123RF
Zdrowie kobiet w Polsce według raportu WHC
Działy:
Aktualności w Ginekologia
Aktualności
Tagi: | Fundacja Watch Health Care, szczepienia przeciwko HPV, Marzanna Bieńkowska, Joanna Stryczyńska-Kazubska, Tomasz Paszkowski, Dagmara Samselska |
Z najnowszego raportu Fundacji Watch Health Care wynika, że system opieki zdrowotnej w Polsce wprawdzie nie dyskryminuje kobiet, ale też nie daje im uprzywilejowanej pozycji.
Mimo że w ostatnich latach poprawił się u nas dostęp do innowacyjnych leków, a wiele z nich zostało objętych refundacją, nadal nierozwiązanym problemem jest brak populacyjnych szczepień przeciwko HPV i kolejki do lekarzy, które wydają się nie mieć końca. Czy możemy w związku z tym powiedzieć, że sytuacja zdrowotna kobiet w Polsce się poprawia?
Z najnowszego raportu „Jak długie są kolejki do lekarzy, w których czekają kobiety?” przygotowanego przez Fundację Watch Health Care wynika, że polski system opieki zdrowotnej wprawdzie nie dyskryminuje kobiet, ale też nie daje im uprzywilejowanej pozycji.
Udostępniamy raport w całości.
Raport można oglądać na komputerach, niektórych telefonach lub ściągając je po kliknięciu w: „Jak długie są kolejki do lekarzy, w których czekają kobiety”.
Publikujemy także opinię ekspertów na ten temat.
Na podstawie danych Barometru WHC od 2019 r. kolejki do lekarzy nieznacznie się skróciły, do czego głównie przyczyniła się pandemia. Wiele osób rezygnowało z wizyt u lekarza w obawie przed wirusem. Nie bez znaczenia była także liczba nadmiernych zgonów. W efekcie czas oczekiwania kobiet na świadczenia dotyczące chorób, które częściej u nich występują, wynosi średnio 3 miesiące, do lekarza specjalisty – 3,7 miesiąca, a na badania diagnostyczne – 2,4 miesiąca. Wiedząc, że kolejka jest technologią o udowodnionej szkodliwości, jakie wskazówki możemy przekazać rządzącym, aby zadbać o zdrowie kobiet?
– Do Biura Rzecznika Praw Pacjenta licznie wpływają skargi dotyczące kolejek do lekarzy. Korzystnymi dla pacjentów rozwiązaniami mogą być wprowadzone w czasie pandemii teleporady i e-skierowania. Dla kobiet, które mają pod swoją opieką rodziców, mężów i dzieci, możliwość zadzwonienia do przychodni i otrzymania recepty stanowi duże udogodnienie. Od 2017 roku rzecznik praw pacjenta zabiega o to, żeby w Polsce wprowadzono lekcje zdrowia, co udało się częściowo zrealizować. Nauczyciel może teraz przeprowadzić taką lekcję w ramach godziny wychowawczej. Kształcimy też i będziemy kształcić coraz więcej lekarzy, co przełoży się na większy do nich dostęp – mówi Marzanna Bieńkowska, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta, opiekun Rady Organizacji Pacjentów.
Szczepienia przeciwko HPV
Trudności z dostaniem się do lekarza specjalisty z pewnością przekładają się na to, że kobiety w Polsce chodzą do ginekologa znacznie rzadziej, niż ma to miejsce na zachodzie Europy czy w innych krajach wysoko rozwiniętych. W konsekwencji rak szyjki macicy, będący jednym z najczęstszych nowotworów, na który umierają Polki, rozpoznawany jest u nas w zaawansowanym stadium. Jak dotąd tylko jedna ze szczepionek przeciw HPV, refundowana jest w 50 proc. i to od niedawna. Trudno więc mówić o jakimkolwiek sukcesie. Mimo wielu zapowiedzi ministerialnych i podawania kolejnych terminów na wprowadzenie szczepień populacyjnych przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego nadal stoimy w miejscu. W konsekwencji mamy 1500 zgonów na raka szyjki macicy rocznie.
