CSK MSWiA w Warszawie
Prof. Pieńkowski: Umieralność z powodu raka piersi wzrasta, odbieram to bardzo osobiście
Działy:
Aktualności w Ginekologia
Aktualności
Tagi: | Tadeusz Pieńkowski |
We wszystkich państwach Europy umieralność na raka piersi spada, a u nas rośnie. - Powszechnie ten rodzaj raka jest uznawany za chorobę przewlekłą, którą się dobrze leczy i z którą chore mogą żyć długo, bez specjalnych dolegliwości, nawet jeśli mają nawrót choroby czy przerzuty. W Polsce jest inaczej, tę statystykę odbieram jako klęskę życiową. Bardzo osobiście - mówi prof. Tadeusz Pieńkowski, prezes Polskiego Towarzystwa do Badań nad Rakiem Piersi.
Onkolog przyznaje rozmowie z „Polityką”, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym wzrasta umieralność z powodu raka piersi. - W dodatku do 2012 r. współczynniki umieralności z powodu raka piersi i u nas malały. Nie tak szybko jak w krajach, do których aspirujemy, ale jednak malały. Informacja o wzroście umieralności jest tragiczna - wyjaśnia prof. Pieńkowski.
Onkolog tę statystykę odbiera jako życiową porażkę.
- Przez większą część życia zajmowałem się diagnostyką i leczeniem kobiet chorych na raka piersi. I po tych wielu latach pracy okazuje się, że efekt jest odwrotny do zamierzonego pomimo wszystkich moich starań. Wiem, że wielu polskich onkologów specjalizujących się w leczeniu tego nowotworu ma podobne odczucia - mówi Pieńkowski.
„Polityką” pyta, jak wytłumaczyć tę fatalną statystykę.
- Nie umiem wskazać jednego czynnika odpowiedzialnego za wzrost umieralności. Na pewno jednym z wielu jest dewastacja system badań przesiewowych. To jest program profilaktyki raka piersi, w ramach którego kobiety w wieku 50-69 lat mogą co dwa lata zrobić bezpłatną mammografię. Kiedy jej nie robią, wiele jest diagnozowanych zbyt późno, co drastycznie zmniejsza ich szansę na przeżycie. Dodam, że screening mammograficzny od dekad jest uznaną metodą profilaktyki. Nie ma lepszego narzędzia. Celem jest rozpoznanie raka we wczesnym stadium zaawansowania, tak wczesnym, że nie można go wykryć za pomocą badania palpacyjnego. Tak mały nowotwór można bardzo skutecznie leczyć. Badania przesiewowe mogą spełnić swój cel, gdy obejmują zasięgiem dwie trzecie docelowej populacji. W Polsce doszliśmy w pewnym momencie do połowy - odpowiada Pieńkowski i podkreśla, że Ministerstwo Zdrowia zadecydowało w 2015 r. o zaprzestaniu wysyłania pisemnych zaproszeń na badaniach i udział kobiet w programie zaczął spadać.
- Bo mimo że te zaproszenia wyglądały jak wezwania do urzędu skarbowego i były źle dystrybuowane, to spełniały swoją rolę - podsumowuje ekspert.
Kłopotem jest to, że chory na nowotwór nie wie, który ośrodek jest najlepszy
Prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” odpowiedział na pytanie, jak chory na nowotwór odnajduje się w polskim systemie ochrony zdrowia.
- Nie odnajduje się albo ma z tym kłopot. Często w jednym ośrodku rozpoznaje się nowotwór, w innym wykonuje się jedną procedurę, w kolejnym drugą, w następnym trzecią i tak dalej. A bywa, że lekarz z jeszcze innej instytucji prowadzi obserwację po ukończeniu leczenia. Chory „wędruje” od jednej instytucji do drugiej, często z plikiem skierowań w ręce, niepewny i z wątpliwościami. Zagubiony w naszym skomplikowanym systemie opieki medycznej. Nie wie, który ośrodek jest najlepszy. Wybiera na podstawie zasłyszanych opinii. W pojedynkę organizuje sobie leczenie, nikt nie wskazuje mu najlepszej ścieżki postępowania ani, nie bierze odpowiedzialności za cały proces - przyznał prof. Jassem i wyjaśnił, co można zrobić, żeby tak nie było.
- Rozwiązaniem jest koordynowana opieka – system, w którym pełną odpowiedzialność za opiekę nad pacjentem bierze na siebie jeden ośrodek. Musi on przy tym spełniać wysokie kryteria jakościowe w zakresie infrastruktury i zasobów ludzkich oraz posiadać udokumentowane doświadczenie mierzone liczbą leczonych chorych. Pacjent jest tam prowadzony „za rękę” od rozpoznania poprzez diagnostykę, terapię do wychodzenia z choroby. Nie oznacza to jednak, że wszystko musi być realizowane w tym samym miejscu – to nierealne, bo wysokospecjalistyczne procedury diagnostyczne i lecznicze, np. PET czy radioterapię, wykonują tylko wybrane ośrodki. System zakłada możliwość wykonywania niektórych świadczeń w innych jednostkach na podstawie umów konsorcyjnych. Ośrodek koordynujący musi jednak przejąć całkowitą odpowiedzialność za sprawne przeprowadzenie całego procesu i być z tego rozliczany - powiedział Jassem.
