Robotyzacja to nie przyszłość – to teraźniejszość medycyny
Autor: Maciej Chyziak
Data: 07.06.2021
Ośrodek Intercard z Nowego Sącza wdraża robota Corindus do interwencji wieńcowych. O tym przedsięwzięciu rozmawiamy z prof. Dariuszem Dudkiem, konsultantem naukowym ośrodka Intercard i Markiem Witulskim, dyrektorem działu Advanced Therapies z Siemens Healthineers.
Zaledwie kilka tygodni temu ogłosiliście przeprowadzenie przełomowych zabiegów kardiologii interwencyjnej. Co się wydarzyło?
- Prof. dr hab. n. med. Dariusz Dudek, konsultant naukowy ośrodka Intercard: W marcu 2021 roku przeprowadziliśmy w Nowym Sączu pierwsze w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej zrobotyzowane zabiegi przezskórnych interwencji wieńcowych (PCI). Są to podstawowe zabiegi w przypadkach ostrych zespołów wieńcowych, takich jak zawał serca czy niestabilna choroba wieńcowa. Ale tym razem większość elementów interwencji, w tym prowadzenie cewników, prowadników, balonów i stentów wewnątrz naczyń pacjenta, przeprowadziliśmy z asystą robota.
Dlaczego do tej pory nie przeprowadzano u nas takich zabiegów?
- Marek Witulski, dyrektor działu Advanced Therapies z Siemens Healthineers, właściciela firmy Corindus:
Bowiem wymagają one bardzo wyrafinowanych technologii medycznych. W Intercard zainstalowany został robot Corindus CorPath GRX, jedyne tego typu urządzenie posiadające znak CE i zatwierdzone przez amerykańską FDA. Sama technologia jest stosunkowo nowa i wciąż unikalna w skali globalnej. Prace nad nim trwały od 2002 roku, a pierwsze zabiegi miały miejsce w 2008 roku. Obecna generacja robota została dopuszczona do użytku w zakresie naczyń wieńcowych w 2016 roku. Na całym świecie działa takich urządzeń zaledwie nieco ponad sto, z czego większość w USA.
Co zmienia zastosowanie robota w procedurach wieńcowych?
- Prof. Dariusz Dudek: Można powiedzieć, że prawie wszystko – robotyzacja całkowicie zmienia standardowy model wykonywania procedur kardiologii inwazyjnej u pacjentów z chorobą wieńcową. Za pośrednictwem robota przeprowadza się większość elementów interwencji, które do tej pory operator wykonywał manualnie. Sam operator steruje urządzeniami wieńcowymi zdalnie z poziomu stacji roboczej. W naszym przypadku stacja robocza na razie znajduje się w sali operacyjnej, ale to kwestia czasu, kiedy tego typu zabiegi wykonywane będą nawet ze znacznie większej odległości.
- Marek Witulski: Żeby dobrze uświadomić sobie skalę zmiany, trzeba spojrzeć na historię angioplastyki. - Pierwsze tego typu zabiegi zostały wykonane jeszcze w latach 70. Przez ostatnie dekady obserwowaliśmy ogromny rozwój w zakresie urządzeń wszczepialnych takich jak stenty, natomiast sposób przeprowadzania zabiegów niewiele się zmienił. Robotyzacja, którą umożliwia Corindus, jest pierwszą od lat innowacją, która zasadniczo zmienia i optymalizuje sposób przeprowadzania procedur naczyniowych.
Tylko czy to nie jest sztuka dla sztuki? Po co wyręczać operatora?
- Prof. Dariusz Dudek: Operatora robot nie wyręcza – na to jeszcze za wcześnie, o ile to kiedykolwiek nastąpi. Za to znacznie rozszerza jego możliwości. Prowadzenie zabiegu przy asyście robota pozwala osiągnąć wyższy poziom precyzji i standaryzacji zabiegu. Dzięki robotyzacji nawigacja wewnątrz naczyń odbywa się z dokładnością co do milimetra, zaś pomiary odległości co do części milimetra. Minimalizuje to ryzyko nieprecyzyjnego oszacowana długości zwężenia w naczyniu, ułatwiając optymalny dobór i precyzję implantacji stentu wieńcowego. Asysta robota minimalizuje także ryzyko przesunięcia się implantu. To wszystko przekłada się na konkretne korzyści dla pacjentów.
W zrobotyzowanej pracowni operator pracuje za konsolą, a nie przy stole zabiegowym. Co to zmienia?
- Marek Witulski: Przede wszystkim oznacza to wyższy poziom bezpieczeństwa dla głównego operatora. Wszystkie zabiegi naczyniowe wykonywane są z zastosowaniem angiografu, który zapewnia kontrolę obrazową interwencji, ale jest też źródłem promieniowania jonizującego. Zastosowanie robota Corindus pozwala na prowadzenie interwencji z osłoniętego miejsca. W związku z tym ekspozycja kardiologa na promieniowanie radykalnie się zmniejsza.
