Od pewnego czasu we wszystkich mediach: prasie, radiu i telewizji, coraz więcej reklam zachęca do stosowania witaminy D. Często nie chodzi tu jedynie o zapobieganie krzywicy, ale również o poprawę odporności, ogólnej kondycji czy lepszy nastrój. Na ile przedstawiane argumenty są wiarygodne? Czy powszechne stosowanie witaminy D jest bezpieczne? Czy rzeczywiście wszystkie reklamowane preparaty witaminy D są równie skuteczne?
Niedobór witaminy D ma znaczenie jedynie u dzieci
FAŁSZ
Krzywica – u dorosłych nazywana osteomalacją – to choroba, która dotyczy ludzi w każdym wieku. Zaburzona mineralizacja kości powoduje, że stają się one miękkie, plastyczne, ulegają deformacjom i się łamią. U małych dzieci przebiega to spektakularnie, z zahamowaniem wzrastania i typowymi „krzywymi” kośćmi.
Dziś jawna krzywica występuje na szczęście rzadko, jednak przewlekły niedobór witaminy D w okresie intensywnego wzrastania powoduje, że rosnące kości są słabe, niedostatecznie uwapnione. Nie powoduje to doraźnie istotnych dolegliwości, które mogłyby zwrócić uwagę rodziców dziecka. Jednak w konsekwencji zagrożenie złamaniami osteoporotycznymi po 50. roku życia będzie zdecydowanie większe. Wracamy więc do sformułowanej już blisko 100 lat temu tezy, że osteoporoza ma swoje korzenie w dzieciństwie. Należy podkreślić, że polskie rekomendacje już od 2009 r. zalecają stosowanie suplementacji witaminy D u dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Coraz więcej pediatrów czy lekarzy POZ chce tych rekomendacji przestrzegać, jednak większość rodziców te zalecenia ignoruje – według dostępnych danych epidemiologicznych już połowa niemowląt po ukończeniu 6. miesiąca życia przestaje regularnie otrzymywać witaminę D. I to w sytuacji, gdy większość preparatów witaminy D jest dostępna bez recepty, nie wymaga więc wizyty u lekarza.
Wraz ze starzeniem się społeczeństwa i pojawieniem nowej choroby społecznej, jaką jest osteoporoza, powróciło zainteresowanie witaminą D. Opracowano nowe, proste i wiarygodne metody oznaczania stężenia witaminy D we krwi. I nagle okazało się, że w społeczeństwach rozwiniętych, zindustrializowanych niedobór witaminy D jest powszechny – nie dotyczy jedynie ludzi starych, chorych na osteoporozę, lecz osób w każdym wieku.
Uzupełnianie niedoboru witaminy D spowalnia postęp osteoporotycznego ubytku kości i zmniejsza ryzyko złamań osteoporotycznych
PRAWDA
Już w 1992 r. grupa francuskich badaczy z Lyonu wykazała, że u kobiet w zaawansowanym wieku uzupełnianie niedoboru witaminy D zmniejsza częstość złamań szyjki kości udowej. Szereg późniejszych badań potwierdził tę obserwację i obecnie nie ma wątpliwości, że niedobór witaminy D stanowi samodzielny, niezależny czynnik postępu osteoporozy (tzw. osteoporozy starczej) – zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Natomiast uzupełnianie tego niedoboru zmniejsza ryzyko złamań. Ponadto pół roku temu opublikowano dane, że zjawisko to dotyczy nie tylko osób po 65. roku życia, lecz także młodych kobiet bezpośrednio w okresie okołomenopauzalnym.
Jednocześnie witamina D zapewnia także napływ wapnia do komórek mięśniowych, a w konsekwencji wpływa na siłę i sprawność układu mięśniowego. Pacjenci w podeszłym wieku po 6–8 tygodniach suplementacji niedoborów witaminy D mówią, że czują się wyraźnie sprawniejsi fizycznie, mogą się łatwiej schylić, obrócić, wchodząc po schodach, nie muszą „wciągać się” po poręczy. To przekłada się bezpośrednio na ryzyko upadku, które – jak się wydaje – jest co najmniej trzykrotnie mniejsze u starszych osób z prawidłowym zaopatrzeniem w witaminę D w porównaniu z tymi, u których stwierdzono niedobór witaminy. A to przecież upadek jest najczęściej przyczyną złamań kości, zwłaszcza tego najgroźniejszego – szyjki kości udowej.
