Dobre i złe strony specjalizacji z gastroenterologii
Autor: Małgosia Michalak
Data: 29.04.2014
Działy:
Z życia środowiska
Aktualności
O zasadach specjalizacji z gastroenterologii oraz o sytuacji w tej dziedzinie mówi prof. Grażyna Rydzewska, konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii.
Czy osoby przystępujące do egzaminu specjalizacyjnego z gastroenterologii były w tym roku dobrze przygotowane?
- Mam wrażenie, że w tym roku było trochę gorzej niż w latach poprzednich. Do egzaminu przystępowało 50-60 osób, części ustnej nie zdało 8 osób. To sporo.
W czym tkwi problem?
- Koledzy nie znają nowoczesnych technik i nie potrafią oceniać badań, choć na egzaminie nie weryfikujemy praktycznej zdolności do przeprowadzenia gastroskopii czy kolonoskopii. To było kiedyś, ale teraz zostało zniesione, choć przyjrzymy się temu w nowym programie szkolenia. Może problemem jest to, że jedynie kierownik specjalizacji potwierdza pewne umiejętności. Jeśli jest odpowiedzialny, to wszystko jest w porządku, ale jeśli specjalizacja ma służyć jedynie pozyskaniu finansowania z NFZ, to gorzej i wtedy czasem do egzaminu przystępują osoby nie do końca przygotowane.
Co jeszcze zaważyło na słabszych wynikach egzaminu?
- Wydaje mi się, że to, że udzieliliśmy akredytacji większej liczbie ośrodków. To dobrze, jeśli ośrodki wymieniają się doświadczeniami i wiedzą, ale równocześnie te mniejsze mogą się zamykać. Dlatego w nowym systemie specjalizacyjnym zamierzamy wprowadzić obowiązek odbywania szkoleń także w innych ośrodkach.
Planowanych jest dużo zmian?
- Nie, choć chcemy, aby specjalizacja została powiązana z interną, żeby osoby szkolące się przechodziły wszystkie moduły nauki, takie jak hepatologia, endoskopia zabiegowa, żywienie, nowotwory układu pokarmowego, aby móc się potem szczegółowo specjalizować. Przewidujemy ponadto konieczność wykonywania określonej liczby badań przez szkolących się - 200-300 przez 3 lata specjalizacji - co oznacza, że ośrodki będą musiały wykonywać ich więcej, bo nie wszystkie badania przecież mogą być przeprowadzane przez lekarzy będących w trakcie specjalizacji.
Kiedy wejdzie w życie nowy system kształcenia?
- To zależy od resortu zdrowia. Już w tej chwili jest roczne opóźnienie, ale mamy nadzieję, że może jesienią, choć dotyczy to wszystkich specjalizacji i wiemy, że jeszcze niewiele się dzieje, jeśli chodzi o przyznawanie akredytacji ośrodkom szkoleniowym. Stąd obawa, że opóźnienie może być jeszcze większe. A nowy program opiera się na wzorcach europejskich i myśmy w terminie złożyli jego zasady. Nowy program specjalizacji wydłuża czas kształcenia z dwóch do trzech lat.
Czy mamy wystarczającą liczbę specjalistów gastroenterologii?
- I tak, i nie. Jeśli chodzi o ogólną liczbę, nie jest źle, ale mamy do czynienia z tzw. białymi plamami. Najlepiej jest w województwie mazowieckim, choć właściwie jedynie w Warszawie, bo już poza nią sytuacja nie wygląda dobrze, najgorzej jest w województwach świętokrzyskim, lubuskim i o dziwo w wielkopolskim. Tam na 8 miejsc specjalizacyjnych kształcą się jedynie dwie osoby i to w Poznaniu.
- Mam wrażenie, że w tym roku było trochę gorzej niż w latach poprzednich. Do egzaminu przystępowało 50-60 osób, części ustnej nie zdało 8 osób. To sporo.
W czym tkwi problem?
- Koledzy nie znają nowoczesnych technik i nie potrafią oceniać badań, choć na egzaminie nie weryfikujemy praktycznej zdolności do przeprowadzenia gastroskopii czy kolonoskopii. To było kiedyś, ale teraz zostało zniesione, choć przyjrzymy się temu w nowym programie szkolenia. Może problemem jest to, że jedynie kierownik specjalizacji potwierdza pewne umiejętności. Jeśli jest odpowiedzialny, to wszystko jest w porządku, ale jeśli specjalizacja ma służyć jedynie pozyskaniu finansowania z NFZ, to gorzej i wtedy czasem do egzaminu przystępują osoby nie do końca przygotowane.
Co jeszcze zaważyło na słabszych wynikach egzaminu?
- Wydaje mi się, że to, że udzieliliśmy akredytacji większej liczbie ośrodków. To dobrze, jeśli ośrodki wymieniają się doświadczeniami i wiedzą, ale równocześnie te mniejsze mogą się zamykać. Dlatego w nowym systemie specjalizacyjnym zamierzamy wprowadzić obowiązek odbywania szkoleń także w innych ośrodkach.
Planowanych jest dużo zmian?
- Nie, choć chcemy, aby specjalizacja została powiązana z interną, żeby osoby szkolące się przechodziły wszystkie moduły nauki, takie jak hepatologia, endoskopia zabiegowa, żywienie, nowotwory układu pokarmowego, aby móc się potem szczegółowo specjalizować. Przewidujemy ponadto konieczność wykonywania określonej liczby badań przez szkolących się - 200-300 przez 3 lata specjalizacji - co oznacza, że ośrodki będą musiały wykonywać ich więcej, bo nie wszystkie badania przecież mogą być przeprowadzane przez lekarzy będących w trakcie specjalizacji.
Kiedy wejdzie w życie nowy system kształcenia?
- To zależy od resortu zdrowia. Już w tej chwili jest roczne opóźnienie, ale mamy nadzieję, że może jesienią, choć dotyczy to wszystkich specjalizacji i wiemy, że jeszcze niewiele się dzieje, jeśli chodzi o przyznawanie akredytacji ośrodkom szkoleniowym. Stąd obawa, że opóźnienie może być jeszcze większe. A nowy program opiera się na wzorcach europejskich i myśmy w terminie złożyli jego zasady. Nowy program specjalizacji wydłuża czas kształcenia z dwóch do trzech lat.
Czy mamy wystarczającą liczbę specjalistów gastroenterologii?
- I tak, i nie. Jeśli chodzi o ogólną liczbę, nie jest źle, ale mamy do czynienia z tzw. białymi plamami. Najlepiej jest w województwie mazowieckim, choć właściwie jedynie w Warszawie, bo już poza nią sytuacja nie wygląda dobrze, najgorzej jest w województwach świętokrzyskim, lubuskim i o dziwo w wielkopolskim. Tam na 8 miejsc specjalizacyjnych kształcą się jedynie dwie osoby i to w Poznaniu.