iStock
Część pracowników nie dostała podwyżek
Tagi: | podwyżki |
W związku z obowiązującą od 1 lipca ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia w podmiotach leczniczych dyrektorzy szpitali powinni w sierpniu zapłacić więcej swoim pracownikom. Mimo to wielu z nich otrzymało taką samą wypłatę jak za czerwiec, czyli przed podwyżką obiecaną przez rząd.
Chaos prawny, niewystarczające wyceny i zwiększające się koszty – na to skarżą się dyrektorzy szpitali. Niemal stu członków Polskiej Federacji Szpitali ma problem ze spięciem budżetu. Takie są wyniki przeprowadzonego ostatnio sondażu, o którym w „Rzeczpospolitej” mówi prezes Polskiej Federacji Szpitali prof. Jarosław J. Fedorowski. To dlatego wielu pracowników ochrony zdrowia dostało wypłatę taką samą jak za czerwiec, czyli przed podwyżką obiecaną przez rząd od lipca.
Prezes Fedorowski broni zarządzających.
– Przeprowadziliśmy sondaż dotyczący szpitalnych budżetów. Prawie stu dyrektorów odpowiedziało, że budżety się nie spinają. Ryczałt rośnie dużo wolniej niż koszty działalności. Dyrektorzy piszą do PFSz: „otrzymamy finansowanie wyższe średnio o 10 proc., ale koszty wzrosły o ok. 30 proc.”. Po kolejne już podwyżki zgłaszają się pracownicy kontraktowi, na przykład lekarze – mówi prof. Fedorowski w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. – Zwiększają się rachunki za media, a firmy remontowe, cateringowe, sprzątające i dostawcy materiałów medycznych wypowiadają umowy i proponują zawieranie nowych, opiewających na wyższe kwoty z powodu wzrostu swoich kosztów – dodaje.
– Co więcej, przepisy są miejscami niejasne i trudno przyporządkować pracowników do grup zaszeregowania, od których zależą wyższe płace. Wielu dyrektorów szpitali, zwłaszcza tych większych, wciąż przelicza środki potrzebne na wyższe wynagrodzenia – podsumowuje prezes Fedorowski.
Przeczytaj także: „Co z podwyżkami w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu?”, „Lista niewypłacalnych szpitali”, „Dyrektor szpitala kosmicznie zadowolony z podwyżek”, „Minister zdrowia zapewnił, że pieniędzy na podwyżki powinno wystarczyć”, „Czy szpitale będą zamykane?” i „Nie ma pieniędzy na podwyżki”.
Prezes Fedorowski broni zarządzających.
– Przeprowadziliśmy sondaż dotyczący szpitalnych budżetów. Prawie stu dyrektorów odpowiedziało, że budżety się nie spinają. Ryczałt rośnie dużo wolniej niż koszty działalności. Dyrektorzy piszą do PFSz: „otrzymamy finansowanie wyższe średnio o 10 proc., ale koszty wzrosły o ok. 30 proc.”. Po kolejne już podwyżki zgłaszają się pracownicy kontraktowi, na przykład lekarze – mówi prof. Fedorowski w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. – Zwiększają się rachunki za media, a firmy remontowe, cateringowe, sprzątające i dostawcy materiałów medycznych wypowiadają umowy i proponują zawieranie nowych, opiewających na wyższe kwoty z powodu wzrostu swoich kosztów – dodaje.
– Co więcej, przepisy są miejscami niejasne i trudno przyporządkować pracowników do grup zaszeregowania, od których zależą wyższe płace. Wielu dyrektorów szpitali, zwłaszcza tych większych, wciąż przelicza środki potrzebne na wyższe wynagrodzenia – podsumowuje prezes Fedorowski.
Przeczytaj także: „Co z podwyżkami w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu?”, „Lista niewypłacalnych szpitali”, „Dyrektor szpitala kosmicznie zadowolony z podwyżek”, „Minister zdrowia zapewnił, że pieniędzy na podwyżki powinno wystarczyć”, „Czy szpitale będą zamykane?” i „Nie ma pieniędzy na podwyżki”.