Specjalizacje, Kategorie, Działy

Lekarz rodzinny za mało czujny? - rozmowa z prof. dr hab. Haliną Baturą-Gabryel, konsultantem krajowym w dziedzinie chorób płuc

Udostępnij:
Rak płuca jest pierwszą przyczyną zgonów wśród wszystkich nowotworów. Lekarz rodzinny niejednokrotnie bagatelizuje niepokojące objawy u pacjenta. Na otrzymanie skierowania do pulmonologa czy radiologa czeka się w Polsce nawet kilka miesięcy. O tych niepokojących danych i problemach z diagnostyką i terapią chorób płuc mówi portalowi Termedia prof. dr hab. Halina Batura-Gabryel, konsultant krajowy w dziedzinie chorób płuc.
Czy pani zdaniem lekarz rodzinny jest dostatecznie przygotowany do diagnozowania chorób płuc?
- Choć na studiach każdy przyszły lekarz ma wykłady z diagnostyki i leczenia chorób układu oddechowego, nadal zajęć dotyczących tego tematu jest za mało. Niejednokrotnie uczestniczę w konferencjach dla lekarzy rodzinnych, dzieląc się swoją wiedzą o raku płuc. Niestety, nadal lekarze rodzinni są za mało czujni, jeśli chodzi o wykrywanie tych schorzeń. Rak płuca wykrywany jest u 75 proc. chorych w zaawansowanym stadium choroby. Jeśli u pacjenta występują takie objawy, jak utrata masy ciała, kaszel, krwioplucie, np. u chorego z POChP - to powinny być wyraźne sygnały dla lekarza rodzinnego. Tymczasem niestety niejednokrotnie na otrzymanie skierowania do pulmonologa czy radiologa taki pacjent musi czekać kilka miesięcy. Wtedy może już być za późno na skuteczną terapię.
Jak ocenia pani działania dotyczące profilaktyki raka płuca w Polsce?
- Profilaktyka praktycznie nie istnieje. A przecież gdyby o nią odpowiednio zadbać, okazałoby się, że za jej pomocą można zmniejszyć koszty diagnostyki i leczenia. Mniejsza liczba chorych to są przecież mniejsze koszty leczenia, hospitalizacji i diagnostyki. Zatem o tę profilaktykę dba się zdecydowanie niewystarczająco.
Jakie choroby płuc najczęściej doskwierają Polakom?
- Bezwzględnie do pulmonologów najczęściej trafiają pacjenci z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc i rakiem płuca. Z kolei lekarz rodzinny będzie się stykał z infekcjami oddechowymi i zapaleniami płuc, które też nie są łatwe w leczeniu. Wachlarz objawów i przebiegu zapalenia płuc jest bardzo szeroki. Niestety na poziomie podstawowym błędów w diagnostyce i terapii tych schorzeń nie brakuje.
Chyba ciągle w naszym kraju brak świadomości, że choroby płuc są bardzo groźne.
- Zdecydowanie! O istocie tego problemu świadczy statystyka, która przewiduje, że w 2020 r. aż cztery choroby płuc będą wśród pierwszej dziesiątki przyczyn wszystkich zgonów. Są to POCHP, rak płuca, zapalenia płuc i gruźlica płuc.
Gruźlica kojarząca się z chorobą minionych wieków jest chyba również traktowana marginalnie?
- Gruźlica jest chorobą, o której nie można zapominać. Ona była, jest, i będzie. W Polsce jeśli chodzi o zapadalność na gruźlicę, to zdecydowanie gorsza jest sytuacja na wschodzie kraju. Przyczyna tkwi między innymi w migracji z państw sąsiadujących z Polską. Rosja, Białoruś, Ukraina - to kraje, w których wskaźniki zachorowań na gruźlicę są bardzo wysokie. Bardziej narażone za zachorowanie są osoby z dodatnim wirusem HIV lub z AIDS. W tej grupie gruźlica bywa infekcją wskaźnikową. Ich liczba rośnie - choć w Polsce ten problem nie jest tak widoczny jak w Afryce i Azji.
Jako konsultant krajowy w dziedzinie chorób płuc, jakie kwestie uważa pani za najpilniejsze?
- Najbardziej pilna jest w moim odczuciu wczesna i szybka diagnostyka raka płuca. Śmiertelność na ten typ nowotworu jest bardzo wysoka. Zaledwie 15 proc. chorych przeżywa 5 lat od postawienia diagnozy. A słyszy ją corocznie ponad 20 tys. pacjentów. Jeszcze więcej osób z tą chorobą umiera. To są zatrważające dane epidemiologiczne. Rak płuca jest pierwszą przyczyną zgonów wśród wszystkich nowotworów. O tym się wciąż za mało mówi.
Jakie zatem działania mogą być pomocne w szybszej diagnostyce?
- Można to zorganizować bez budowy wielkich ośrodków i bez wielkich nakładów finansowych. Gdybyśmy mieli dostęp do bronchoskopii ambulatoryjnej i wystarczającą liczbę procedur tomografii komputerowej, szybką diagnozę patomorfologiczną i więcej procedur w poradniach, to zdecydowanie mogłoby to poprawić sytuację. Tak sobie wyobrażam ośrodki szybkiej diagnostyki raka płuca. Pieniądze są w tym wypadku potrzebne na procedury. Gdyby tak było w każdym województwie, z pewnością statystyki byłyby lepsze. Pacjent powinien mieć także lepszy dostęp do lekarza rodzinnego i pulmonologa.
Będąc teraz bliżej systemu, widzi pani zielone światło dla tych zmian?
- Będziemy się starali, żeby ten problem został zauważony, a stosunkowo prosty sposób jego rozwiązania - wdrożony. Krótka ścieżka rozpoznawania raka płuca oraz więcej procedur szpitalnych ułatwiających chemioterapię to elementy, które mogą znacząco poprawić sytuację. Ważne, żeby chory na raka nie czekał na diagnozę i na przyjęcie do szpitala. Czas w tym wypadku to życie.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.