123 RF
Dwie trzecie mieszkańców Europy choruje na otyłość lub nadwagę
Autor: Marzena Sygut-Mirek
Data: 01.12.2023
Źródło: II Kongres Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości
Tagi: | choroba otyłościowa, chory na otyłość, nadwaga, Artur Mamcarz, Paweł Bogdański, Lucyna Ostrowska, Mariusz Wyleżoł |
Jeśli chcemy skrócić kolejki do lekarzy specjalistów, to musimy zacząć od profilaktyki i leczenia choroby otyłościowej. To schorzenie daje ponad 200 powikłań narządowych i układowych – podpowiadają politykom eksperci z Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
– Otyłość jest przewlekłą chorobą. Warto i należy o tym mówić ciągle, ponieważ nadal wiele osób traktuje chorobę otyłościową jako defekt kosmetyczny, a nie chorobę – podkreślali eksperci w trakcie spotkania z dziennikarzami podczas II Kongresu Leczenia Otyłości, zorganizowanego z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, którego organizatorem wykonawczym było wydawnictwo Termedia.
Otyłość to choroba – ten przekaz musi dotrzeć do wielu
– Osoby chore na otyłość , tak jak wiele innych przewlekle chorych, wymagają diagnostyki i terapii. Trzeba pamiętać, że ta choroba wiąże się z ogromną liczbą powikłań praktycznie ze wszystkich układów i narządów, dlatego wymaga precyzyjnej diagnostyki związanej także z oszacowaniem powikłań oraz przewlekłej terapii – przypomniał prof. Artur Mamcarz, członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Ekspert podkreślił, że choroba otyłościowa rozwija się w sposób dynamiczny, dlatego trudno oszacować, ile obecnie osób w naszym kraju jest nią dotkniętych. Jak zaznaczył, mamy dane rejestrowe z 2019 r. i do nich odwołujemy się obecnie, chociażby w najnowszych Zaleceniach PTLO dotyczących leczenia osób chorych na otyłość. – W dokumencie tym wyliczono, że w Polsce prawie 60 proc. osób ma nieprawidłową masę ciała (40 proc. otyłość, a 20 proc. nadwagę). W mojej ocenie te wskaźniki mogą być już nieaktualne. Nie zapominajmy, że po drodze mieliśmy pandemię COVID-19, a wówczas mieszkańcy UE przytyli. Po dwóch latach szacowano, że to jest średnio 5–6 kg na osobę. Myślę, że dzisiaj zbliżymy się do prawdy, gdy uznamy, że dwie trzecie mieszkańców Europy, w tym Polski, ma nieprawidłową masę ciała – zaznaczył prof. Mamcarz.
Dodał, że pewnie ciągle więcej osób ma nadwagę. – Niezapominajmy, że z nadwagą jest podobnie jak ze stanem przedcukrzycowym. Tak, jak ten stan może zakończyć się cukrzycą, tak nadwaga jest stanem przedotyłościowym, który może doprowadzić do choroby otyłościowej – wyjaśnił ekspert.
Ponad 200 powikłań narządowych i układowych
Prof. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, podkreślił, że powikłań, które daje choroba otyłościowa, jest ponad 200. – Ta choroba dotyka każdego narządu, dewastuje zdrowie i życie Polaków w tempie, które przeraża. Musimy wyraźnie podkreślić, że to jest sytuacja bez precedensu, w historii zarówno Polski, jak i świata – nigdy dotychczas tak dużo osób nie chorowało na tę przewlekłą chorobę – zaznaczył.
Wskazał też, że według raportu WHO opublikowanego w maju 2022 roku dzieci w Polsce tyją w najszybszym tempie w Europie. – Jeżeli taki nastolatek zostanie pozostawiony z tym problemem sam sobie, to dla niego ryzyko rozwinięcia pełnego obrazu choroby otyłościowej wzrośnie osiemnastokrotnie. Będziemy świadkami swoistej kuli śniegowej. Tych osób będzie przybywało w sposób zatrważający – stwierdził prof. Bogdański.
– Mamy dowody, że jeżeli zarówno mama, jak i tata mają nadmierną masę ciała, to już rodząc się, dziecko jest zagrożone rozwojem tej choroby w przyszłości – dodał.
