Terapia resynchronizująca wspiera słabe serce
Redaktor: Iwona Kazimierska
Data: 26.08.2020
- Zaburzona sekwencja skurczu komór serca często wiąże się z jego niewydolnością. Wielu pacjentom mogą pomóc stymulatory i kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji – mówi dr hab. n. med. Maciej Kempa, przewodniczący elekt Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Niewydolność serca to jedna z głównych przyczyn śmiertelności osób dorosłych na całym świecie. - Pomimo stosowanej powszechnie farmakoterapii rokowanie chorych z zaawansowaną niewydolnością serca jest bardzo poważne. Na szczęście pewnej grupie pacjentów możemy pomóc, stosując stałą stymulację serca, nazywaną stymulacją resynchronizującą (cardiac resynchronization therapy, CRT) – wyjaśnia dr hab. n. med. Maciej Kempa, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Elektroterapii Serca Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodniczący elekt Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Terapia resynchronizująca polega na wprowadzeniu do układu naczyniowego dwóch lub trzech elektrod i umieszczeniu ich w prawym przedsionku i prawej komorze oraz w żyle otaczającej serce, nazwanej zatoką wieńcową, a przebiegającej w pewnym fragmencie po bocznej ścianie lewej komory serca. Elektrody podłączone są do stymulatora wyposażonego w funkcję resynchronizacji. Podobnie może działać kardiowerter-defibrylator posiadający tę funkcję.
- Resynchronizacja, w dużym uproszczeniu, polega na jednoczesnej stymulacji prawej i lewej komory serca. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku osób z tzw. blokiem lewej odnogi pęczka Hisa, czyli przypadłością charakterystyczną dla chorych z zaawansowaną niewydolnością serca. Blok lewej odnogi powoduje upośledzenie dotarcia pobudzenia (impulsów elektrycznych) z przedsionków do komór. W następstwie tego komory serca kurczą się niejednocześnie, co zaburza opróżnianie lewej komory z krwi, a także upośledza funkcję zastawek. W efekcie skurcz serca jest mniej efektywny. Resynchronizacja poprzez jednoczesną stymulację obu komór niweluje ten defekt i poprawia samopoczucie pacjenta – tłumaczy dr hab. Maciej Kempa.
Terapia resynchronizująca nie jest metodą leczenia wskazaną we wszystkich przypadkach niewydolności serca. - Aby przyniosła korzyści, stosujemy ją u osób z tzw. dyssynchronią skurczu. Tylko wtedy ta metoda ma sens - nie można bowiem zsynchronizować czegoś, co z założenia działa prawidłowo. W przypadku CRT bardzo istotne jest zatem właściwe zakwalifikowanie pacjenta do implantacji układu – mówi dr hab. n. med. Maciej Kempa.
Terapia resynchronizująca to metoda odpowiednia przede wszystkim dla osób z zaawansowaną niewydolnością serca i istotną dyssynchronią skurczu serca (najczęściej w mechanizmie bloku lewej odnogi pęczka Hisa). Czasami na zastosowanie takiego leczenia jest zbyt późno i ryzyko związane z zastosowaniem terapii może przewyższyć ewentualne korzyści, dlatego decyzja o wszczepieniu układu musi być zawsze dobrze przemyślana.
W Polsce rocznie wszczepia się ok. 5 tys. urządzeń typu CRT. Głównie są to kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji. Stosowane układy są stale udoskonalane. Wprowadzane są nowe algorytmy pozwalające zwiększać skuteczność stymulacji oraz ograniczać ryzyko powikłań.
Terapia resynchronizująca polega na wprowadzeniu do układu naczyniowego dwóch lub trzech elektrod i umieszczeniu ich w prawym przedsionku i prawej komorze oraz w żyle otaczającej serce, nazwanej zatoką wieńcową, a przebiegającej w pewnym fragmencie po bocznej ścianie lewej komory serca. Elektrody podłączone są do stymulatora wyposażonego w funkcję resynchronizacji. Podobnie może działać kardiowerter-defibrylator posiadający tę funkcję.
- Resynchronizacja, w dużym uproszczeniu, polega na jednoczesnej stymulacji prawej i lewej komory serca. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku osób z tzw. blokiem lewej odnogi pęczka Hisa, czyli przypadłością charakterystyczną dla chorych z zaawansowaną niewydolnością serca. Blok lewej odnogi powoduje upośledzenie dotarcia pobudzenia (impulsów elektrycznych) z przedsionków do komór. W następstwie tego komory serca kurczą się niejednocześnie, co zaburza opróżnianie lewej komory z krwi, a także upośledza funkcję zastawek. W efekcie skurcz serca jest mniej efektywny. Resynchronizacja poprzez jednoczesną stymulację obu komór niweluje ten defekt i poprawia samopoczucie pacjenta – tłumaczy dr hab. Maciej Kempa.
Terapia resynchronizująca nie jest metodą leczenia wskazaną we wszystkich przypadkach niewydolności serca. - Aby przyniosła korzyści, stosujemy ją u osób z tzw. dyssynchronią skurczu. Tylko wtedy ta metoda ma sens - nie można bowiem zsynchronizować czegoś, co z założenia działa prawidłowo. W przypadku CRT bardzo istotne jest zatem właściwe zakwalifikowanie pacjenta do implantacji układu – mówi dr hab. n. med. Maciej Kempa.
Terapia resynchronizująca to metoda odpowiednia przede wszystkim dla osób z zaawansowaną niewydolnością serca i istotną dyssynchronią skurczu serca (najczęściej w mechanizmie bloku lewej odnogi pęczka Hisa). Czasami na zastosowanie takiego leczenia jest zbyt późno i ryzyko związane z zastosowaniem terapii może przewyższyć ewentualne korzyści, dlatego decyzja o wszczepieniu układu musi być zawsze dobrze przemyślana.
W Polsce rocznie wszczepia się ok. 5 tys. urządzeń typu CRT. Głównie są to kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji. Stosowane układy są stale udoskonalane. Wprowadzane są nowe algorytmy pozwalające zwiększać skuteczność stymulacji oraz ograniczać ryzyko powikłań.