Poborowi nie symulują. Przeciwnie - ukrywają choroby

Udostępnij:
Trwa kwalifikacja wojskowa. Przed komisjami w sumie stanie 220 tysięcy poborowych. Ciekawostką jest, że nie symulują chorób i schorzeń, jak miało to miejsce, kiedy służba wojskowa była obowiązkowa.
- Obecnie wolą ukrywać choroby, żeby uzyskać kategorię A, czyli mieć zdolność do służby wojskowej. To alternatywa w przypadku, gdyby nie udało się im zdobyć pracy w wymarzonym zawodzie – donosi „Dziennik Łódzki”.

Poborowi przyznają, że kusi ich stabilna, wysoka pensja w armii, a także wiele przywilejów oferowanych przez wojsko.

Kwalifikacja jest dobrą okazją do wykrycia schorzeń niebadających się wcześniej mężczyzn. I choć nigdzie nie zapisano, że lekarze mają zwracać podczas kontroli uwagi na szczególne objawy, to specjaliści i tak to robią. I każda kwalifikacja kończy się odesłaniem znacznego odsetka stawiających się na dodatkowe badania.

Jak wyglądała kwalifikacja do wojska w czasach PRL?
- Pożądane były świadectwa leczenia się na choroby serca, nerek, kręgosłupa czy schorzenia neurologiczne – relacjonuje portal "Ciekawostkihistoryczne.pl".

Szczególnie ceniono – ze względu na trudności z ich weryfikowaniem – choroby psychiczne. Tak zwane "żółte papiery" w większości przypadków dawały gwarancję uniknięcia poboru. Starano się je zdobyć na wszelkie sposoby.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.