123RF
Nie znamy liczby śmierci okołoporodowych
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 08.09.2022
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Działy:
Aktualności w Ginekologia
Aktualności
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że fatalne dane przynajmniej utrzymują się na tym samym poziomie.
Z danych GUS, jeszcze wstępnych, wynika, że w 2021 r. zmarło 8 kobiet w ciąży i połogu, rok wcześniej było 9 takich przypadków, a w 2019 r. – 4. Precyzując – mówimy o zgonie matki w czasie ciąży, czynności porodowej i porodu lub połogu (do 42 dni po porodzie). Jeśli spojrzymy jeszcze bardziej w przeszłość, to dane urzędu statycznego pokazują, że liczba śmierci okołoporodowych kobiet od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Eksperci uważają jednak, że faktycznie zgonów jest nawet trzy razy więcej, niż podaje GUS.
– Co roku szacujemy, że jest prawie 3 razy więcej śmierci, niż widnieje w statystykach. To dlatego, że szwankuje raportowanie – mówi dr Katarzyna Szamotulska, dyrektor Zakładu Epidemiologii w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.
Prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy ds. ginekologii i położnictwa, poprosił o dane na ten temat konsultantów wojewódzkich. Z zebranych informacji wynika, że w 2021 r. zmarło 26 kobiet (z czego 12 w ciąży, a 14 po porodzie). Wiadomo, że część zgonów była powiązana z COVID-19. Ile dokładnie? Tu pojawia się problem braku precyzyjnych narzędzi do raportowania, by to wyodrębnić.
Zdaniem prof. Czajkowskiego dane nie są precyzyjne również dlatego, że nie pochodzą ze wszystkich szpitali – nie wszystkie placówki zgodziły się raportować.
Pytania pojawiły się w związku z głośną sprawą śmierci ciężarnej w szpitalu w Pszczynie. Prokuratura postawiła zarzuty lekarzom prowadzącym opiekę medyczną Izabeli S. Lekarze usłyszeli zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a jeden z nich również zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Przypomnijmy: we wrześniu ubiegłego roku w szpitalu w Pszczynie zmarła 30-letnia pani Izabela, która trafiła tam z tzw. bezwodziem. Rodzina i reprezentująca ją radczyni prawna stoją na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z przerwaniem ciąży, co bezpośrednio przyczyniło się do śmierci kobiety. Ona sama, już będąc na oddziale, wysyłała do swojej mamy SMS-y, które świadczyły o tym, że wie, w jak ciężkim stanie się znajduje i że lekarze zwlekają.
Prowadząca działania prokuratura informowała, że wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują z dużym prawdopodobieństwem jako przyczynę śmierci pacjentki wstrząs septyczny po obumarciu płodu oraz zakażenie po przedwczesnym odejściu wód płodowych jako przyczynę obumarcia płodu. Trwały przesłuchania lekarzy i położnych.
Teraz podstawą zarzutów były zaniechania w obszarze odpowiedniego monitorowania stanu zdrowia pacjentki, ale także czasu i sposobu podejmowania decyzji medycznych, które ostatecznie doprowadziły do śmierci kobiety.
– Co roku szacujemy, że jest prawie 3 razy więcej śmierci, niż widnieje w statystykach. To dlatego, że szwankuje raportowanie – mówi dr Katarzyna Szamotulska, dyrektor Zakładu Epidemiologii w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.
Prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy ds. ginekologii i położnictwa, poprosił o dane na ten temat konsultantów wojewódzkich. Z zebranych informacji wynika, że w 2021 r. zmarło 26 kobiet (z czego 12 w ciąży, a 14 po porodzie). Wiadomo, że część zgonów była powiązana z COVID-19. Ile dokładnie? Tu pojawia się problem braku precyzyjnych narzędzi do raportowania, by to wyodrębnić.
Zdaniem prof. Czajkowskiego dane nie są precyzyjne również dlatego, że nie pochodzą ze wszystkich szpitali – nie wszystkie placówki zgodziły się raportować.
Pytania pojawiły się w związku z głośną sprawą śmierci ciężarnej w szpitalu w Pszczynie. Prokuratura postawiła zarzuty lekarzom prowadzącym opiekę medyczną Izabeli S. Lekarze usłyszeli zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a jeden z nich również zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.
Przypomnijmy: we wrześniu ubiegłego roku w szpitalu w Pszczynie zmarła 30-letnia pani Izabela, która trafiła tam z tzw. bezwodziem. Rodzina i reprezentująca ją radczyni prawna stoją na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z przerwaniem ciąży, co bezpośrednio przyczyniło się do śmierci kobiety. Ona sama, już będąc na oddziale, wysyłała do swojej mamy SMS-y, które świadczyły o tym, że wie, w jak ciężkim stanie się znajduje i że lekarze zwlekają.
Prowadząca działania prokuratura informowała, że wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują z dużym prawdopodobieństwem jako przyczynę śmierci pacjentki wstrząs septyczny po obumarciu płodu oraz zakażenie po przedwczesnym odejściu wód płodowych jako przyczynę obumarcia płodu. Trwały przesłuchania lekarzy i położnych.
Teraz podstawą zarzutów były zaniechania w obszarze odpowiedniego monitorowania stanu zdrowia pacjentki, ale także czasu i sposobu podejmowania decyzji medycznych, które ostatecznie doprowadziły do śmierci kobiety.