AOS w szpitalu czy przychodni specjalistycznej?
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 29.01.2019
Źródło: BL, KL
Tagi: | Janusz Atłachowicz, Grzegorz Ziemniak, szpitale, AOS |
Wydawało się, że wprowadzenia sieci szpitali podzieli ambulatoryjną opiekę specjalistyczną między szpitale i przychodnie specjalistyczne. Te pierwsze miały przejąć część pacjentów poradni. Co z tego wyszło? Nic, poza tym, że pojawiły się głosy krytyki. - Szpitale nie powinny być na siłę zmuszane do otwierania przychodni AOS na siłę. Nie ma takiej obiektywnej potrzeby - przyznał Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu, w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia".
AOS w placówkach pozaszpitalnych ma się dobrze, a w szpitalach? Dyrektorzy wcale nie mają ochoty "obsługiwać", otwierać i rozbudowywać takich poradni. Przychodnie specjalistyczne dysponują zbieranymi przez lata doświadczeniami, kadrą, sprzętem, mają spore grono leczonych latami pacjentów. Tego nie można powiedzieć o szpitalach. Konkurowanie z przychodniami specjalistycznymi wymagałoby znacznych nakładów pracy i pieniędzy, których szpitale nie mają.
O komentarz poprosiliśmy praktyków i ekspertów.
Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu:
- Należałoby podzielić AOS na dwa rodzaje, czyli stricte przyszpitalną (mającą związek hospitalizacją) oraz ogólną. Rolą pierwszej grupy powinno być przygotowanie do pobytu w szpitalu czy do zabiegu, kontrola po wyjściu ze szpitala. Ogólna AOS winna oferować pozostałe świadczenia.
Szpitale nie powinny być zmuszane do otwierania przychodni AOS. Nie ma takiej obiektywnej potrzeby. Przyszpitalne poradnie w wielu wypadkach nie rozwiążą problemów pacjenta lepiej. Oczywiście, w najcięższych wypadkach konieczna jest hospitalizacja. Ale lekarz w każdej w chwili ma możliwość odesłania najcięższych przypadków do szpitala skierowaniem, choćby z napisem „pilne”. Tak to jest rozwiązywane teraz i nie widzę potrzeby zmiany sposobu działania – choć widzę potrzebę usprawnienia. My oczekujemy takiego współdziałania, jesteśmy gotowi - wręcz powołani - do tego, by przyjmować przypadki najcięższe. Ale nie wszystkie naraz.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Ideę obciążenia szpitali większą liczbą pacjentów wymagających pomocy specjalisty oceniam jako chybioną. Na całym świecie trend jest odwrotny. Szpitale powinny się zajmować wyłącznie najtrudniejszymi przypadkami. Z tymi łatwiejszymi lepiej radzą sobie poradnie pozaszpitalne. Nie dość, że pracują taniej, to ich sieć jest gęstsza, przez co są bliżej pacjenta, co eliminuje konieczność dojazdów, ułatwia zorganizowanie opieki domowej, itp. Mało tego – postęp w medycynie, choćby telemedycyna, sprawiają, że skuteczność takich poradni rośnie i będzie rosła.
Dlaczego nie mielibyśmy wyciągnąć z tego wniosków?
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
O komentarz poprosiliśmy praktyków i ekspertów.
Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu:
- Należałoby podzielić AOS na dwa rodzaje, czyli stricte przyszpitalną (mającą związek hospitalizacją) oraz ogólną. Rolą pierwszej grupy powinno być przygotowanie do pobytu w szpitalu czy do zabiegu, kontrola po wyjściu ze szpitala. Ogólna AOS winna oferować pozostałe świadczenia.
Szpitale nie powinny być zmuszane do otwierania przychodni AOS. Nie ma takiej obiektywnej potrzeby. Przyszpitalne poradnie w wielu wypadkach nie rozwiążą problemów pacjenta lepiej. Oczywiście, w najcięższych wypadkach konieczna jest hospitalizacja. Ale lekarz w każdej w chwili ma możliwość odesłania najcięższych przypadków do szpitala skierowaniem, choćby z napisem „pilne”. Tak to jest rozwiązywane teraz i nie widzę potrzeby zmiany sposobu działania – choć widzę potrzebę usprawnienia. My oczekujemy takiego współdziałania, jesteśmy gotowi - wręcz powołani - do tego, by przyjmować przypadki najcięższe. Ale nie wszystkie naraz.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Ideę obciążenia szpitali większą liczbą pacjentów wymagających pomocy specjalisty oceniam jako chybioną. Na całym świecie trend jest odwrotny. Szpitale powinny się zajmować wyłącznie najtrudniejszymi przypadkami. Z tymi łatwiejszymi lepiej radzą sobie poradnie pozaszpitalne. Nie dość, że pracują taniej, to ich sieć jest gęstsza, przez co są bliżej pacjenta, co eliminuje konieczność dojazdów, ułatwia zorganizowanie opieki domowej, itp. Mało tego – postęp w medycynie, choćby telemedycyna, sprawiają, że skuteczność takich poradni rośnie i będzie rosła.
Dlaczego nie mielibyśmy wyciągnąć z tego wniosków?
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.