trafił pacjent, lecz przyprowadziła go, a właściwie przyniosła na własnych rękach jego żona, z wielkim płaczem i krzykiem, iż traci męża, który uległ strasznemu wypadkowi. Pacjent krwawił i to mocno. Krew, tętniąc, uchodziła z rany krocza. Blady pacjent chwiał się na nogach, jego życie niewątpliwie było zagrożone. Cichym, słabym głosem wyjawił straszliwą prawdę, iż dyszel dwukołowej przyczepy ciągnika, wysunąwszy się nieszczęśliwie z zaczepu, uderzył go w krocze i urwał przyrodzenie. Zrozumiałem, skąd żona znalazła w sobie tyle siły, by na własnych rękach przynieść męża do praktyki. Zrozumiałem jej rozpacz i żal.

Moje postępowanie było odruchowe. Powiedziałem pacjentowi i jego żonie, że wszystko będzie dobrze – co ich uspokoiło. Następnie przenieśliśmy pacjenta do gabinetu zabiegowego i ułożyliśmy na stole zabiegowym (poprosiłem żonę pacjenta o opuszczenie gabinetu zabiegowego, gdyż jej pomoc nie jest już potrzebna). Zdjąłem założony wcześniej prowizoryczny opatrunek i kleszczykami hemostatycznymi Peana połapałem trzy krwawiące tętniczki. Po osuszeniu pola z wynaczynionej krwi, odetchnąłem z ulgą i przekazałem pacjentowi dobrą nowinę, iż miał szczęście w nieszczęściu: dyszel zerwał skórę i tkankę podskórną aż do odsłonięcia ciał jamistych prącia do 1/3 części proksymalnej, ale tychże ciał nie naruszył. Pacjent z radości omal nie podskoczył i krzyknął głośno (siłę głosu odzyskał błyskawicznie) do żony czekającej za drzwiami, że z niego chłop w dalszym ciągu (nie cytuję dosłownie).

Gdy okazało się, że uszkodzone są tylko drobne tętniczki przeszywające, a pole jest czyste i przestało krwawić, znieczuliłem nasiękowo pacjenta, założyłem podwiązki naczyniowe, a następnie szwy warstwowe tkanki podskórnej z nici wchłanialnych. Powłoki skórne zszyłem szwami węzełkowymi przy użyciu materiału niewchłanialnego i założyłem sączki.
Pacjent...


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.