- Prof. Dariusz Dudek: Nie mniej ważny, także z perspektywy pacjenta, jest komfort pracy operatora. W zrobotyzowanej pracowni operator nie musi nosić ciężkich fartuchów ołowianych. Istotna jest też ergonomia pracy w stacji roboczej i znacznie wygodniejszy podgląd na obraz z angiografu. Biorąc pod uwagę, że interwencji przeprowadza się wiele w ciągu dnia, a każda może trwać nawet dwie godziny, ograniczenie zmęczenia operatora jest nie do przecenienia. Mówimy w końcu o niezwykle precyzyjnych procedurach.
Czyli mówimy o prawdziwej rewolucji w organizacji pracowni kardiologii interwencyjnej.
- Prof. Dariusz Dudek: Zdecydowanie. I to może pójść dalej. Wystarczy wyobrazić sobie korzyści związane z całkowicie zdalnym prowadzeniem zabiegów. Dziś w Nowym Sączu kontrolujemy interwencję przebywając w sali zabiegowej. Ale zaraz operator przeniesie się do sterowni, a za chwilę powinno być możliwe prowadzenie zabiegów z poziomu innego miasta, państwa czy wręcz kontynentu – co zresztą przetestowano już w 2019 roku. Gdy roboty się rozpowszechnią, pacjenci z nawet najbardziej wymagającymi schorzeniami będą mogli uzyskać opiekę medyczną na najwyższym poziomie niezależnie od miejsca – bo przestanie się liczyć, gdzie akurat przebywa operator z odpowiednim doświadczeniem, ważny będzie wyłącznie dostęp do pracowni z robotem.
Czy robotyzacja stanie się trwałym trendem także w innych obszarach medycyny?
- Marek Witulski: Potencjalne zastosowania robotyzacji wykraczają znacznie poza interwencje wieńcowe. Przy asyście robota Corindus już teraz jest możliwe prowadzenie interwencji w zakresie naczyń obwodowych. Trwają także prace nad zastosowaniem robota w interwencjach neurologicznych, tj. w leczeniu udarów. A przecież interwencje naczyniowe to tylko jedna z gałęzi medycyny, którą można wspierać robotycznie. Roboty chirurgiczne stosowane są już od lat 90. Pandemia COVID-19, która ujawniła wartość wszelkich rozwiązań pozwalających zwiększyć kontrolę zakażeń, stała się katalizatorem zastosowań robotyzacji w wielu zadaniach związanych z opieką nad chorymi. Jak pokazują dane International Federation of Robotics, medycyna odpowiada już za 47% globalnego rynku profesjonalnych robotów usługowych. To już nie jest przyszłość – robotyzacja medycyny to nasze tu i teraz.
- Prof. dr hab. n. med. Dariusz Dudek, konsultant naukowy ośrodka Intercard: W marcu 2021 roku przeprowadziliśmy w Nowym Sączu pierwsze w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej zrobotyzowane zabiegi przezskórnych interwencji wieńcowych (PCI). Są to podstawowe zabiegi w przypadkach ostrych zespołów wieńcowych, takich jak zawał serca czy niestabilna choroba wieńcowa. Ale tym razem większość elementów interwencji, w tym prowadzenie cewników, prowadników, balonów i stentów wewnątrz naczyń pacjenta, przeprowadziliśmy z asystą robota.
Dlaczego do tej pory nie przeprowadzano u nas takich zabiegów?
- Marek Witulski, dyrektor działu Advanced Therapies z Siemens Healthineers, właściciela firmy Corindus:
Bowiem wymagają one bardzo wyrafinowanych technologii medycznych. W Intercard zainstalowany został robot Corindus CorPath GRX, jedyne tego typu urządzenie posiadające znak CE i zatwierdzone przez amerykańską FDA. Sama technologia jest stosunkowo nowa i wciąż unikalna w skali globalnej. Prace nad nim trwały od 2002 roku, a pierwsze zabiegi miały miejsce w 2008 roku. Obecna generacja robota została dopuszczona do użytku w zakresie naczyń wieńcowych w 2016 roku. Na całym świecie działa takich urządzeń zaledwie nieco ponad sto, z czego większość w USA.
Co zmienia zastosowanie robota w procedurach wieńcowych?
- Prof. Dariusz Dudek: Można powiedzieć, że prawie wszystko – robotyzacja całkowicie zmienia standardowy model wykonywania procedur kardiologii inwazyjnej u pacjentów z chorobą wieńcową. Za pośrednictwem robota przeprowadza się większość elementów interwencji, które do tej pory operator wykonywał manualnie. Sam operator steruje urządzeniami wieńcowymi zdalnie z poziomu stacji roboczej. W naszym przypadku stacja robocza na razie znajduje się w sali operacyjnej, ale to kwestia czasu, kiedy tego typu zabiegi wykonywane będą nawet ze znacznie większej odległości.
