Bożena Janicka mówi, o czym milczą NFZ i ZUS w sprawie nowych umów POZ i e-zwolnień
Autor: Marta Koblańska
Data: 27.11.2018
Źródło: Marta Koblańska
- Nasz sprzeciw budzi stosowany przez NFZ i resort zdrowia przymus dotyczący wprowadzenia do umów obowiązku zastosowania się do rozwiązań informatycznych i uzależnienie od tego wzrostu nakładów oraz propaganda Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. ZUS w reklamach stwierdza, że w związku z e-zwolnieniami sytuacja pacjentów poprawi się. To nieprawda, będą oni musieli wypełniać druki ZUS pod rygorem nieotrzymania pieniędzy za zwolnienie lekarskie – mówi Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Umowy lekarzy rodzinnych i NFZ kończą się w piątek (30 listopada), a porozumienia nie ma. Dlaczego?
- Uważamy, że wzrost stawki kapitacyjnej powinien zostać przeznaczony na odbudowę zasobów kadrowych lekarzy rodzinnych i pielęgniarek. Stawka musi rosnąć w szczególności dla wieku pacjentów 40-65 lat. Nasze propozycje w tym zakresie są znane od kwietnia tego roku. Tymczasem NFZ chce przeforsować ten wzrost w zależności od zastosowania się do rozwiązań informatycznych, na przykład od liczby wystawionych e-recept. To budzi sprzeciw, bo nie stać nas na utratę żadnego lekarza POZ. A z pewnością lekarze w starszym wieku nie poradzą sobie z e-recepty i będą... rezygnować. Dlaczego? Podobnie jak e-zwolnienia, e-recepty to nie tylko elektroniczny druk do wypełnienia. One wiążą się z mnóstwem problemów dla pacjentów, o których zarówno ZUS jak i NFZ milczą.
Zanim o nie zapytam, proszę o wyjaśnienie w jaki sposób informatyzacja była wprowadzana w innych krajach UE?
- Zarówno w Szwecji, jak i we Włoszech przez wiele lat obowiązywała zasada dobrowolności w stosowaniu rozwiązań elektronicznych. W tych krajach nawet dziś, czyli po 20 latach od wprowadzenia informatyzacji, 5-8 procent lekarzy wystawia nadal papierowe zwolnienia lekarskie i papierowe recepty. Szwedzi mówią wprost, że nie stać ich na utratę ani jednego lekarza z powodu powszechnej informatyzacji. I to zdanie padło podczas konferencji, która odbywała się z polskim ZUS wiosną tego roku. W naszym kraju sytuacja jest dramatyczniejsza, bo w wielu powiatach średnia wieku pracujących tam lekarzy to 65-70 lat. Oni chcą pracować, ale jeśli problemy będą zbyt duże to zrezygnują. A przyjdą do nich pacjenci, bo zapomnieli do kiedy jest zwolnienie, przyjdą rolnicy, dla których nie ma ePUAPu (czyli systemu, na którym pracuje ZUS), przyjdą ci, którzy będą chcieli coś poprawić. Wielu lekarzy zrezygnuje i my już o tym wiemy.
Papierowe zwolnienie można wysłać do zakładu lub nie. Elektroniczne zawsze będzie wysłane.
- Tak, nowe prawo odbiera decyzyjność pacjentowi, który po wykupieniu leków może poczuć się lepiej i zdecydować o pracy zamiast przebywaniu na zwolnieniu lekarskim. Podobnie jest w sytuacji chorych dzieci. Rodzice albo pójdą na zwolnienie, aby się niemi opiekować, albo poproszą kogoś z rodziny, a sami będą pracować.
Z jakiego powodu pacjenci będą mieli problemy pacjenci w razie obowiązku wystawiania e-zwolnień?
- Problemy będą wiązać się z tym, że e-zwolnienia wcale nie gwarantują braku papierów, jak to stwierdza ZUS w swojej reklamie, obrażając przy tym setki chorych. Dla nich bowiem te dokumenty, które wystawia lekarz to dokumenty poświadczające stan zdrowia oraz warunkujące wypłatę środków na życie w czasie choroby. Czasem to zwolnienie wiąże się z prawdziwą tragedią. Jakie problemy? ZUS w poniedziałki ma problemy ze swoją platformą informatyczną. Ona zwyczajnie nie działa. Zwolnienia nie dojdą. Kto chorego o tym poinformuje? Chory nie otrzyma pieniędzy. E-zwolnienia nie zawsze trafiają do właściwego zakładu pracy. I co wtedy? Gdzie szukać dokumentu? Jeżeli zwolnienie trafi nie do tego zakładu pracy co trzeba, komu to zgłosić? Przecież ten chory może o tym nie wiedzieć, a zdarzają się przypadki utraty pracy dlatego, że ktoś chorował a zwolnienie nie trafiło do firmy. Tymczasem ZUS nie mówi o liczbie wyjaśnień i problemów dotyczących zwolnień, nie informuje, że w przypadku e-zwolnienia pacjent bez dokumentu drukowanego w szczególności powinien sprawdzić, czy e-zwolnienie dotarło do jego pracodawcy. Są przecież problemy z NIP-ami, spółki bankrutują, tworzą się nowe. O czym jeszcze ZUS milczy? Pacjenci, aby uzyskać pieniądze w razie dłuższego zwolnienia lub rehabilitacji bądź też zwolnienia przysługującego z powodu opieki nad chorym członkiem rodziny, będą musieli nadal wypełniać druki ZUS-owskie, tzw. zetki. Ich rodzajów jest bardzo wiele. Trzeba będzie pójść do ZUS, pobrać numerek, poprosić o druk, potem go wypełnić i złożyć w Zakładzie. Gdzie tu udogodnienie? Tym bardziej, że jeśli druk nie zostanie złożony w terminie, pieniądze nie będą wypłacone. Poza tym ZUS do dziś nie uregulował kwestii związanych z systemem eWUŚ.