– Nie zapominajmy, że choroba ta dewastuje zdrowie. Dotyczy wszystkich specjalności medycznych. Obserwujemy, że pacjenci chorujący na otyłość ustawiają się w kolejkach do różnych specjalistów, którzy tak naprawdę leczą powikłania otyłości zamiast chorobę podstawową. To właśnie przyczynowe leczenie choroby jest najskuteczniejsze. Związek przyczynowo-skutkowy pokazuje np., że u kobiety z BMI powyżej 35 (otyłość drugiego stopnia) ryzyko pojawienia się cukrzycy typu 2 zwiększa się dziewięćdziesięciokrotnie, to jest wzrost o 9 tys. procent – zaznaczył prof. Bogdański.
– W kolejkach do ortopedów ustawiają się otyłe kobiety cierpiące na bóle kolan. To właśnie nadmierna masa ciała w 70 proc. odpowiada za konieczność wykonania endoprotezy stawu kolanowego (dane brytyjskie). W efekcie dochodzi do wydłużenia się kolejek do specjalistów i ponoszenia ogromnych kosztów – mówił ekspert, wskazując, że politycy mogą szybko rozwiązać problem kolejek do specjalistów, jeśli zaczną leczyć chorych na otyłość.
Wskazał też, że choroba otyłościowa to problem kardiologów, hepatologów, nefrologów, onkologów, dermatologów, psychiatrów. – Trudno mi nie wskazać specjalisty, który by nie pokazywał problemów w swojej dziedzinie, do których prowadzi choroba otyłościowa. Dla przykładu ryzyko wystąpienia nadciśnienia tętniczego u osób chorych na otyłość wzrasta 6–8-krotnie, to samo z migotaniem przedsionków, postępem choroby niedokrwiennej serca, miażdżycą – to cała lista sercowo-naczyniowych powikłań – zaznaczył prof. Bodgański.
– Podobnie jest w onkologii. Możemy tworzyć najlepsze programy leczenia chorób nowotworowych, ale jeżeli nie zaczniemy tu i teraz rozpoznawać i leczyć chorych na otyłość, to żaden budżet państwa tego nie wytrzyma. Lawinowo rosną koszty, zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie związane z leczeniem wszystkich chorób i powikłań choroby otyłościowej. To rzeczywiście choroba interdyscyplinarna, ale też choroba, którą opłaca się leczyć. Amerykanie wyliczyli, że jeden dolar wydany na profilaktykę leczenia otyłości zwraca się sześcioma dolarami. W czasach, w których żyjemy, kiedy będziemy musieli każdą złotówkę liczyć, najlepszym sposobem kształtowania polityki zdrowotnej jest zainwestowanie w
leczenie chorych na otyłość – podkreślił ekspert.
Chorobę trzeba leczyć!
Prof. Lucyna Ostrowska, prezes elekt PTLO, zwróciła z kolei uwagę na konieczność zapamiętania, że w zaopiekowaniu się chorym na otyłość nie chodzi jedynie o leczenie powikłań tej choroby. – Pokutuje takie przekonanie, że pacjent dużo je, bo lubi albo często spotyka się towarzysko, a może przecież być tak, że ma on zaburzenie sygnalizacji w ośrodkowym układzie nerwowym – w dwóch ośrodkach sytości i głodu oraz w ośrodkach nagrody. Lecząc pacjenta, musimy wiedzieć, w co celujemy. W terapii choroby otyłościowej chodzi o to, aby pomóc choremu w uzyskaniu prawidłowej homeostazy energetycznej, po to, żeby dał radę pracować nad zmianą swojego stylu jedzenia – stwierdziła.
Wyjaśniła też, że w tej chwili mamy do dyspozycji skuteczną, bezpieczną farmakoterapię i ścisłe wskazania do niej. – Farmakoterapia ma korzystnie wpływać na stany zapalne tkanki tłuszczowej, zmniejszać nasilenie złej sygnalizacji w CUN i też działać na powikłania. Dlatego mamy wskazania, że farmakoterapię możemy zastosować u pacjenta, którego BMI jest równe albo większe od 30 cm na metr kwadratowy, albo u pacjentów z nadwagą, ze wskaźnikiem BMI równym 27, u którego występują powikłania związane z chorobą otyłościową albo czynniki ryzyka tych powikłań – mówiła prof. Ostrowska.
