"Przychodzi baba do lekarza, a tam urzędnik..."
Redaktor: Andrzej Kordas
Data: 14.03.2012
Źródło: On Behalf Of , AK
Od poniedziałku (12 bm.), jeden z żartów dotyczących polskiej opieki medycznej należy traktować śmiertelnie poważnie: „Żeby chorować – trzeba mieć zdrowie”. Nie tylko psychiczne ale i kondycję.
Zgodnie z nowymi przepisami pacjent, któremu lekarz będzie wypisywał receptę na lek refundowany, MUSI okazać aktualny dowód ubezpieczenia. Czeka go więc albo spacer po taki dokument (np. zapomniał, albo akurat wczoraj pieczątka w legitymacji ubezpieczeniowej straciła na aktualności), albo lekarz w polu recepty zamiast nr oddziału NFZ wpisze X. Oznacza to, że pacjent zapłaci za leki 100%, bo aptekarze nie mogą już dokonywać korekt informacji o ubezpieczeniu pacjenta (pozwalało na to poprzednie rozporządzenie o receptach).
Chaos będzie pogłębiał się w najbliższych dniach, ponieważ lekarze jeszcze zapoznają się z zasadami wprowadzonymi przez ministra zdrowia w sobotę. Wprowadzono opcjonalność w zakresie oznaczania poziomu odpłatności za leki - dotychczasową B, R 30%, 50% oraz obowiązują nowe oznaczenia X - dla leków pełnopłatnych oraz „P”, dla refundowanych wydawanych z najniższą odpłatnością. Jeszcze w grudniu litera P na recepcie miała zupełnie inne znaczenie.
Tym samym znacznie dłużej będzie trwało wypisywanie recept. Lekarze szacują, że wizyta pacjenta przeciągnie się o 10-15 minut, co w konsekwencji wpłynie na znaczne ograniczenie dostępu chorych do lekarza opieki podstawowej.
Dotąd lekarze i świadczeniodawcy opieki zdrowotnej z Federacji Porozumienie Zielonogórskie apelowali do twórców nowych przepisów i Ministerstwa Zdrowia o wstrzymanie zmian, które bez wcześniejszego wprowadzenia Karty Pacjenta utrudnią leczenie. Teraz pozostaje im tylko apelować do chorych o wyrozumiałość i cierpliwość. I życzyć im wiele zdrowia podczas oczekiwania na spotkana z medykami, z których NFZ usiłuje zrobić biurokratów.
- Żarty się skończyły. Bo czy może śmieszyć np. taki?: "Przychodzi baba do lekarza, a tam urzędnik..." - komentuje nowe przepisy Jacek Krajewski, prezes FPZ.
Chaos będzie pogłębiał się w najbliższych dniach, ponieważ lekarze jeszcze zapoznają się z zasadami wprowadzonymi przez ministra zdrowia w sobotę. Wprowadzono opcjonalność w zakresie oznaczania poziomu odpłatności za leki - dotychczasową B, R 30%, 50% oraz obowiązują nowe oznaczenia X - dla leków pełnopłatnych oraz „P”, dla refundowanych wydawanych z najniższą odpłatnością. Jeszcze w grudniu litera P na recepcie miała zupełnie inne znaczenie.
Tym samym znacznie dłużej będzie trwało wypisywanie recept. Lekarze szacują, że wizyta pacjenta przeciągnie się o 10-15 minut, co w konsekwencji wpłynie na znaczne ograniczenie dostępu chorych do lekarza opieki podstawowej.
Dotąd lekarze i świadczeniodawcy opieki zdrowotnej z Federacji Porozumienie Zielonogórskie apelowali do twórców nowych przepisów i Ministerstwa Zdrowia o wstrzymanie zmian, które bez wcześniejszego wprowadzenia Karty Pacjenta utrudnią leczenie. Teraz pozostaje im tylko apelować do chorych o wyrozumiałość i cierpliwość. I życzyć im wiele zdrowia podczas oczekiwania na spotkana z medykami, z których NFZ usiłuje zrobić biurokratów.
- Żarty się skończyły. Bo czy może śmieszyć np. taki?: "Przychodzi baba do lekarza, a tam urzędnik..." - komentuje nowe przepisy Jacek Krajewski, prezes FPZ.