Dr. n. med. Joanna Stryczyńska-Kazubska, pediatra, członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, z Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, przekonuje, że „niebawem ma to się zmienić na lepsze”.
Ministerstwo Zdrowia zapowiada bowiem wprowadzenie od czerwca bieżącego roku bezpłatnych, populacyjnych i nieobowiązkowych szczepień przeciwko HPV dla dziewcząt i chłopców w wieku 12–13 lat.
– To jest wielki krok, który ma ogromne znaczenie w profilaktyce raka szyjki macicy. Mamy Nagrodę Nobla [przyznana w 2008 r. Heraldowi zur Hausnerowi za odkrycie wirusa brodawczaka ludzkiego odpowiedzialnego za raka szyjki macicy – przypomina redakcja] i niezbite dowody na to, że aby doszło do rozwoju raka szyjki macicy, najpierw musi dojść do zakażenia HPV. To zakażenie musi przejść w postać przetrwałą, po czym u niektórych osób zaczyna się proces onkogenezy. Na szczęście mamy pierwszą na świecie szczepionkę przeciwnowotworową. Australia, która w 2007 r. jako pierwsza wprowadziła szczepienia przeciwko HPV, będzie prawdopodobnie pierwszym krajem, który wyeliminuje raka szyjki macicy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zarówno w aspekcie ochrony zdrowia, jak i korzyści farmakoekonomicznych szczepienia te są bardzo ważnym przedsięwzięciem. Niestety u nas przyklejono im złą łatkę. Mówiono m.in. o tym, że doprowadzą one do rozwiązłości seksualnej. Dlatego musimy edukować i stanowczo podkreślać, że są to szczepienia przeciwko nowotworowi – komentuje ekspertka.
O tym, że sytuacja zdrowotna kobiet w Polsce nie prezentuje się najlepiej, przekonuje prof. dr hab. n. med. Tomasz Paszkowski, ginekolog z III Katedry i Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
– Ponad 80 proc. kobiet w Polsce nie wykonuje bezpłatnego badania cytologicznego. W konsekwencji 40 proc. pierwszych rozpoznań raka szyjki macicy to rozpoznania kierujące pacjentkę do działań paliatywnych. Podczas gdy 64 proc. krajów na świecie wprowadziło już populacyjne programy szczepień przeciwko HPV, Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym do dzisiaj takiego programu nie ma. Jesteśmy opóźnieni o 17 lat i mamy grupy kobiet, które umarły, choć nie musiały. Mamy też najgorszy w Europie dostęp do antykoncepcji. Nadal nie spada poziom porodów przedwczesnych. Nie wspomnę o szpitalach wysoce referencyjnych, klinikach położniczo-ginekologicznych tonących w długach z powodu niedoszacowania ogromnej liczby procedur z zakresu położnictwa i ginekologii. W moim odczuciu nic w tej kwestii się nie zmieniło i trudno będzie mnie przekonać, że idzie ku lepszemu – mówi.
Która szczepionka zapewnia lepszą ochronę?
Dyskusje nad przewagą jednej szczepionki nad drugą nie mają końca. Pojawiają się głosy, czy wybrać szczepionkę 2-walentną, która daje ochronę przeciwko dwóm typom wirusa HPV (HPV-16 oraz HPV-18), ale też zapewnia częściową ochronę krzyżową przed typami HPV, które nie są w niej zawarte – czy może wybrać 9-walentną, która jest wprawdzie droższa, ale chroni dodatkowo przed innymi typami wirusa (HPV-31, 33, 45, 52 i 58) uznawanymi za typy wysokiego ryzyka.
Prof. Tomasz Paszkowski zapewnia, że „żadna ze szczepionek nie ma udowodnionej wyższości w zakresie prewencji raka szyjki macicy i nie ma żadnych badań head to head, gdzie pacjentki są randomizowane do przyjmowania takiej lub innej szczepionki i potem śledzone są ich losy przez lata”.
