Bukiel w felietonie "Miszmasz, czyli dla każdego coś miłego"
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 06.06.2017
Źródło: Menedżer Zdrowia/KL
Tagi: | Krzysztof Bukiel |
- Wiceminister Gryza tłumaczył niedawno mazowieckim dyrektorom, że bez wprowadzenia sieci duża część szpitali publicznych by sobie nie poradziła. Dał do zrozumienia, że sieć służy ochronie szpitali publicznych. Parę dni wcześniej minister Radziwiłł w tłumaczył, że przepisy wprowadzające sieć nie rozróżniają publicznych i prywatnych, bo nie chodzi o to, czy szpital jest prywatny czy publiczny, ale o bezpieczeństwo chorych - pisze Krzysztof Bukiel w tekście dla "Menedżera Zdrowia".
Felieton Krzysztofa Bukiela:
- Przekaz tych wystąpień był diametralnie odmienny, ale czy to oznacza, że jeden z tych panów po prostu ordynarnie kłamał? Niekoniecznie. Każdy z nich przedstawiał sytuację z nieco odmiennej pozycji, w nieco odmiennym świetle, a głównym celem tego zabiegu było usatysfakcjonowanie jak największej liczby odbiorców. Z jednej strony chciano zadowolić dyrektorów szpitali publicznych, z drugiej – uspokoić właścicieli szpitali prywatnych i ich pacjentów. Tak właśnie działają demokratyczni politycy. Słupki poparcia są dla nich najważniejsze, dlatego zrobią wszystko, aby nie zrazić do siebie zbyt wielu wyborców.
Takie podejście dotyczy nie tylko sposobu prezentacji działań, lecz także ich istoty. Stąd biorą się rozwiązania, które są rozmyte, niedokończone, zawierają elementy niepasujące do siebie – jakby ustawodawca chciał zadowolić jak największą rzeszę odbiorców określonych przepisów. Znakomitym przykładem jest system opieki zdrowotnej w Polsce, szczególnie po zmianach wprowadzonych (lub zapowiadanych) przez obecny rząd. Znajdziemy tutaj elementy chyba wszystkich znanych systemów ochrony zdrowia. Jest trochę z systemu ubezpieczeniowego (składka zdrowotna, kontraktowanie części świadczeń i płacenie za procedurę, namiastka konkurencji między świadczeniodawcami), jest wiele z systemu budżetowego (ryczałtowe finansowanie szpitali i POZ, brak powiązania prawa do świadczeń z opłacaniem składki – obecnie w części, a w planach w całym zakresie świadczeń, administracyjne określanie nakładów na leczenie i cen świadczeń), są cechy samorządowej służby zdrowia (utrzymywanie szpitali przez samorząd terytorialny w zakresie inwestycji, remontów i zakupu sprzętu, możliwość kontraktowania świadczeń przez samorządy ze „swoimi” podmiotami leczniczymi). Obok wynagradzania ryczałtowego i za procedurę będzie jeszcze finasowanie tzw. koordynowanej opieki zdrowotnej – aby zadowolić zwolenników „kompleksowego leczenia” i „holistycznego podejścia” do chorego i jego problemów.
Ową chęć usatysfakcjonowania wszystkich przez rządzących widać też w innych elementach i aspektach organizacji i funkcjonowania publicznej ochrony zdrowia w Polsce. Nakłady publiczne na lecznictwo mamy najmniejsze w UE – aby zadowolić gospodarczych „liberałów”, ale już zakres świadczeń bezpłatnych najszerszy – aby usatysfakcjonować „socjalistów” i „populistów”. Wprowadzono limitowanie świadczeń refundowanych – aby pokazać zwolennikom dyscypliny finansowej, że się jej przestrzega. Z drugiej jednak strony, skoro limity utrudniają dostęp do leczenia, wprowadzono ustawę o prawach pacjenta i rzecznika jego praw, który może ścigać „świadczeniodawców” za to, że pacjent nie otrzymał właściwej pomocy w odpowiednim czasie. Pacjenci – zdaniem rządzących – powinni być tym usatysfakcjonowani. Pensje lekarskie są nie większe albo nawet mniejsze (proporcjonalnie) niż „za komuny” – aby ucieszyć przeciwników „marnowania” na płace pieniędzy przeznaczonych na leczenie chorych. Z drugiej jednak strony wiadomo, że lekarze nie zadowolą się pensją pomocnika murarza, pozwolono im zatem na zatrudnianie się na kontraktach, łączenie prywatnych praktyk i pracy w publicznej służbie zdrowia (aby zwiększyć obroty w gabinetach prywatnych), korzystanie ze „wsparcia” firm farmaceutycznych, a przede wszystkim na pracę powyżej wszelkich norm czasu pracy.
