Medicus
Prof. Polz-Dacewicz: Wstępne badania nad omikronem wskazują na łagodny przebieg choroby
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 06.12.2021
Źródło: Piotr Nowak/PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
– Wstępne badania wskazują na stosunkowo łagodny przebieg choroby, ale dane te dotyczą populacji Afryki, w dodatku osób młodych. Nie wiadomo, jak wirus będzie się zachowywał w innych populacjach, zwłaszcza u osób starszych czy też z chorobami współistniejącymi – powiedziała prof. Małgorzata Polz-Dacewicz, wirusolog z UM w Lublinie.
Prof. Małgorzata Polz-Dacewicz przytoczyła opinię naukowców z Narodowego Instytutu Chorób Zakaźnych w RPA, którzy przypuszczają, że wariant omikron powoduje reinfekcje (ponowne zakażenie tej samej osoby) około 2,4 razy częściej niż pierwotny SARS-CoV-2. Może także powodować zakażenia osób z wysoką odpornością.
– Są to jednak wstępne obserwacje wymagające potwierdzenia. Trudno jest w chwili obecnej odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie skuteczność stosowanych szczepionek i czy będzie konieczna ich modyfikacja – powiedziała prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
Jak wykazały badania, wariant omikron posiada dużo większą liczbę mutacji aniżeli najczęściej występujący obecnie wśród polskich pacjentów wariant delta.
– Porównanie szczepów delta i omikron wykazało, że nowy wariant posiada 50 mutacji, czyli zmian w sekwencji aminokwasów. Najistotniejsze są zmiany w białku S, w miejscu bezpośredniego wiązania się wirusa z receptorem komórki człowieka – wyjaśnia prof. Polz-Dacewicz.
Ekspertka zaznacza jednak, że jest jeszcze za wcześnie wyrokować, na ile te zmiany będą skutkowały dalszymi konsekwencjami. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje prowadzenie badań mających ocenić wpływ mutacji na rozwój pandemii, tj. zaraźliwość wirusa, przebieg kliniczny choroby, śmiertelność, skuteczność terapii czy też szczepień ochronnych.
Zwróciła uwagę na nadal aktualny obowiązek przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa: dystansu społecznego, dezynfekcji i prawidłowego noszenia maseczek.
– Oczywiście osoby niezaszczepione powinny to uczynić jak najszybciej, a już zaszczepieni dwiema dawkami powinni przyjąć szczepienie przypominające. Wiadomo bowiem, że odporność spada po mniej więcej 5–6 miesiącach. I to jest czas na trzecią dawkę. Tylko w taki sposób możemy się chronić przed rozprzestrzenianiem się nowego wariantu, który najlepsze warunki do swego namnażania znajduje właśnie w organizmach niezaszczepionych – powiedziała wirusolog.
Jej zdaniem, obserwowane obecnie wysokie dzienne liczby zakażeń i zgonów są wynikiem dużej liczby zakażeń sprzed paru tygodni. – Przez pewien czas może będzie się utrzymywać dzienna liczba zakażeń na poziomie 20 tys. osób. Na wzrost zakażeń mogą wpływać podróże zagraniczne i krajowe w czasie świąt. Rodziny będą się spotykać w małych, często niewietrzonych pomieszczeniach, bo jest pora zimowa. To wszystko niestety będzie sprzyjało zakażeniom" – wyjaśniła prof. Polz-Dacewicz.
Zapytana o spodziewany szczyt czwartej fali, odpowiedziała, że wiele zależy od naszej postawy. – W zależności od tego może się okazać, że szczyt zakażeń przypadnie na święta lub po świętach. Będzie to uzależnione od naszej postawy, od tego, jak wiele osób zdecyduje się podróżować i odwiedzać rodziny. Być może będziemy mieć tzw. pełzającą epidemię, czyli utrzymującą się dłuższy czas dużą liczbę zakażeń – powiedziała wirusolog.
Zdaniem prof. Polz-Dacewicz, SARS-CoV-2 prawdopodobnie nie zniknie z populacji, ale nie można go porównywać z grypą. – Pacjenci wymagający hospitalizacji chorują bardzo ciężko. Nie można tego bagatelizować – ostrzegła wirusolog.
Od środy w Polsce obowiązują bardziej restrykcyjne limity osób m.in. w kościołach, obiektach sportowych, kinach, centrach handlowych i teatrach. Osoby podróżujące spoza strefy Schengen są zobowiązane do odbycia 14-dniowej kwarantanny, chyba że są w pełni zaszczepione. Zapytana o skuteczność restrykcji ekspertka przypomniała, że podstawową bronią w walce z epidemią jest zachowanie dystansu społecznego.
– Jeśli nie chodzimy do galerii, dużego sklepu, dużych skupisk ludzkich, to zmniejszamy ryzyko zarażenia – wyjaśniła prof. Polz-Dacewicz.
Jako przykład odpowiedzialnego zachowania podała społeczeństwo austriackie. – W Austrii są bardzo duże restrykcje, ale też mieszkańcy przestrzegają zaleceń. Sami dezynfekują ręce i wózki na zakupy przed wejściem do sklepu, zachowują dystans, maski noszą na twarzy, a nie na brodzie. Jeżeli nie będziemy przestrzegać tych zaleceń, to będzie nam bardzo trudno pozbyć się tego wirusa – podkreśliła wirusolog.