– To są elementy boju o rynek światowy. Nas jednak interesuje punkt końcowy, jakim jest występowanie zmian CIN 3, czyli stanów przedrakowych i raka szyjki macicy. Z badań, które mamy, wynika, że obie szczepionki mają porównywalną skuteczność w zakresie prewencji onkologicznej. Jest też rachunek ekonomiczny, który należy wziąć pod uwagę, ponieważ to są pieniądze publiczne do wydania. Nie wiem, którą szczepionką będziemy szczepić. Dla mnie, jako osoby patrzącej w oczy umierającej pacjentce, jest to obojętne. Natomiast obawiam się, że napięcia na etapie przetargowym mogą opóźnić realizację tego programu. Cieszymy się z planowanego rozpoczęcia szczepień w czerwcu, ale nie wydaje mi się to realne. Z tego, co mi wiadomo, nie ruszył jeszcze przetarg. Do tego dochodzą wymogi proceduralne. Mogą pojawić się jakieś protesty. Poza tym producent musi dostarczyć odpowiednią ilość szczepionek. A zatem szczepmy jakąkolwiek szczepionką, byle jak najszybciej – apeluje ekspert.
Jak dotrzeć do społeczeństwa?
Pomimo zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, że szczepienia mają rozpocząć się niebawem, nadal brakuje informacyjnej kampanii medialno-społecznej. Rodzice i ich dzieci często nie wiedzą, jakie to są szczepienia i przed czym chronią. Patrząc na inne kraje, które mają już doświadczenie, wiemy, że bez szerokiej akcji uświadamiającej i promującej nie da się osiągnąć sukcesu.
– Z punktu widzenia Rzecznika Praw Pacjenta niezwykle ważna jest edukacja, żeby młodych ludzi i ich rodziców przekonać, że szczepienia przeciw HPV są potrzebne. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jak szczepionki wejdą w życie, rozpocznie się dyskusja, jak walentne powinny być, pojawią się też ruchy antyszczepionkowe. Uważam, że edukację na temat tych szczepień należy prowadzić w szkołach. Tak, jak to robi się we wszystkich programach, które prowadzą jednostki samorządu terytorialnego. Niezbędne są też konsultacje z lekarzem, który z medycznego punktu wytłumaczy, dlaczego te szczepienia są bardzo ważne. Jeżeli młody człowiek będzie wiedział, po co jest ta szczepionka, przekaże tę wiedzę rodzicom – komentuje Marzanna Bieńkowska.
Szczepienia w szkołach czy aptekach?
Niemal od samego początku dyskusji o szczepieniach przeciwko HPV pojawia się wątek, gdzie szczepić? W szkołach, placówkach POZ, a może w aptekach? Biorąc pod uwagę wszystkie argumenty za i przeciw, a przede wszystkim to, że w szkołach brakuje medycznego zaplecza, zdaniem ekspertów najlepszym rozwiązaniem obecnie jest szczepienie młodzieży w przychodniach.
O tym, że prowadzenie obecnie szczepień w szkołach nie jest możliwe, przekonuje dr. Joanna Stryczyńska-Kazubska. Ekspertka zwraca uwagę zarówno na brak kadry medycznej, jak i odpowiedniego zaplecza.
– Szczepienie w szkołach jest możliwe, ale aktualnie nie jesteśmy na to gotowi. Do czerwca czy nawet do końca roku nie ma na to żadnych szans, bo odeszliśmy od modelu opieki lekarsko-pielęgniarskiej w szkole. Którego zresztą lekarza mielibyśmy tam wysłać, skoro pediatrów brakuje? Nie powinniśmy też szczepić w aptekach, jak to było w czasie pandemii i szczepień przeciwko COVID-19. Nawet wówczas dzieci nie były szczepione w takich punktach, ale u lekarza rodzinnego. Myślę, że problem nie polega na miejscu wykonywania szczepień, ale przede wszystkim na edukacji, żeby rodzice chcieli swoje dzieci zaszczepić – podkreśla.
