Potrzebujemy młodych gastroenterologów
Autor: Małgosia Michalak
Data: 19.02.2014
Źródło: KG
O sposobach na ograniczenie zachorowalności na raka jelita grubego w Polsce, konieczności wprowadzenia mody na kulturę prozdrowotną społeczeństwa oraz o tym, że potrzebujemy młodych gastroenterologów – portal e.Gastroenterologia rozmawia z prof. dr hab. n. med. Andrzejem Dąbrowskim prezesem Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, kierownikiem Kliniki Gastroenterologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
– Rak jelita grubego jest już drugim w Polsce, pod względem częstości występowania nowotworem u kobiet i mężczyzn. Jednocześnie dynamika wzrostu zachorowań na ten typ nowotworu, jest u nas najwyższa w Europie, podobnie jak dynamika wzrostu umieralności. Czy można ten czarny scenariusz zahamować?
– Można i działania takie są podejmowane. Od roku 2000 realizowany jest program badań przesiewowych dla wczesnego wykrywania raka jelita grubego, oparty na badaniu kolonoskopii. To jeden z nielicznych, dobrych i skutecznych sposobów, by z jednej strony zmniejszyć zachorowalność na raka jelita grubego w Polsce poprzez usuwanie polipów – nowotworów łagodnych, które są stanem przedrakowym oraz diagnozować nowotwór na wczesnym etapie. Ważne, by programem tym, objąć jak najwięcej Polaków. Leży to po stronie programu i placówek, które w nim uczestniczą przeprowadzając badanie – z tego, co wiem, pod względem kadrowym, sprzętowym nie ma większych problemów oraz samego społeczeństwa. Niestety, bez większej świadomości społecznej na temat tego badania przesiewowego, korzyści, jakie ono niesie oraz wiedzy na temat czynników ryzyka sprzyjających rozwojowi raka jelita grubego, lekarze nie są w stanie uporać się ze wzrostem liczby zachorowań na ten typ nowotworu. Badania wykonuje się u osób w wieku między 50., a 65. rokiem życia, które są zapraszane listownie. Niestety, z zgłaszalnością bywa różnie, co wynika z wielu czynników m.in. z mentalności, niechęci do badań i braku nawyku dbania o swoje zdrowie. Trzeba nieustannie podejmować kroki, by w Polakach wytworzyć kulturę prozdrowotną. Całe szczęście proces ten już się rozpoczął. Coraz więcej ludzi aktywnie uprawia sport, zdrowo się odżywia, co budzi otuchę. Osoby, które dbają o siebie chętniej pójdą na badanie przesiewowe, niż ludzie, którzy tego nie robią.
– Zmianie ulegnie system kształcenia gastroenterologów. Nowością będzie jego modułowość, specjalizacja prowadzona będzie dwuetapowo, a więc tryb będzie szybszy. Jak pan ocenia obecny proces kształcenia młodych gastroenterologów oraz zapowiadane modyfikacje?
– Uważam, że każdy lekarz powinien mieć szerokie przygotowanie ogólne. To ideał. Do tej pory obowiązywała i wciąż obowiązuje specjalizacja z chorób wewnętrznych, która trwa pięć lat, następnie specjalizacja z gastroenterologii – dwa lata. Lekarz, który pracuje i szkoli się jako internista nabywa dużo, bardzo potrzebnej wiedzy ogólnej. Pozwala to na szersze spojrzenie w wąskiej specjalizacji, którą potem obiera, jeśli chce. I było to bardzo dobre. Jednak żyjemy w szybkich czasach i musimy się do nich dostosować, także w aspekcie kształcenia lekarzy. Podobnie jest na całym świecie i nie uciekniemy od tego. Nowy system kształcenia, z jednej strony, da większe szanse na szybsze wykształcenie specjalistów w wąskich specjalizacjach, ale też zmniejszy nieco ładunek ogólnej wiedzy – ponieważ moduł internistyczny będzie trwał trzy lata. Pamiętajmy, że nie istnieje system kształcenia idealny.
– Czy liczba gastroenterologów jest wystarczająca do dzisiejszych potrzeb i czy w związku ze starzejącym się społeczeństwem, także do wyzwania, jakim będzie m.in. gastroenterologia senioralna?