Jak to?
- Do dziś system zapala czerwone światło w przypadku chorych, którzy na przykład po urazie lub wypadku długo przebywają na zwolnieniu i w międzyczasie zostali zwolnieni z pracy, w odniesieniu do tych, którzy czekają na orzeczenie o rencie, czekają na decyzję o rehabilitacji, czy w odniesieniu do kobiet przebywających na urlopie macierzyńskim. To tak, jakby wykluczyć tych ludzi z systemu świadczeń zdrowotnych, które przecież, zgodnie z prawem im się należą. Dlatego skąd wiadomo, że w przypadku e-zwolnień będzie inaczej?
Czyli zarówno na pacjentów jak i lekarzy zostaną nałożone nowe zadania bez dokładnej wiedzy, czy będzie można je w ogóle wykonać?
- Tak. Czy lekarze są pracownikami ZUS, aby wypełniać ich dokumenty? Lekarze orzekają o chorobie i czasie jej trwania. Tymczasem musimy jeździć do ZUS po druki, wypełniać ich dokumenty oraz je archiwizować. E-zwolnienia podobnie narzucają wymóg pracy na platformie ZUS. Z wysłaniem e-zwolnienia można spóźnić się do trzech dni. Ale czy kolejny dzień mam rozpoczynać nie od pacjentów, tylko od czynności administracyjnych? Obecnie około 50 procent zwolnień wystawianych jest w formie elektronicznej. Do wprowadzenia obowiązku pozostało kilka dni. Co z resztą? Wydaje się, że zamiarem ministerstwa zdrowia i NFZ jest rozwiązanie siłowe i "dopchnięcie kolanem". Czy tak to powinno wyglądać? Dlatego, jeżeli nie zostanie wypracowane porozumienie zamierzamy wypełniać zgodne z prawem druki MZ/L1, które będą faktyczną realizacją obowiązku ustawowego lekarza. Tak zdecydowała rada powiatów PPOZ, podobnie jak i inne organizacje i izba lekarska.
- Uważamy, że wzrost stawki kapitacyjnej powinien zostać przeznaczony na odbudowę zasobów kadrowych lekarzy rodzinnych i pielęgniarek. Stawka musi rosnąć w szczególności dla wieku pacjentów 40-65 lat. Nasze propozycje w tym zakresie są znane od kwietnia tego roku. Tymczasem NFZ chce przeforsować ten wzrost w zależności od zastosowania się do rozwiązań informatycznych, na przykład od liczby wystawionych e-recept. To budzi sprzeciw, bo nie stać nas na utratę żadnego lekarza POZ. A z pewnością lekarze w starszym wieku nie poradzą sobie z e-recepty i będą... rezygnować. Dlaczego? Podobnie jak e-zwolnienia, e-recepty to nie tylko elektroniczny druk do wypełnienia. One wiążą się z mnóstwem problemów dla pacjentów, o których zarówno ZUS jak i NFZ milczą.
Zanim o nie zapytam, proszę o wyjaśnienie w jaki sposób informatyzacja była wprowadzana w innych krajach UE?
- Zarówno w Szwecji, jak i we Włoszech przez wiele lat obowiązywała zasada dobrowolności w stosowaniu rozwiązań elektronicznych. W tych krajach nawet dziś, czyli po 20 latach od wprowadzenia informatyzacji, 5-8 procent lekarzy wystawia nadal papierowe zwolnienia lekarskie i papierowe recepty. Szwedzi mówią wprost, że nie stać ich na utratę ani jednego lekarza z powodu powszechnej informatyzacji. I to zdanie padło podczas konferencji, która odbywała się z polskim ZUS wiosną tego roku. W naszym kraju sytuacja jest dramatyczniejsza, bo w wielu powiatach średnia wieku pracujących tam lekarzy to 65-70 lat. Oni chcą pracować, ale jeśli problemy będą zbyt duże to zrezygnują. A przyjdą do nich pacjenci, bo zapomnieli do kiedy jest zwolnienie, przyjdą rolnicy, dla których nie ma ePUAPu (czyli systemu, na którym pracuje ZUS), przyjdą ci, którzy będą chcieli coś poprawić. Wielu lekarzy zrezygnuje i my już o tym wiemy.
