123RF
Chiny wchodzą w najniebezpieczniejsze tygodnie pandemii
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 27.12.2022
Źródło: PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Chińska państwowa komisja zdrowia przestała 25 grudnia publikować codzienne bilanse nowych zakażeń koronawirusem. Po nagłym zniesieniu restrykcji covidowych wariant omikron szerzy się w kraju na szeroką skalę, a rządowe statystyki powszechnie uznawane są za niewiarygodne.
– Od teraz codzienne informacje epidemiczne nie będą ogłaszane – poinformowała komisja w komunikacie. Dodała, że „odpowiednie informacje” covidowe będą zestawiane przez Chińskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC) do badań i porównań. Nie wyjaśniono, z jaką częstotliwością centrum będzie publikowało te dane.
Na przełomie listopada i grudnia chińskie władze nagle zniosły większość utrzymywanych przez prawie trzy lata drakońskich środków zapobiegania pandemii, a wariant koronawirusa omikron szerzy się w kraju praktycznie bez żadnej kontroli. Oficjalne dane nie wykazywały jednak wzrostu, ponieważ zrezygnowano z masowych testów PCR, na których w większości się opierały.
Media informują o przeciążonych szpitalach i kolejkach karawanów przed krematoriami, tymczasem państwowa komisja zdrowia od czterech dni nie zgłosiła ani jednego nowego zgonu na COVID-19. Chińskie władze zawęziły niedawno kryteria określania zgonów jako covidowe – do oficjalnego bilansu zaliczane są tylko osoby, które zmarły bezpośrednio w wyniku zapalenia płuc lub niewydolności oddechowej.
Na podstawie modeli matematycznych eksperci szacowali, że pierwsza duża fala COVID-19 w Chinach może doprowadzić do śmierci kilkuset tysięcy, a nawet ponad 2 mln osób. Brytyjska firma analityczna Airfinity oceniła, że w Chinach dochodzi każdego dnia do ponad miliona infekcji i 5 tys. zgonów.
– Chiny wchodzą w najniebezpieczniejsze tygodnie pandemii. Władze nie podejmują prawie żadnych wysiłków, by spowolnić szerzenie się infekcji, a przy rozpoczynającej się migracji przed nowym rokiem księżycowym wszelkie obszary kraju, które nie są obecnie dotknięte dużą falą covidu, wkrótce będą – oceniła z kolei firma Capital Economics.
Coroczne wzmożenie przy okazji Święta Wiosny, czyli chińskiego Nowego Roku, określane jest jako największa migracja na świecie. Setki milionów robotników napływowych, studentów i innych osób wracają do rodzinnych miejscowości samolotami, autobusami, samochodami i pociągami, by spotkać się z krewnymi. W ostatnich latach ruch był jednak utrudniony z powodu ograniczeń covidowych.
Na przełomie listopada i grudnia chińskie władze nagle zniosły większość utrzymywanych przez prawie trzy lata drakońskich środków zapobiegania pandemii, a wariant koronawirusa omikron szerzy się w kraju praktycznie bez żadnej kontroli. Oficjalne dane nie wykazywały jednak wzrostu, ponieważ zrezygnowano z masowych testów PCR, na których w większości się opierały.
Media informują o przeciążonych szpitalach i kolejkach karawanów przed krematoriami, tymczasem państwowa komisja zdrowia od czterech dni nie zgłosiła ani jednego nowego zgonu na COVID-19. Chińskie władze zawęziły niedawno kryteria określania zgonów jako covidowe – do oficjalnego bilansu zaliczane są tylko osoby, które zmarły bezpośrednio w wyniku zapalenia płuc lub niewydolności oddechowej.
Na podstawie modeli matematycznych eksperci szacowali, że pierwsza duża fala COVID-19 w Chinach może doprowadzić do śmierci kilkuset tysięcy, a nawet ponad 2 mln osób. Brytyjska firma analityczna Airfinity oceniła, że w Chinach dochodzi każdego dnia do ponad miliona infekcji i 5 tys. zgonów.
– Chiny wchodzą w najniebezpieczniejsze tygodnie pandemii. Władze nie podejmują prawie żadnych wysiłków, by spowolnić szerzenie się infekcji, a przy rozpoczynającej się migracji przed nowym rokiem księżycowym wszelkie obszary kraju, które nie są obecnie dotknięte dużą falą covidu, wkrótce będą – oceniła z kolei firma Capital Economics.
Coroczne wzmożenie przy okazji Święta Wiosny, czyli chińskiego Nowego Roku, określane jest jako największa migracja na świecie. Setki milionów robotników napływowych, studentów i innych osób wracają do rodzinnych miejscowości samolotami, autobusami, samochodami i pociągami, by spotkać się z krewnymi. W ostatnich latach ruch był jednak utrudniony z powodu ograniczeń covidowych.