Podkreśliła również, że obecnie mamy zarejestrowane dwa leki do leczenia choroby otyłościowej, a dwa kolejne czekają na wejście na rynek. – Pierwszy z nich – liraglutyd – ma działanie ośrodkowe i obwodowe, co oznacza, że poprawia sygnalizację w ośrodku sytości, zmniejszając uczucie głodu. Działa też na ośrodek nagrody, ale nie tak silnie, jak jego następca semaglutyd. Ten ostatni jest zarejestrowany, ale jeszcze niedostępny w polskich aptekach. Semaglutyd działa silniej na ośrodek sytości, dzięki czemu pacjent szybciej się nasyca i zjada mniejsze porcje. Dodatkowo silnie oddziaływuje na ośrodek nagrody, ułatwiając pacjentowi pracę nad nawykami żywieniowymi. Wpływa też na zmniejszanie insulinooporności tkanek, dzięki czemu chory ma szansę uzyskać równowagę energetyczną i w pewnym momencie redukować tkankę tłuszczową – wyjaśniła ekspertka.
Inny lek zarejestrowany w Polsce łączy w sobie dwa leki – naltrekson i bupropion. Ma on działać przede wszystkim na ośrodek nagrody i jest przeznaczony dla pacjentów, którzy zgłaszają niekontrolowane, emocjonalne jedzenie oraz dla osób rzucających palenie – zaznaczyła, dodając, że eksperci czekają na rejestrację kolejnego leku, która ma nastąpić w przyszłym roku.
Operacje bariatryczne
Dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, wiceprezes PTLO, a także przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Kongresu wskazał natomiast na rolę i znaczenie operacji bariatrycznych u chorych na otyłość. Jak wyjaśnił, ten sposób leczenia w erze farmakologicznej będzie przeżywał swój rozkwit.
– Farmakoterapia będzie w przyszłości stosowana na szeroką skalę, bo takie są potrzeby związane z leczeniem przyczynowym i powikłań choroby otyłościowej. Jednocześnie – tak jak w leczeniu innych chorób – będziemy obserwowali nieskuteczność postępowania farmakologicznego u pewnej grupy chorych. Wówczas naturalną konsekwencją będzie sięganie po chirurgię – zaznaczył.
– Historia chirurgicznego leczenia otyłości liczy sobie 70 lat. Bardzo ważne jest to, że w dobie, kiedy nie było farmakoterapii przeciwotyłościowej, lekarz zajmujący się leczeniem otyłości mógł zaproponować chorym konkretną ofertę – była nią operacja bariatryczna – dodał dr Wyleżoł.
Otyłość to choroba – ten przekaz musi dotrzeć do wielu
– Osoby chore na otyłość , tak jak wiele innych przewlekle chorych, wymagają diagnostyki i terapii. Trzeba pamiętać, że ta choroba wiąże się z ogromną liczbą powikłań praktycznie ze wszystkich układów i narządów, dlatego wymaga precyzyjnej diagnostyki związanej także z oszacowaniem powikłań oraz przewlekłej terapii – przypomniał prof. Artur Mamcarz, członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Ekspert podkreślił, że choroba otyłościowa rozwija się w sposób dynamiczny, dlatego trudno oszacować, ile obecnie osób w naszym kraju jest nią dotkniętych. Jak zaznaczył, mamy dane rejestrowe z 2019 r. i do nich odwołujemy się obecnie, chociażby w najnowszych Zaleceniach PTLO dotyczących leczenia osób chorych na otyłość. – W dokumencie tym wyliczono, że w Polsce prawie 60 proc. osób ma nieprawidłową masę ciała (40 proc. otyłość, a 20 proc. nadwagę). W mojej ocenie te wskaźniki mogą być już nieaktualne. Nie zapominajmy, że po drodze mieliśmy pandemię COVID-19, a wówczas mieszkańcy UE przytyli. Po dwóch latach szacowano, że to jest średnio 5–6 kg na osobę. Myślę, że dzisiaj zbliżymy się do prawdy, gdy uznamy, że dwie trzecie mieszkańców Europy, w tym Polski, ma nieprawidłową masę ciała – zaznaczył prof. Mamcarz.