- Marek Witulski: Żeby dobrze uświadomić sobie skalę zmiany, trzeba spojrzeć na historię angioplastyki. - Pierwsze tego typu zabiegi zostały wykonane jeszcze w latach 70. Przez ostatnie dekady obserwowaliśmy ogromny rozwój w zakresie urządzeń wszczepialnych takich jak stenty, natomiast sposób przeprowadzania zabiegów niewiele się zmienił. Robotyzacja, którą umożliwia Corindus, jest pierwszą od lat innowacją, która zasadniczo zmienia i optymalizuje sposób przeprowadzania procedur naczyniowych.
Tylko czy to nie jest sztuka dla sztuki? Po co wyręczać operatora?
- Prof. Dariusz Dudek: Operatora robot nie wyręcza – na to jeszcze za wcześnie, o ile to kiedykolwiek nastąpi. Za to znacznie rozszerza jego możliwości. Prowadzenie zabiegu przy asyście robota pozwala osiągnąć wyższy poziom precyzji i standaryzacji zabiegu. Dzięki robotyzacji nawigacja wewnątrz naczyń odbywa się z dokładnością co do milimetra, zaś pomiary odległości co do części milimetra. Minimalizuje to ryzyko nieprecyzyjnego oszacowana długości zwężenia w naczyniu, ułatwiając optymalny dobór i precyzję implantacji stentu wieńcowego. Asysta robota minimalizuje także ryzyko przesunięcia się implantu. To wszystko przekłada się na konkretne korzyści dla pacjentów.
W zrobotyzowanej pracowni operator pracuje za konsolą, a nie przy stole zabiegowym. Co to zmienia?
- Marek Witulski: Przede wszystkim oznacza to wyższy poziom bezpieczeństwa dla głównego operatora. Wszystkie zabiegi naczyniowe wykonywane są z zastosowaniem angiografu, który zapewnia kontrolę obrazową interwencji, ale jest też źródłem promieniowania jonizującego. Zastosowanie robota Corindus pozwala na prowadzenie interwencji z osłoniętego miejsca. W związku z tym ekspozycja kardiologa na promieniowanie radykalnie się zmniejsza.
- Prof. Dariusz Dudek: Nie mniej ważny, także z perspektywy pacjenta, jest komfort pracy operatora. W zrobotyzowanej pracowni operator nie musi nosić ciężkich fartuchów ołowianych. Istotna jest też ergonomia pracy w stacji roboczej i znacznie wygodniejszy podgląd na obraz z angiografu. Biorąc pod uwagę, że interwencji przeprowadza się wiele w ciągu dnia, a każda może trwać nawet dwie godziny, ograniczenie zmęczenia operatora jest nie do przecenienia. Mówimy w końcu o niezwykle precyzyjnych procedurach.
Czyli mówimy o prawdziwej rewolucji w organizacji pracowni kardiologii interwencyjnej.
- Prof. Dariusz Dudek: Zdecydowanie. I to może pójść dalej. Wystarczy wyobrazić sobie korzyści związane z całkowicie zdalnym prowadzeniem zabiegów. Dziś w Nowym Sączu kontrolujemy interwencję przebywając w sali zabiegowej. Ale zaraz operator przeniesie się do sterowni, a za chwilę powinno być możliwe prowadzenie zabiegów z poziomu innego miasta, państwa czy wręcz kontynentu – co zresztą przetestowano już w 2019 roku. Gdy roboty się rozpowszechnią, pacjenci z nawet najbardziej wymagającymi schorzeniami będą mogli uzyskać opiekę medyczną na najwyższym poziomie niezależnie od miejsca – bo przestanie się liczyć, gdzie akurat przebywa operator z odpowiednim doświadczeniem, ważny będzie wyłącznie dostęp do pracowni z robotem.
Czy robotyzacja stanie się trwałym trendem także w innych obszarach medycyny?
- Marek Witulski: Potencjalne zastosowania robotyzacji wykraczają znacznie poza interwencje wieńcowe. Przy asyście robota Corindus już teraz jest możliwe prowadzenie interwencji w zakresie naczyń obwodowych. Trwają także prace nad zastosowaniem robota w interwencjach neurologicznych, tj. w leczeniu udarów. A przecież interwencje naczyniowe to tylko jedna z gałęzi medycyny, którą można wspierać robotycznie. Roboty chirurgiczne stosowane są już od lat 90. Pandemia COVID-19, która ujawniła wartość wszelkich rozwiązań pozwalających zwiększyć kontrolę zakażeń, stała się katalizatorem zastosowań robotyzacji w wielu zadaniach związanych z opieką nad chorymi. Jak pokazują dane International Federation of Robotics, medycyna odpowiada już za 47% globalnego rynku profesjonalnych robotów usługowych. To już nie jest przyszłość – robotyzacja medycyny to nasze tu i teraz.