Czy za utrudnieniami w dostępie do szczepień stoi Ministerstwo Zdrowia

Udostępnij:
-Jeśli za skomplikowaną epopeją legislacyjną utrudniającą dostęp obywateli do szczepień stoi państwo i minister zdrowia, to jest to po prostu oburzające i wymaga natychmiastowej zmiany – pisze Konstanty Radziwiłł.
Myślę, że zdecydowana większość świeżo upieczonych lekarzy mogłaby mieć wątpliwości co do samodzielnego wykonania wielu czynności diagnostycznych, leczniczych czy orzeczniczych. Sądzę jednak, że znakomita większość z nich nie miałaby wątpliwości, jak zakwalifikować pacjenta do szczepienia i następnie wykonać to szczepienie.

Co więcej, nie mam wątpliwości, że zrobiliby to poprawnie i nikt z pacjentów nie musiałby się obawiać o swoje bezpieczeństwo.

W tę oczywistość wkroczyli jednak zawodowi komplikatorzy. Ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (art. 17) ustalili, że uprawnionymi do przeprowadzania obowiązkowych szczepień ochronnych są jedynie ci lekarze, którzy posiadają kwalifikacje, które określi w rozporządzeniu Minister Zdrowia.

Następnie Minister wydał rozporządzenie w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych, w którym stwierdził, że warunkiem przeprowadzania szczepień przez lekarza jest „posiadanie przez niego dokumentu potwierdzającego ukończenie kursu lub szkolenia w zakresie szczepień ochronnych lub uzyskanie specjalizacji w dziedzinie, której ramowy program kształcenia podyplomowego obejmuje problematykę szczepień ochronnych”. Ciężko się w tym wszystkim połapać, a jeszcze trudniej ustalić, które specjalności „podpadają” pod ten przepis, a które nie.

Żeby było jeszcze trudniej, to ustawa Prawo farmaceutyczne (art. 68) dopuszcza „obrót” przez lekarza tylko lekami do bezpośredniego zastosowania u pacjenta, powierzając Ministrowi Zdrowia sporządzenie wykazu produktów leczniczych, które mogą być doraźnie dostarczane w związku z udzielanym świadczeniem zdrowotnym. Wydawać by się mogło, że szczepionki są oczywistym przykładem takich produktów. Minister, wywiązując się z obowiązku nałożonego ustawą, wydał rozporządzenie w sprawie wykazu produktów leczniczych, które mogą być doraźnie dostarczane w związku z udzielanym świadczeniem zdrowotnym, oraz wykazu produktów leczniczych wchodzących w skład zestawów przeciwwstrząsowych, ratujących życie. Niestety w załączniku do niego próżno szukać szczepionek.

Wynika z tego, że nabywanie przez gabinety lekarskie szczepionek w hurtowniach pachnie kryminałem. Zgodnie z tymi przepisami, to pacjent (po zbadaniu przez lekarza) ma z receptą udać się do apteki i następnie przynieść szczepionkę z powrotem do gabinetu, gdzie zostanie zaszczepiony (jak powszechnie wiadomo, większość obywateli chcących się zaszczepić np. przeciw grypie, przychodzi do lekarza z wychłodzonym termosem).

Czemu to wszystko ma służyć? Chyba tylko tym, którzy coraz śmielej podnoszą głosy negujące sens oraz bezpieczeństwo szczepień przeciw chorobom zakaźnym. Jeśli są to niezbyt przygotowani merytorycznie „antyszczepionkowcy”, można to jeszcze zrozumieć. Jeśli jednak za tą skomplikowaną epopeją legislacyjną utrudniającą dostęp obywateli do szczepień stoi państwo i minister zdrowia, to jest to po prostu oburzające i wymaga natychmiastowej zmiany.


Wyimek : Jeśli za skomplikowaną epopeją legislacyjną utrudniającą dostęp obywateli do szczepień stoi państwo i minister zdrowia, to jest to po prostu oburzające i wymaga natychmiastowej zmiany.

Pełny tekst Konstantego Radziwiłła ukaże się w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.