Jak podnieść kulturę prozdrowotną?
Prof. Tomasz Paszkowski przyznaje, że „mamy świetnie skonstruowany, nagradzany przez instytucje europejskie system profilaktyki cytologicznej”. Niestety, po tylu latach realizacji tego programu mniej niż 20 proc. kobiet bierze udział w programie skriningowym. Potrzebna jest zatem systemowa, długofalowa praca nad podniesieniem kultury prozdrowotnej, co wymaga ogromnych wysiłków mediów i lekarzy.
– W pełni zgadzam się z tym, że każdy deklaruje, że zdrowie jest najważniejsze. Tylko wiemy doskonale, jak to wygląda w praktyce. Jak podnieść kulturę prozdrowotną wobec zachowań prewencyjnych? Prostej odpowiedzi na to pytanie nie mam. Na pewno sami lekarze sobie z tym nie poradzą. Do tego potrzebna jest współpraca Ministerstwa Zdrowia z Ministerstwem Edukacji – mówi.
Dagmara Samselska, przewodnicząca Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę i ŁZS, prezes AMICUS Fundacji Łuszczycy i ŁZS, zwraca uwagę na bardzo istotny aspekt szczepień, który dotyczy chorych na przewlekłe choroby skóry, genodermatozy, choroby autoimmunologiczne związane ze skórą czy choroby zapalne skóry.
– Te osoby też chciałyby się zaszczepić, ale w związku z tym, że nie ma rekomendacji dla lekarzy, którą z tych osób można zaszczepić czy też którą szczepionką, bardzo dużo z naszych podopiecznych odbija się od ściany. Nie mogą się zaszczepić, ponieważ lekarz boi się podać szczepionkę dziecku z atopowym zapaleniem skóry, młodej osobie z rybią łuską czy pacjentowi, który ma widoczne zmiany łuszczycowe lub też łuszczycowe zapalenie stawów. Pomimo tego, że są już badania, które mówią o tym, że te szczepionki są w większości dla tych osób bezpieczne, lekarze boją się odpowiedzialności. Dlatego uważam, że powinny zostać opracowane wytyczne medyczne zarówno dla lekarzy rodzinnych, jak i dla pediatrów, przy podaniu jakich szczepionek powinni zachować ostrożność – podsumowuje.
Przeczytaj także: „Polacy w kolejkach – raport”.
Z najnowszego raportu „Jak długie są kolejki do lekarzy, w których czekają kobiety?” przygotowanego przez Fundację Watch Health Care wynika, że polski system opieki zdrowotnej wprawdzie nie dyskryminuje kobiet, ale też nie daje im uprzywilejowanej pozycji.
Udostępniamy raport w całości.
Raport można oglądać na komputerach, niektórych telefonach lub ściągając je po kliknięciu w: „Jak długie są kolejki do lekarzy, w których czekają kobiety”.
Publikujemy także opinię ekspertów na ten temat.
Na podstawie danych Barometru WHC od 2019 r. kolejki do lekarzy nieznacznie się skróciły, do czego głównie przyczyniła się pandemia. Wiele osób rezygnowało z wizyt u lekarza w obawie przed wirusem. Nie bez znaczenia była także liczba nadmiernych zgonów. W efekcie czas oczekiwania kobiet na świadczenia dotyczące chorób, które częściej u nich występują, wynosi średnio 3 miesiące, do lekarza specjalisty – 3,7 miesiąca, a na badania diagnostyczne – 2,4 miesiąca. Wiedząc, że kolejka jest technologią o udowodnionej szkodliwości, jakie wskazówki możemy przekazać rządzącym, aby zadbać o zdrowie kobiet?