Papierowe zwolnienie można wysłać do zakładu lub nie. Elektroniczne zawsze będzie wysłane.
- Tak, nowe prawo odbiera decyzyjność pacjentowi, który po wykupieniu leków może poczuć się lepiej i zdecydować o pracy zamiast przebywaniu na zwolnieniu lekarskim. Podobnie jest w sytuacji chorych dzieci. Rodzice albo pójdą na zwolnienie, aby się niemi opiekować, albo poproszą kogoś z rodziny, a sami będą pracować.
Z jakiego powodu pacjenci będą mieli problemy pacjenci w razie obowiązku wystawiania e-zwolnień?
- Problemy będą wiązać się z tym, że e-zwolnienia wcale nie gwarantują braku papierów, jak to stwierdza ZUS w swojej reklamie, obrażając przy tym setki chorych. Dla nich bowiem te dokumenty, które wystawia lekarz to dokumenty poświadczające stan zdrowia oraz warunkujące wypłatę środków na życie w czasie choroby. Czasem to zwolnienie wiąże się z prawdziwą tragedią. Jakie problemy? ZUS w poniedziałki ma problemy ze swoją platformą informatyczną. Ona zwyczajnie nie działa. Zwolnienia nie dojdą. Kto chorego o tym poinformuje? Chory nie otrzyma pieniędzy. E-zwolnienia nie zawsze trafiają do właściwego zakładu pracy. I co wtedy? Gdzie szukać dokumentu? Jeżeli zwolnienie trafi nie do tego zakładu pracy co trzeba, komu to zgłosić? Przecież ten chory może o tym nie wiedzieć, a zdarzają się przypadki utraty pracy dlatego, że ktoś chorował a zwolnienie nie trafiło do firmy. Tymczasem ZUS nie mówi o liczbie wyjaśnień i problemów dotyczących zwolnień, nie informuje, że w przypadku e-zwolnienia pacjent bez dokumentu drukowanego w szczególności powinien sprawdzić, czy e-zwolnienie dotarło do jego pracodawcy. Są przecież problemy z NIP-ami, spółki bankrutują, tworzą się nowe. O czym jeszcze ZUS milczy? Pacjenci, aby uzyskać pieniądze w razie dłuższego zwolnienia lub rehabilitacji bądź też zwolnienia przysługującego z powodu opieki nad chorym członkiem rodziny, będą musieli nadal wypełniać druki ZUS-owskie, tzw. zetki. Ich rodzajów jest bardzo wiele. Trzeba będzie pójść do ZUS, pobrać numerek, poprosić o druk, potem go wypełnić i złożyć w Zakładzie. Gdzie tu udogodnienie? Tym bardziej, że jeśli druk nie zostanie złożony w terminie, pieniądze nie będą wypłacone. Poza tym ZUS do dziś nie uregulował kwestii związanych z systemem eWUŚ.
Jak to?
- Do dziś system zapala czerwone światło w przypadku chorych, którzy na przykład po urazie lub wypadku długo przebywają na zwolnieniu i w międzyczasie zostali zwolnieni z pracy, w odniesieniu do tych, którzy czekają na orzeczenie o rencie, czekają na decyzję o rehabilitacji, czy w odniesieniu do kobiet przebywających na urlopie macierzyńskim. To tak, jakby wykluczyć tych ludzi z systemu świadczeń zdrowotnych, które przecież, zgodnie z prawem im się należą. Dlatego skąd wiadomo, że w przypadku e-zwolnień będzie inaczej?
Czyli zarówno na pacjentów jak i lekarzy zostaną nałożone nowe zadania bez dokładnej wiedzy, czy będzie można je w ogóle wykonać?
- Tak. Czy lekarze są pracownikami ZUS, aby wypełniać ich dokumenty? Lekarze orzekają o chorobie i czasie jej trwania. Tymczasem musimy jeździć do ZUS po druki, wypełniać ich dokumenty oraz je archiwizować. E-zwolnienia podobnie narzucają wymóg pracy na platformie ZUS. Z wysłaniem e-zwolnienia można spóźnić się do trzech dni. Ale czy kolejny dzień mam rozpoczynać nie od pacjentów, tylko od czynności administracyjnych? Obecnie około 50 procent zwolnień wystawianych jest w formie elektronicznej. Do wprowadzenia obowiązku pozostało kilka dni. Co z resztą? Wydaje się, że zamiarem ministerstwa zdrowia i NFZ jest rozwiązanie siłowe i "dopchnięcie kolanem". Czy tak to powinno wyglądać? Dlatego, jeżeli nie zostanie wypracowane porozumienie zamierzamy wypełniać zgodne z prawem druki MZ/L1, które będą faktyczną realizacją obowiązku ustawowego lekarza. Tak zdecydowała rada powiatów PPOZ, podobnie jak i inne organizacje i izba lekarska.