Niedobory witaminy D można uzupełniać dietą
FAŁSZ
Zawartość witaminy D w pożywieniu jest znikoma, jedynym istotnym jej źródłem są tłuste, dziko żyjące ryby morskie (makrele, dorsze, węgorze – ale nie hodowlany łosoś), które należałoby jeść w tym celu codziennie. Większość witaminy D – nawet do 90% – produkowana jest w skórze człowieka pod wpływem promieniowania ultrafioletowego zawartego w świetle słonecznym. Niestety, postęp cywilizacyjny powoduje, że coraz więcej czasu spędzamy w pomieszczeniach zamkniętych – kiedyś dotyczyło to przede wszystkim ludzi starych, chorych, dziś młody człowiek zjeżdża windą do podziemnego garażu, jedzie do biura, gdzie także ma podziemny garaż, po pracy robi zakupy w centrum handlowym (podziemny garaż) i wraca do domu. Jeżeli już uprawia sport, chodzi na siłownię, fitness lub aerobik – w pomieszczeniu, na basen – kryty, korzysta z roweru – najchętniej treningowego, w domu, a dla najbardziej ambitnych squash – też w hali.
Przebywanie na słońcu latem pozwala na syntezę witaminy D
FAŁSZ
Ostatnio powszechnie promowane jest stosowanie kremów z filtrami UV. Już filtr 8 praktycznie uniemożliwia skórną syntezę witaminy D! Oczywiście, należy unikać oparzeń słonecznych, chronić szczególnie wrażliwe okolice ciała – twarz, u kobiet dekolt, jednak tak jak we wszystkim należy zachować zdrowy umiar, dostosować stosowaną ochronę do karnacji. Ponadto, w szerokości geograficznej Polski pasmo ultrafioletu, które odpowiada za syntezę witaminy D, dociera jedynie w okresie od maja do września. W pozostałych miesiącach słońce jest zbyt nisko, a warstwa strefy ozonowej zbyt gruba. I wreszcie nie można liczyć na to, że tygodniowy czy dwutygodniowy pobyt, nawet w strefie tropikalnej, zaowocuje syntezą witaminy D wystarczającą na cały rok. Dlatego uzyskanie i utrzymanie optymalnego stężenia witaminy, przynajmniej u osób dorosłych, powinno opierać się na całorocznej suplementacji dietą bogatą w witaminę D.
Tran może stanowić dobre źródło witaminy D
PRAWDA, ale tylko częściowo
Olej z wątroby dorsza, czyli tran, na pewno jest umiarkowanie dobrym źródłem witaminy D. Jest także źródłem pożądanych, kardioprotekcyjnych, niezbędnych nienasyconych kwasów omega-3 (DHA) i omega-6. Jednak należy pamiętać, że tran zawiera duże ilości witaminy A, a od czasu bezkrytycznej promocji nieumiarkowanego stosowania antyoksydantów wiadomo, że jej przedawkowanie jest szkodliwe. Dlatego tran nie powinien stanowić podstawowej substancji w uzupełnianiu niedoboru witaminy D.
Od blisko stu lat zapobiegamy krzywicy u niemowląt. Należałoby zaczynać jeszcze wcześniej
PRAWDA
Od kilku lat szczególną uwagę zaczęto zwracać na znaczenie prawidłowego zaopatrzenia w witaminę D u kobiet ciężarnych. Kobiety w ciąży są szczególnie narażone na hipowitaminozę D: unikają słońca, zwiększa się ich masa ciała, coraz więcej kobiet ze względu na zagrożenie ciąży jest długotrwale hospitalizowanych. I sprawa zasadnicza: nie przyjmują witaminy D lub jej suplementacja jest niedostateczna. Dopiero od dwóch lat Polskie Towarzystwo Ginekologiczne rekomenduje stosowanie 2000 j.m. witaminy D u każdej ciężarnej. Niedobór witaminy D u ciężarnej to większe ryzyko powikłań w przebiegu ciąży. Trzeba także pamiętać, że istnieje ścisła zależność pomiędzy zaopatrzeniem w witaminę D matki a dziecka. Noworodki matek z niedoborem witaminy D są mniejsze, słabsze, bardziej podatne na infekcje, a w skrajnych sytuacjach rodzą się z objawami jawnej krzywicy!
Witaminę D łatwo przedawkować
FAŁSZ
Toksyczność witaminy D była w przeszłości opisywana przede wszystkim jako konsekwencja stosowania tzw. dawek uderzeniowych (200 000–400 000 j.m. jednorazowo doustnie lub domięśniowo) w zapobieganiu krzywicy u dzieci. Jednak od lat 80. ubiegłego wieku metoda ta jest w zasadzie zaniechana. O ile niedobór witaminy D jest obecnie dość dobrze zdefiniowany, o tyle górna granica prawidłowego zaopatrzenia czy problem toksyczności witaminy są znacznie gorzej określone. W amerykańskiej „biblii medycyny” – Manualu Mercka od 1987 r. zamieszczana jest informacja, że dla uzyskania efektów toksycznych konieczne jest długotrwałe podawanie co najmniej 40 000 IU/dobę u dzieci, a 100 000 IU/dobę u dorosłych [1]. Nie ma jakichkolwiek dowodów na toksyczność witaminy D w zakresie stężenia 25-(OH)D w surowicy < 125 ng/ml i nie wykazano toksyczności dla dawek 10 000 IU/dobę [2]. Należy jednak pamiętać, że w indywidualnych (niezwykle rzadkich) przypadkach może występować genetycznie uwarunkowana nadwrażliwość na witaminę D. Nadwrażliwość na witaminę D może pojawić się także w pierwotnej nadczynności przytarczyc, niektórych chorobach ziarniniakowatych – szczególnie w sarkoidozie oraz gruźlicy (zdarza się, że sarkoidoza może ujawnić się klinicznie po ekspozycji na słońce) i niektórych nowotworach, zwłaszcza chłoniakach nieziarniczych i rakach drobnokomórkowych płuc.