– Do Biura Rzecznika Praw Pacjenta licznie wpływają skargi dotyczące kolejek do lekarzy. Korzystnymi dla pacjentów rozwiązaniami mogą być wprowadzone w czasie pandemii teleporady i e-skierowania. Dla kobiet, które mają pod swoją opieką rodziców, mężów i dzieci, możliwość zadzwonienia do przychodni i otrzymania recepty stanowi duże udogodnienie. Od 2017 roku rzecznik praw pacjenta zabiega o to, żeby w Polsce wprowadzono lekcje zdrowia, co udało się częściowo zrealizować. Nauczyciel może teraz przeprowadzić taką lekcję w ramach godziny wychowawczej. Kształcimy też i będziemy kształcić coraz więcej lekarzy, co przełoży się na większy do nich dostęp – mówi Marzanna Bieńkowska, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta, opiekun Rady Organizacji Pacjentów.
Szczepienia przeciwko HPV
Trudności z dostaniem się do lekarza specjalisty z pewnością przekładają się na to, że kobiety w Polsce chodzą do ginekologa znacznie rzadziej, niż ma to miejsce na zachodzie Europy czy w innych krajach wysoko rozwiniętych. W konsekwencji rak szyjki macicy, będący jednym z najczęstszych nowotworów, na który umierają Polki, rozpoznawany jest u nas w zaawansowanym stadium. Jak dotąd tylko jedna ze szczepionek przeciw HPV, refundowana jest w 50 proc. i to od niedawna. Trudno więc mówić o jakimkolwiek sukcesie. Mimo wielu zapowiedzi ministerialnych i podawania kolejnych terminów na wprowadzenie szczepień populacyjnych przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego nadal stoimy w miejscu. W konsekwencji mamy 1500 zgonów na raka szyjki macicy rocznie.
Dr. n. med. Joanna Stryczyńska-Kazubska, pediatra, członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, z Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, przekonuje, że „niebawem ma to się zmienić na lepsze”.
Ministerstwo Zdrowia zapowiada bowiem wprowadzenie od czerwca bieżącego roku bezpłatnych, populacyjnych i nieobowiązkowych szczepień przeciwko HPV dla dziewcząt i chłopców w wieku 12–13 lat.
– To jest wielki krok, który ma ogromne znaczenie w profilaktyce raka szyjki macicy. Mamy Nagrodę Nobla [przyznana w 2008 r. Heraldowi zur Hausnerowi za odkrycie wirusa brodawczaka ludzkiego odpowiedzialnego za raka szyjki macicy – przypomina redakcja] i niezbite dowody na to, że aby doszło do rozwoju raka szyjki macicy, najpierw musi dojść do zakażenia HPV. To zakażenie musi przejść w postać przetrwałą, po czym u niektórych osób zaczyna się proces onkogenezy. Na szczęście mamy pierwszą na świecie szczepionkę przeciwnowotworową. Australia, która w 2007 r. jako pierwsza wprowadziła szczepienia przeciwko HPV, będzie prawdopodobnie pierwszym krajem, który wyeliminuje raka szyjki macicy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zarówno w aspekcie ochrony zdrowia, jak i korzyści farmakoekonomicznych szczepienia te są bardzo ważnym przedsięwzięciem. Niestety u nas przyklejono im złą łatkę. Mówiono m.in. o tym, że doprowadzą one do rozwiązłości seksualnej. Dlatego musimy edukować i stanowczo podkreślać, że są to szczepienia przeciwko nowotworowi – komentuje ekspertka.
O tym, że sytuacja zdrowotna kobiet w Polsce nie prezentuje się najlepiej, przekonuje prof. dr hab. n. med. Tomasz Paszkowski, ginekolog z III Katedry i Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
– Ponad 80 proc. kobiet w Polsce nie wykonuje bezpłatnego badania cytologicznego. W konsekwencji 40 proc. pierwszych rozpoznań raka szyjki macicy to rozpoznania kierujące pacjentkę do działań paliatywnych. Podczas gdy 64 proc. krajów na świecie wprowadziło już populacyjne programy szczepień przeciwko HPV, Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym do dzisiaj takiego programu nie ma. Jesteśmy opóźnieni o 17 lat i mamy grupy kobiet, które umarły, choć nie musiały. Mamy też najgorszy w Europie dostęp do antykoncepcji. Nadal nie spada poziom porodów przedwczesnych. Nie wspomnę o szpitalach wysoce referencyjnych, klinikach położniczo-ginekologicznych tonących w długach z powodu niedoszacowania ogromnej liczby procedur z zakresu położnictwa i ginekologii. W moim odczuciu nic w tej kwestii się nie zmieniło i trudno będzie mnie przekonać, że idzie ku lepszemu – mówi.