Przeczytaj także: „Profesora Wiesława Jędrzejczaka plan naprawczy dla polskiej onkologii”, „Prof. Cezary Szczylik: Sytuacja w onkologii klinicznej jest tragiczna” i „Prof. Jassem: Chory na nowotwór nie wie, który ośrodek jest najlepszy. Pomóżmy mu, porównujmy je”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
Onkolog tę statystykę odbiera jako życiową porażkę.
- Przez większą część życia zajmowałem się diagnostyką i leczeniem kobiet chorych na raka piersi. I po tych wielu latach pracy okazuje się, że efekt jest odwrotny do zamierzonego pomimo wszystkich moich starań. Wiem, że wielu polskich onkologów specjalizujących się w leczeniu tego nowotworu ma podobne odczucia - mówi Pieńkowski.
„Polityką” pyta, jak wytłumaczyć tę fatalną statystykę.
- Nie umiem wskazać jednego czynnika odpowiedzialnego za wzrost umieralności. Na pewno jednym z wielu jest dewastacja system badań przesiewowych. To jest program profilaktyki raka piersi, w ramach którego kobiety w wieku 50-69 lat mogą co dwa lata zrobić bezpłatną mammografię. Kiedy jej nie robią, wiele jest diagnozowanych zbyt późno, co drastycznie zmniejsza ich szansę na przeżycie. Dodam, że screening mammograficzny od dekad jest uznaną metodą profilaktyki. Nie ma lepszego narzędzia. Celem jest rozpoznanie raka we wczesnym stadium zaawansowania, tak wczesnym, że nie można go wykryć za pomocą badania palpacyjnego. Tak mały nowotwór można bardzo skutecznie leczyć. Badania przesiewowe mogą spełnić swój cel, gdy obejmują zasięgiem dwie trzecie docelowej populacji. W Polsce doszliśmy w pewnym momencie do połowy - odpowiada Pieńkowski i podkreśla, że Ministerstwo Zdrowia zadecydowało w 2015 r. o zaprzestaniu wysyłania pisemnych zaproszeń na badaniach i udział kobiet w programie zaczął spadać.
- Bo mimo że te zaproszenia wyglądały jak wezwania do urzędu skarbowego i były źle dystrybuowane, to spełniały swoją rolę - podsumowuje ekspert.
Kłopotem jest to, że chory na nowotwór nie wie, który ośrodek jest najlepszy
Prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” odpowiedział na pytanie, jak chory na nowotwór odnajduje się w polskim systemie ochrony zdrowia.
- Nie odnajduje się albo ma z tym kłopot. Często w jednym ośrodku rozpoznaje się nowotwór, w innym wykonuje się jedną procedurę, w kolejnym drugą, w następnym trzecią i tak dalej. A bywa, że lekarz z jeszcze innej instytucji prowadzi obserwację po ukończeniu leczenia. Chory „wędruje” od jednej instytucji do drugiej, często z plikiem skierowań w ręce, niepewny i z wątpliwościami. Zagubiony w naszym skomplikowanym systemie opieki medycznej. Nie wie, który ośrodek jest najlepszy. Wybiera na podstawie zasłyszanych opinii. W pojedynkę organizuje sobie leczenie, nikt nie wskazuje mu najlepszej ścieżki postępowania ani, nie bierze odpowiedzialności za cały proces - przyznał prof. Jassem i wyjaśnił, co można zrobić, żeby tak nie było.
- Rozwiązaniem jest koordynowana opieka – system, w którym pełną odpowiedzialność za opiekę nad pacjentem bierze na siebie jeden ośrodek. Musi on przy tym spełniać wysokie kryteria jakościowe w zakresie infrastruktury i zasobów ludzkich oraz posiadać udokumentowane doświadczenie mierzone liczbą leczonych chorych. Pacjent jest tam prowadzony „za rękę” od rozpoznania poprzez diagnostykę, terapię do wychodzenia z choroby. Nie oznacza to jednak, że wszystko musi być realizowane w tym samym miejscu – to nierealne, bo wysokospecjalistyczne procedury diagnostyczne i lecznicze, np. PET czy radioterapię, wykonują tylko wybrane ośrodki. System zakłada możliwość wykonywania niektórych świadczeń w innych jednostkach na podstawie umów konsorcyjnych. Ośrodek koordynujący musi jednak przejąć całkowitą odpowiedzialność za sprawne przeprowadzenie całego procesu i być z tego rozliczany - powiedział Jassem.
Przeczytaj także: „Profesora Wiesława Jędrzejczaka plan naprawczy dla polskiej onkologii”, „Prof. Cezary Szczylik: Sytuacja w onkologii klinicznej jest tragiczna” i „Prof. Jassem: Chory na nowotwór nie wie, który ośrodek jest najlepszy. Pomóżmy mu, porównujmy je”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.