Chemioterapia albo śmierć
Autor: Marta Koblańska
Data: 20.08.2019
Źródło: Krystian Lurka i Marta Koblańska
- Wiceminister Maciej Miłkowski złożył kolejną obietnicę w sprawie refundacji enzalutamidu. Lek ma stać się dostępny dla chorych z zaawansowanym rakiem prostaty w listopadzie. Nie rozumiem, dlaczego tak długo mamy jeszcze czekać – mówi Artur Marcinek, pacjent ze Stowarzyszenia UroConti. Na razie lek nie trafił na sześć poprzednich list refundacyjnych. Dla chorych oznacza to przerzuty i powolną śmierć.
Dlaczego lek jest taki ważny? Bo zapobiega progresji choroby, czyli pojawieniu się przerzutów do kości, które znacznie utrudniają poruszanie się i wpływają na pogorszenie jakości życia chorych. Dostępny w programie lekowym abirateron nie do końca spełnia oczekiwania pod względem działania przeciwnowotworowego, ponieważ po pewnym czasie stosowania komórki rakowe uodporniają się na substancję czynną i choroba postępuje. Leczenie kolejnymi liniami zapobiega progresji, przez co wydłuża życie chorujących. Co pozostaje, gdy go nie ma? Uciążliwa chemioterapia i leczenie hormonalne.
- Jesteśmy zdruzgotani postępowaniem wiceministra Miłkowskiego, który najpierw obiecuje, potem nie odbiera telefonów i jedyne, co uzyskujemy, to urzędowe pisma, z których nic nie wynika – mówi Artur Marcinek, u którego zdiagnozowano przerzuty do kości i który ma problemy z poruszaniem się. Jednocześnie mężczyzna obawia się zastosować lek, płacąc za niego z własnej kieszeni, bo poinformowano go, że w takiej sytuacji straci na pięć lat prawo do uczestnictwa w programie lekowym. – Konstytucja konstytucją, a przepisy dla zwykłych ludzi sobie – kwituje krótko.
Skandal? Tak, podobnie jak to, że do programu lekowego z abirateronem kwalifikowani są pacjenci, u których stadium zaawansowania raka prostaty określone zostało z wykorzystaniem skali Gleasona na mniej niż 7 stopni. Pozostali chorzy nie mają prawa do leczenia, pomimo jednoznacznej opinii Rady Przejrzystości, że to kryterium wykluczenia nie ma uzasadnienia medycznego.
- W naszym kraju jest poważny problem z dostępem do terapii raka prostaty zgodnie ze standardami europejskimi. Lekarze mają, niestety, ograniczone możliwości skutecznego leczenia, a przecież rak stercza to drugi pod względem częstotliwości nowotwór dotykający mężczyzn. Brakuje metod alternatywnych dla chemioterapii, czyli takich leków jak kabazytaksel po terapii hormonalnej, a także leczenia sekwencyjnego z zastosowaniem enzalutamidu i abirateronu. Sprawa jest tym pilniejsza, że chodzi o chorujących na zaawansowanego raka gruczołu krokowego. Wskutek takiej polityki polscy chorzy żyją krócej, a ich życie jest gorszej jakości niż w innych głównych krajach europejskich. Jesteśmy zasmuceni, że nie traktuje się tego problemu z należytą uwagą, czyli odpowiedzialnie. Nadal czekamy również na zniesienie kryterium kwalifikacji do programu lekowego w postaci skali Gleasona, która sztucznie dzieli chorych na mogących skorzystać z leczenia i tych, którzy muszą zostać z niego wykluczeni – podsumowuje Beata Ambroziewicz, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
Enzalutamid oprócz krajów Europy Zachodniej jest dostępny dla chorych m.in. na Słowacji, w Bułgarii i Rumunii. Z informacji pacjentów wynika, że resort zdrowia już na początku czerwca porozumiał się z z producentem leku co do wprowadzeniu go do refundacji. Warunki są na tyle atrakcyjne, że resort zdrowia może nawet uzyskać oszczędności. Tymczasem, jak wskazują przedstawiciele UroConti, z niewiadomych przyczyn minister sztucznie przedłuża monopol jednego producenta kosztem ich życia i zdrowia.
Do końca dnia resort zdrowia nie zajął stanowiska w sprawie refundacji leku.
- Jesteśmy zdruzgotani postępowaniem wiceministra Miłkowskiego, który najpierw obiecuje, potem nie odbiera telefonów i jedyne, co uzyskujemy, to urzędowe pisma, z których nic nie wynika – mówi Artur Marcinek, u którego zdiagnozowano przerzuty do kości i który ma problemy z poruszaniem się. Jednocześnie mężczyzna obawia się zastosować lek, płacąc za niego z własnej kieszeni, bo poinformowano go, że w takiej sytuacji straci na pięć lat prawo do uczestnictwa w programie lekowym. – Konstytucja konstytucją, a przepisy dla zwykłych ludzi sobie – kwituje krótko.
Skandal? Tak, podobnie jak to, że do programu lekowego z abirateronem kwalifikowani są pacjenci, u których stadium zaawansowania raka prostaty określone zostało z wykorzystaniem skali Gleasona na mniej niż 7 stopni. Pozostali chorzy nie mają prawa do leczenia, pomimo jednoznacznej opinii Rady Przejrzystości, że to kryterium wykluczenia nie ma uzasadnienia medycznego.
- W naszym kraju jest poważny problem z dostępem do terapii raka prostaty zgodnie ze standardami europejskimi. Lekarze mają, niestety, ograniczone możliwości skutecznego leczenia, a przecież rak stercza to drugi pod względem częstotliwości nowotwór dotykający mężczyzn. Brakuje metod alternatywnych dla chemioterapii, czyli takich leków jak kabazytaksel po terapii hormonalnej, a także leczenia sekwencyjnego z zastosowaniem enzalutamidu i abirateronu. Sprawa jest tym pilniejsza, że chodzi o chorujących na zaawansowanego raka gruczołu krokowego. Wskutek takiej polityki polscy chorzy żyją krócej, a ich życie jest gorszej jakości niż w innych głównych krajach europejskich. Jesteśmy zasmuceni, że nie traktuje się tego problemu z należytą uwagą, czyli odpowiedzialnie. Nadal czekamy również na zniesienie kryterium kwalifikacji do programu lekowego w postaci skali Gleasona, która sztucznie dzieli chorych na mogących skorzystać z leczenia i tych, którzy muszą zostać z niego wykluczeni – podsumowuje Beata Ambroziewicz, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
Enzalutamid oprócz krajów Europy Zachodniej jest dostępny dla chorych m.in. na Słowacji, w Bułgarii i Rumunii. Z informacji pacjentów wynika, że resort zdrowia już na początku czerwca porozumiał się z z producentem leku co do wprowadzeniu go do refundacji. Warunki są na tyle atrakcyjne, że resort zdrowia może nawet uzyskać oszczędności. Tymczasem, jak wskazują przedstawiciele UroConti, z niewiadomych przyczyn minister sztucznie przedłuża monopol jednego producenta kosztem ich życia i zdrowia.
Do końca dnia resort zdrowia nie zajął stanowiska w sprawie refundacji leku.