Która szczepionka zapewnia lepszą ochronę?
Dyskusje nad przewagą jednej szczepionki nad drugą nie mają końca. Pojawiają się głosy, czy wybrać szczepionkę 2-walentną, która daje ochronę przeciwko dwóm typom wirusa HPV (HPV-16 oraz HPV-18), ale też zapewnia częściową ochronę krzyżową przed typami HPV, które nie są w niej zawarte – czy może wybrać 9-walentną, która jest wprawdzie droższa, ale chroni dodatkowo przed innymi typami wirusa (HPV-31, 33, 45, 52 i 58) uznawanymi za typy wysokiego ryzyka.
Prof. Tomasz Paszkowski zapewnia, że „żadna ze szczepionek nie ma udowodnionej wyższości w zakresie prewencji raka szyjki macicy i nie ma żadnych badań head to head, gdzie pacjentki są randomizowane do przyjmowania takiej lub innej szczepionki i potem śledzone są ich losy przez lata”.
– To są elementy boju o rynek światowy. Nas jednak interesuje punkt końcowy, jakim jest występowanie zmian CIN 3, czyli stanów przedrakowych i raka szyjki macicy. Z badań, które mamy, wynika, że obie szczepionki mają porównywalną skuteczność w zakresie prewencji onkologicznej. Jest też rachunek ekonomiczny, który należy wziąć pod uwagę, ponieważ to są pieniądze publiczne do wydania. Nie wiem, którą szczepionką będziemy szczepić. Dla mnie, jako osoby patrzącej w oczy umierającej pacjentce, jest to obojętne. Natomiast obawiam się, że napięcia na etapie przetargowym mogą opóźnić realizację tego programu. Cieszymy się z planowanego rozpoczęcia szczepień w czerwcu, ale nie wydaje mi się to realne. Z tego, co mi wiadomo, nie ruszył jeszcze przetarg. Do tego dochodzą wymogi proceduralne. Mogą pojawić się jakieś protesty. Poza tym producent musi dostarczyć odpowiednią ilość szczepionek. A zatem szczepmy jakąkolwiek szczepionką, byle jak najszybciej – apeluje ekspert.
Jak dotrzeć do społeczeństwa?
Pomimo zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, że szczepienia mają rozpocząć się niebawem, nadal brakuje informacyjnej kampanii medialno-społecznej. Rodzice i ich dzieci często nie wiedzą, jakie to są szczepienia i przed czym chronią. Patrząc na inne kraje, które mają już doświadczenie, wiemy, że bez szerokiej akcji uświadamiającej i promującej nie da się osiągnąć sukcesu.
– Z punktu widzenia Rzecznika Praw Pacjenta niezwykle ważna jest edukacja, żeby młodych ludzi i ich rodziców przekonać, że szczepienia przeciw HPV są potrzebne. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jak szczepionki wejdą w życie, rozpocznie się dyskusja, jak walentne powinny być, pojawią się też ruchy antyszczepionkowe. Uważam, że edukację na temat tych szczepień należy prowadzić w szkołach. Tak, jak to robi się we wszystkich programach, które prowadzą jednostki samorządu terytorialnego. Niezbędne są też konsultacje z lekarzem, który z medycznego punktu wytłumaczy, dlaczego te szczepienia są bardzo ważne. Jeżeli młody człowiek będzie wiedział, po co jest ta szczepionka, przekaże tę wiedzę rodzicom – komentuje Marzanna Bieńkowska.
