Trzynastolatka zmarła, bo... choroba była „rzadka”
Redaktor: Janusz Maciejowski
Data: 28.01.2015
Źródło: BL, Gazeta Wyborcza
Zawiadomienie w sprawie śmierci trzynastoletniej dziewczynki wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dziecko leczono w czterech szpitalach, rodzice zarzucają, że z początku nie wykonano specjalistycznych badań, dzięki którym szybciej udałoby się ustalić przyczynę choroby.
Karina źle poczuła się w Trzech Króli. Zaczęła wymiotować, narzekała, że bardzo boli ją głowa. -Po kilku godzinach rodzice wezwali pogotowie ratunkowe. Karetka przyjechała w nocy, lekarz zaproponował podanie leku przeciwbólowego w zastrzyku. Po interwencji mamy zdecydowano się przewieźć Karinę na pediatrię do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Mama dziewczynki została z nią na oddziale. Źle z Kariną zaczęło się dziać następnego dnia, chwilami nie było z nią kontaktu.
- Gryzła palce, kopała, a za chwilę mówiła, że już jest dobrze - opowiada Lesia Bajor, mama dziewczynki. Niedługo potem dowiedziała się, że jej córka zostanie przewieziona na psychiatrię dziecięcą do Kielc.
Tam mama nie mogła już towarzyszyć córce. I żałuje tego do dziś. Okazało się bowiem, że rano w ostatni piątek stan dziewczynki gwałtownie się pogorszył.
Nieprzytomną Karinę przewieziono na intensywną opiekę do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach.
- Tam dopiero wykonano badania, które pokazały wysoki poziom amoniaku - skarży się pani Lesia.
Ze szpitalika zdecydowano się przewieźć dziewczynkę do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie zmarła. Polska ochrona zdrowia nie poradziła sobie po raz kolejny z chorobą, której przyczyna określana jest w podręcznikach medycznych jako „rzadka’.
Rodzice Kariny skierowali sprawę do prokuratury.
Mama dziewczynki została z nią na oddziale. Źle z Kariną zaczęło się dziać następnego dnia, chwilami nie było z nią kontaktu.
- Gryzła palce, kopała, a za chwilę mówiła, że już jest dobrze - opowiada Lesia Bajor, mama dziewczynki. Niedługo potem dowiedziała się, że jej córka zostanie przewieziona na psychiatrię dziecięcą do Kielc.
Tam mama nie mogła już towarzyszyć córce. I żałuje tego do dziś. Okazało się bowiem, że rano w ostatni piątek stan dziewczynki gwałtownie się pogorszył.
Nieprzytomną Karinę przewieziono na intensywną opiekę do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach.
- Tam dopiero wykonano badania, które pokazały wysoki poziom amoniaku - skarży się pani Lesia.
Ze szpitalika zdecydowano się przewieźć dziewczynkę do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie zmarła. Polska ochrona zdrowia nie poradziła sobie po raz kolejny z chorobą, której przyczyna określana jest w podręcznikach medycznych jako „rzadka’.
Rodzice Kariny skierowali sprawę do prokuratury.