Bukiel: Jak działa SOR? Łamanie prawa jest często jedynym sposobem

Udostępnij:
- Minister Szumowski nie chce przyjąć do wiadomości, że łamanie prawa jest często jedynym sposobem, aby szpitalne oddziały ratunkowe mogły w ogóle funkcjonować - przyznaje Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL. I dodaje: - Konieczne są działania na poziomie ministerstwa, a może nawet rządu, aby praca na nich nie była horrorem.
Komentarz Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- 4 kwietnia, w czasie spotkania Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy z ministrem zdrowia, rozmawialiśmy o krytycznej sytuacji w licznych szpitalnych oddziałach ratunkowych. OZZL poinformował ministra, że w wielu szpitalach łamane są przepisy i zasady zdrowego rozsądku, co naraża tak chorych, jak i lekarzy na niebezpieczeństwo. Chodzi tutaj zwłaszcza o nadmierne dyżurowanie niektórych lekarzy na SOR, na przykład dyżurowanie dwa albo trzy dni z rzędu albo branie po kilkanaście dyżurów w miesiącu. Czy pacjent "zaopatrywany" przez takiego lekarza jest bezpieczny? Chodzi też o "delegowanie" na SOR lekarzy z innych oddziałów albo też odsyłanie lekarzy, zwłaszcza rezydentów, niemających odpowiednich kwalifikacji.

Minister surowo ocenił takie postępowanie dyrektorów szpitali oraz nakazał nam, związkowcom, abyśmy każdy taki przypadek zgłaszali do Ministerstwa Zdrowia. Nie chciał przy tym przyjąć do wiadomości, że problem jest o wiele bardziej złożony, bo to łamanie prawa jest często jedynym sposobem, aby SOR mógł w ogóle funkcjonować. Konieczne są zatem działania na szczeblu ministra, a może nawet rządu, w tym również istotne dofinansowanie SOR-ów, aby praca na nich nie była horrorem.

I mamy dylemat.

Dostaliśmy bowiem plan dyżurów w maju w jednym z ważnych szpitali w pewnym dużym mieście wojewódzkim, w którym SOR funkcjonuje tylko dzięki temu, że jeden z lekarzy bierze w miesiącu 12 dyżurów, w tym dwa podwójne (dwa dni z rzędu) i jeden potrójny (trzy dni z rzędu). Mamy to zgłaszać do resortu i zablokować ważny szpital w wielkim mieście, czy nie zgłaszać? Jak powinniśmy postąpić w trosce o "polskiego pacjenta"? Jak zgłosimy, to powiedzą, żeśmy awanturnicy i utrudniamy pracę dyrektorów, którzy robią, co mogą, by pacjenci nie pozostawali bez opieki. Jak nie zgłosimy, stwierdzą, że chronimy "swoich", bo jesteśmy chciwi, nawet kosztem narażania chorych na niebezpieczeństwo.

Przeczytaj także: "Krzysztof Bukiel: Podwyżki dostają ci, którzy zastrajkowali".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.