Brudna robota

Udostępnij:
Najpierw salmonella, potem legionella, wreszcie resztki krwi i rdza na instrumentach chirurgicznych… - grudniowy skandal dotyczący warunków sanitarnych w klinice w Fuldzie wstrząsnął całymi Niemcami. Lawina krytyki zmusiła szefostwo placówki do odwołania operacji i tymczasowego zamknięcia oddziału oraz do gruntownej przebudowy głównej sterylizatorni. Nie pierwszy to wypadek i nie jedyny powód do burzliwej debaty w RFN nad stanem higieny w placówkach służby zdrowia.
Klinika w Fuldzie, największa w regionie (mająca tysiąc łóżek) trafiała na czołówki niemieckich tabloidów już kilkakrotnie. Latem 2007 r. wybuchła tam epidemia salmonelli, którą zaraziło się bez mała trzysta osób – zarówno pacjenci, jak i personel medyczny. Od tego czasu sytuacja zamiast się poprawiać, jeszcze się pogorszyła. „Musimy przyjąć do wiadomości, że zarzuty o brudzie i korozji dotyczą nie tylko przyrządów, ale także urządzeń, czyli - można rzec - całego wyposażenia technicznego” przyznał niedawno ze skruchą szef zarządu tej placówki Harald Jeguschke. „Nie da się wykluczyć, że z tym instrumentarium i oprzyrządowaniem mieli styczność pacjenci, ale według naszej dotychczasowej wiedzy, nie są oni obecnie narażeni na niebezpieczeństwo” dodał półgębkiem na specjalnie zwołanej konferencji prasowej inny członek z kierowniczego gremium tego szpitala Winfried Fassbinder. Jak się wkrótce okazało, podobne uchybienia, urągające podstawowym zasadom higieny stwierdzono też w pobliskim Szpitalu Serca Jezusowego. Operacje zaplanowane w sparaliżowanej klinice w Fuldzie przejęły szpitale w Giessen, we Frankfurcie nad Menem, Kerkhoff, Bad Nauheim i Bad Hersfeld.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że już przed kilku laty, po pierwszym skandalu w klinice w Fuldzie, powołano ekspertów do spraw higieny, lecz szefowie placówki zignorowali ich zalecenia. Sugestie dotyczące potrzeby budowy nowej sterylizatorni i dokonania innych modernizacji uznane zostały za „bzdury” po-skarżyli się reporterom anonimowi przedstawiciele 2,6 tys. zatrudnionych w tym szpitalu. Dziś szef zarządu Jeguschke przyznaje z ubolewaniem, że doszło do „średniej katastrofy”.

By uspokoić opinię publiczną, dyrekcja kliniki w Fuldzie uruchomiła gorącą linię. Pacjenci mogą zasięgać informacji, jakie podjęto działania w celu poprawy sytuacji. Przede wszystkim zapewniono ich, że przeznaczono 4 mln euro na zakup nowego instrumentarium i urządzeń. Ale mleko już zostało rozlane i na pacjentów nie tylko w Fuldzie padł blady strach. Jeśli trzeba było tak ekstremalnej sytuacji, co dzieje się w innych placówkach naszej służby zdrowia? – pytają Niemcy. Niestety, powody do niepokoju nie są bezpodstawne. Nie znaczy to, że w niemieckich szpitalach panuje brud, smród i ubóstwo, że niechlujstwo białego personelu jest zjawiskiem powszechnym, jednak - jak przyznaje nadzór medyczny – w zakresie higieny istnieją spore niedociągnięcia wymagające szybkiej interwencji.

Oliwy do ognia w dyskusji na ten temat dolał komisarz zdrowia i ochrony konsumentów UE John Dalli. Według przyto-czonych przez niego danych, „sytuacja jest alarmująca”; z powodu niedostatecznej higieny w europejskich szpitalach co dziesiąte leczenie jest… szkodliwe dla pacjenta. Różnorakimi infekcjami zaraża się aż 4,1 mln pacjentów rocznie, a około 37 tys. z nich umiera. We frontalnej krytyce unijny komisarz nie oszczędził także niemieckiej służby zdrowia - jego opinia zapiekła Niemców jak rozpalone żelazo.

Autor jest publicystą „Wprost” akredytowanym w Berlinie. Pełny tekst "Brudnej roboty" w pierwszym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.