Szczepienia w szkołach czy aptekach?
Niemal od samego początku dyskusji o szczepieniach przeciwko HPV pojawia się wątek, gdzie szczepić? W szkołach, placówkach POZ, a może w aptekach? Biorąc pod uwagę wszystkie argumenty za i przeciw, a przede wszystkim to, że w szkołach brakuje medycznego zaplecza, zdaniem ekspertów najlepszym rozwiązaniem obecnie jest szczepienie młodzieży w przychodniach.
O tym, że prowadzenie obecnie szczepień w szkołach nie jest możliwe, przekonuje dr. Joanna Stryczyńska-Kazubska. Ekspertka zwraca uwagę zarówno na brak kadry medycznej, jak i odpowiedniego zaplecza.
– Szczepienie w szkołach jest możliwe, ale aktualnie nie jesteśmy na to gotowi. Do czerwca czy nawet do końca roku nie ma na to żadnych szans, bo odeszliśmy od modelu opieki lekarsko-pielęgniarskiej w szkole. Którego zresztą lekarza mielibyśmy tam wysłać, skoro pediatrów brakuje? Nie powinniśmy też szczepić w aptekach, jak to było w czasie pandemii i szczepień przeciwko COVID-19. Nawet wówczas dzieci nie były szczepione w takich punktach, ale u lekarza rodzinnego. Myślę, że problem nie polega na miejscu wykonywania szczepień, ale przede wszystkim na edukacji, żeby rodzice chcieli swoje dzieci zaszczepić – podkreśla.
Jak podnieść kulturę prozdrowotną?
Prof. Tomasz Paszkowski przyznaje, że „mamy świetnie skonstruowany, nagradzany przez instytucje europejskie system profilaktyki cytologicznej”. Niestety, po tylu latach realizacji tego programu mniej niż 20 proc. kobiet bierze udział w programie skriningowym. Potrzebna jest zatem systemowa, długofalowa praca nad podniesieniem kultury prozdrowotnej, co wymaga ogromnych wysiłków mediów i lekarzy.
– W pełni zgadzam się z tym, że każdy deklaruje, że zdrowie jest najważniejsze. Tylko wiemy doskonale, jak to wygląda w praktyce. Jak podnieść kulturę prozdrowotną wobec zachowań prewencyjnych? Prostej odpowiedzi na to pytanie nie mam. Na pewno sami lekarze sobie z tym nie poradzą. Do tego potrzebna jest współpraca Ministerstwa Zdrowia z Ministerstwem Edukacji – mówi.
Dagmara Samselska, przewodnicząca Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę i ŁZS, prezes AMICUS Fundacji Łuszczycy i ŁZS, zwraca uwagę na bardzo istotny aspekt szczepień, który dotyczy chorych na przewlekłe choroby skóry, genodermatozy, choroby autoimmunologiczne związane ze skórą czy choroby zapalne skóry.
– Te osoby też chciałyby się zaszczepić, ale w związku z tym, że nie ma rekomendacji dla lekarzy, którą z tych osób można zaszczepić czy też którą szczepionką, bardzo dużo z naszych podopiecznych odbija się od ściany. Nie mogą się zaszczepić, ponieważ lekarz boi się podać szczepionkę dziecku z atopowym zapaleniem skóry, młodej osobie z rybią łuską czy pacjentowi, który ma widoczne zmiany łuszczycowe lub też łuszczycowe zapalenie stawów. Pomimo tego, że są już badania, które mówią o tym, że te szczepionki są w większości dla tych osób bezpieczne, lekarze boją się odpowiedzialności. Dlatego uważam, że powinny zostać opracowane wytyczne medyczne zarówno dla lekarzy rodzinnych, jak i dla pediatrów, przy podaniu jakich szczepionek powinni zachować ostrożność – podsumowuje.
Przeczytaj także: „Polacy w kolejkach – raport”.