123RF
Lek widmo
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 10.02.2022
Źródło: Porozumienie Zielonogórskie
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Tagi: | molnupiravir, Jacek Krajewski |
Trwa bałagan wokół doustnego leku antywirusowego – molnupiraviru – stosowanego we wczesnej fazie leczenia COVID-19.
Po zapowiedziach ministra zdrowia, że będzie on dostępny w poradniach POZ, natychmiast okazało się, że leku nie można zamówić. Ministerstwo Zdrowia do tej pory nie przekazało lekarzom charakterystyki produktu leczniczego, a teraz pojawił się komunikat, że leku zabrakło i będzie dostępny od 14 lutego br.
Gdzie będzie go można zdobyć? Dlaczego już go nie ma? I kiedy w ogóle był? Nie wiadomo.
Jakby tego było mało – nigdzie nie podano oficjalnej informacji o tym, że minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał decyzję o zastosowaniu tego leku w Polsce. A jest to niezbędne, gdyż molnupiravir nie jest dopuszczony do stosowania w Unii Europejskiej. Podawany jest pacjentom w Stanach Zjednoczonych, Australii i Wielkiej Brytanii. Europejska komisja ds. leków podobno wydała już zgodę, ale nadal lek nie jest zarejestrowany, a więc formalnie nie spełnia wymogów do stosowania w Polsce.
– Pacjent musi być świadomy, że chodzi o lek, który na terenie UE nie jest jeszcze dopuszczony do stosowania – mówi Jacek Krajewski, prezes federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Kilka dni temu jedna z polskich przychodni podała ten lek pierwszym chorym na COVID-19. Lek podobno można było zamawiać w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, korzystając z tego samego systemu, który służy do pozyskiwania szczepionek na COVID-19. Jednak większość przychodni nie miała do tego leku dostępu, a teraz pojawiła się informacja, że molnupiraviru zabrakło i będzie dostępny w połowie lutego.
To dziwi, bo kilkanaście dni temu na konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski informował, że w Polsce już jest 13,5 tys. opakowań leku, po 6 tabletek w każdym. Według informacji producenta lek stosuje się 2 razy dziennie po 2 tabletki przez 5 dni. Polskie Ministerstwo Zdrowia powinno jednak wydać swoje rekomendacje. Do tej pory takich nie ma.
Tytuł pochodzi od redakcji
Gdzie będzie go można zdobyć? Dlaczego już go nie ma? I kiedy w ogóle był? Nie wiadomo.
Jakby tego było mało – nigdzie nie podano oficjalnej informacji o tym, że minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał decyzję o zastosowaniu tego leku w Polsce. A jest to niezbędne, gdyż molnupiravir nie jest dopuszczony do stosowania w Unii Europejskiej. Podawany jest pacjentom w Stanach Zjednoczonych, Australii i Wielkiej Brytanii. Europejska komisja ds. leków podobno wydała już zgodę, ale nadal lek nie jest zarejestrowany, a więc formalnie nie spełnia wymogów do stosowania w Polsce.
– Pacjent musi być świadomy, że chodzi o lek, który na terenie UE nie jest jeszcze dopuszczony do stosowania – mówi Jacek Krajewski, prezes federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Kilka dni temu jedna z polskich przychodni podała ten lek pierwszym chorym na COVID-19. Lek podobno można było zamawiać w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, korzystając z tego samego systemu, który służy do pozyskiwania szczepionek na COVID-19. Jednak większość przychodni nie miała do tego leku dostępu, a teraz pojawiła się informacja, że molnupiraviru zabrakło i będzie dostępny w połowie lutego.
To dziwi, bo kilkanaście dni temu na konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski informował, że w Polsce już jest 13,5 tys. opakowań leku, po 6 tabletek w każdym. Według informacji producenta lek stosuje się 2 razy dziennie po 2 tabletki przez 5 dni. Polskie Ministerstwo Zdrowia powinno jednak wydać swoje rekomendacje. Do tej pory takich nie ma.
Tytuł pochodzi od redakcji