Archiwum prywatne

Co czeka antyszczepionkowców, choć o tym nie wiedzą

Udostępnij:
– Antyszczepionkowcy uznają, że od zdrowia osobistego – nie mówiąc o publicznym – ważniejsza jest wyidealizowana wolność wyboru. Zapewne z tego wynika niewielki szacunek dla służby zdrowia. Być może taki stan się utrzyma, ale jeśli – to niezbyt długo – pisze w „Menedżerze Zdrowia” Mariusz Arent, wyjaśniając, dlaczego jest o tym przekonany.
Komentarz Mariusza Arenta, członka zarządu Instytutu Badań i Rozwoju Turystyki Medycznej oraz prezesa Fundacji Proturmed:
– Władze w Nowej Zelandii planują do 2025 r. zdelegalizowanie palenia, a w Polsce nie ma nawet zgody w sprawie wymagania szczepień przeciw COVID-19.

Obecnie 94 ze 100 zmarłych to osoby nieszczepione – o tym poinformowało Ministerstwo Zdrowia w dniu, w którym po raz kolejny COVID-19 zabił około 500 ludzi. Od początku pandemii jest tych nadmiarowych zgonów już ponad 150 tys. Tymczasem rząd zamierza walczyć z pandemią od marca 2022 r. – wtedy ewentualnie wprowadzi obowiązkowe, ale nie przymusowe, szczepienia dla medyków, nauczycieli i przedstawicieli służb mundurowych. Czy się uda? Nie wiadomo, ale po pierwszych reakcjach widać, że nawet to będzie trudne do zrealizowania. Generalnie – w Europie obywatele bez paszportu covidowego są mocno ograniczeni, u nas praktycznie niczego się nie wymaga. Tylko umieramy.

Lewica złożyła projekt zakładający obowiązkowe szczepienia, ale z braku zdecydowanego poparcia po stronie rządu – a także opozycji – można wnioskować, że na przegłosowanie przepisów nie ma większych szans. Wynika to zarówno z indywidualnych kalkulacji politycznych poszczególnych partii, jak i znajomości elektoratu. Nikt nie chce z nim zadzierać. Brakuje odważnych liderów i zdecydowanych decyzji.

Wspomniane władze Nowej Zelandii ogłosiły pakiet, który zakłada, że osoby urodzone po 2004 r. nie będą mogły kupić papierosów – tym samym z czasem kraj zostanie „uwolniony” od tego produktu i nałogu tytoniowego. Ma to na celu ochronę zdrowia obywateli i obniżenie śmiertelności z powodu palenia.

Z kolei Polacy generalnie mają w niewielkim poważaniu swoje zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne, a zgodnie z logiką antyszczepionkowców od zdrowia osobistego – nie mówiąc o publicznym – ważniejsza jest wyidealizowana wolność wyboru. Zapewne z tego wynika niewielkie poszanowanie służby zdrowia. Być może taki stan się utrzyma, ale jeśli – to niezbyt długo.

Dlaczego?

Po pierwsze – pandemia codziennie zmniejsza grono antyszczepionkowców.

Po drugie – problemy publicznej służby zdrowia i zwiększający się dług zdrowotny powodują wydłużające się kolejki do lekarzy i tym samym utrudnione leczenie – także dla antyszczepionkowców. Z kolei pomoc w placówkach prywatnych coraz więcej kosztuje, bo specjalistów jest mniej, a chorych coraz więcej. Będzie coraz gorzej.

Ekonomia popytu i podaży jest nieubłagana. Skoro jakiegoś dobra ubywa – w tym przypadku zdrowia – to jest ono coraz trudniej dostępne i cena jego uzyskania rośnie. To daje możliwość nowych rozwiązań obniżających koszty – na przykład lepszą edukację zdrowotną, większy nacisk na profilaktykę, reformę służby zdrowia i tak dalej.

Antyszczepionkowcom życzę, aby tego doczekali, a zaszczepionym, aby do tych czasów wytrwali – a wszystkim dużo zdrowia i spokoju.

Przeczytaj także: „Antyszczepionkowe plusy to krzyże na cmentarzu” i „Zakażenia, wyzdrowienia i zgony na wykresie”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.