Dodał, że pewnie ciągle więcej osób ma nadwagę. – Niezapominajmy, że z nadwagą jest podobnie jak ze stanem przedcukrzycowym. Tak, jak ten stan może zakończyć się cukrzycą, tak nadwaga jest stanem przedotyłościowym, który może doprowadzić do choroby otyłościowej – wyjaśnił ekspert.
Ponad 200 powikłań narządowych i układowych
Prof. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, podkreślił, że powikłań, które daje choroba otyłościowa, jest ponad 200. – Ta choroba dotyka każdego narządu, dewastuje zdrowie i życie Polaków w tempie, które przeraża. Musimy wyraźnie podkreślić, że to jest sytuacja bez precedensu, w historii zarówno Polski, jak i świata – nigdy dotychczas tak dużo osób nie chorowało na tę przewlekłą chorobę – zaznaczył.
Wskazał też, że według raportu WHO opublikowanego w maju 2022 roku dzieci w Polsce tyją w najszybszym tempie w Europie. – Jeżeli taki nastolatek zostanie pozostawiony z tym problemem sam sobie, to dla niego ryzyko rozwinięcia pełnego obrazu choroby otyłościowej wzrośnie osiemnastokrotnie. Będziemy świadkami swoistej kuli śniegowej. Tych osób będzie przybywało w sposób zatrważający – stwierdził prof. Bogdański.
– Mamy dowody, że jeżeli zarówno mama, jak i tata mają nadmierną masę ciała, to już rodząc się, dziecko jest zagrożone rozwojem tej choroby w przyszłości – dodał.
– Nie zapominajmy, że choroba ta dewastuje zdrowie. Dotyczy wszystkich specjalności medycznych. Obserwujemy, że pacjenci chorujący na otyłość ustawiają się w kolejkach do różnych specjalistów, którzy tak naprawdę leczą powikłania otyłości zamiast chorobę podstawową. To właśnie przyczynowe leczenie choroby jest najskuteczniejsze. Związek przyczynowo-skutkowy pokazuje np., że u kobiety z BMI powyżej 35 (otyłość drugiego stopnia) ryzyko pojawienia się cukrzycy typu 2 zwiększa się dziewięćdziesięciokrotnie, to jest wzrost o 9 tys. procent – zaznaczył prof. Bogdański.
– W kolejkach do ortopedów ustawiają się otyłe kobiety cierpiące na bóle kolan. To właśnie nadmierna masa ciała w 70 proc. odpowiada za konieczność wykonania endoprotezy stawu kolanowego (dane brytyjskie). W efekcie dochodzi do wydłużenia się kolejek do specjalistów i ponoszenia ogromnych kosztów – mówił ekspert, wskazując, że politycy mogą szybko rozwiązać problem kolejek do specjalistów, jeśli zaczną leczyć chorych na otyłość.
Wskazał też, że choroba otyłościowa to problem kardiologów, hepatologów, nefrologów, onkologów, dermatologów, psychiatrów. – Trudno mi nie wskazać specjalisty, który by nie pokazywał problemów w swojej dziedzinie, do których prowadzi choroba otyłościowa. Dla przykładu ryzyko wystąpienia nadciśnienia tętniczego u osób chorych na otyłość wzrasta 6–8-krotnie, to samo z migotaniem przedsionków, postępem choroby niedokrwiennej serca, miażdżycą – to cała lista sercowo-naczyniowych powikłań – zaznaczył prof. Bodgański.
– Podobnie jest w onkologii. Możemy tworzyć najlepsze programy leczenia chorób nowotworowych, ale jeżeli nie zaczniemy tu i teraz rozpoznawać i leczyć chorych na otyłość, to żaden budżet państwa tego nie wytrzyma. Lawinowo rosną koszty, zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie związane z leczeniem wszystkich chorób i powikłań choroby otyłościowej. To rzeczywiście choroba interdyscyplinarna, ale też choroba, którą opłaca się leczyć. Amerykanie wyliczyli, że jeden dolar wydany na profilaktykę leczenia otyłości zwraca się sześcioma dolarami. W czasach, w których żyjemy, kiedy będziemy musieli każdą złotówkę liczyć, najlepszym sposobem kształtowania polityki zdrowotnej jest zainwestowanie w
leczenie chorych na otyłość – podkreślił ekspert.
