Błędna diagnoza doprowadziła do śmierci 5-latka?

Udostępnij:
Matka 5-letniego chłopca oskarża kartuski szpital o śmierć dziecka. Lekarze leczyli go na zapalenie gardła, tymczasem chłopczyk miał arytmię serca. Przed śmiercią jego temperatura ciała spadła do 33 stopni Celsjusza. Placówka nie chce wypowiadać się w sprawie.
Szpital tłumaczy, że wykonał chłopcu wszystkie badania. Tymczasem lekarz z Gdańska, który przeprowadzał operacje serca Kacpra wskazuje, że arytmia była do wychwycenia gołym uchem. Czy lekarze z Kartuz nie używają stetoskopu?

Szpital w Kartuzach odmawiał przyjęcia, a lekarze przepisywali kolejne dawki antybiotyków na przeziębienie. Chłopiec zaś marniał w oczach.

Po decyzji o nieprzyjęciu dziecka na oddział w Kartuzach, chłopiec zaczął się dusić, urwał się z nim kontakt, ustała akcja serca. Reanimację rozpoczął ojciec. Kontynuowali ją wezwani na miejsce ratownicy z Sierakowic i Kartuz. Puls udało się przywrócić po ponad 50 minutach. Do szpitala w Gdańsku Kacper trafił w ciężkim stanie. Podejrzewano u niego zapalenie mięśnia sercowego.

Jak podaje Radio Gdańsk, chłopiec zmarł trzy dni później 10 kwietnia. Zdaniem lekarzy, którzy rozmawiali z mamą chłopca powodem była niewykryta wcześniej arytmia serca. - Lekarz, który operował Kacperka w Gdańsku powiedział mi, że miał wokół serca 250 ml wody. Stwierdził, że miał tak mocną arytmię, że dałoby się ją wyłapać gołym uchem. Porównał to wręcz do gotującej się wody, mówiła pani Agnieszka. Zdruzgotana matka zapowiada, że złoży w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.