Wariant omikron został wykryty na początku listopada w Botswanie, a następnie w RPA, gdzie zaczął się bardzo szybko rozprzestrzeniać. 26 listopada Światowa Organizacja Zdrowia określiła go, jako tzw. variant of concern, czyli budzący obawy. Do tej grupy zaliczane są warianty SARS-CoV-2 bardziej zaraźliwe lub omijające odporność organizmu po szczepieniu lub przechorowaniu COVID-19. Poprzednim umieszczonym w tej kategorii wariantem koronawirusa był dominujący obecnie na świecie wariant delta.
Do tej pory wariantu omikron nie stwierdzono w Polsce, ale wykryto go m.in. w Wielkiej Brytanii, Danii, Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Austrii, Szwecji i w Niemczech.
– Są to jednak wstępne obserwacje wymagające potwierdzenia. Trudno jest w chwili obecnej odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie skuteczność stosowanych szczepionek i czy będzie konieczna ich modyfikacja – powiedziała prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
Jak wykazały badania, wariant omikron posiada dużo większą liczbę mutacji aniżeli najczęściej występujący obecnie wśród polskich pacjentów wariant delta.
– Porównanie szczepów delta i omikron wykazało, że nowy wariant posiada 50 mutacji, czyli zmian w sekwencji aminokwasów. Najistotniejsze są zmiany w białku S, w miejscu bezpośredniego wiązania się wirusa z receptorem komórki człowieka – wyjaśnia prof. Polz-Dacewicz.
Ekspertka zaznacza jednak, że jest jeszcze za wcześnie wyrokować, na ile te zmiany będą skutkowały dalszymi konsekwencjami. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje prowadzenie badań mających ocenić wpływ mutacji na rozwój pandemii, tj. zaraźliwość wirusa, przebieg kliniczny choroby, śmiertelność, skuteczność terapii czy też szczepień ochronnych.
Zwróciła uwagę na nadal aktualny obowiązek przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa: dystansu społecznego, dezynfekcji i prawidłowego noszenia maseczek.
– Oczywiście osoby niezaszczepione powinny to uczynić jak najszybciej, a już zaszczepieni dwiema dawkami powinni przyjąć szczepienie przypominające. Wiadomo bowiem, że odporność spada po mniej więcej 5–6 miesiącach. I to jest czas na trzecią dawkę. Tylko w taki sposób możemy się chronić przed rozprzestrzenianiem się nowego wariantu, który najlepsze warunki do swego namnażania znajduje właśnie w organizmach niezaszczepionych – powiedziała wirusolog.
Jej zdaniem, obserwowane obecnie wysokie dzienne liczby zakażeń i zgonów są wynikiem dużej liczby zakażeń sprzed paru tygodni. – Przez pewien czas może będzie się utrzymywać dzienna liczba zakażeń na poziomie 20 tys. osób. Na wzrost zakażeń mogą wpływać podróże zagraniczne i krajowe w czasie świąt. Rodziny będą się spotykać w małych, często niewietrzonych pomieszczeniach, bo jest pora zimowa. To wszystko niestety będzie sprzyjało zakażeniom" – wyjaśniła prof. Polz-Dacewicz.
Zapytana o spodziewany szczyt czwartej fali, odpowiedziała, że wiele zależy od naszej postawy. – W zależności od tego może się okazać, że szczyt zakażeń przypadnie na święta lub po świętach. Będzie to uzależnione od naszej postawy, od tego, jak wiele osób zdecyduje się podróżować i odwiedzać rodziny. Być może będziemy mieć tzw. pełzającą epidemię, czyli utrzymującą się dłuższy czas dużą liczbę zakażeń – powiedziała wirusolog.
Zdaniem prof. Polz-Dacewicz, SARS-CoV-2 prawdopodobnie nie zniknie z populacji, ale nie można go porównywać z grypą. – Pacjenci wymagający hospitalizacji chorują bardzo ciężko. Nie można tego bagatelizować – ostrzegła wirusolog.
Od środy w Polsce obowiązują bardziej restrykcyjne limity osób m.in. w kościołach, obiektach sportowych, kinach, centrach handlowych i teatrach. Osoby podróżujące spoza strefy Schengen są zobowiązane do odbycia 14-dniowej kwarantanny, chyba że są w pełni zaszczepione. Zapytana o skuteczność restrykcji ekspertka przypomniała, że podstawową bronią w walce z epidemią jest zachowanie dystansu społecznego.
– Jeśli nie chodzimy do galerii, dużego sklepu, dużych skupisk ludzkich, to zmniejszamy ryzyko zarażenia – wyjaśniła prof. Polz-Dacewicz.
Jako przykład odpowiedzialnego zachowania podała społeczeństwo austriackie. – W Austrii są bardzo duże restrykcje, ale też mieszkańcy przestrzegają zaleceń. Sami dezynfekują ręce i wózki na zakupy przed wejściem do sklepu, zachowują dystans, maski noszą na twarzy, a nie na brodzie. Jeżeli nie będziemy przestrzegać tych zaleceń, to będzie nam bardzo trudno pozbyć się tego wirusa – podkreśliła wirusolog.
Wariant omikron został wykryty na początku listopada w Botswanie, a następnie w RPA, gdzie zaczął się bardzo szybko rozprzestrzeniać. 26 listopada Światowa Organizacja Zdrowia określiła go, jako tzw. variant of concern, czyli budzący obawy. Do tej grupy zaliczane są warianty SARS-CoV-2 bardziej zaraźliwe lub omijające odporność organizmu po szczepieniu lub przechorowaniu COVID-19. Poprzednim umieszczonym w tej kategorii wariantem koronawirusa był dominujący obecnie na świecie wariant delta.
Do tej pory wariantu omikron nie stwierdzono w Polsce, ale wykryto go m.in. w Wielkiej Brytanii, Danii, Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Austrii, Szwecji i w Niemczech.