Kolejne ekipy rządzące zawierają w ten sposób „zgniły” kompromis ze wszystkimi. I jak to zwykle bywa w takich przypadkach – żaden problem nie zostaje rozwiązany i nikt nie jest z tego naprawdę zadowolony.
Felieton pochodzi z "Menedżera Zdrowia" numer 4-5/2017. Czasopismo można kupić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
- Przekaz tych wystąpień był diametralnie odmienny, ale czy to oznacza, że jeden z tych panów po prostu ordynarnie kłamał? Niekoniecznie. Każdy z nich przedstawiał sytuację z nieco odmiennej pozycji, w nieco odmiennym świetle, a głównym celem tego zabiegu było usatysfakcjonowanie jak największej liczby odbiorców. Z jednej strony chciano zadowolić dyrektorów szpitali publicznych, z drugiej – uspokoić właścicieli szpitali prywatnych i ich pacjentów. Tak właśnie działają demokratyczni politycy. Słupki poparcia są dla nich najważniejsze, dlatego zrobią wszystko, aby nie zrazić do siebie zbyt wielu wyborców.
Takie podejście dotyczy nie tylko sposobu prezentacji działań, lecz także ich istoty. Stąd biorą się rozwiązania, które są rozmyte, niedokończone, zawierają elementy niepasujące do siebie – jakby ustawodawca chciał zadowolić jak największą rzeszę odbiorców określonych przepisów. Znakomitym przykładem jest system opieki zdrowotnej w Polsce, szczególnie po zmianach wprowadzonych (lub zapowiadanych) przez obecny rząd. Znajdziemy tutaj elementy chyba wszystkich znanych systemów ochrony zdrowia. Jest trochę z systemu ubezpieczeniowego (składka zdrowotna, kontraktowanie części świadczeń i płacenie za procedurę, namiastka konkurencji między świadczeniodawcami), jest wiele z systemu budżetowego (ryczałtowe finansowanie szpitali i POZ, brak powiązania prawa do świadczeń z opłacaniem składki – obecnie w części, a w planach w całym zakresie świadczeń, administracyjne określanie nakładów na leczenie i cen świadczeń), są cechy samorządowej służby zdrowia (utrzymywanie szpitali przez samorząd terytorialny w zakresie inwestycji, remontów i zakupu sprzętu, możliwość kontraktowania świadczeń przez samorządy ze „swoimi” podmiotami leczniczymi). Obok wynagradzania ryczałtowego i za procedurę będzie jeszcze finasowanie tzw. koordynowanej opieki zdrowotnej – aby zadowolić zwolenników „kompleksowego leczenia” i „holistycznego podejścia” do chorego i jego problemów.
Ową chęć usatysfakcjonowania wszystkich przez rządzących widać też w innych elementach i aspektach organizacji i funkcjonowania publicznej ochrony zdrowia w Polsce. Nakłady publiczne na lecznictwo mamy najmniejsze w UE – aby zadowolić gospodarczych „liberałów”, ale już zakres świadczeń bezpłatnych najszerszy – aby usatysfakcjonować „socjalistów” i „populistów”. Wprowadzono limitowanie świadczeń refundowanych – aby pokazać zwolennikom dyscypliny finansowej, że się jej przestrzega. Z drugiej jednak strony, skoro limity utrudniają dostęp do leczenia, wprowadzono ustawę o prawach pacjenta i rzecznika jego praw, który może ścigać „świadczeniodawców” za to, że pacjent nie otrzymał właściwej pomocy w odpowiednim czasie. Pacjenci – zdaniem rządzących – powinni być tym usatysfakcjonowani. Pensje lekarskie są nie większe albo nawet mniejsze (proporcjonalnie) niż „za komuny” – aby ucieszyć przeciwników „marnowania” na płace pieniędzy przeznaczonych na leczenie chorych. Z drugiej jednak strony wiadomo, że lekarze nie zadowolą się pensją pomocnika murarza, pozwolono im zatem na zatrudnianie się na kontraktach, łączenie prywatnych praktyk i pracy w publicznej służbie zdrowia (aby zwiększyć obroty w gabinetach prywatnych), korzystanie ze „wsparcia” firm farmaceutycznych, a przede wszystkim na pracę powyżej wszelkich norm czasu pracy.
Kolejne ekipy rządzące zawierają w ten sposób „zgniły” kompromis ze wszystkimi. I jak to zwykle bywa w takich przypadkach – żaden problem nie zostaje rozwiązany i nikt nie jest z tego naprawdę zadowolony.
Felieton pochodzi z "Menedżera Zdrowia" numer 4-5/2017. Czasopismo można kupić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.