Chorobę trzeba leczyć!
Prof. Lucyna Ostrowska, prezes elekt PTLO, zwróciła z kolei uwagę na konieczność zapamiętania, że w zaopiekowaniu się chorym na otyłość nie chodzi jedynie o leczenie powikłań tej choroby. – Pokutuje takie przekonanie, że pacjent dużo je, bo lubi albo często spotyka się towarzysko, a może przecież być tak, że ma on zaburzenie sygnalizacji w ośrodkowym układzie nerwowym – w dwóch ośrodkach sytości i głodu oraz w ośrodkach nagrody. Lecząc pacjenta, musimy wiedzieć, w co celujemy. W terapii choroby otyłościowej chodzi o to, aby pomóc choremu w uzyskaniu prawidłowej homeostazy energetycznej, po to, żeby dał radę pracować nad zmianą swojego stylu jedzenia – stwierdziła.
Wyjaśniła też, że w tej chwili mamy do dyspozycji skuteczną, bezpieczną farmakoterapię i ścisłe wskazania do niej. – Farmakoterapia ma korzystnie wpływać na stany zapalne tkanki tłuszczowej, zmniejszać nasilenie złej sygnalizacji w CUN i też działać na powikłania. Dlatego mamy wskazania, że farmakoterapię możemy zastosować u pacjenta, którego BMI jest równe albo większe od 30 cm na metr kwadratowy, albo u pacjentów z nadwagą, ze wskaźnikiem BMI równym 27, u którego występują powikłania związane z chorobą otyłościową albo czynniki ryzyka tych powikłań – mówiła prof. Ostrowska.
Podkreśliła również, że obecnie mamy zarejestrowane dwa leki do leczenia choroby otyłościowej, a dwa kolejne czekają na wejście na rynek. – Pierwszy z nich – liraglutyd – ma działanie ośrodkowe i obwodowe, co oznacza, że poprawia sygnalizację w ośrodku sytości, zmniejszając uczucie głodu. Działa też na ośrodek nagrody, ale nie tak silnie, jak jego następca semaglutyd. Ten ostatni jest zarejestrowany, ale jeszcze niedostępny w polskich aptekach. Semaglutyd działa silniej na ośrodek sytości, dzięki czemu pacjent szybciej się nasyca i zjada mniejsze porcje. Dodatkowo silnie oddziaływuje na ośrodek nagrody, ułatwiając pacjentowi pracę nad nawykami żywieniowymi. Wpływa też na zmniejszanie insulinooporności tkanek, dzięki czemu chory ma szansę uzyskać równowagę energetyczną i w pewnym momencie redukować tkankę tłuszczową – wyjaśniła ekspertka.
Inny lek zarejestrowany w Polsce łączy w sobie dwa leki – naltrekson i bupropion. Ma on działać przede wszystkim na ośrodek nagrody i jest przeznaczony dla pacjentów, którzy zgłaszają niekontrolowane, emocjonalne jedzenie oraz dla osób rzucających palenie – zaznaczyła, dodając, że eksperci czekają na rejestrację kolejnego leku, która ma nastąpić w przyszłym roku.
Operacje bariatryczne
Dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, wiceprezes PTLO, a także przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Kongresu wskazał natomiast na rolę i znaczenie operacji bariatrycznych u chorych na otyłość. Jak wyjaśnił, ten sposób leczenia w erze farmakologicznej będzie przeżywał swój rozkwit.
– Farmakoterapia będzie w przyszłości stosowana na szeroką skalę, bo takie są potrzeby związane z leczeniem przyczynowym i powikłań choroby otyłościowej. Jednocześnie – tak jak w leczeniu innych chorób – będziemy obserwowali nieskuteczność postępowania farmakologicznego u pewnej grupy chorych. Wówczas naturalną konsekwencją będzie sięganie po chirurgię – zaznaczył.
– Historia chirurgicznego leczenia otyłości liczy sobie 70 lat. Bardzo ważne jest to, że w dobie, kiedy nie było farmakoterapii przeciwotyłościowej, lekarz zajmujący się leczeniem otyłości mógł zaproponować chorym konkretną ofertę – była nią operacja bariatryczna – dodał dr Wyleżoł.