ISSN: 1505-8409
Przewodnik Lekarza/Guide for GPs
Bieżący numer Archiwum O czasopiśmie Suplementy Bazy indeksacyjne Kontakt Zasady publikacji prac
1/2004
vol. 7
 
Poleć ten artykuł:
Udostępnij:
streszczenie artykułu:

Pokorny – niepokorny

Jolanta Lenartowicz

Przew Lek 2004, 7, 1, 94
Data publikacji online: 2004/02/24
Pełna treść artykułu Pobierz cytowanie
 
Doktor Tadeusz Waligóra był w gronie lekarzy niepokornych. Podobnie jak inni wielkopolscy (i nie tylko) koledzy uznał, że za takie pieniądze, jakie proponuje mu Narodowy Fundusz Zdrowia utrzymać praktyki się nie da. Tym bardziej, że za mniejsze niż w zeszłym roku pieniądze pracować trzeba więcej. Tak więc doktor Tadeusz Waligóra na znak sprzeciwu, jak inni, zamknął drzwi gabinetu przed pacjentami, którzy niespełna rok przedtem wybrali go na swojego doktora.
Doktor Tadeusz Waligóra na poznańskim Sołaczu przyjmuje prawie od 20 lat. To dość długo, aby wrosnąć w środowisko, w osiedle, poznać naprawdę swoich podopiecznych.
– Jak miałbym nie poznać – żartuje – kiedy jestem tu lekarzem czwartego pokolenia. Przychodzi do mnie babcia z dziadkiem, ich córka, jej dzieci, a teraz już dzieci tych dzieci. Znam ich nie tylko z widzenia, nazwiska, ale nierzadko z życiowych problemów, które dla zdrowia obojętne nie pozostają.
To bardzo ważne, że pacjent przychodzi w miejsce, gdzie go znają i gdzie on zna wszystkich, poczynając od rejestratorki, pielęgniarki, po wybranego lekarza. W tej sytuacji przejście na sformalizowaną opiekę lekarza rodzinnego było dla doktora formalnością. Nie znaczy to jednak, że nic się nie zmieniło.


Przyśpieszona edukacja kapitalizmu

Kiedy większość poradni i przychodni lekarza rodzinnego sprywatyzowała się, lekarze stanęli na swoim, zmienił się też ich punkt widzenia. Okazało się, że świat składa się z drobiazgów. I to z ilu! Nie wystarczy przyjmować pacjentów, badać ich i prowadzić dokumentację. W pewnej chwili najważniejszy okazuje się zakup receptariuszy i szczotki do zamiatania. Trzeba to zrobić zaraz, samemu. Zapchała się łazienka – to też twój problem, a nie jakiegoś mechanika, po którego dzwoniło się dawniej. Teraz, owszem można go wezwać, ale ile to kosztuje? Cóż, trzeba to zorganizować tak, żeby było najszybciej (zanim zaleje pół pomieszczenia), najsprawniej, najtaniej. A pacjenci czekają pod drzwiami.
Kiedyś o tym się nie myślało. Podobnie, jak o wielu innych rzeczach: o zasadach działalności gospodarczej, o rozlicznych formularzach, które najpierw trzeba mieć, a potem przebrnąć przez całe tomy instrukcji ich wypełniania. Trzeba też mieć jasność, co, kiedy, komu i po co wysłać. Taka przyspieszona edukacja ekonomiczna wymaga wiele wysiłku. A jeśli odbywa się równocześnie ze wzmożoną pracą, wynikającą choćby z epidemii grypy, no to......


Pełna treść artykułu...
© 2024 Termedia Sp. z o.o.
Developed by Bentus.