– Z pewnością potrzebujemy młodych gastroenterologów i nowe pokolenia są kształcone. Szkolenia przebiegają bardzo dynamicznie, co widać po liczbie zdających specjalizację z gastroenterologii. Wydaje mi się, że możemy spokojnie patrzeć w przyszłość, ponieważ kadra rośnie w siłę. Pytanie tylko czy lekarze ci zostają w kraju czy wyjeżdżają i czy będą mogli w pełni rozwinąć skrzydła w naszych realiach systemu opieki zdrowotnej.
– Można i działania takie są podejmowane. Od roku 2000 realizowany jest program badań przesiewowych dla wczesnego wykrywania raka jelita grubego, oparty na badaniu kolonoskopii. To jeden z nielicznych, dobrych i skutecznych sposobów, by z jednej strony zmniejszyć zachorowalność na raka jelita grubego w Polsce poprzez usuwanie polipów – nowotworów łagodnych, które są stanem przedrakowym oraz diagnozować nowotwór na wczesnym etapie. Ważne, by programem tym, objąć jak najwięcej Polaków. Leży to po stronie programu i placówek, które w nim uczestniczą przeprowadzając badanie – z tego, co wiem, pod względem kadrowym, sprzętowym nie ma większych problemów oraz samego społeczeństwa. Niestety, bez większej świadomości społecznej na temat tego badania przesiewowego, korzyści, jakie ono niesie oraz wiedzy na temat czynników ryzyka sprzyjających rozwojowi raka jelita grubego, lekarze nie są w stanie uporać się ze wzrostem liczby zachorowań na ten typ nowotworu. Badania wykonuje się u osób w wieku między 50., a 65. rokiem życia, które są zapraszane listownie. Niestety, z zgłaszalnością bywa różnie, co wynika z wielu czynników m.in. z mentalności, niechęci do badań i braku nawyku dbania o swoje zdrowie. Trzeba nieustannie podejmować kroki, by w Polakach wytworzyć kulturę prozdrowotną. Całe szczęście proces ten już się rozpoczął. Coraz więcej ludzi aktywnie uprawia sport, zdrowo się odżywia, co budzi otuchę. Osoby, które dbają o siebie chętniej pójdą na badanie przesiewowe, niż ludzie, którzy tego nie robią.
– Zmianie ulegnie system kształcenia gastroenterologów. Nowością będzie jego modułowość, specjalizacja prowadzona będzie dwuetapowo, a więc tryb będzie szybszy. Jak pan ocenia obecny proces kształcenia młodych gastroenterologów oraz zapowiadane modyfikacje?
– Uważam, że każdy lekarz powinien mieć szerokie przygotowanie ogólne. To ideał. Do tej pory obowiązywała i wciąż obowiązuje specjalizacja z chorób wewnętrznych, która trwa pięć lat, następnie specjalizacja z gastroenterologii – dwa lata. Lekarz, który pracuje i szkoli się jako internista nabywa dużo, bardzo potrzebnej wiedzy ogólnej. Pozwala to na szersze spojrzenie w wąskiej specjalizacji, którą potem obiera, jeśli chce. I było to bardzo dobre. Jednak żyjemy w szybkich czasach i musimy się do nich dostosować, także w aspekcie kształcenia lekarzy. Podobnie jest na całym świecie i nie uciekniemy od tego. Nowy system kształcenia, z jednej strony, da większe szanse na szybsze wykształcenie specjalistów w wąskich specjalizacjach, ale też zmniejszy nieco ładunek ogólnej wiedzy – ponieważ moduł internistyczny będzie trwał trzy lata. Pamiętajmy, że nie istnieje system kształcenia idealny.
– Czy liczba gastroenterologów jest wystarczająca do dzisiejszych potrzeb i czy w związku ze starzejącym się społeczeństwem, także do wyzwania, jakim będzie m.in. gastroenterologia senioralna?
– Z pewnością potrzebujemy młodych gastroenterologów i nowe pokolenia są kształcone. Szkolenia przebiegają bardzo dynamicznie, co widać po liczbie zdających specjalizację z gastroenterologii. Wydaje mi się, że możemy spokojnie patrzeć w przyszłość, ponieważ kadra rośnie w siłę. Pytanie tylko czy lekarze ci zostają w kraju czy wyjeżdżają i czy będą mogli w pełni rozwinąć skrzydła w naszych realiach systemu opieki zdrowotnej.