Prof. Witkowski: Choroby sercowo-naczyniowe dotyczą największej liczby osób i generują największe koszty

Udostępnij:
- Zapadalność na choroby sercowo-naczyniowe będzie rosła i dlatego należałoby wprowadzić zarówno prewencję, jak i leczenie – przyznał prof. Adam Witkowski, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, w trakcie "Wizji Zdrowia". Wskazał, że rocznie w Polsce z powodu niewydolności serca umiera 5,5 tys. osób w wieku produkcyjnym. To powoduje mniejsze wpłaty składek do systemu oraz obniża wzrost gospodarczy.
Spadek śmiertelności o 10 proc. generuje wzrost produktu krajowego brutto o 1 proc. Tymczasem w Polsce w 2017 r. zmarło o 16 tys., czyli o 4 proc. osób więcej niż w 2016 r. Eksperci nie są zgodni, ale zasadniczo główną przyczyną zgonów w Polsce są choroby układu krążenia. Jednocześnie w związku z wprowadzaną reformą ochrony zdrowia zmniejszyły się wyceny w kardiologii interwencyjnej, w sumie o ok. 40 proc.

Jeszcze kilka lat temu Polska mogła się pochwalić miejscem w europejskiej, a nawet światowej czołówce pod względem skuteczności leczenia zawałów serca, stanowiących jedną z głównych przyczyn niewydolności serca. Obecnie, jak wskazuje prof. Aleksander Żurakowski, prezes Stowarzyszenia Zawodowego Kardiologów Interwencyjnych, liczba koronarografii utrzymuje się na poziomie z 2011 r., podczas gdy zapotrzebowanie jest znacznie wyższe. To oznacza, że część chorych nie jest poddawana leczeniu. Statystyki są nieubłagane. Między rokiem 2015 a 2017 liczba koronarografii spadła o 23 tys., a liczba angioplastyk o 10 tys. Tymczasem koszty pośrednie związane z chorobami układu krążenia wynoszą 4 mld zł rocznie.

– Niekorzystnym posunięciem było wprowadzenie limitowania świadczeń rewaskularyzacyjnych – mówi Żurakowski. – Problemem jest właśnie nastawienie systemu na leczenie skutków niewydolności serca, a nie jej zapobieganie. Wydaje się więc, że najważniejszą kwestią jest zwiększenie dostępności interwencji kardiologicznych, tym bardziej że dzięki nim rokowanie jest znamiennie lepsze – podkreślił.

– Choroby sercowo-naczyniowe dotyczą największej liczby osób oraz generują największe koszty dla systemu w związku z wypłatą zasiłków oraz rent – wskazał prof. Adam Witkowski, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. – Tymczasem zapadalność na te choroby będzie rosła i dlatego należałoby wprowadzić zarówno prewencję, jak i leczenie – dodał.

Jak wskazał prof. Witkowski rocznie w Polsce z powodu niewydolności serca umiera 5,5 tys. osób w wieku produkcyjnym. To powoduje mniejsze wpłaty składek do systemu oraz obniża wzrost gospodarczy. Niską efektywność polskiej ochrony zdrowia zauważył Bloomberg, w którego ostatnim rankingu nasz kraj spadł o 6 miejsc – na 24. pozycję wśród 56 krajów ujętych w zestawieniu, gdy tymczasem wydatki na ochronę zdrowia to już, według Bloomberga 6,3% PKB.

Tymczasem koszty ZUS rosną. Według danych przytoczonych przez dr Piotra Winciunasa, lekarza inspektora nadzoru orzecznictwa lekarskiego ZUS, sam koszt zwolnień lekarskich z tytułu niewydolności serca wyniósł w 2016 r. 25,5 mln zł, a w 2017 r. ponad 30 mln zł. Wydatki ZUS ogółem z tytułu niewydolności serca wzrosły z poziomu 191 mln zł w 2015 r. do blisko 257 mln zł w 2017 r. W tym wydatki na renty z tytułu niezdolności do pracy, których podstawą orzeczenia jest choroba, wzrosły z poziomu 159 mln zł w 2015 r. do 216 mln zł w 2017 r. Tymczasem, jak mówi dr Winciunas, decydenci rzadko interesują się danymi ZUS.

– ZUS stara się przeciwdziałać kosztom poprzez kierowanie na rehabilitację, jednak jej warunkiem jest rokowanie powrotu na rynek pracy – tłumaczył Winciunas. – Obecnie ZUS ma podpisane umowy z 15 ośrodkami rehabilitacji, a wydatki na rehabilitację związane z niewydolnością serca wzrosły z 320 tys. zł w 2015 r. do 413 tys. zł w 2017 r.

Wydaje się, że problemem jest właśnie powrót do pracy. Czy system woli się pozbyć chorych? Jak mówi prof. Żurakowski, w Polsce umiera 3–4 razy więcej mężczyzn w wieku produkcyjnym niż w krajach Europy Zachodniej. Za ponad 40% zgonów odpowiadają choroby układu krążenia. Zwiększyły się wyceny leczenia zachowawczego, spadły leczenia interwencyjnego, czyli bardziej opłaca się leczyć skutki niż przyczyny.

Zmianę sytuacji, głównie w kierunku zwiększenia liczby osób leczonych w trybie ambulatoryjnym zamiast jak obecnie – w szpitalach, co powoduje duże koszty dla systemu, może przynieść program opieki koordynowanej nad pacjentami z niewydolnością serca.

– Ważne jest, aby przesunąć leczenie ze szpitali do opieki ambulatoryjnej, a rewaskularyzacja powinna być wykonywana jak najczęściej, aby nie dopuścić do rozwoju niewydolności serca – powiedział prof. Witkowski. – Można już mówić o epidemii niewydolności serca. Wzrost liczby zachorowań będzie postępował, a leczenie niewydolności serca pochłania duże sumy. W krajach Europy Zachodniej ciężar leczenia jest bardziej przesunięty na opiekę ambulatoryjną. Program opieki koordynowanej nad pacjentami z niewydolnością serca ma przenieść akcenty z opieki szpitalnej na opiekę ambulatoryjną – dodał.

– Większa liczba zgonów to mniejsze obciążenia dla ZUS, ale celem państwa powinno być to, aby jego obywatele żyli jak najwięcej lat w zdrowiu – mówił Marcin Pakulski, były prezes NFZ, ekspert ochrony zdrowia. – Ważne jest, aby wiedzieć, jakie czynniki wpływają na wzrost liczby zgonów. Dlatego warto zapytać, czy większa liczba zgonów w 2017 r. dotyczyła osób w podeszłym wieku czy też nie. Każdy wzrost śmiertelności powinien zostać wnikliwie przeanalizowany pod kątem przyczyn. Zadaniem systemu jest ochrona osób szczególnie podatnych na zachorowanie. Zmniejszanie liczby zgonów to korzyść dla społeczeństwa – przekonywał.

Jego zdaniem warto pokazywać, jakie są realne koszty zachorowania i utraty zdrowia dla gospodarki. Powinno to leżeć w obszarze zainteresowania zdrowia publicznego, które z kolei powinno połączyć rozmaite środowiska i działania instytucjonalne, na przykład poprzez połączenie ZUS i NFZ.

Sesja "Niewydolność serca – zapobiegać czy leczyć? Aspekty kliniczne i ekonomiczne”, która odbywał się podczas "Wizji Zdrowia", do obejrzenia poniżej:
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.