Wszystkie preparaty witaminy D są jednakowo skuteczne
FAŁSZ
Polskie ustawodawstwo bardzo liberalnie podchodzi do rejestracji produktów spożywczych – suplementów diety. Jest to jedynie rejestracja administracyjna, nie jest wymagane przedstawienie obowiązującej w przypadku wyrobów farmaceutycznych pełnej dokumentacji badań farmakodynamicznych oceniających działanie preparatu czy jego biodostępność.
Może to leżeć u podłoża znacznych różnic w jakości suplementów produkowanych przez koncerny farmaceutyczne oraz tych sprzedawanych przez producentów środków spożywczych. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że duży producent leków, spełniający restrykcyjne standardy GMP, zrezygnuje z nich dla jednej linii, produkującej preparat witaminy D. Inaczej wygląda to w przemyśle spożywczym, w którym nie obowiązują tak ścisłe zasady nadzoru nad pochodzeniem substancji używanych w produkcji czy stałej kontroli jakości – w efekcie chorzy nie odniosą korzyści ze stosowania tych preparatów, zwłaszcza w zakresie wpływu na metabolizm wapniowy, dzieci i młodzież – na rozwój kośćca czy wzrastanie, zaś seniorzy w zakresie ochrony przed złamaniami. Z całą stanowczością należy jednocześnie podkreślić, że nie opisano nigdy ani jednego przypadku przypadkowego przedawkowania witaminy D preparatem produkowanym przez producenta leków – we wszystkich opisanych przypadkach zaniedbania stwierdzono w przemyśle spożywczym!
Kapsułka czy tabletka? Postać preparatu znacząco wpływa na biodostępność witaminy D
FAŁSZ
Nasilające się próby podkreślania wyższości preparatów w formie roztworów olejowych w kapsułkach nad tabletkami, a nawet różnic we wchłanialności witaminy D w zależności od rodzaju zastosowanego oleju (olej lniany, oliwa z oliwek, olej z krokosza barwierskiego itp.) nie mają jakichkolwiek podstaw merytorycznych, uzasadnienia w wynikach badań. Opublikowane ostatnio wyniki badań typu dissolve and dissolution test, wskazujące na istotne różnice w czasie rozpuszczania różnych suplementów witaminy D in vitro w środowisku kwaśnym [3], jedynie pozornie dowodzą ich zróżnicowania. Wchłanialność witaminy D zależy bowiem w najmniejszym stopniu od czasu uwalniania z preparatu farmaceutycznego, nie wymaga jonizacji w środowisku kwaśnym i odbywa się głównie w dwunastnicy (w środowisku silnie alkalicznym, a nie kwaśnym). Co więcej, chcąc jednoznacznie wykazać, że dwa preparaty lecznicze, szczególnie substancje o tak złożonym, wieloetapowym metabolizmie jak witamina D, mogą być traktowane jako równoważne (lub różne), należałoby dokonać nie tylko porównań w zakresie równoważności farmaceutycznej (ocena kinetyki wchłaniania in vivo), lecz także biologicznej i terapeutycznej, a takich dotychczas nikt nie wykonał. Nie dysponujemy w istocie nawet podstawową oceną wchłanialności in vivo witaminy D z poszczególnych suplementów diety, jako że w ich rejestracji, inaczej niż w przypadku leków, badania farmakokinetyczne nie są wymagane.
Piśmiennictwo
1. Berkow R, Fletcher AJ. The Merck Manual of Diagnosis and Therapy. Fifteenth Edition. Rathway. Merck Sharp and Dohme Research Laboratories 1987; 928: 974-975.
2. Vieth R. Vitamin D supplementation, 25-hydroxyvitamin D concentrations, and safety. Am J Clin Nutr 1999; 69: 842-856.
3. Szymański FM, Płatek AE, Falęcki W, Filipiak KJ. Porównanie preparatów witaminy D w kapsułkach oraz w tabletkach przy użyciu ultrasprawnej chromatografii cieczowej. Farmacja Praktyczna Suplement 2016; 3-9.
This is an Open Access journal, all articles are distributed under the terms of the Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 4.0 International (CC BY-NC-SA 4.0). License (http://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/4.0/), allowing third parties to copy and redistribute the material in any medium or format and to remix, transform, and build upon the material, provided the original work is properly cited and states its license.